Rozumiem, że gracze casualowi nie lubią instalowania, konfigurowania i uruchamiania z zakamarków paska Start. Rozumiem, że przeglądarka internetowa jest dla nich miejscem znanym, bezpiecznym i swojskim. Oczywiście, widzę zalety pimpowania przez niektórych technologii 3D w przeglądarkach. Ale – niezależnie od tego, czy producentom w końcu uda się stworzyć coś super ciekawego w przeglądarce – uważam, że nie ma co liczyć na ogromną popularność takich gierek.

Oczywiście, w ramach promocji większego tytułu można zrobić platformówkę w przeglądarce, w którą chwilę pogramy, powiemy, „wow, jakie to fajne” i natychmiast o tym zapomnimy. Ale czy do tego potrzebne jest 3D? Setki tysięcy, a może i miliony dolarów wydane na rozwijanie takiej technologii? Czy nie wystarczy graczom możliwość gry w proste MMORPGi, spadające klocki i literaki w swoim wiernym Internet Explorerze?

Właśnie do takich produkcji najlepiej nadaje się „granie w przeglądarce” czy sam flash. Nie do podniebnych pojedynków w podróbce Red Barona czy trójwymiarowych pościgów uilicami twójwymiarowego miasta (czujne oko zapewnie wypatrzy, że nawiązuję do propozycji Garage Games). W przeglądarce najlepiej sprawdzają się gry logiczne, powiem nawet – spokojne i powolne, które można w każdej chwili przerwać, żeby sprawdzić, co tam nowego przyniósł nam Outlook Express. Mini przygodówki. Strategie. Nawet zestrzeliwanie spadochroniarzy z działa. Ale pełnoprawne, trójwymiarowe gry akcji? Hmmmm…

Korzystając często z brzytwy Ockhama nie lubię pomysłów, które ktoś realizuje na siłę. Na świecie istnieją gry w przeglądarkach i gry 3D? Połączmy je! Po co? Tego nie wie nikt, szczególnie że odpalanie tego w przeglądarce praktycznie niczym się nie różni od odpalenia tego NIE w przeglądarce – gra i tak musi się ściągnąć, zainstalować i odpalić – tyle tylko, że wydaje nam się, że tego nie widzimy.

Ktoś kiedyś wymyślił przeszukiwanie internetu w trzech wymiarach – VRML był popularny przez trzy minuty i w trzech artykułach prasowych jako „kolejna rewolucja w sieci” i… no właśnie. I tyle. Jakoś nikt nie narzeka, że aktualny internet jest taki nieciekawy, bo dwuwymiarowy. Jeśli 3D w internecie miało oznaczać konieczność łażenia po nudnych korytarzach, żeby przeczytać kolejną część artykułu, to nic dziwnego, że całość nie wypaliła.

I prawdę mówiąc tworzenie zaawansowanych strzelanek i strategii dla graczy, którzy nudzą się w pracy i chcą poświęcić grze pięć wolnych minut według mnie mija się z celem. Taki gracz nie będzie konfigurował rozgrywki wieloosobowej (choćby i w przeglądarce), nie będzie miał czasu na dostosowanie ustawień samolotu i nie będzie wcale chciał oglądać tych wszystkich trójwymiarowych terenów. Wystarczy mu prosta strzelanka w 2D, a nawet kolorowe bańki, które trzeba zestrzeliwać.

Oczywiście, każdy ma prawo marzyć i oby się tym wszystkim wizjonerom udało. Ja może też bym wolał wszystkie gry mieć na wyciągnięcie ręki, odpalać je w Firefoksie (byle tylko dało się przełączyć na full screen) i nie musieć zmieniać DVD-ków. Ale póki co „granie 3D w przeglądarce” kojarzy mi się z nieskończonymi zwiechami, ograniczoną wydajnością i koniecznością okrajania opcji, tylko po to, żeby osiągnąć złudny cel – działanie w przeglądarce. A chyba nie do końca o to chodzi?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

  1. W zasadzie zgadzam się z Autorem. Ale tylko w zasadzie. Wydaje mi się bowiem, że należy być bardzo ostrożnym z krytyką jakichkolwiek pomysłów, które coś rozwijają czy otwierają nowe możliwości. Nawet w przypadkach pozornego nonsensu takich nowości. . . Bo i przecież rewolucja przemysłowa zaczęła się od „głupich” pomysłów, w rodzaju zastępowania wykwalifikowanych robotników prymitywną maszyną, która nawet w części nie pozwalała na uzyskanie tak samo dobrych produktów, a na dodatek pozbawiała ludzi pracy. I choć nie grozi nam przeglądarkowa rewolucja, a 3D w przeglądarce będzie długo jeszcze o wiele prymitywniejsze od „prawdziwego”, to kto z nas może wykluczyć, że nie przyczyni sie to do upowszechnienia gier wśród ludzi? Tych samych ludzi, dla których teraz gry to wyłącznie prymitywna rozrywka — bo właśnie tylko taką znają ze stron WWW, a o innej tylko słyszeli, m. in. na FoxTV?!Może w chwili, gdy decyzja o zagraniu we wspomnianego w artykule „Red Barona” będzie się sprowadzała zamiast do pójścia do sklepu, zakupieniu płyty, zainstalowaniu, skonfigurowaniu, pobrania patchy itd. — to do prostego przyciśnięcia PLAY w przeglądarce sprawi, że gracze przestaną być postrzegani przez nie-graczy, jak dziwolągi? Bo grać będą wszyscy, tak jak wszyscy oglądamy filmy i wszyscy (przynajmniej do niedawna) czytamy książki?

  2. Ja proponuje dopisać autora do „loży ludzi twierdzących, że 640 KB RAM wystarczy do wszystkiego”. A tak poważnie to nieraz bywało, że najdziwniejsze pomysły chwytały chociaż wszyscy wyśmiewali się z nich. Wiecie dlaczego wariackie pomysły wypalają? Bo nie ma innych wariatów chcącyh konkurować z nami w naszym wariactwie.

  3. Hm, czy to ze gra bedzie dzialac w przegladarce aby nie oznacza, ze ruszy zarowno pod Win, jak i na Linuxie czy Macu ? Biorac to pod uwage mamy pomysl nadal nieco dziwny, ale odrobine mniej debilny 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here