Crawlerem do celu

Na początku tekstu napisałem, że C&C4 będzie najbardziej innowacyjną częścią całej serii. Przede wszystkim nie będziemy musieli rozbudowywać bazy. Została ona zastąpiona jedną, mobilną jednostką zwaną Crawlerem. Wraz z rozwojem akcji na ekranie i zdobywaniem kolejnych punktów doświadczenia, gracze, jak w grach typu cRPG, będą mogli rozwinąć swój pojazd w dowolnym kierunku. W przeciwieństwie do poprzednich części, utrata HQ nie oznacza zakończenia misji. Wystarczy odczekać kilka minut, by móc ponownie przywołać Pełzacza na pole bitwy. To jednak nie wszystko. Przed rozpoczęciem potyczki będziemy musieli dokonać wyboru pomiędzy jedną z trzech klas Crawlera: ofensywnym, defensywnym i wsparcia. Nie jest to jednak wybór ostateczny – wręcz przeciwnie, w każdym momencie zadania będziemy mogli uaktywnić opcję samozniszczenia i przywołać inną mobilną bazę. Wprowadzenie trzech klas stworzyło Elektronikom możliwość uatrakcyjnienia każdej potyczki, ponieważ każdy łazik wymagać będzie innego podejścia do rozgrywki.

Najlepsza obrona to atak

Ofensywny, jak sama nazwa wskazuje, będzie nastawiony głównie na szybką i bezbolesną eliminację przeciwników. Decydując się na ten styl otwieramy sobie drogę do masowej produkcji jednostek oraz dostęp do najpotężniejszych maszyn w całej grze. Niedawno ujawniono także, że nasza armia będzie mogła chwilowo podnieść siłę ognia poprzez zebranie niebieskiego Tyberium. Crawler wsparcia, wprawdzie zostanie pozbawiony większości jednostek, będzie jednym z istotniejszych na mapie. Tylko on może produkować wszelkie maszyny latające, których znaczenie troszkę obniżono w stosunku do C&C3 – nadal są szybkie, lecz zadają znacznie mniej obrażeń. Tą stratę wyrównano możliwością maskowania się oraz leczenia wszystkich sojuszniczych jednostek. Wsparcie ma także jedną istotną przewagę nad pozostałymi – tylko ten Pełzacz będzie mógł skorzystać z najpotężniejszych broni: działa jonowego (GDI) oraz bomby atomowej (NOD). Ostatni typ – defensywny – będzie swoistym pomostem pomiędzy starszymi Command & Conquer, a najnowszą. Jako jedyny ma możliwość stawiania budynków, lecz tylko defensywnych, takich jak działkach, pola maskujące czy bunkry. Jednak nie będziemy mogli stawiać tyle struktur ile chcemy. EA wprowadzi odgórny limit prądu, którego nie można w żaden sposób powiększyć. Co gorsze – im lepszy budynek, tym więcej energii będzie wymagać, dlatego gracze będą musieli się zastanowić czy w danym momencie lepszy będzie jeden zadający więcej obrażeń budynek, czy kilkanaście znacznie słabszych obiektów. Obronny Crawler również produkuje jednostki z tą różnicą, że w większości przypadków będą one wolniejsze, choć lepiej opancerzone.

Podstawy wojny

Walka o kawałek skały

Główny surowiec, za który dotąd kupowaliśmy jednostki i budynki, w dużej mierze pozostał ten sam – Tyberium w dwóch odmianach: zielonej i niebieskiej. Zmienia się natomiast sposób jego pozyskiwania. Wcześniej musieliśmy mieć wybudowaną Rafinerię, której Harvester wjeżdżał na pole kryształów i dokonywał zbioru surowca. Ten system nie ma racji bytu w nowym C&C i zastąpiono go czymś na kształt Capture The Flag. W kilku losowo wybieranych miejscach znajdą się platformy, na których co pewien czas pojawi się kryształ Tyberium. Aby go zdobyć musimy podejść do niego jednostką, podnieść i przetransportować do naszego Crawlera – dopiero wtedy dostaniemy kredyty. Jest jednak haczyk: przeciwnik może odbić naszą zdobycz niszcząc jednostkę transportującą. Zaatakowany gracz ma wtedy dwie drogi: nic nie robi, a zniszczona jednostka upuszcza kryształ albo decyduje się na autodestrukcję pojazdu, by spowodować silny wybuch, który niszczy lub uszkadza wszystko w swoim zasięgu.

A takie ładne miasto było…

Nie byłoby C&C4, gdyby generałowie nie mieliby czym dowodzić. Żeby nowa formuła rozgrywki sprawiała jeszcze więcej frajdy, Electronic Arts przygotowało około 80 (osiemdziesiąt!) gotowych do produkcji jednostek. Część z nich mogliśmy poznać w poprzednich odsłonach gry (np. czołg Mamut), ale pojawi się także mnóstwo nowych. Co ważniejsze – wszystkie możliwe do zakupu pojazdy i żołnierze, a także sam Crawler, będzie można ulepszyć do trzeciego poziomu, dając im nowe możliwości. Ciekawie prezentuje się Refractor dostępny dla GDI. Ma on z przodu olbrzymi lemiesz, który odbija pociski przeciwników, a po ulepszeniu zyskuje możliwość opuszczenia tarczy i oddania strzału. Równie interesujący jest poduszkowiec Sandstorm, wystrzeliwujący około 15 rakiet w ciągu dwóch sekund, co pozwala na natychmiastowe zniszczenie wrogiego czołgu. NOD nie pozostaje w tyle, a ich Cyborg Commando wielokrotnie uratuje nasze zadki przed porażką. Po zniszczeniu go, przez pewien czas możemy podejść odciętym tułowiem do wrogiego pojazdu i… przejąć go, co może przeważyć szalę zwycięstwa na naszą stronę. Chyba najsmaczniej prezentuje się Scorpion Tank, czyli pojazd z ogromnymi kleszczami, a w ogonie posiadający mini Obelisk Światła. Poza możliwością chwytania ofiar i popieszczenia ich ogromną ilością strzałów, posiada on także umiejętność schowania się pod ziemią i przemieszczenia w dowolnym kierunku.

Profilowane spoiwo

Wszystkie wyżej opisane nowości i zmiany nie byłyby niczym rewolucyjnym, gdyby nie spoiwo, które je łączy. EA idzie w kierunku wyznaczonym przez najnowsze trendy i postanawia także w C&C4 zacierać różnice pomiędzy rozgrywką off- i online. Nad całą zabawą będzie czuwać jeden, na początku tworzony profil, który będzie gromadził informacje o naszych postępach. Nie będzie podziału na grę stricte z wirtualnymi znajomymi i na tą z krzemowym wrogiem. Jeżeli w trakcie kampanii napotkacie na moment, który nie możecie przejść to nic nie stoi na przeszkodzie, by na chwilę wejść do sieci i zdobyć kilka niezwykle cennych punktów. Odblokujecie w ten sposób możliwość zakupu nowych jednostek i tak wzmocnieni wracacie do misji fabularnej, by ponownie zmierzyć się z krzemowym przeciwnikiem. Nie ma jednak róży bez kolców – czwarta część wojny o Tyberium najprawdopodobniej będzie wymagać stałego połączenia z internetem (podobnie jak wszystkie nowe gry od Ubisoftu – np. Assassins Creed II czy Settlers VII). Rozważana jest możliwość rozgrywki w fabularną kampanię bez konieczności wejścia w tryb online, ale na razie nie wiadomo czy EA zdecyduje się udostępnić taką opcję.

Zmiany zachodzą także w samej rozgrywce sieciowej, czego dowodem może być rodzaj RTS-owego co-opa. Na jednej mapie pojawia się maksymalnie dziesięciu graczy, podzielonych na dwie pięcioosobowe drużyny. W przeciwieństwie do poprzednich części ich celem nie jest wybicie się (pokonani gracze ponownie się odradzają), a wykonywanie szeregu celów. Kto pierwszy skończy – wygrywa. Nad wszystkim będzie czuwać nowy system, który tym razem będzie znajdował się w rękach Electronic Arts, a nie GameSpy. Kilka dni temu potwierdzono także plotki, które krążyły po sieci od pewnego czasu. C&C4 nie będzie zawierał trybu rozgrywki po LANie, a także nie będzie wspierał dedykowanych serwerów. Z pewnością odbije się to na ocenie graczy w takich serwisach jak metacritic.com.

Must have?

Obdarcie najsłynniejszego RTSa z tego, co było jego wizytówką może być albo strzałem w dziesiątkę, albo samobójstwem. Ilość zmian i nowości, a także przemyślany sposób ich współdziałania, sprawiają wrażenie, że EA bardzo poważnie podeszła do tematu. Jednak nie ma co się oszukiwać – w teorii wszystko wygląda pięknie i cudownie. Wszelkie błędy i niedoróbki wyjdą, gdy setki tysięcy graczy uruchomią swoją kopię na komputerach. Wtedy i tylko wtedy będzie można powiedzieć czy zmiana profilu gry była dobrym posunięciem. Na szczęście do premiery pozostało tylko około dwudzestu dni, więc lada moment sami będziemy mogli się o tym przekonać.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. „Obie trzecie części stanowiły prawdziwy powrót do korzeni, a spragnieni kolejnej wojny o Tiberium lub starcia pomiędzy USA i Rosją gracze, dostali dokładnie to, czego oczekiwali. ” O ile jeszcze C&C3 dawało radę i było całkiem ok to śmiem twierdzić że autor chyba nie grał w żadną z tych gier skoro twierdzi że tak szeroko krytykowane, cukierkowe, kolorowe Red Alert 3 i samurajowie z mieczami świetlnymi są powrotem do korzeni:/. . .

  2. Autorowi chyba się coś pomyliło ze stwierdzeniem ‚. . . powrót o korzeni. . . ‚ albo pomylił znaczenie tego zwrotu. No ale cóż. . EDIT:literówki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here