11 września 2001 roku przeszedł już do historii. Gorzka lekcja pokory dla narodu amerykańskiego, a także puszka pandory, która rozpoczęła gigantyczną wręcz falę teorii spiskowych skierowanych przeciwko prezydentowi Bushowi. Temat tabu, który do dnia dzisiejszego skrywa wiele tajemnic. Michael Moore – kontrowersyjny scenarzysta i reżyser jakiś czas temu wziął na tapetę atak terrorystyczny z 11 września. Ujawnił tajemnice obciążające rząd amerykański z prezydentem na czele. Dla jednych jest to święta prawda, dla drugich kolejna śmieszna teoria spiskowa. Jakby na to nie patrzeć po pięciu latach za temat bierze się Hollywood. Pora zarobić szmal na Osamie Bin Ladenie!

Assassin’s Creed to na dzień dzisiejszy jeden z najgorętszych tytułów zapowiadanych na rok 2007. Pojawił się znikąd. Zaatakował po cichu. I z miejsca ściągnął na siebie uwagę całego świata.

Ubisoft Montreal, to jeden z najzdolniejszych zespołów developerskich na planecie Ziemia. To spod ich ręki wyszły kamienie milowe elektronicznej rozrywki- nowe wcielenie Prince of Persia, czy Sprinter Cell. Ale oba te projekty bledną przy tym, co zapowiada sobą Assassin’s Creed.

Jerozolima, rok 1191

Assassin’s Creed masowej publice zostało pokazane tylko w formie trailera na targach E3 2006 w Los Angeles. Ubisoft zarzeka się, że finalna gra nie będzie odbiegać od tego, co wtedy zobaczyliśmy. Jeżeli szukacie next-genowej jakości- przestańcie. Przenieście się wyobraźnią do Jerozolimy 1191 roku, epoki Trzeciej Wyprawy Krzyżowej i dajcie się porwać magii Ubisoftu.

Na krótkim filmiku widać Altaira (imię bohatera po arabsku znaczy „Orzeł”), należącego do klanu zabójców, jak patrzy z dzwonnicy na zatłoczony rynek Jerozolimy. Spokojnie, bez emocji obserwuje jednego z rycerzy, którzy zebrali się obok szubienicy. Oto nowy cel. Altair obmyśla plan działania i drogę ucieczki. Wystarczy chwila, żeby znalazł się pośród tłumu i skierował kroki w stronę nieświadomej ofiary…

Wtopienie się w tłum to podstawa.

Assassin’s Creed ma zręcznie mieszać kilka gatunków gier. W projekcie kanadyjskiego oddziału Ubisoftu znajdzie się miejsce na skradanie i przemykanie w cieniu, zupełnie jak w Splinter Cellu. Altair może wykonywać akrobacje, których nie powstydziłby Książe Persji. Natomiast otwarte miasta od razu przywodzą na myśl serię Grand Theft Auto. Tyle, że w średniowiecznym klimacie.

Altair dostanie nawet własnego wierzchowca.

Klimat buduje między innymi świetna grafika. Nad ulicami unoszą się drobinki kurzu, tekstury są obłożone normal i bumb-mappingami. Drzewa uginają się pod własnym ciężarem, a ubrania Altaira i mieszkańców poruszają się na wietrze. Wszystko robi naprawdę dobre wrażenie.

Tytułowy zabójca porusza się jak żywy człowiek

Większość zachwytów nad oprawą pochodzi z trailera, więc może się okazać, że finalna wersja gry nie będzie się prezentować aż tak dobrze. Jednak naoczni świadkowie potwierdzają, że w akcji tytuł już wygląda niewiele gorzej niż film promocyjny, a przed twórcami jeszcze prawie rok na usprawnienia.

Jak to się rusza!

Wszystkie starania developera w budowaniu klimatu poszłyby na nic, gdyby nie porażająca animacja świata ożywionego. Producenci zrezygnowali z techniki motion-capture, każdy ruch Altaira został zaprojektowany ręcznie, przez artystów z Kanady.

Dzięki nowatorskiej technologii tytułowy zabójca zachowuje się niemal jak żywy człowiek. Wspinając się po murze, wyszukuje ręką kolejnych szczelin na palce. Przechodząc przez tłum odpycha przechodniów stających mu na drodze. I walczy jak szatan.

[Głosów:0    Średnia:0/5]
1
2
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułTu nie będzie rewolucji
Następny artykułSettlers II – demo

8 KOMENTARZE

Skomentuj Maciek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here