Prawdopodobnie narażam się tym tekstem wielu czytelnikom. Jestem prawie pewien, że krytyka jaka na mnie spadnie kiedy już go przeczytacie urwie mi głowę, zmiażdży kręgosłup albo zrobi coś równie niemiłego. Mimo to muszę napisać, że Alan Wake nie jest już dla mnie tym, czym był ładnych kilkanaście miesięcy temu.

Od razu zaznaczam, że w tytuł ten nie grałem. Felieton bazuje na materiałach filmowych pokazywanych przez fińskie studio Remedy. Nie uważam, by było w tym coś złego, ponieważ po to właśnie te pliki wideo są – żeby dyskutować o tytule, na którego premierę musimy jeszcze poczekać kilka tygodni czy miesięcy.

A to właśnie czas nie jest moim zdaniem zbyt łaskawy dla elektronicznych przygód Alana Wake’a. Obawiam się, że pozycja ta może podzielić los Too Human. I ten tytuł powstawał w wielkich bólach przez ładnych kilka lat i koniec końców nie zadowolił ani krytyków ani fanów gier. Być może Wake będzie nawet tym samym co ostatnie Alone in the Dark. Grą, która wyglądała świetnie na fotkach i klipach – grą, którą zabiło niewiarygodnie męczące sterowanie i fatalna praca kamery. Dlaczego uważam, że Alan Wake może podzielić los tych dwóch tytułów?

Takie wnioski wyciągam po obejrzeniu kilku ostatnich materiałów filmowych, które pojawiły się w sieci. Mam tu na myśli pokaz gameplayu z tegorocznego E3 i klip pokazywany wczoraj przez Eurogamera.

Co nie podoba mi się w dziele Remedy? Przede wszystkim brak jakiekolwiek świeżości jeśli chodzi o gameplay. Czy latarka/światło, którym krzywdzimy złożone z mrocznej materii zjawy to coś pomysłowego, innowacyjnego? Moim zdaniem nie. Czy sekwencje, w których manipulujemy analogami albo młócimy jak szaleni po klawiszach pada, by odpalić agregat prądotwórczy nadają grze klimatu? Też nie. Na pewno jednak potrafią go skutecznie zabić, czego dowodził przeładowany podobnymi elementami Fahrenheit. Niestety nie widziałem jeszcze, by w dziele Remedy gracz musiał robić cokolwiek innego oprócz łażenia z latarką, uciekania przed potworami czy wyszukiwania źródeł zabójczego światła.

Ah nie, przepraszam. Wczoraj pokazano nam jeszcze jazdę autem, która jest (przynajmniej tak wygląda) czerstwa jak dziesięcioletni sucharek. Jej poziom przypomina animację głównego bohatera, poruszającego się jakby przed chwilą odzyskał władzę w członkach po wieloletnim paraliżu, który wciąż dotyka jego sztywnych jak bal z drewna dębowego ubrań.

Jest więc podobny do faceta prowadzącego prezentację Alan Wake w trakcie tegorocznego E3. Fakt, może gość był skupiony. Może był zestresowany albo przechodził ten element gry po raz setny. Może jednak on już wie, że potencjalny killer z Xboxa 360 okaże się jedną z wielu gier wydanych w przyszłym roku, którą dodatkowo pognębi Heavy Rain, na którego nie musimy czekać od tylu lat.

Jakby tego było mało Remedy nie zrezygnowało z moim zdaniem przedziwnego pomysłu, by psychologiczny (książkowy) thriller podzielić, upodobnić do serialu telewizyjnego. Nie znam osoby, która powie, że napięcie w takiej produkcji budują przerywniki mówiące „TONIGHT! On Alan Wake…”. Książki nie rządzą się przecież takimi samymi prawami co „film” klasy B jedynie przypominający jeden ze słabszych odcinków Archiwum X. Mam nadzieję, że Finowie zdają sobie z tego sprawę.

Czy te potencjalne wady mogą więc sprawić, że produkcja Remedy będzie grą przeciętną albo wręcz słabą, lub taką, której największe atuty zostaną zdominowane przez kulejące drobiazgi (przypominam o ostatnim Alone In the Dark)? Myślę, że tak, choć mam nadzieję, że tak się nie stanie. Jestem jednak graczem i zaczynam się martwić o dziecko fińskiego studia. Swoimi przemyśleniami postanowiłem się więc podzielić i spytać czy ktoś jeszcze zwrócił uwagę na to samo co ja.

Pomimo tego, co już napisałem wciąż jednak wierzę, że bajeczne oświetlenie, niesamowite krajobrazy, lokacje stworzone na potrzeby gry czy kapitalna muzyka obronią się same. Wierzę, że Alan Wake jest taki jak trailer pokazywany kilka miesięcy temu, że to tytuł przy którym nie raz podskoczę ze strachu, a ciarki ciągle będą mi przebiegały w dół kręgosłupa. Chcę, by wciąż znakomicie zapowiadająca się fabuła, scenariusz tego tytułu przykuły mnie do konsoli, wbiły w fotel i sprawiły, że szczęka potoczy się pod stolik, na którym stoi telewizor, a ja oczarowany poziomem gry nie będę nawet chciał szukać straconych zębów.

Nie raz świat gier pokazywał jednak, że nawet najlepsze potrawy przygotowywane przez długie lata potrafią się zamienić w niejadalną paćkę. Wiemy też, że nawet jedna kiepsko dobrana „przyprawa” potrafi zamienić wykwintne danie w ciężkostrawny posiłek. Oby więc nie okazało się, że po premierze Alan Wake nie raz przeczytamy słowa „Too Little, Too Late”.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

9 KOMENTARZE

  1. Bardzo trafny felieton. Wszystkie niedociągnięcia, które opisałeś również zauważyłem ale pozostaje pytanie – czy na pewno to są wady? Czy brak innowacyjnych elementów to wada gry? Zgodzić się mogę co do monotonii bijącej z materiałów udostępnianych prasie. Pokazówki, gdzie Alan chodzi lub biega z latarką, zabija wrogów za jej pomocą oraz wykonuje proste czynności w celu uchronienia się przed mroczną hordą, nie nastrajają optymistycznie. Wygląda to jak nudna gra na maksymalnie 6-7. Jak będą wyglądały wszystkie poziomy oraz co zaprezentuje sobą fabuła, tego dowiemy się po premierze. PS: Nigdy nie grałem w najnowszego AitD i jeśli ludziom, którzy się na tym tytule zawiedli (A powinni bo gra zbierała śmieszne oceny – 50% to szmira, nie gra) Alan Wake go przypomina, to nie wróżę najnowszej grze Remedy świetlanej przyszłości.

  2. Autor ma rację że czas działał i działa na niekorzyść gry, lecz pisanie że Heavy Rain „zmiecie” wszystkie gry jest błędem, też nie wiadomo czy nie spotka jej taki sam los, na razie heavy rain jest na czasie kiedy alan waka wszyscy chwalili i widzieli w tej grze coś fascynującego. Może się okazać że jak będą pokazywać haevy rain gameplay lub jakieś materiały z gry że możemy się tak samo zawieść tak samo jak teraz na alan wak-u. . .

  3. Myślę, że jak gra będzie ładna i klimatyczna (na screenach jest bardzo!) a fabuła wciągająca, to brak jakichś totalnych nowości jeśli chodzi o gameplay nie będzie takim problemem. Z drugiej strony jednak, jako użytkownik PS3 nieposiadający 360 chyba bym jednak wolał, żeby gra się okazała niewypałem heh. Nie byłoby przynajmniej czego żałować ;)Pytanie w sondzie powinno zabrzmieć trochę inaczej, bo nigdy nie można wykluczyć, że jakakolwiek gra okaże się klapą. Więc tak, może być przeciętny, co nie oznacza, że będzie 😉

  4. . . . Na pewno jednak potrafią go skutecznie zabić, czego dowodził przeładowany podobnymi elementami Fahrenheit. . .

    Jeżeli AW, będzie choćby w najmniejszym stopniu podobny do Fahrenheita, to będzie całkiem nieźle. Mnie, w przeciwieństwie to katmay’a Alan Wake zaczął interesować właśnie całkiem niedawno. Pierwsze zajawki w ubiegłych latach nie zrobiły na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Fakt jest faktem, animacja głównego bohatera kuleje jak diabli, tego nie da się ukryć, podobnie jak i inne rzeczy, ale jakoś dziwnie czuję gdzieś pod skórą, że gra będzie wciągać jak bagno. Nie wiem czemu to przypisać. To raczej jakiś bliżej nie nieokreślony wynik składowych tego, co dotychczas zobaczyłem w materiałach filmowych. Gra ewidentnie zaczyna mi się podobać, ale cóż, jestem jedną z tych nielicznych osób, które po wsze czasy będą wychwalać Fahrenheita, pomimo jego wielu niedoróbek.

  5. jakby ostatnio mam podobne mysli, ktorych wyraz dalem w ostatnim moim komenatrzu do poprzedniego newsa nt alana. dobra gra ma uderzyc znienacka – szczegolnie tego typu. zmielic, przerzuc, wypluc a na koniec zdeptac. tak zeby jeszcze przez 2 miesiace nie bylo wiadomo co sie wlasciwie stalo, gdzie bylismy, co robilismy i co sie stalo z naszym psem. a biedny alan juz pokazal wszystko co ma w walce z nami, oczywiscie dodajac ze jest najlepszy – o, cos w stylu palladyna z ceville 😛 jak sie okaze ze tak bedzie – ok, to tez bedzie pewnego rodzaju zaskoczenie, ale niestety tak to bywa ze ci przechwalajacy sie pierwsi uciekaja z pola walki. a alan to starszny chwalipieta – i to jest jego najwieksza wada, a nie sztywny prochowiec ;D

  6. A mi się wydawało, że to właśnie Heavy Rain jest duchowym spadkobiercą i rozwinięciem Fahrenheit’a. Obawiam się że AW jeśli nie będzie miał fabuły tak wciągającej jak np. Uncharted to wyjdzie z tego nudny horrorek-strzelanka klasy B.

  7. Autor kompletnie zapomniał, że gra będzie wyglądała kompletnie inaczej na poziomach dziejących się za dnia. Ale to prawda, że tak długi czas produkcji nie wpływa dobrze na żadną grę.

  8. mimo wszystko mam nadzieję że Alan Wake nas nie zawiedzie. Jeśli klimat i napięcie będą dobrze zbudowane to drobne niedoróbki pewnie pozostaną niezauważone. Trzymam kciuki!!!

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here