Film Legenda Chun-Li wzbudza spore zainteresowanie. Także u nas. Nie ma się czemu dziwić. Po pierwsze film trafił do zachodnich kin praktycznie w tym samym czasie co święcąca obecnie triumfy na listach przebojów czwarta odsłona gry. Poza tym jest to dzieło naszego rodaka – Andrzeja Bartkowiaka. Samego filmu jeszcze nie widzieliśmy, ale dochodzą do nas bardzo niepokojące głosy. Ponoć Legenda Chun-Li to produkcja jeszcze gorsza od… od Ulicznego Wojownika z 1994 roku. Nie pamiętacie? Tak, to ten koszmar z Kylie Minogue i panem Van Damme. Stworzenie jeszcze gorszej, kinowej adaptacji gry wideo wydawało się niemożliwe, ale skoro w filmie gra koleś z American Pie, a w zamaskowanego Vegę wcielił się Taboo (członek zespołu Black Eyed Peas) to naprawdę nie mamy już nic do dodania i należy chyba spuścić kurtynę milczenia, aż do momentu kiedy sami obejrzymy i ocenimy to dzieło.

No, ale mimo płynącej z każdej strony krytyki filmowego obrazu japoński gigant branży gier jest bardzo zadowolony ze swojej strategii marketingowej. W rozmowie z serwisem GameDaily Biz Chris Kramer, Dyrektor ds. Komunikacji w firmie Capcom stwierdził rozbrajająco:Jakieś pięć lat temu Capcom postanowił pójść podobną drogą co Marvel i dodał, że jego firma:…będzie partycypowała w produkcji każdego filmu na licencji Capcomu. Skończyliśmy z zasadą sprzedaży licencji. I właśnie Street Fighter: Legenda Chun-Li jest pierwszym przykładem tej „strategii”.

Kramer odgrażał się, że już niedługo na ekrany kin wejdą kolejne filmy na licencji gier Capcomu. Kinomani(?) i fani gier będą mogli obejrzeć film Onimusha, Lost Planet i Clock Tower. Reżyserem tego ostatniego jest Martin Weisz (Wzgórza mają oczy II, a za adaptację gry Onimusha odpowiada Christophe Gans (Silent Hill, Braterstwo wilków).

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Fizyczną niemożliwością jest stworzenie filmu gorszego od Street Fightera z Van Dammem. Gdyby ktoś to zrobił to kopia tego filmu otworzyłaby portal do piekła i zostalibyśmy zalani przez hordy piekelne.

  2. w filmie gra koleś z American Pie, a w zamaskowanego Vegę wcielił się Taboo

    A teraz zadajmy sobie pytanie, które już nie raz była w całym bożym internecie, tutaj pod np felietonami itede. Po co dziennikarze i gracze mają chcieć, modlić się, zaklinać los i tak dalej o dobre filmy na podstawie gier skoro wyraźnie widać, że Kapkom robi sobie jaja i filmidła traktuje jak promocję gry i ma w głębokim poważaniu wszystko? No sorry ale Taboo? Skoro twórcom gier nie zależy to komu ma zależeć?

  3. Capcom jest zadowolony z filmu Street Fighter

    A mógłby nie być? PR jest wszędzie. Nowa strategia? Nic tak nie zachęci do gry (SF IV i inne tytuły) jak zmarnowane popołudnie w weekend i obrażona dziewczyna 😉

  4. Nowy film Street Fighter zapowiada sie raczej na tandete. Uwe Boll rzadzi bo przynajmniej robi syf ale ze smakiem. Ja tam z nadzieja czekam na jego Contre i Dig Dug’a. . . uwielbiam ta szmire, bo mozna niezle sie przy tym usmiac, a ten Street Fighter to raczej wzbudza litosc.

  5. Uprzedziłeś mnie. Właśnie miałem napisać, że przynajmniej walka i efekty nie wyglądają jak robione u kuzyna w garażu za domem. Z drugiej strony, pomijając aktorów, jaką fabułę widzicie do ekranizacji takiej gry?IMO tu wcale nie chodzi o ekranizację, tylko wrzucenie znaczka Street Fighter w kolejne miejsce, jako reklamę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here