Gdy 15 lat temu firma Westwood Studios wydała na świat grę Command & Conquer (Tiberian Dawn), twórcy nie spodziewali się, że w tak szybki sposób podbiją serca milionów graczy. Ich poprzedni RTS – Dune II – nazywany jest pramatką tego gatunku gier, lecz dopiero konflikt pomiędzy GDI, a NOD ustalił większość stosowanych do dzisiaj standardów. Za niecały miesiąc gracze na całym świecie będą mogli rozegrać ostatnią fazę wojny o Tyberium.

Prawa do marki od siedmiu lat posiada Electronic Arts, a pod ich banderą powstało już pięć gier rozpoczynających się nazwą Command & Conquer (C&C3, Red Alert 3 oraz dodatek do Generals). Obie trzecie części stanowiły prawdziwy powrót do korzeni, a spragnieni kolejnej wojny o Tiberium lub starcia pomiędzy USA i Rosją gracze, dostali dokładnie to, czego oczekiwali. Całkowicie odwrotnie będzie w przypadku C&C 4. Tyberyjski Zmierzch będzie zarówno ostatnią częścią serii, ale także najbardziej rewolucyjną i innowacyjną, ponieważ do rozgrywki wprowadzano szereg zmian, które zdaniem twórców mają zdynamizować potyczki.

Spis treści

GDI i NOD w jednym domu

Od konfliktu przedstawionego w trzeciej części Command & Conquer mija dziesięć lat. W 2062 roku ludzkość zaczyna dostrzegać zagrożenie ze strony Tyberium, które niekontrolowanie rozprzestrzenia się na planecie, niszcząc przy tym zapasy wody oraz zabierając powietrze. W tak trudnym czasie do głównej bazy Global Defence Initiative dociera wróg publiczny numer jeden – Kane we własnej łysej postaci. W obliczu globalnej zagłady odrzuca on dawne waśnie i proponuje wspólną walkę o przyszłość planety. Przedstawia plany maszyny zwanej Sieć Kontroli Tyberium, którą GDI miałoby sfinansować i zbudować. Początkowo sceptycznie nastawieni do oferty przywódcy Bractwa notable Globalnych Obrońców, zgadzają się na sojusz i rozpoczynają budowę sieci, która daje nadzieję na przetrwanie ludzkości.

Hoth?

Mija kolejnych piętnaście lat. SKT jest już niemalże ukończona. Zagrażające Tyberium zostało poddane ścisłej kontroli, co pozwala na zaczerpnięcie drugiego oddechu przez całe społeczeństwo i wkroczenie w wiek dobrobytu i postępu. Jednak zewsząd pojawiają się pytania o przyszłość sojuszu pomiędzy GDI, a Bractwem. Co tak naprawdę zaoferowano Kane-owi w zamian za jego cud maszynę? Kiedy zażąda on zapłaty za uratowanie miliardów ludzi? W obu frakcjach tworzą się grupy renegatów, którzy wypowiadają posłuszeństwo swoim przełożonym. Czwarty i zarazem ostatni konflikt o Tyberium wybucha na nowo.

Odpowiedzi na pytania

Pierwszą nowością, o której bardzo głośno mówią producenci z EA Los Angeles, jest niezwykle rozbudowana warstwa fabularna. W poprzednich częściach była ona tylko wytłumaczeniem tego, co za moment mieliśmy ujrzeć na ekranie. W C&C4 to ona będzie stanowić trzon zabawy, ponieważ ma rodzić wiele pytań, ale także dawać mnóstwo odpowiedzi na temat przeszłości i przyszłości obu ścierających się frakcji. Wystarczy wspomnieć, że kampania GDI będzie nosić nazwę „Człowiek, który zabił Kane-a” (lub „Zabić Kane-a”), a NOD „Wszystko musi się skończyć”.

Już bez aluzji do Gwiezdnych Wojen…

Czytając te nazwy od razu do głowy wpadają takie pytania jak: kto tak naprawdę w tym konflikcie jest złą stroną, co się dalej stanie z charyzmatycznym przywódcą Bractwa czy GDI może istnieć bez NOD? Według Electronic Arts ukończenie obu kampanii pozwoli w całości poznać obraz wojny, a także jej zalążki i skutki. Ważne jest także to, że obie fabularne części będą się znacznie od siebie różnić. Zadania Globalnej Inicjatywy Obrony będą tworzyć szybką, dynamiczną i nastawioną na akcję opowieść SF, podczas gdy Bractwo stawia na głębszą, pełną niuansów i znacznie mroczniejszą historię. Nie zmienia to jednak faktu, że zakończenie obu kampanii ma być widowiskowe (mówi się, że Kane tym razem naprawdę umrze, ale ile razy już o tym słyszeliśmy?).

Tylko dwie strony

Electronic Arts oficjalnie potwierdziło, że w czwartym Command & Conquer gracze będą mogli dowodzić tylko jednostkami GDI lub NOD. Bynajmniej nie oznacza to, że na mapach nie przyjdzie nam stoczyć potyczek z neutralnymi, prowadzonymi przez komputer nacjami. Od czasu do czasu będziemy musieli walczyć z tzw. Forgotten, czyli zmutowanymi ludźmi, którzy mogą przeżyć w najcięższych warunkach, dzięki połączeniu ciała z Tyberium (starsi gracze na pewno pamiętają ich z C&C 2: Tiberian Sun i dodatku Firestorm). Ponownie pojawi się także obca rasa Scrin, którą własnoręcznie mogliśmy poprowadzić w C&C3. Obecność bezstronnych frakcji, choć tylko epizodyczna, ma odegrać spore znaczenie w finale obu głównych kampanii.

EA nie ucieka od starej formy przedstawiania akcji na ekranie. Wszystkie przerywniki, filmowe wstawki czy nawet informacje o misji mają zostać przedstawione przy pomocy FMV, czyli Full Motion Video. Technika ta zapoczątkowana na początku lat 80tych ubiegłego stulecia, rozwinęła skrzydła dopiero na początku lat 90tych. Zasada działania była prosta – zamiast renderować sceny przy pomocy silnika graficznego gry, wprowadzano film nagrywany zwyczajnymi kamerami i przy współpracy z profesjonalnymi aktorami. FMV w dzisiejszych czasach jest raczej przeżytkiem, bo możliwości komputerowej animacji znacznie się rozwinęły w ciągu ostatnich 10-20 lat. Nie zraziło to jednak EA, którzy nadal uparcie stosują tę technikę i choć dyskutować można o poziomie aktorska, nie można zaprzeczyć, że taki sposób przedstawiania akcji nadal jest ciekawy. Wizytówką serii C&C zawsze był Joe Kucan, który wciela się w charyzmatycznego lidera bractwa NOD. Przy jego boku zobaczymy także innych mniej lub bardziej znanych aktorów, np.: Michelle Bonillę (serial Ostry Dyżur czy CSI: Miami), Mel Fair (Halloween, My Name is Khan czy serial Weeds) czy Jamesa Horana (serial Star Trek: Enterprise). Nie są to gwiazdy pierwszego kalibru, ale też ich rola jest raczej drugoplanowa, gdyż cała uwaga będzie skupiona na samym Kane.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. „Obie trzecie części stanowiły prawdziwy powrót do korzeni, a spragnieni kolejnej wojny o Tiberium lub starcia pomiędzy USA i Rosją gracze, dostali dokładnie to, czego oczekiwali. ” O ile jeszcze C&C3 dawało radę i było całkiem ok to śmiem twierdzić że autor chyba nie grał w żadną z tych gier skoro twierdzi że tak szeroko krytykowane, cukierkowe, kolorowe Red Alert 3 i samurajowie z mieczami świetlnymi są powrotem do korzeni:/. . .

  2. Autorowi chyba się coś pomyliło ze stwierdzeniem ‚. . . powrót o korzeni. . . ‚ albo pomylił znaczenie tego zwrotu. No ale cóż. . EDIT:literówki

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here