Jak widzicie moje myśli ostatnimi czasy, poza niesprawnym laptopem (Czas pingwina się zbliża) , krążą wokół gier RPG. Dziś padło na wyczekiwaną przeze mnie i wielu innych graczy najnowszą produkcję studia BioWare.

To, że Kanadyjczycy znają się na robieniu gier RPG wiemy nie od dziś. Byli związani z produkcją większości najważniejszych RPGów ostatnich 10 lat. Wątpiących w potencjał tego studia odsyłam do jego portfolio: Baldur’s Gate, Neverwinter Nights, Knights of The Old Republic, Jade Empire, Mass Effect. Te tytuły mówią same za siebie.

Kanadyjczycy pracują obecnie nad trzema projektami: Mass Effect 2, Star Wars: The Old Republic i Dragon Age: Origins. Z racji tego, że to ta ostatnia produkcja, jako pierwsza ujrzy światło dzienne, to właśnie na promocji tego tytułu skupiła się machina marketingowa Electronic Arts – wydawcy gry. Niestety spece od promocji podeszli do sprawy zbyt entuzjastycznie. Nie wiem czy to obawa o utratę pracy (wszak mamy kryzys) skłoniła ich do takiej aktywności, wiem jedno – przesadzili.

Oglądając w lutym klip z gry byłem zadowolony, że mogę zobaczyć ją w akcji. Spełnił swoją rolę – co nieco pokazał, podsycił apetyt, z drugiej strony nie zdradził zbyt wiele, aby nie odebrać przyjemności samodzielnego odkrywania świata gry. Pozostało niecierpliwie czekać na premierę.

Rodzimy oddział EA doszedł chyba jednak do wniosku, że o Dragon Age dowiedzieliśmy się za mało, toteż niedługo później pojawił się kolejny materiał filmowy. Niewiele później kolejny. I kolejny. I kolejny. I jeszcze jeden. I następne… Na przestrzeni 3 miesięcy na samej tylko Valhalli doliczyłem się tych materiałów (dłuższych i krótszych) 13-tu! Przyznam, że większości z nich nie oglądnąłem w całości. Dałem sobie spokój gdzieś tak w połowie tego reklamowego tsunami. Z filmów dowiedzieliśmy się kim zagramy, po co zagramy, o tym, że będziemy mieli wielki wpływ na świat gry i na to jak będzie on na nas reagował. Był nawet odrębny materiał o psach bojowych! Czekam z niecierpliwością na części poświęcone faunie i florze świata Dragon Age, szczególnie na odcinek o krwiożerczych wiewiórkach. Przypomina mi to trochę filmy promujące Far Cry 2. W jednym z nich oglądaliśmy płonące drzewo. Tam zresztą czemuś to niby służyło (prezentacji systemu rozprzestrzeniania się ognia). W tym wypadku wciąż nie potrafię odgadnąć ukrytego przesłania materiału o psach.

Oczywiście możecie powiedzieć – „Jolo, nie marudź, tylko nie oglądaj”. Nie oglądam. Już nie. Pozostaje jednak pytanie o sens tak intensywnej akcji promującej nadchodzącą grę. O ile pojawienie się kilku materiałów można zrozumieć – mają zaciekawić, pokazać świat, zachęcić do kupna produktu, o tyle odzieranie gry z wszelkich tajemnic i zalewanie graczy materiałami o tak wątpliwej wartości jak ów kynologiczny mija się z celem. Nie dość, że odbierają przyjemność obcowania z nadchodzącym tytułem to wręcz zniechęcają.

Daleki jestem od stwierdzenia, że nie interesuje mnie już Dragon Age. Co to, to nie. Ale na pewno mam już silne uczulenie na materiały reklamujące ten tytuł. Pozostaje mi czekać na grę w nadziei, że kiedy jutro otworzę lodówkę nie wyskoczy na mnie marketingowiec z EA pytając „A może Dragon Age do tego?”

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Muszę powiedzieć, że mam bardzo podobne odczucia. Po 2-3 filmach przestałem oglądać, bo i po co? Ja nie chcę wiedzieć wszystkiego na raz, chce poodkrywać stopniowo kolejne smaczki grając w grę. Ciekawe elementy podane na talerzu pod światłem reflektorów przestają być takie ciekawe.

  2. a ja jolo wrecz przeciwnie. na tyle pobieznie przegladam materialy promocyjne jakiegokolwiek tytulu ze osobiscie nie widze zadnej wzmozonej reklamy dragon age. dosc powiedziec ze w zasadzie o samej grze wiem niewiele – i wiesz co ? czuje sie z tym zajebiscie 🙂 wiem kto robi gre, wiem jaki to gatunek i przy pewnych zalozeniach (np odpowiedniego polaczenia ww ;)) mi to wystarcza. ja te gre po prostu kupie. kupie i bede mial swietna zabawe nie tylko sama gra ale tez poznawaniem jej mechaniki itd. uwazam po prostu ze w pewnych sytuacjach trzeba producentom zaufac a nie ogladac ten marketingowy chlam serwowany przez wydawce, ot i cala filozofia 😉

  3. lovebeer—> ależ ja nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że i u mnie na kompie wyląduje Dragon Age – BioWare wg mnie jest gwarantem jakości jakiej poszukuję w tego typu grach. Mnie po prostu irytuje „reklamowe tsunami”, bo najzwyczajniej w świecie nie rozumiem czemu ma ono służyć. . .

  4. kupie i bede mial swietna zabawe nie tylko sama gra ale tez poznawaniem jej mechaniki itd. uwazam po prostu ze w pewnych sytuacjach trzeba producentom zaufac a nie ogladac ten marketingowy chlam serwowany przez wydawce, ot i cala filozofia 😉

    Lovebeer, wszystko w porządku? 😉

  5. siergiej – oczywiscie ze tak. ale nie zrozum mnie zle, bo owa zaleznosc dziala takze w druga strone, pewne polaczania zalozen nowych gier trzeba traktowac wyjatkowo podejrzliwie, vide np wiesz co ;)jolo – w pewnym sensie sam ciebie usprawiedliwiam bo to w koncu twoja praca. ale gdzies tam wewnatrz (hehe jak to brzmi :D) wiem ze gdyby nie ona to tez bys za przeproszeniem lage powiesil na tym ‚reklamowym tsunami’ ;)edit: poprawiono literowki, sporo ich u mnie ostatnio :s

  6. Czasy się zmieniają. Kiedyś były wyczerpujące presspacki, info generalnie tekst. Teraz? rzuca się tizer, trejler 😉 i jedziesz! Jak wiele jest informacji konkretnych o nowych produkcjach? na tle wideomateriałów niewiele. Ja nie mam o to pretensji w końcu większość to wzrokowcy obraz łatwiej zapada w pamięci i nie mów jolo oglądasz oglądasz. Każdy ogląda nawet jak mówi że ma dosyć. Pamiętacie ostatnie targi E3? Czego było najwięcej? Bo kiedyś było dużo informacji. Dziś to wideozwiastuny, trailery i prezentacje plus najważniejsza sprawa konferencja danej firmy lądujące szybciutko na youtubie. To samo z newsami zobaczcie sami czasem o grze prze długi czas nie mówi się prawie nic a pokazać się w tym czasie mogą ze 2-3 trailery. Dziś światowym newsem jest wybaczcie język, ale to napiszę — badziewny skandaliczny Teaser o *upie Maryni Splinter Cella w którym nie ma nic i w dodatku podzielili go na 2 lbu kto wie ile części. Kiedyś tego nie było. I nie mówię kiedyś, czyli w czasach wczesnego Netu bez YT i innych serwisów na których można uploadować wideo. Jeszcze 3-5 lat temu było inaczej

  7. Ja po dwoch filmikach mialem dosc tej gry. Tworcy niezle sie postarali by ludzi zniechecic. Oczywiscie jak juz wyjdzie to wybadam czy jest sens kupowac, ale tak szczerze, to mam juz mdlosci na sama mysl o Dragonage.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here