Na najnowszy symulator u-boota od UbiSoftu czekałem z niecierpliwością i obawą. Czy po raz kolejny otrzymamy produkt niekompletny, pełen błędów, czy może tym razem rumuński oddział wydawcy stanie na wysokości zadania i odda w nasze ręce świetny i grywalny tytuł? Tego, co ostatecznie trafiło w moje ręce nie mogłem się spodziewać…

Jest taka gra, której choćby z racji samej nazwy naszego serwisu, wstyd byłoby odpowiednio wcześnie nie zapowiedzieć. Jest nią przygotowywany na najnowsze platformy Sony i Microsoftu Viking: Battle for Asgard starannie pichcony gdzieś w studiach Creative Assembly. Poniżej znajdziecie garść informacji, jakie zebrałem by przybliżyć Wam nordycki odpowiednik słynnego God of War, ekskluzywnego dla konsol PlayStation.

Zdecydowanej większości z Was na pewno nie trzeba przedstawiać mieszczącego się w angielskim Sussex studia deweloperskiego Creative Assembly. To właśnie ci Brytyjczycy pod banderą Segi dostarczyli fanom Pecetowych strategii fenomenalną serię Total War, na którą składają się Medieval 1 i 2, Shogun oraz Rome. Ta założona ponad dwie dekady temu firma swego czasu popełniła też bardzo wymagającego slashera na wszystkie konsole poprzedniej generacji. Spartan: Total Warrior nie został jednak najcieplej przyjęty przez prasę, a jego oceny na ogół oscylowały w granicach „magicznej siódemki”. Mimo to brak sukcesu tej zręcznościowej sieczki nie zraził zespołu Creative Assembly i to właśnie Viking: Battle for Asgard ma być kolejnym krokiem postawionym na drodze do sławy w gatunku zdominowanym głównie przez japońskich twórców. Deweloper z Wysp Brytyjskich ma zamiar ów krok wykonać już za miesiąc, czyli w ostatnim tygodniu marca.

Spis treści

Oko w oko z Odynem

Gigantyczne bitwy – to lubimy

Głównym bohaterem Battle for Asgard będzie rzecz jasna dzielny wojownik z lodowatej Skandynawii, imieniem Skarin. Jak na Wikinga przystało, nasz protagonista to nie jakiś marny, cherlawy chłop, ale rzeźnik z prawdziwego zdarzenia. Jego dzielne serce ni umysł nie znają takiego pojęcia jak strach. Skarin gotów jest bowiem stawić czoła nawet potężnym i mściwym bóstwom nordyckim, by tylko uratować ludzki ród – zamieszkujący rozległe ziemie Midgardu – od zagłady, która niechybnie zbliża się wraz z nadejściem Ragnaroku – Zmierzchu Bogów.

Oczywiście nie wszyscy Asowie staną naprzeciw naszego odważnego herosa. Wówczas nawet ktoś taki jak on byłby pozbawiony szans. Z całą pewnością możemy liczyć na wsparcie małżonki Odyna – Freyi, bowiem to właśnie ona wybrała Skarina na swojego czempiona. Główną antagonistką natomiast będzie inna kobieta. Córka legendarnego wodza olbrzymów Lokiego, czyli władczyni świata umarłych, imieniem Hel. Ma ona zamiar wyprowadzić z chłodnego, nieustannie oplecionego mgłą Nifheimu swoją potężną armię żywych trupów i najróżniejszych bestii, w celu rozkucia z magicznych okowów swojego brata – wielkiego wilka Fenrira. Efektem tego z kolei ma być rozpoczęcie Ragnaroku i zagłada świata zarówno bogów, jak i ludzi. Co prawda wedle mitologii nordyckiej ten olbrzymi wilk – dziecko Lokiego i Angerbody – powinien zostać wyswobodzony z więzów dzięki szczekaniu Garma, ale już wspomniany w tym tekście God of War przyzwyczaił nas do tego, że autorzy gier lubują się w niezwykle indywidualnych interpretacjach legend wszelakich.

Ziejące ogniem smoki też lubimy

Rzecz jasna byłoby zbyt łatwo, gdyby nasz podopieczny tak od razu o wszystkim wiedział i był świadom tego, w co wplątali go władcy Asgardu. O nie, o takiej prostocie po prostu nie może być mowy. Ślepo podążający za wolą Asów i Asyn Skarin jest tylko jednym z bardzo wielu narzędzi w rękach tych Bogów, którzy gotowi są zrobić wszystko by ich zmierzch nie nadszedł. No cóż – w tej kwestii Creative Assembly też nie wykazało się oryginalnością, bo motyw herosa wykorzystanego przez bóstwa również widzieliśmy przy okazji grania w uparcie przeze mnie przywoływane przygody spartańskiego rzeźnika, Kratosa. Choć może raczej należałoby tutaj winę zwalić na pewne podobieństwa występujące pomiędzy najpotężniejszymi bytami mitologii rodem z południowej oraz północnej części Europy.

W bój!

Jedną z głównych zalet Viking: Battle for Asgard mają być monumentalne bitwy rozgrywające się na naszych oczach. Skarin będzie więc tylko jednym z wielu trybików, które muszą zadziałać by wszystko poszło zgodnie z boskim planem. Nie ma jednak mowy o tym, aby u boku naszego wspaniałego herosa stanęła potężna armia tak sama z siebie. To właśnie my musimy zadbać o to, by w imię za wszech miar mądrej Freyi zgromadzić takową i postawić naprzeciw nieumarłych jednostek prosto z Niflheimu.

Jedną z głównych zalet Viking: Battle for Asgard mają być monumentalne bitwy.To gra dla dzielnych Wikingów

Żeby zebrać gotowych do walki Wikingów trzeba wpierw uwolnić ich spod wrogiego jarzma. W tej kwestii Creative Assembly zostawia nam bardzo dużo swobody, ze względu na otwartą strukturę świata. Sami wybierzemy kiedy i kogo zechcemy wyswobodzić, by potem korzystać z jego usług, oferowanych nam w ramach dziękczynienia. Dla przykładu – jeśli postanowimy pomóc nordyckiemu drwalowi w opałach, ten w przyszłości wynagrodzi nas pomocą przy budowie kolejnej machiny oblężniczej, nieocenionej przy próbie zdobycia miasta. Z kolei gdy staniemy w obronie zagrożonej wioski, wejdziemy w posiadanie kilkudziesięciu sztuk mięsa armatniego w naszych szeregach. A tego, jak powszechnie wiadomo, nigdy zbyt wiele.

Poza nieco free-roamingową naturą głównej ścieżki scenariusza bardzo podoba mi się też swoboda w kwestii podejmowania wszelakich działań na rzecz naszych uciemiężonych pobratymców. Obóz wroga, gdzie są oni więzieni, pełen jest strażników? Nic nie stoi na przeszkodzie, by wpaść tam i zrobić wszystkim sługusom Hel jacy staną na naszej drodze z tyłków skandynawską jesień średniowiecza. Ale jeśli ktoś nie czuje się na siłach by zrobić coś tak szalonego lub po prostu gustuje w nieco bardziej subtelnych metodach anihilacji (my oczywiście nie gustujemy. Jesteśmy Wikingami) to można właśnie takie zastosować i pozbawiać oponentów życia po cichu lub po prostu zakraść się do naszych uwięzionych braci, by uwolnić ich zanim któryś z wrogów zauważy cóż takiego się święci.

Krew i flaki

Kiedy już uzbieramy wystarczającą ilość żołnierzy będziemy mogli ruszyć do jednej z kilku wielkich bitew jakie przyjdzie nam stoczyć w Viking: Battle for Asgard. Tutaj Creative Assembly ma do zaoferowania bardzo wiele, bowiem doświadczenia z batalii jakie konstruowali na potrzeby serii Total War na pewno okażą się użyteczne przy okazji tworzenia konsolowego slashera w takiej formie.

Oczywiście tego typu monumentalne potyczki same się nie wygrają. Skarin, jako osobnik tyle potężny co i śmiercionośny rzecz jasna będzie musiał wziąć na swoje barki wszelkiego typu zadania specjalne. Przeciwników bez przerwy leczy ichni szaman? Nie ma wyjścia – trzeba się do delikwenta dopchać i wypruć mu jego plugawe flaki, a jakże! Poza tym, w bitwach pojawią się potężni i wielcy bossowie, czyli kolejni wspaniali kandydaci na pojedynek ze Skarinem, gdyż żadnej z jego przybocznych nie da takiemu „szefowi” rady. Konieczne mogą również okazać się małe dywersje na tyłach wroga, jeśli jego defensywa jest zbyt silna do sforsowania tradycyjnymi metodami.

Do tego odpowiedni klimat

Do masowej eksterminacji mieszkańców Niflheimu nasz bohater będzie używał jednocześnie topora i miecza oraz magicznych run pozwalających na wykonywanie ataków dystansowych. Pojedynki będzie można kończyć w niezwykle efektowny sposób, dzięki implementacji Quick Time Events na wzór tych znanych z serii God of War. Dzięki eliminowaniu co potężniejszych wrogów będziemy wynagradzani dobrami materialnymi, a te z kolei pozwolą nam ulepszyć śmiercionośne narzędzia i dokupić nowe czary. Również wykorzystanie ataków specjalnych stanie się dzięki temu możliwe. Jednym z takowych będzie wezwanie na pomoc…smoka. Jeśli wróg zdobywa przewagę w dwóch miejscach rozległego pola bitwy, to nie ma szans, by Skarin się rozdwoił – dlatego właśnie konieczne może okazać się sprowadzenie na plac boju skrzydlatych, ognistych przyjaciół.

Viking: Battle for Asgard to pozycja bardzo brutalna. Skarin nie ma zamiaru ani na krok ustępować Ryu Hayabusie i Kratosowi, także krew leje się nieprzerwanymi strumieniami. Fontanny bordowej cieczy tryskają na prawo i lewo, w towarzystwie odrywanych od tułowia kończyn i spadających z karku głów. Od czasu do czasu zdarzy się też, że korpus konkretnie zmaltretowanego przeciwnika po prostu eksploduje. Tak więc jeśli macie w planach zakup Vikinga, to trzymajcie tę grę z dala od swoich pociech.

Zardzewiałe ostrze

I wiadro krwi. Teraz jesteśmy zadowoleni

Oprawa wizualna zapowiada się na jedną ze słabszych stron nowego dzieła Creative Assembly. Nie skłamałbym bardzo, gdybym napisał, że graficznie ta gra przypomina nieco tytuły z serii Total War. I o ile na standardy wyznaczane przez PC-towe strategie jest to poziom co najmniej przyzwoity, o tyle fani konsolowych slasherów, przyzwyczajeni do istnych wizualnych orgii, mogą czuć pewien niedosyt patrząc na mało szczegółowe modele postaci, które w dodatku momentami poruszają się jak drewniane kukły. Do tego dorzućmy wyjątkowo mało przekonujące efekty specjalne i mamy oprawę wideo, której wiele brakuje do określenia „klasa światowa”. Oczywiście można to zrzucić na karb dużej skali bitew oraz otwartej struktury świata, co wymusza na brytyjskich twórcach pewne ograniczenia. Poza tym w ferworze walki, kiedy człowiek nie ma pojęcia, której setce wrogów teraz dobrać się do skóry, rzadko kiedy zwraca uwagę na pewne graficzne niedoróbki. Mimo to pewien niedosyt pozostaje, zwłaszcza jak człowiek popatrzy na najnowsze dzieła Japończyków – wydane już Devil May Cry 4 i nadchodzące Ninja Gaiden 2.

Idziemy na tę wojnę?

Pierwszej próby ugryzienia typowo konsolowego gatunku w wykonaniu Creative Assembly nie można było zaliczyć do najbardziej udanych. Wyspiarze jednak nie poddają się i ich kolejny projekt ma dużo większy potencjał i – co za tym idzie – szanse powodzenia. Monumentalne bitwy, które mają być solą Viking: Battle for Asgard, to coś, co sprawia, że ludzie z CA czują się jak ryby w wodzie. A świeże i dość nietypowe podejście do tego tematu każe spodziewać się produktu naprawdę udanego. Szkoda tylko, że niezbyt urodziwego, ale jak to mówią – wszystkiego mieć nie można. Mimo tej drobnej usterki, w Vikinga zapewne warto będzie się zaopatrzyć już pod koniec przyszłego miesiąca, kiedy to Sega wyda ten tytuł na X360 oraz PS3.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

6 KOMENTARZE

  1. Super zapowiedź. Bardzo dużo sobie obiecuję po tej grze. Z trzech powodów:1) iksowi potrzeba jakiegoś zacnego odpowiednika „god of war”. 2) wikingowskie klimaty to moje klimaty :)3) widać, że twórcy nie zamierzają się szczypać – krew, flaki, latające kończyny i mistrzowski design >:)Co do jednego nie moge się z Tobą, Siergieju zgodzić. Oprawa wizualna wg. mnie wygląda przepysznie. No cóż, oby nie skaszanili!

  2. Co do jednego nie moge się z Tobą, Siergieju zgodzić. Oprawa wizualna wg. mnie wygląda przepysznie.

    Ale to chyba bardziej zasluga designu niz aspektow technicznych – bo te na prawde nie robia jakiegos wielkiego wrazenia. Zwlaszcza animacja, ktora momentami jest wrecz past-genowa 🙂

  3. Jeżeli to będzie choć trochę przypominać God of War to jest warte kupna. Pozostaje mi (jako fanowi GoW) spytać się czy to jest „only on x360”? czy też ujże tą produkcję na konsolę Sony?Czuję, że będzie to dobra gierka.

    • Jeżeli to będzie choć trochę przypominać God of War to jest warte kupna. Pozostaje mi (jako fanowi GoW) spytać się czy to jest „only on x360”? czy też ujże tą produkcję na konsolę Sony?Czuję, że będzie to dobra gierka.

      „Jest nią przygotowywany na najnowsze platformy Sony i Microsoftu Viking: Battle for Asgard starannie pichcony gdzieś w studiach Creative Assembly. „”Mimo tej drobnej usterki, w Vikinga zapewne warto będzie się zaopatrzyć już pod koniec przyszłego miesiąca, kiedy to Sega wyda ten tytuł na X360 oraz PS3. „

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here