Oddział amerykańskich komandosów, polityczna intryga w Meksyku i kilku porwanych polityków - to wciągająca recepta na naprawdę dobrą grę, którą stworzył autor bestsellerów political fiction, Tom Clancy.

Stunts powraca!

Stunts wjechał na komputery graczy we wczesnym paleogenie, czyli okresie, gdy nikomu nie śniło się w Polsce o jakiś tam prawach autorskich, wydawcach i telewizyjnych kampaniach reklamowych gier. Były za to proste komputery, na których chodziły proste, dwuwymiarowe gry. Stunts, hulający w trzech wymiarach, był symulatorem jazdy samochodowej innym niż ówczesnegry, bo pozwalał na wyścigi w trójwymiarowym świecie, na zbudowanych przez siebie torach kaskaderskich. Pomimo prostej grafiki, zabawy było co niemiara. Czas jednak mijał, gra się zestarzała, a następca nigdy się nie pojawił.

Crashday chce być nowym Stuntsem…

Siłą rzeczy odczułem lekkie podekscytowanie, gdy pierwszy raz usłyszałem o Crashday, zapowiadanym jako nieoficjalna kontynuacja Stuntsa. Doskonała grafika od razu przyciągała oko. Ponadto gra zapowiadana była nie tylko na PC, ale również konsole. Po pewnym czasie Crashday zniknął z czołówek serwisów informacyjnych, by ponownie wyłonić się na początku tego roku od razu na półkach z prasą branżową, w opakowaniu udającym gazetę za 15 złotych. Dziwne?

Crashday z solidnej produkcji ewoluował w grę budżetową

Coś wydarzyło się po drodze. Crashday z solidnej produkcji ewoluował w pół roku w grę budżetową, ze wszystkimi przypadłościami, które niosą w sobie takie pozycje. Już samo opakowanie jest lekko podejrzane – niby plastikowy box, ale realnie jest to produkt o pół klasy wyższy od papierowej koperty na płyty CD. Po otworzeniu pudełka w oczy kłuje naklejka, informująca, że gra działa jedynie po uruchomieniu ze skrótu na pulpicie (i tak też faktycznie jest – inaczej wyskakuje złowieszczo brzmiący błąd w języku programistów).

Gdzie ja w to zagram?

…i radzi sobie nieżle, ale mógłby lepiej.

Normalnie napisałbym w tym punkcie o tym, co się dzieje po uruchomieniu gry, ale problem leży w tym, że żeby zagrać w Crashday, trzeba spędzić najpierw wiele czasu na poszukiwaniu odpowiedniego komputera. Crashday często po prostu nie działa, nie informując o przyczynie. Lakoniczne komunikaty błędów to nie koniec problemów. Notorycznie natrafiałem na błędy graficzne, a zbudowanie niestandardowego toru wyścigowego wiązało się najczęściej z wyłączeniem gry oraz wyświetleniem komunikatu o krytycznym błędzie.

Ponieważ jednak kierowała mną w znacznym stopniu nostalgia do Stuntsa – podobnie zresztą jak najpewniej większość nabywców gry – zagłębiłem się nieco dalej. Crashday to niezobowiązująca gra akcji, pozwalająca na rozgrywkę w kilku różnych trybach oraz śledzenie nieskomplikowanej fabuły. W skrócie telegraficznym, przyjmujemy rolę członka podziemnego stowarzyszenia miłośników adrenaliny, którzy dają upust swoim intymnym potrzebom, ścigając się wozami na szalonych torach.

Kraksy i wybuchy są doskonałe.

Oczywiście nie samymi wyścigami człowiek żyje. Zadania są dość zróżnicowane – od klasycznych wyścigów, poprzez walkę na rakiety i karabiny, łudząco podobną do serii Interstate, po punktowane konkursy ewolucji kaskaderskich i nietypowe mini-gry, rodem z internetowych strzelanek, jak Capture the Flag. Dzięki zróżnicowaniu nie jest nudno, aczkolwiek nagrody IAA twórcy raczej nie zgarną.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

  1. IMO – Wzorowy przykład jak super grę mogą skaszanić bugi (grałem i miałem) Z tymi kompami to faktycznie kiepsko, mi się uruchamiało, ale po każdym pojedyńczym wyścigu musiałem wyłączać grę(inaczej mi zawieszała kompa)

  2. Gra nie została skończona. Masa bugów, ale 15zł to uczciwa cena 🙂 Fajny prosty edytor, od razu widać że to właśnie tym edytorem autorzy robili trasy do gry.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here