Pierwsza gra z serii LEGO – Star Wars: The Video Game, wydana w 2005 roku, gdy do kin trafiało zwieńczenie pierwszej trylogii Gwiezdnych Wojen, okazała się strzałem w dziesiątkę i początkiem długiej, wręcz niekończącej się serii. Rok później do rąk graczy trafia jej sequel, czyli LEGO Star Wars II: The Original Trilogy. W 2008 TT wydało dwa kolejne „klockowe” filmy: LEGO Batman i LEGO Indiana Jones. To jednak dopiero początek, bo jeszcze w tym roku na półkach sklepowych zagości LEGO Harry Potter: Years 1-4 oraz LEGO Star Wars III: The Clone Wars. Skupmy się jednak na tym, co jest tu i teraz.

Indy 4ever?

Pojawienie się LEGO Indiana Jones 2: The Adventure Continues było pewne jak amen w pacierzu. Wcześniejsza część gry przenosiła na ekrany monitorów pierwsze trzy filmy o przygodach Indiany (Poszukiwacze zaginionej Arki, Świątynia zagłady oraz Ostatnia Krucjata) – pomijając całkowicie Kryształową Czaszkę, która zagościła w kinach miesiąc później. Nietrudno się domyślić, że sequel jest tak naprawdę rozszerzeniem swojego poprzednika.

Filmy jak z klocków

Po pierwszym uruchomieniu LEGO IJ2 trafiamy do znanego z Kryształowej Czaszki magazynu, w którym znajduje się osiem skrzyń. Pierwsze trzy zawierają nieprzedstawione dotąd epizody ze „starej” trylogii. Następne trzy skrzynie są aktami z czwartego filmu. Ostatnie dwie oferują możliwość ponownego rozegrania bonusowych poziomów, albo uruchomienie pierwszej widocznej nowinki w serii – edytora poziomów. Wybór wydaje się mały, lecz do tego wszystkiego należy dodać, że każdy epizod zawiera sześć poziomów, co łącznie daje 36 misji do rozegrania. Najmłodsi gracze, do których adresowana jest cała seria LEGO, spędzą nad nią bardzo dużo czasu (zakładam, że nawet do 20 godzin), a starsi, bardziej doświadczeni, maksymalnie dziesięć.

Klockiem w oko

Po wybraniu interesującego nas filmu, gracz trafia do nowej wersji HUB-a, czyli mapy centralnej, od której rozpoczynamy każdą przygodę z grami z serii LEGO. Początkowo jest ona bardzo mała, gdyż obejmuje tylko fragment najbliższy naszej misji. Z czasem jednak mapa powiększa się do konkretnych rozmiarów i daje trochę więcej swobody niż fabularne zadania. Dość powiedzieć, że tym razem wszystkich dodatków nie szukamy tylko na ziemi, lecz także w powietrzu (prowadząc różnego rodzaju samoloty czy helikoptery) oraz na wodzie (statki, łódki, pontony).

Sama rozgrywka nie uległa większym zmianom. Nadal musimy przejść po z góry ustalonym torze od punktu A do punktu B, po drodze „zabijając” napotkanych przeciwników i rozwiązywać łatwe zagadki typu przesuń-postaw-złóż-obróć. Liniowość może być odczytywana jako wada, lecz wbrew pozorom nie psuje ona rozgrywki nawet na moment. Ponadto LEGO Indiana Jones 2 charakteryzuje rzadko spotykana cecha: jeszcze tylko. Dzięki niej zamieniłem wiele godzin cennego snu na „jeszcze tylko jedną misję”.

100% frajdy i 0% edytora

Równie sztywny co aktor

By ukończyć każdą filmową część w 100% należy spełnić kilka warunków: zdobyć tytuł Prawdziwego Poszukiwacza na każdej mapie (tj. zebrać odpowiednią ilość monet w oryginalnej kampanii, we wszystkich dodatkowych lokacjach oraz przy ponownym przejściu fabuły innymi bohaterami), zdobyć wszystkie 10 skrzyni ze złotem (o nich trochę dalej), kupić wszystkie postacie/pojazdy, odnaleźć łącznie 30 klocków w trzech kolorach (czerwonym, zielonym, niebieskim) i wykupić ukryte za nimi ułatwienia/zmiany. Jest to kawał roboty, który tak naprawdę jest… trzonem rozgrywki, bo przejście wszystkich fabularnych misji zabiera około dwóch godzin (mapy są liniowe do bólu, a przy tym proste jak konstrukcja cepa). Najciekawsze jest jednak to, że zdobycie sześciu najwyższych not nie oznacza ukończenia gry w 100%, bo jest jeszcze edytor…

…którego wprowadzenie jest dla mnie niejasne. Jego rola sprowadza się tylko i wyłącznie do stworzenia nowych misji dla siebie, bo niestety nie spełniono obietnicy i nie umożliwiono wymiany map pomiędzy graczami. Samo narzędzie jest genialne i choć proste, ma wielkie możliwości. Gracz może stworzyć pojedyncze zadania, łączyć je w całą serię misji, a także tworzyć własne postacie, którymi potem zapełnia mapy.

Wykonanie planszy zaczynamy od ukształtowania terenu, a następnie urozmaicamy go różnymi elementami (drogami, pojazdami, postaciami, przedmiotami możliwymi/niemożliwymi do zniszczenia). Wydaje się to czasochłonne, lecz w rzeczywistości dobrą mapę można wykonać w niecałą godzinę. Niestety z braku możliwości wymiany plików, bardzo często ta godzina jest naszą ostatnią spędzoną w edytorze.

Kup pan Marcusa

Jak w każdej części serii LEGO, tak w Indiana Jones 2 możemy (a nawet musimy) kupować dodatkowe postaci, które pojawiają się w kilkunastu miejscach mapy centralnej. Wprawdzie w trakcie fabularnych przygód odblokujemy kilkunastu bohaterów, lecz jest to wciąż za mało, by udało się przejść całą grę. Każdy napotkany na planszy plastikowy ludzik ma swoje unikatowe cechy, dzięki którym jesteśmy w stanie ukończyć wszystkie stawiane przed nami zadania. W grze natrafimy na osoby posiadające łopaty, pistolety, wyrzutnie rakiet, klucze francuskie itp. itd.

Do kobiet ze świata Indy-ego twórcy podeszli nieco inaczej, bo jako jedyne nie mają widocznego dodatku. Jednak ich wspaniała klockowa figura sprawia, że panie potrafią szybciej biegać i wyżej skakać, co wbrew pozorom także ma olbrzymie znaczenie. Dotąd marginalizowane pojazdy, również mają sporą rolę do odegrania. Po odblokowaniu ich możemy wziąć udział w kilkunastu wyścigach na czas, których wygranie pozwoli nam zakupić kolejne postaci.

Edytor map w (nie)całej okazałości

W przeciwieństwie np. do LEGO Star Wars, gracz nie musi zdobywać wszystkich (albo większości bohaterów), by bez problemów ponownie przejść fabularne akty czy dodatkowe plansze. Po kolejnym wejściu na mapę można zauważyć wielki napis informujący o tym, jakie umiejętności muszą mieć bohaterowie, by zakończyć stawiane im zadanie. Na początku możecie czuć się zaskoczeni, lecz szybko staje się jasne, że tym razem twórcy nie każą nam ponownie oglądać widzianych już filmików i rozwiązywać tych samych zadań, co parę minut wcześniej. W LEGO Indiana Jones 2 postawiono na bardzo proste mini-zagadki jak np. budowa szlaku luster dla promienia z berła. Trochę inaczej jest w przypadku odblokowywanych map. „Trochę” oznacza tyle, że tym razem komputer sam przydziela nam postaci, którymi mamy wykonać szereg czynności. W obu jednak przypadkach efekt jest taki sam – dostajemy złotą skrzynię.

W jednym punkcie HUB-a znajduje się bonusowy pojazd, który budujemy z klocków otrzymanych po zdobyciu wyżej opisanych kufrów. Przenosi on nas do ukrytej planszy, na której musimy zebrać w sumie milion monet. Działają tu jednak nieco inne prawa niż w dotąd poznanych epizodach. Przede wszystkim nie musimy się martwić, że nie zdążymy czegoś podnieść po zniszczeniu np. drzewa. Wszystkie w ten sposób zdobyte punkty automatycznie są przenoszone do naszej puli, więc wystarczy zasiąść za kółkiem pojazdu i w spokoju niszczyć wszystko, co nam pod koła wpadnie.

Wprawdzie na górze ekranu widoczny jest licznik, lecz i on nie stanowi żadnego ograniczenia, gdyż określa on tylko czas, który wykorzystaliśmy do zakończenia zadania. Nie działają tu także żadne dodatki typu mnożnik punktów, ponieważ psułyby one i tak prostą zabawę. Głównym poszukiwaczem zagubionego miliona jest Indiana Jones, a drugiego pomocnika wybiera nam komputer. Równie dobrze mogłoby go nie być, bo generalnie nie musimy wykorzystywać tu żadnych specjalnych umiejętności, a jak nawet zajdzie taka potrzeba to słynny archeolog nie będzie miał z nimi problemów.

Tylko czy aż?

Nie ma, co się okłamywać LEGO Indiana Jones 2: The Adventure Continues jest typowym przedstawicielem wyciągaczy pieniędzy. Z jednej strony są zmiany i poprawki, a także trzy epizody z Kryształowej Czaszki, ale poza tym jest to wciąż ta sama gra, co 5 lat temu – choć to niekoniecznie należy odczytywać jako wadę. Największe dwie zmiany w stosunku do LEGO Star Wars to inny, moim zdaniem lepszy HUB, a także edytor, którego potencjału Traveller’s Tales niestety nie wykorzystało.

Od początku seria LEGO trafiła w mój gust – prosta, niewymagająca większego wysiłku rozgrywka, a także duża dawka humoru, pozwalały mi na kilkanaście godzin oderwać się od codziennych trosk i z uśmiechem pomagać różnym bohaterom w ich przygodach. Wkładając płytę z LEGO Indiana Jones 2 do napędu wiedziałem, że wielkiej rewolucji nie będzie i całe szczęście nie myliłem się. Nie ma nic gorszego niż wciskanie na siłę nowinek, które miałyby odróżniać kolejną część, od poprzedniej. Moja ocena to 8/10 z zastrzeżeniem, że mogłaby być wyższa, gdyby nie całkowicie bezużyteczny edytor.

Produkt, którego sprzedaż zapewni dostatnie życie nie tylko twórcy, ale i jego rodzinie, niekoniecznie musi być bardzo skomplikowany. Tę tezę idealnie obrazują słynne duńskie klocki, które od prawie 70 lat istnieją na rynku i nadal jest na nie wielki popyt. Wprawdzie czasy się zmieniły, zabawy „bez prądu” są spychane na drugi plan, a mimo to LEGO nadal ma się dobrze – głównie dzięki firmie Traveller’s Tales, która przeniosła klocki na konsole oraz PC. Do stworzenia gry brakowało tak naprawdę jednej rzeczy – fabuły, która determinowałaby rozgrywkę i miejsca akcji. Wybór padł na adaptacje filmowe.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

  1. są spychane na drugie tło

    hmmm, drogi Mateuszu nie słyszałem o czymś takim jak „drugie tło”, raczej już „drugi plan”, no ale może się mylę? 😀

    • hmmm, drogi Mateuszu nie słyszałem o czymś takim jak „drugie tło”, raczej już „drugi plan”, no ale może się mylę? 😀

      Racja drogi Panie Zabójco 🙂 Dzięki za informację – zgłosiłem to do wyższych stopniem 😉

Skomentuj Mariusz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here