No właśnie – kto wymyślił, żeby gry oceniać w tak szerokiej skali? Od jeden do dziesięć to praktycznie absolutne minimum, a większość gazet i portali przydziela oceny w procentach. Skąd to się wzięło? Moja osobista teoria głosi, że wszystko bierze się ze ścisłego wykształcenia pierwszych graczy – ponieważ dostęp do pierwszych komputerów (a więc i gier) mieli tylko zaawansowani technologicznie inżynierowie, przez długi czas mieli oni bardzo duży wpływ na całą branżę gier. A że inżynierowie kochają procenty, to w zamierzchłych czasach przyjęło się ocenianie procentowe i tak już zostało.

Niezależnie od tego, kto, kiedy i dlaczego wymyślił skalę od 1-100, ja zastanawiam się ogólnie nad sensem wystawiania grom ocen liczbowych, a już w szczególności tak dokładnych. Jak to jest możliwe, że do wielkiego gara wrzucamy wspólnie RPGi, strzelanki, strategie i logiczne łamigłówki, a oceniamy je w tej samej skali? Przecież – jeśli dobrze się przez chwilę zastanowić – to jest kompletny absurd!

Zaraz ktoś pewnie sprytnie mnie podejdzie i stwierdzi, że filmy też są różne, a też ocenia się je w czasopismach i na portalach branżowych według tej samej oceny. Tak, to prawda. Ale filmy zwykle oceniane są w skali 1-5 i ocena ta pokazuje tylko, czy film jest ogólnie dobry (warto go zobaczyć) albo ogólnie kiepski (nie warto). Wszystkie filmy są generalnie kręcone w tej samej technologii, a kryteriów oceny jest znacznie mniej, niż w grach – scenariusz, reżyseria, gra aktorska… Tymczasem w recenzjach gier wideo dodaje się i odejmuje te maluteńkie procenciki według wielce niezrozumiałych dla mnie kryteriów. A pod uwagę bierze się wszystko – grafikę, dźwięk, interfejs użytkownika, ilość wątków pobocznych, szybkość działania serwerów, grę aktorską (również) i tak dalej i tak dalej.

No bo niech ktoś mi odpowie, co jest lepsze – świetnie zrealizowana, ale sztampowa gra, jakich wiele, czy totalnie zabugowany i nieoszlifowany diament – pełen wigoru, świeżości i nowych rozwiązań. Czy takiego Boiling Pointa trzeba doceniać za ambicję twórców czy ganić za wyloty do Windowsa? Skoro jakaś gra dostaje ocenę 9/10 za to, że jest przełomem w dziedzinie grafiki, to dlaczego genialny puzzler z zasady nie dostanie 0/10 – przecież w nim grafiki nie ma praktycznie w ogóle?

Co więcej – takie ocenianie jest z gruntu niezwykle subiektywne – jeden recenzent może uwielbiać pięknie cieniowane wielokąty i realistyczne animacje twarzy, drugi olewa grafikę, ale za to uwielbia korzystać z szerokiego arsenału broni. Nawet w ramach tej samej redakcji dwaj różni recenzenci zwrócą uwagę na inne elementy gry i wystawią ocenę z jakimś 20% marginesem. Przecież tych dumnie wyglądających procentów nie wylicza żaden komputer, a więc ocena jest całkowicie subiektywna. I co? I zawsze można powiedzieć „nie patrz na ocenę, przeczytaj sobie całą recenzję, to się dowiesz, co jest fajne, a co nie”. Ale skoro tak, to po co w ogóle tę ocenę przyznawać?

Nie będę tu teraz rozpoczynał krucjaty przeciwko oprocentowaniu gier – w końcu i na Valhalli przyznajemy oceny (zresztą jedynie słuszne w całym wszechświecie, prawda, koledzy?). Ale wydaje mi się, że w momencie, kiedy ocena przestaje być wyznacznikiem w stylu „kup, warto – 5 gwiazdek”, „średniak 3-gwiazdki”… to wszystko jakoś się rozmywa. +5% za tryb multi? Czy to znaczy, że gry bez multiplayera automatycznie powinny dostawać -5%? Nie mam pojęcia. I nie mam pojęcia, jak w tej samej skali można porównywać MMORPGa z przygodówką Benoita Sokala.

Przyzwyczailiśmy się do ocen i zapewne nigdy od nich nie odejdziemy – zresztą ja też tego nie chcę. Ale warto czasem siąść i się zastanowić – co tak naprawdę znaczy to 10/10? I czy przypadkiem nie jest chętnie promowanym przez wydawców gier, nie do końca przydatnym wynalazkiem, który służy tylko i wyłącznie do umieszczenia w reklamie…?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. A ludzie mi sie czasami dziwia i pytaja, „dlaczego nie podoba ci sie ta gra, przeciez XX dalo jej 8/10?”. Sadze, ze skala ocen w duzym stopniu napedza sprzedaz produktu i wyznacza pewien standard, ktory dla dzisiejszego gracza jest bardzo istotny. Jesli gra dostaje powiedzmy 8/10 o dla gracza sygnal, ze musi byc dobra i wrecz powinien ja kupic. Sam nieraz jednak przekonalem sie, ze jest to czysta fikcja. Niektore gry, ktore otrzymywaly calkiem niezle noty, byly dla mnie kiczowate i nudne, a czasami nawet taka gra ze slaba ocena bardzo mi sie podobala; np. Postal 2: Apocalypse Weekend. Niemniej jednak pomimo iz nie zwracam uwagi na oceny na koncu recenzji gier, przy podejmowaniu decyzji o nabyciu tytuly, to w wiekszosci przypadkach moja ocena jest bliska tej ktora wystawil recenzent. Kazdy z nich ma pewnie wlasne kryteria wg. ktorych wystawia tytulowi ocene, ale jak mozemy zauwazyc w ogolnym rozrachunku nie ma to wiekszego znaczenia czy ktos wiecej dal grafice, a mniej fizyce, czy tez wiecej za fabule a juz mniej za grafike, poniewaz jakichs wielkich roznic pomiedzy tymi ocenami nie widac, mimo roznych skal.

  2. Ajj się czepiasz. Ludzie są tylko ludźmi. Zawsze będą się lansować wypasioną furą za XXX i telefonem za YY, liczbą paciorków, szklanych koralików i skalpów zabitych wrogów.

  3. Każda ocena jest subiektywna obojętnie czy będą to procenty, skala 1-10, 1-20 z połówkami, bez i tak dalej to zawsze będzie jakiej „ale”. Można założyć że dla czytelnika ocena ma tę wartość, że skoro widzi, że gra dostałą te 2. 0/10 to w ogóle nie warto grać nawet jak się lubi gatunek. Inna rzecz, że oceny w ogóle się nie sprawdzają np w ocenie gier na Nintendo Wii – patrz Wii Music. Pierwsze oceny po premierze? 3,4,5 na 10 jest tylko jedna na dzień dzisiejszy (chyba tylko jedna) recenzja nadzwyczaj pozytywna w serwisie 1. up – autorce się akurat podobało więc oceniła tak i już. No i kto ma rację? Tuzy hardkorowe co po sesji w Xbox Live musiały odwalić reckę bo kazali czy dziewczyna, której Wii Music przypadł do gustu. Już pomijam kwestię że słabe oceny gier na Wii w ogóle na ich sprzedaż negatywnie praktycznie nie wpływają, ale to już zupełnie inny temat na dyskusję

    Jesli gra dostaje powiedzmy 8/10 o dla gracza sygnal, ze musi byc dobra i wrecz powinien ja kupic.

    Od dawna mnie intryguje fenomen ósemki 🙂 poniżej tej oceny już się zaczyna szczere pole słabych gier. Czy to wina samej skali czy tego jak ją wszyscy nauczyliśmy się odbierać?

  4. Ta teoria z procentami wydaje mi się chybiona. Ogólnie rzadko widuję procenty, procentowo są obliczane różne średnie (ze względu na to, że różne magazyny, serwisy, mają inne systemy oceniania). Częściej spotykamy się z liczbami po przecinku – tak jak na valhalli np. A dlaczego? Kiedyś skala 1-5 okazała się zbyt wąska. Czwórka czórce nie równa. Wprowadzono skalę 1-10. Ale to wciąż za mało, przecież dziewiątka dziewiątce też nie równa : ). Pojawiły się plusy, minusy, połówki i części dziesiętne. Dla mnie osobiście dziesiętne to lekka przesada. Ciężko powiedzieć, dlaczego akurat 7,4 a nie 7,5. Ale takie 1-10 to mało, najbardziej odpowiada mi ten system połówkowy znany z GameSpotu.

    Od dawna mnie intryguje fenomen ósemki 🙂 poniżej tej oceny już się zaczyna szczere pole słabych gier. Czy to wina samej skali czy tego jak ją wszyscy nauczyliśmy się odbierać?

    No tak – „7/10 to crap” ; ). Myślę, że to wina też tej szerokiej skali z dziesiętnymi częściami. Okazuje się, że taki mały skok jest niepotrzebny i „granica” między grami dobrymi, a złymi się podwyższyła.

  5. Nie chodzi o to, ze 7/10 to crap. Tylko kto tak naprawdę, mogąc pozwolić sobie na – dajmy na to – dwie gry na miesiąc (czy to ze względu na brak czasu, czy na to, że woli dobrze zjeść, niż dobrze pograć), zwroci uwage na „tylko” dobre tytuly, co dostaly 7/10. Ten rynek jest tak duzy, ukazuje sie tyle gier otrzymujacych od osemki w gore, ze na prawde. . . 70% malo kogo rusza.

  6. Ten rynek jest tak duzy, ukazuje sie tyle gier otrzymujacych od osemki w gore, ze na prawde. . . 70% malo kogo rusza.

    Widzisz siergiej. Kiedyś te tytuły na przykładowo 8/10 dostałyby 7/10. A wciąż byłyby tak samo dobre. O to chodzi. Oceny rosną, przez co hype rośnie. I teoretycznie kiedyś na grę na 7/10 nie mógłbyś sobie zbytnio pozwolić, mimo że ocena mówi, że gra jest całkiem dobra. Dziś wychodzi wiele gier na 8/10 i w te już pasuje zagrać, co nie? ; )O takiej zmianie skali mówię.

  7. Kiedyś te tytuły na przykładowo 8/10 dostałyby 7/10. A wciąż byłyby tak samo dobre.

    To juz jest Twoja zwykła, niczym nie podparta spekulacja, z ktora pozwolę sobie się nie zgodzic. Osobiscie nie widze, by jakiekolwiek oceny (poza 10/10, ale o tym kiedys Jolo pisał w swoim blogu. Z resztą o „magicznej siódemce” Malacar chyba też popełnił felietonik swego czasu) zaczely drastycznie tracic na swojej wartosci. Tyle tylko, ze niektorym tytulom w osianieciu dobrych wyników (np. Halo, Resistance) mocno pomagają marketingowe zabiegi.

  8. Ocena która globalnie podsumowuje grę nic nie mówi, no bo co z tego, że ktoś dał grze 2/10, skoro taka ocena wynikać może z np. kiepskiej grafiki, czy braku efektów dźwiękowych. Dla mnie lepsze były oceny cząstkowe: grafika,”miodność”,pomysł,scenariusz. Gra może nie zachwycać grafiką, a wciągać na długie godziny. A dostanie ocenę 2/10, bo redaktor stwierdził, że pomysł fajny, ale brakuje mu dźwięku przestrzennego, shaderów, wypasionych animacji i dialogów. A oceniał tekstową przygodówkę :)Za przykład niech posłuży. . . . Tetris. Obecnie pewnie powyżej 10% czy 1/10 by nie podskoczył, a ile czasu człowiek spędzał przy tych klockach. W dobie GPU potrafiących cuda-wianki na ocenę przede wszystkim powinien wpływać pomysł i to, czy gra potrafi wciągnąć.

  9. Moim zdaniem zaczęły tracić na wartości i to bardzo. Przykład takiego Godfathera, który zgarniał oceny w okolicach 8,0. Jeszcze kilka dobrych lat temu dostałby co najwyżej 7. Taką dewaluację dostrzegam już od bardzo długiego czasu, pisma branżowe zaczęły oceniać wyżej, rozdawać zbyt ochoczo oceny bliskie 10 – nota niegdyś święta. . . Teraz gra nie potrzebuje wiele, by dostać wysoką cyferkę. Podoba mi się sposób oceniania znany ten z Gamespotu, o czym już pisałem. Tam rzeczywiście gra na 7,0 to gra, z którą można spędzić wiele przyjenych chwil. Gra na 8,0 to tytuł, gdzie u konkurencji dostaje dziewiątki. Oceny wyższe niż 9,0 to już gry wybitne. Mam wrażenie, że te jeszcze 8-10 lat temu oceniało się podobnie jak teraz na GS. Kiedy Fallout 3 zgarnia wszędzie oceny z zakresu 9,5-10,0, w takim GS dostaje 9,0. Niedawno Mass Effect na X360 dostawał oceny równie wysokie, w GS otrzymał notę 8,5. A kiedyś byli jeszcze bardziej rygorystyczni.

  10. twiliekid: zauważ, że na gamespot grę oceniają zarówno ‚krytycy’ jak i sami gracze. I czasami te dwie oceny są naprawdę różne. Weźmy tego Godfaher’a. Ocena krytyków 7. 3, ocena userów 8. 2 – średnia ważona 8. 1, bo głosowało prawie 4000 graczy. W końcu oni sami najlepiej wiedzą, czy gra się podoba czy nie. Ocena jednej, dwóch osób nie może być wyznacznikiem sukcesu gry. Jednego recenzenta można „przekonać” żeby dał wyższą ocenę, graczy przekona tylko wysoki poziom produkcji.

  11. Jednego recenzenta można „przekonać” żeby dał wyższą ocenę, graczy przekona tylko wysoki poziom produkcji.

    Tylko że wiarygodnośc dużej części dzisiejszych graczy jest podważalna ; ). Można to dostrzec choćby na wałkowanym przez GS: ‚dat game iz shit 1/10’ albo ‚w00t dat iz cool 10/10’. I takich opinii jest sporo. Albo jeszcze inaczej: fanbojskie ‚Xshit/PS3 sux, 1/10’.

  12. Ocenianie gier to wróżenie z fusów. Każdy ma swój gust. Są gry populistyczne jak i całkiem zwykłe-niezwykłe. Ja trochę (nawet bardzo) nie na temat. Jak się u diabła wysyła privy, bo nigdzie nie widzę, a jest mały problem z nagrodą za spore.

  13. A jaka ma być recenzja, jak nie subiektywna? Czytając recenzję, każdy gracz chyba zdaje sobie sprawę, że to są osobiste odczucia autora odnośnie gry. Dlategoteż czyta się recenzję 1 gry w kilku miejscach, by poznać różne zdania 🙂 wiadomo, że recenzent fan ścigałek zupełnie inaczej spojrzy na nowego NFS’a niż ktoś kogo autka w grach nie kręcą 🙂 A oceny są po to, żeby mieć ogólny zarys i przy zakupie gier nie kieruję się oceną na jakimś portalu a prędzej średnią ocen jeśli już 🙂 Chociaż nigdy gry nie kupiłem patrząc na same cyferki ;] Ale jak w paru miejscach przeczytałem, że jest świetna do tego średnia ocen ~90% to już jakby bardziej dana gra mnie interesuje 🙂

  14. Doszedłem ostatnio do wniosku też, że oceny, po wprowadzeniu systemów procentowych czy tych z częściami dziesiętnymi, straciły swoją symbolikę. Teraz wartość gry recenzenci często przerabiają na punkciki. „A tu jedną dziesiątą dodam bo to mi się podoba, ale odejmę pół punkta, bo to i to jest sporą wadą; suma sumarum po podliczeniu wychodzi 8,6”. Kiedyś numerek był tylko formą stwierdzenia, czy gra jest dobra i w jaki sposób jest dobra. I o tym też wspomniał autor bloga. Potrafiliśmy sobie zobrazować, na podstawie numerka, na którym szczebelku stoi dany tytuł. Czy jest „tylko” bardzo dobry, czy wręcz genialny. Teraz jest ciężej, bo mamy oceny „przejściowe”. Przynajmniej ja kiedyś zwracałem większą uwagę na oceny-cyferki, dzisiaj już mało dla mnie znaczą, gdyż sprawiają takie matematyczne podliczenie plusów i minusów. Brakuje mi tego ich głębszego znaczenia, rozumienia. Ogólnie temat bardzo ciekawy i szkoda, że spotkał się z tak niewielkim odzewem. PS. Użyłbym słowa „czasopisma”, zamiast „gazety”. Gazety charakteryzują się tym, iż ukazują się bardzo często, najlepiej codziennie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here