Zapewne już na samym początku tekstu chcecie się dowiedzieć jak jest. Odpowiem prędko. Jest dobrze. Nie wiem jednak czy jest rewelacyjnie.

Wypada pochwalić autorów „Wieśka” za podjęcie męskiej decyzji o przełożeniu terminu premiery ich pierwszej produkcji. Jak wiemy miało to umożliwić usunięcie wszelkich możliwych bugów, które mogły stać się przekleństwem komputerowych przygód Geralta. Tych w grze jest jeszcze całkiem sporo, ale należy pamiętać, że testowałem wersję, która służy właśnie do wyłapywania wszelkich wpadek. Istnieje bardzo duża szansa, że kiedy gra trafi do sklepów wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Ja przynajmniej w to wierzę.

W pierwszej części tekstu skupię się właśnie na tych drobnych usterkach, żeby później móc przejść do miodu i orzeszków.

Wiedźmin niespecjalnie lubi się z komputerem testowym. Na starcie powitał mnie i towarzyszącego mi „opiekuna” (którego pozdrawiam!) wysypaniem się do Windowsa. W trakcie testów zrobił to jeszcze ze dwa albo trzy razy. Winę za te wpadki zrzucam jednak na sam sprzęt, który zapewne działa 24 godziny na dobę i jest bez przerwy używany przez ludzi chcących na własne oczy zobaczyć najgłośniejszy polski tytuł tego roku.

Z innych drobiazgów, które udało mi się wyłapać warto wspomnieć o zupełnym braku synchronizacji ruchu warg z tym, co mówią postaci widoczne w danej chwili na ekranie. Zdarza się również, że w trakcie gry (i cutscenek) giną niektóre obiekty jak krata w Kaer Morhen. Widać też pewne braki w modelach postaci. Jedna z głównych bohaterek miała między szyją a dekoltem „wyrwę”, która mogła świadczyć o tym, że chciała się pociąć ostrzem o szerokości kilku pikseli. Na dodatek od czasu do czasu jej (dość duże) piersi skakały bardziej niż w japońskich produkcjach. W tym samym czasie amulet, który nosi na szyi przywierał do niej jakby go przyspawano. Gdzieniegdzie, co już jest detalem pojawiały się angielskie nazwy przedmiotów. Tego jednak w końcowym produkcie z całą pewnością już nie znajdziemy. I to w zasadzie jeśli mnie pamięć nie myli jest już wszystko. Sami widzicie, że przez te kilkanaście dni przed wysłaniem płyty matki do tłoczni, zespół CDP Red na 99% wyłapie wszystkie niedociągnięcia i w nasze ręce trafi tytuł pozbawiony tego typu atrakcji.

Pamiętajmy jednak, że przy Wiedźminie siedziałem zaledwie kilka godzin. Może być tak, że czegoś poważnego nie widziałem. Zapewniono mnie jednak, że twórcy „Wieśka” ostatnie doby przed premierą spędzają praktycznie non-stop w biurze. Pozostaje więc wierzyć, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Przejdźmy zatem do wspomnianego już miodu i orzeszków. Zacznę od rzeczy, która najbardziej rzuca się w oczy – oprawy graficznej. Powiem krótko. Dla mnie ludzie odpowiedzialni za nią są mistrzami. To, co udało im się wyciągnąć ze starej, poczciwej Aurory to klasa sama w sobie. Aż boję się pomyśleć co by było, gdyby położyli swe ręce na silnikach najnowszej generacji. Pewnie, ktoś powie „łeee, Oblivion był ładniejszy”. Przypominam jednak, że w przypadku Wiedźmina należy brać pod uwagę materiał wyjściowy, którym jest wspomniany silnik. Pamiętamy go przecież z Neverwinter Nights! Osoby, które nie spędzają połowy dnia na przeglądaniu serwisów internetowych, poświęconych elektronicznej rozrywce na pewno nie uwierzyłyby, że ten sami engine napędza obie produkcje. Oprawa graficzna z całą pewnością nie przyniesie „Czerwonym” wstydu.

Oczywiście sama maszyna testowa to komputer z serii „rakieta kosmiczna” a ustawiona rozdzielczość należała do gatunku „raczej rzadko oglądasz taką w domu”. Mimo całej swojej mocy, pecet CD Projektu dostawał czasem lekkiej czkawki, próbując wyświetlić wszystkie sceny z odpowiednią liczbą klatek.

Przy tej okazji wspomnę o lokacjach, które miałem okazję obejrzeć. Gra zaczyna się krótkim samouczkiem, który jest jednocześnie wprowadzeniem w świat Wiedźmina. W dziele CDP Red aktów jest pięć nie licząc samego prologu. Ten przeniesie nas do Kaer Morhen, które na ekranie monitora wygląda przyzwoicie. Zamek jest duży, choć nasze możliwości zwiedzania wszystkich jego zakątków ogranicza czasem klatka schodowa zalana wodą lub zawalone korytarze. Poznamy zarówno dziedziniec i mury obronne jak i wnętrze fortecy. Przy okazji spotkamy się z kilkoma postaciami, które znamy z książek ASa.

Widziałem również okolice Wyzimy. Są to głównie pola i rozsiane po mapie wiejskie chaty. Eksplorowałem także samo miasto i znajdujące się pod nim kanały. Niestety wspomniana Wyzima jest jedynym grodem, który znajdziemy w grze. Na temat pierwszej lokacji nie ma się co rozpisywać. Warto tylko wspomnieć, że samych chałup jest dość sporo a przynajmniej do kilku możemy wejść. W przypadku stolicy Temerii również nie można mówić o porażce. Składa się ona z kilku dzielnic (widziałem tylko jedną) i nie należą one do najmniejszych choć do tego, co mogliśmy zobaczyć np. w Gothicu, przynajmniej pod względem wielkości się nie zbliżają. Cieszy natomiast, że samo miasto tętni życiem. Spotykamy dość dużą liczbę przechodniów, którzy w przeciwieństwie do Obliviona wdają się ze sobą w sensowne konwersacje. Przy okazji warto wspomnieć, że zarówno w Wyzimie jak i wioskach położonych naokoło niej spotkamy się z dużą dawką zabawnych scen, które nie wymuszają śmiechu a po prostu tam gdzie trzeba bawią. Są to chociażby rozmowy Geralta z napotkanymi postaciami (patrol wiejskiej milicji rządzi!).

Wspominałem także o kanałach pod grodem. W tych byłem tylko przez chwilę, ale całość sprawiała dobre wrażenie. Było mokro, ślisko a w wąskich korytarzach praktycznie dało się wyczuwać smród odchodów. Najbardziej podobały mi się jednak bagna i gaj druidów. Te pierwsze przypominają niegościnne miejsce, w którym co chwila komary gryzą nas w szyję. Sam gaj zaś, jak już wspominałem po wizycie na POLCONie jest mistrzowski pod względem klimatu. Kiedy odwiedzimy go w dzień, zobaczymy promienie słońca przebijające się przez korony drzew. Nocną czerń rozświetlają ciepłe kolory, fruwające w powietrzu świetliki i błyszczące kryształy. Tu po raz kolejny zapewne nie będziecie mogli uwierzyć, że to, co widzicie na ekranie zostało stworzone dzięki Aurorze. Przy okazji zdradzę mały sekret. W tej lokacji spotkamy driadę, która w wersji gry sprzedawanej w Europie (Polsce?) jest zupełnie naga. Tego smaczku nie zobaczą wielbiciele elektronicznej rozrywki w USA.
Teraz muszę się przyznać do małego kłamstwa. Na początku tekstu nie wymieniłem wszystkich „wad” Wiedźmina. O ile jednak na starcie opisałem ewidentne wpadki to wszystkie potknięcia, które wymienię w dalszej części tekstu mogą się nie podobać mnie a komu innemu zapewne nie będą przeszkadzały. W przypadku map niesmak pozostawił fakt, iż świat nie jest jedną potężną lokacją jak w Oblivionie. Zamiast tego między poszczególnymi częściami „teleportujemy się” patrząc jak gra wczytuje daną mapę.

Wracając do oprawy graficznej wspomnę jeszcze, że podobały mi się efekty towarzyszące działaniu wiedźmińskich eliksirów. Ładna jest też woda. Mniej przypadły mi do gustu czary-znaki, którym jakby odrobinę brakowało graficznego pazura. Skoro już napisałem o tajemnych miksturach, to wiedzcie, że w końcu ktoś poszedł po rozum do głowy i działają one naprawdę tyle, ile powinny. Te, które ja widziałem wspomagały nas przez mniej więcej 10 do 30 minut rzeczywistego czasu. Nie musimy się więc martwić, że zanim skończymy walczyć czy w ogóle dobiegniemy do jakiegoś miejsca ten czy inny napój przestanie mieć wpływ na Geralta. Bardzo przyjemny i łatwy jest też sposób przyrządzania tychże. Na bazie np. mocnego alkoholu miksujemy ze sobą różne komponenty aby otrzymać jakąś „piorunującą mieszankę”. Im mocniejszy alkohol tym więcej możemy użyć składników. Naturalnie musimy pamiętać, że wszystkie napoje podtruwają Białego Wilka. Jeśli przedobrzymy z ilością wypitych mikstur to najzwyczajniej w świecie umrzemy. Nie samym „tankowaniem” żyją jednak wiedźmini. Możemy również tworzyć mazie, smarowidła, które naniesiemy na naszą broń czy zbroję (?). Te wzmocnią współczynniki ataku czy obrony. Domorośli chemicy na pewno nie będą narzekali.

Nie będę pisał zbyt wiele na temat questów, które miałem okazję sprawdzić podczas mojej „randki” z Wiedźminem. Warto tylko odnotować, że zaraz po zakończeniu prologu miałem ich w dzienniku całkiem sporo. Przypuszczam, że ten element ucieszy fanów gier RPG. Widziałem również jak rozwiązano flashbacki, które mówią nam, że to, co właśnie widzimy na ekranie stało się z powodu tej czy innej decyzji, którą podjęliśmy kilkadziesiąt minut wcześniej. W tym przypadku naszym oczom ukazują się ładne szkice nie pozostawiające wątpliwości dlaczego dzieje się to, co się dzieje.

Charakteru poszczególnych zadań nie będę zdradzał. Wiedzcie jednak, że są dość różnorodne. Przejdę natomiast do tego, co dla mnie osobiście może być piętą achillesową Wiedźmina. Tym czymś jest walka a w zasadzie ilość starć, których będziemy świadkami. Rozumiem, że Geralt jest przedstawicielem takiej a nie innej profesji, ale przez te kilka godzin spędzonych w siedzibie CDP przestałem lubić „naparzanie się”. Odniosłem wrażenie, że wszystko, co robimy jest tylko przerywnikiem między kolejnymi bitwami. Sam prolog, o którym już trochę pisałem sprowadza się do wybijania najemników z kilkoma krótkimi przerwami na rozmowy i zadania typu „Geralt idź tu i tu i przynieś to i to”. W okolicach Wyzimy wszędzie kręcą się bestie. Celem jednego z zadań było zapalanie świec przy kapliczkach wiecznego ognia. Biegając między nimi co chwila atakowały mnie psy-widma. Kiedy dochodziłem do kapliczek znów nacierały na mnie te same kreatury. Byłbym to jeszcze w stanie przeżyć, ale tak bardzo zachwalany przez CDP Red system walki zawiódł mnie. Co z tego, że Biały Wilk uczy się nowych ruchów, wszystkie z nich wyglądają efektownie i jest ich całe mnóstwo, kiedy starcia sprowadzają się w zasadzie do klikania w lewy i prawy przycisk gryzonia (prawym używamy znaków). Nie ma tu pomyłki. Ta olbrzymia liczba potyczek polega na tym, że wybieramy jeden z trzech dostępnych stylów (w trybie walki z wieloma przeciwnikami Geralt z założenia zadaje obrażenia wszystkim naokoło niego, nawet jeśli widzimy, że ich nie trafia) i wpatrujemy się w ekran monitora gdzie białowłosy młóci wroga a ten stara się odpowiadać takim samym działaniem. Jedyne czego się od nas wymaga to klikanie w LPM w odpowiedniej chwili dzięki czemu nasz bohater ma szansę wyprowadzić efektowne combo. Na to jaki cios wykona nie mamy żadnego wpływu. Możemy jedynie zdecydować się na wypicie mikstury albo zrobienie uniku. Słabo to wygląda, oj słabo. Nie, wróć. Wygląda bardzo ładnie, ale jakoś nie sprawia przyjemności.
Moim zdaniem jeśli przebolejemy tę wadę to nic nie powinno nam zepsuć zabawy. Ja do końca nie wiem czy w końcu szlag mnie nie trafi przy pięćsetnym starciu.

Dodam jeszcze tylko, że „Wiesiek” ma do dyspozycji dwa rodzaje broni głównej i dwa rodzaje broni „przybocznej”. Te ostatnie chyba jednak dodane zostały nieco na siłę. Zbliżając się po raz setny do jednej z wielu grup składających się z bestii chciałem zobaczyć jak Geralt wymachuje zwykłą siekierą. W tym momencie towarzyszący mi pracownik CDP zasugerował, że może to nie być dobre rozwiązanie. Mimo to postanowiłem spróbować swojego szczęścia. Szybko okazało się, że rzeczywiście należało zostać przy mieczu wiedźmińskim. Zanim zdołałem się rozkręcić Biały Wilk leżał już na ziemi a mnie nie pozostało nic innego niż kliknięcie w przycisk „wczytaj grę”. Obawiam się, że ten feler może nam towarzyszyć w trakcie całej przygody – obym się mylił.

Wypada mi powoli kończyć tekst bo rozrasta się on do niebotycznych rozmiarów. Szybko wspomnę, że wypróbowałem obie mini-gry, które znajdziemy w Wiedźminie. Jedna to najzwyczajniejsza gra w kości a druga to walka (znowu!) na pięści. Niestety żadna z nich nie spowodowała, że nie mogłem z ekscytacji usiedzieć w miejscu. O wiele bardziej podobały mi się już kontrowersyjne karty z gołymi babami. W ich przypadku nie wiem nawet o co tyle krzyku. Z jednej strony wielu z nas chce żeby erotyka pojawiała się w elektronicznej rozrywce a kiedy już ją zobaczymy to narzekamy, że słyszmy tylko jęki a nic nie widzimy. Od tego drugiego są filmy XXX. Mnie pieprzne sceny w ogóle nie przeszkadzają a od czasu do czasu z miłą chęcią zawieszę oko na ładnie narysowanej, rozebranej przedstawicielce płci pięknej.

I to by było na tyle w kwestii moich testów Wiedźmina. Koniec końców największą bolączką tej produkcji była dla mnie powtarzana w nieskończoność „młócka”. Przymykam jednak na nią oko, gdyż ten mały przedsmak całej gry w sumie nastroił mnie bardzo optymistycznie. Na pewno znajdą się osobnicy, którzy wytkną „Wieśkowi” jeszcze parę innych drobiazgów. Ja już teraz mogę powiedzieć, że na 99% tytuł ten w dniu premiery kupię. Nawet jeśli ma on swoje słabe strony (jak każda gra) to z całą pewnością nie można go oceniać źle. Widać, że panowie i panie z CDP Red odwalili kawał dobrej roboty i warto ten tytaniczny wysiłek wynagrodzić im zakupieniem swojej kopii gry. Jeśli czytacie mój tekst to wiedzcie, że z całego serca życzę wam osiągnięcia olbrzymiego sukcesu i podbicia światowych list przebojów.

PS. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące Wiedźmina to śmiało zadawajcie je w komentarzach. Na wszystkie postaram się odpowiedzieć.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

28 KOMENTARZE

  1. ‚Istnieje bardzo duża szansa, że kiedy gra trafi do sklepów wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Ja przynajmniej w to wierzę. ‚No ja niestety nie. Opisałeś artykuł uczciwie, wymieniając pozytywy i negatywy. No i niestety przez wady na tą chwilę jestem nieco sceptycznie nastawiony do produkcji. Obawiam się, że ludzie z CDPR na sam początek wzięli na siebie zbyt wiele. Ten jakby nie patrzeć – spory projekt-dynamit, może okazać się cichym niewypałem. Mam nadzieję, że tak nie będzie, no ale. . . Czekamy, a póki co mam małe pytanko. Jak wygląda animacja twarzy Geralda? Chodzi mi głównie o momenty kiedy walczy, gdyż na gameplay’ach lico bohatera wydawało mi się nieco. . . skostniałe. Czy on porusza wargami w walce? Czy ma zmarszczki na czole? Widać wysiłek?Ważniejsze pytania pozostawiam innym.

  2. dokladnie z takiej samej rpzyczyny nie gralem w NWN1. . walka mnie nuzyla. . Wiedzmin idzie dokladnie ta sama sciezka ;/juz w Diablo 2 bylo wiecej taktyki. .

  3. „Na temat pierwszej lokacji nie ma się co rozpisywać. Warto tylko wspomnieć, że samych chałup jest dość sporo a przynajmniej do kilku możemy wejść. ”rnrn1. ) Dlaczego tylko do kilku możemy wejść? Czy jest to spowodowane tym, że są one zamknięte, czy może tym, że sama gra nie daje w ogóle takiej możliwości jak np. w NWN2? rnrn2. ) Jak wygląda sprawa zamieszkiwania zwykłych chałup przez mieszkańców? – Chłopi dnie spędzają poza chałupami i w nocy wracają do nich żeby się przespać? Czy może ci, co są na zewnątrz siedzą tam 24 godziny na dobę i nie mają możliwości wejść do żadnych domostw?rnrnrn„W przypadku map niesmak pozostawił fakt, iż świat nie jest jedną potężną lokacją jak w Oblivionie. Zamiast tego między poszczególnymi częściami „teleportujemy się” patrząc jak gra wczytuje daną mapę. ” rnrn1. ) Czy Teleportowanie wygląda tak jak np. w BG II? Czyli przenosisz się miedzy dużymi obszarami, na których można wykonać przynajmniej kilka questów i do których się często wraca? Czy może jeden obszar jeden quest bez możliwości powrotu lub taki, do którego nie ma sensu wracać gdyż ograniczał się do wykonania tylko jednego questu?rn

    • Jak wygląda sprawa zamieszkiwania zwykłych chałup przez mieszkańców? – Chłopi dnie spędzają poza chałupami i w nocy wracają do nich żeby się przespać? Czy może ci, co są na zewnątrz siedzą tam 24 godziny na dobę i nie mają możliwości wejść do żadnych domostw?

      śpią w domach, w dzień łażą do roboty 🙂 jak nie pracują, to siedzą w knajpach albo kręcą się po okolicy

      Czy Teleportowanie wygląda tak jak np. w BG II? Czyli przenosisz się miedzy dużymi obszarami, na których można wykonać przynajmniej kilka questów i do których się często wraca? Czy może jeden obszar jeden quest bez możliwości powrotu lub taki, do którego nie ma sensu wracać gdyż ograniczał się do wykonania tylko jednego questu?

      obszary są różne – większe mają po kilka questów, mniejsze (np. jakiś loszek czy karczma) jeden. Do obszarów w ramach danego aktu można wracać ile się chce i kiedy się chce – dopiero gdy zakończysz akt, przenosisz się do nowej lokacji – ale chyba akty nie są „geograficzne” tylko „chronologiczne” i można wracać się do miejsc już odwiedzonychogólnie co do tekstu – wytykanie błędów beta-wersji jest, cóż, nieco nie na miejscu. Wiadomo, beta to beta – a ta ma półtorej miesiąca, bo testerzy szlifują na razie angielską, polska czeka na swoją kolej. Walka mnie też nie zachwyciła, ale pewnie dlatego, że grana była „na szybko”, w pośpiechu, byle tylko pójść dalej i zobaczyć coś ciekawszego – na spokojnie u siebie w domu na pewno będzie inaczej, zwłaszcza że wcale nie jest taka tragiczna i prostacka, bo to jednak nie jest hack’n’slash. No i ani słowa o świetnych dialogach, o nawiązaniach do książki, o powalających tekstach serwowanych przez niektóre postacie – powiedzonka Zoltana Chivaya doprowadzają do łez 🙂 aż żałuję, że nie zdążyłem pogadać z Jaskrem, tam się dopiero posypią perełki 🙂

  4. Z tym klikaniem myszką to na serio? Walki wyglądały bardzo efektownie na filmikach prezentujących grę, ale z tego jak to opisałeś, to brzmi to dość niepoważnie. Chyba, że plan polega na zdobyciu graczy z mniejszym doświadczeniem, tak aby każdy mógł się cieszyć najważniejszą-produkcją-tego-roku. Tylko ciężko mi uwierzyć, że tacy gracze będą mieć sprzęt opisany kilka wiadomości temu. Mam nadzieję, że nie okaże się, że to co Wiedźmin będzie mieć najlepsze to ładne screeny (niekoniecznie animacje) i rozdmuchaną strategię marketingową.

  5. Wydaje mi się, że mimo wszystko możliwości walki będą trochę bardziej rozbudowane niż to całe klikanie w lewy przycisk. Dajmy tej grze jeszcze trochę czasu bo go ma. . . Poza tym, jeżeli chodzi o pojawiające sie w tekście przyrównania do Obliwionu. . . moim zdaniem Widźmiński świat naprawdę daje rade mimo iż twórcy ewidentnie mieli talent żeby to zrobić lepiej. No cóż jak wszyscy wiemy w tym kraju nie liczy sie tylko talent. . a szkoda. Nie mniej jednak liczę ,że Biały Wilk podbije Stany Zjednoczone. . . choć pewnie jego szanse trochę zmalały w momencie gdy do amerykańskiej młodzieży dotarło o ile w Starej Europie jest cudniej. . . gołe kobietki w magicznym świecie! na własnym PC cie! we własnym domu!:)BOMBA!

  6. wytykanie błędów beta-wersji jest, cóż, nieco nie na miejscu.

    Sorry, ale takie podejście jest trochę. . . . cóż, bez sensu. Jak mają coś poprawić jeśli nie powie im się co jest nie tak? Po to jest wersja beta, żeby wytykać błędy, a nie po to, żeby przymykać oko „bo to przecież beta”. . .

    • Sorry, ale takie podejście jest trochę. . . . cóż, bez sensu. Jak mają coś poprawić jeśli nie powie im się co jest nie tak? Po to jest wersja beta, żeby wytykać błędy, a nie po to, żeby przymykać oko „bo to przecież beta”. . .

      beta jest po to, żeby beta-tester wyłapał błędy 🙂 dziennikarzom pokazuje się ją, żeby mogli powiedzieć całej reszcie jak gra się prezentuje – a nie żeby czepiali się, że tu a tu jest jeszcze słówko po angielsku, a nie po polsku. Bo akurat to, że jest, jest oczywiste – beta zawsze ma jakieś błędy. To tak jakbyś miał opisać jak jeździ się konno, z zaczynał od tego, że koń ma cztery nogi – każdy to wie, więc po co pisać rzeczy oczywiste? Swoją drogą jak sam byłem w CDP to właśnie się chłopaki zżymali, że co kogoś zaproszą i pokażą mu grę, to on od razu smaruje w tekście, że tu taki błąd, a tam taki. . . no sorry, ale można marudzić, że walka jest nie taka, że dialogi są nie takie, że grafika jest nie taka, bo to są kwestie ogólne i do premiery zmianie nie ulegną dramatycznej – ale błędów becie nie wolno wytykać.

      • Swoją drogą jak sam byłem w CDP to właśnie się chłopaki zżymali, że co kogoś zaproszą i pokażą mu grę, to on od razu smaruje w tekście, że tu taki błąd, a tam taki. . .

        Co nadal jęczą jak baby na straganie? Stara śpiewka o niedoblych dziennikarzach wbijających nóż w plecy. i co znaczy napuszać się i nadymać? Pokazują betę to się opisuje. To nie wersja Pre-Alpha żeby dawać taryfę ulgową.

  7. ogólnie co do tekstu – wytykanie błędów beta-wersji jest, cóż, nieco nie na miejscu.

    *Self bazooka-headshot*To po co jest beta-wersja, jesli nie po to, by znalezc i poprawic bledy oraz doszlifowac to, co jeszcze tego wymaga?

    ale błędów becie nie wolno wytykać.

    O tak. Zapamietajcie sobie wszyscy – BECIE BLEDOW NIE WOLNO WYTYKAC. A poza tym, to trzeba sie modlic piec razy dziennie, z twarza zwrocona w strone Arabii Saudyjskiej ;]

  8. beta jest po to, żeby beta-tester wyłapał błędy 🙂 dziennikarzom pokazuje się ją, żeby mogli powiedzieć całej reszcie jak gra się prezentuje – a nie żeby czepiali się, że tu a tu jest jeszcze słówko po angielsku, a nie po polsku.

    Aha, a ten opis „jak się gra prezentuje” ma być, jak rozumiem, kompletnie bezkrytyczny? Thanx but no thanx. Jeśli tak miałoby być to jaki jest sens w ogóle pisania zapowiedzi z wersji beta?. . . .

    To tak jakbyś miał opisać jak jeździ się konno, z zaczynał od tego, że koń ma cztery nogi – każdy to wie, więc po co pisać rzeczy oczywiste?

    Trochę nietrafione porównanie, bo w przypadku wielu (wbrew pozorom wcale nie wszystkich) bet mamy raczej do czynienia z koniem posiadającym trzy albo 3 i pół nogi (które developerzy mogą, albo i nie dorobić jeszcze temu koniu). A taki jest już sensacją, chyba przyznasz. (ponieważ ostatnio jakoś na V mamy atak „rozumiejących-zbyt-dosłownie” tłumaczę – to był żart)

    ale błędów becie nie wolno wytykać.

    Pozwolę sobie zacytować fragment tekstu:

    Tych w grze jest jeszcze całkiem sporo, ale należy pamiętać, że testowałem wersję, która służy właśnie do wyłapywania wszelkich wpadek.

    Czy tu jest napisane, że gra z powodu jakiegoś tam buga ssie? Hmm, może nie umiem czytać, ale wydaje mi się, że nie. Wręcz przeciwnie, cały czas są określenia „drobna usterka”, „drobiazg”, wszystko dawkowane tak, żeby było widać, że autor bierze pod uwagę to, z jaką wersją gry ma do czynienia. Ostatnio mam wrażenie, że co po niektórym przydała by się lekcja dystansu (do Wiedźmina, CDPR, wersji beta itd) i czytania ze zrozumieniem, bo kiepsko z tymi dwoma rzeczami w narodzie, oj kiepsko. . .

  9. Seraphim to chyba kolejny z krucjaty na rzecz [padnij]jedynego i niepowtarzalnego Witchera[powstan]. I nie ważcie się lepiej wytykać żadnych błędów ani becie ani alfie ani omedze. Tak w ogóle, to jeśli nie graliście, to najlepiej się nie wypowiadajcie, bo to też grozi reprymendą.

  10. eh, może się zastanowicie zanim cokolwiek napiszecie? może to rozrysuję wyraźniej – BETA ma błędy, tak? Ma. Trzeba je znaleźć i wyrugować, tak? Tak. A kto ma to zrobić? BETA-TESTER, któremu za to płacą. A nie dziennikarz, który w BETĘ gra, żeby powiedzieć jaka jest GRA, a nie BETA. A że dziennikarz nie za bardzo rozróżnia te dwie rzeczy, to już dziennikarza sprawa – jeżeli chce się małostkowo czepiać dla samego czepiania, bo miłe są kontrowersje i tak dalej, to niech się czepia trochę bardziej inteligentnie. Niech skrytykuje nieco zbyt liniowy i zbyt jednostronny rozwój postaci na przykład, bo ten ma znaczenie dla czytelnika. Ale kogo obchodzi jakie są błędy w becie? Oprócz tych, którzy na siłę starają się jakieś znaleźć, żeby potem puszyć się i nadymać, jak to pojechali „Wiedźmina” za angielskie przebitki w wersji PL? Amatorka. . .

  11. Oj nie bardzo. Jeśli ktoś decyduje się na pokazanie kawałka kodu, musi się liczyć z jego krytyką. Oczywiście można założyć, że wczesna beta nie odzwierciedla finalnego efektu, ale nie beta na miesiąc, czy półtorej przed premierą, jest praktycznie skonczoną grą (bo jednak ktoś to musi wytłoczyć, zafoliować, wydrukować instukcję, no i rozwieźć do sklepów). Stąd beta którą ktoś widział tydzień temu będzie się zapewne różnić od tego co znajdziemy w pudełku jedynie napisami, a właściwie brakiem napisu BETA. No ale to wiedzą dziennikarze, a jak widać Ty nie, seraphimie. Dodatkowo, jeśli mielibyśmy się skupić jedynie na wskazywaniu skończonych elementów gry, to znaczy których? Czy też trzeba napisać same pozytywne rzeczy, bo negatywne to – beta. Coś jak w obecnej polityce, albo jesteś z nami, albo układ i żydo-komunista-mason.

  12. eh, może się zastanowicie zanim cokolwiek napiszecie? może to rozrysuję wyraźniej – BETA ma błędy, tak? Ma. Trzeba je znaleźć i wyrugować, tak? Tak. A kto ma to zrobić? BETA-TESTER, któremu za to płacą. A nie dziennikarz, który w BETĘ gra, żeby powiedzieć jaka jest GRA, a nie BETA.

    Do tej pory się wstrzymywałem z komentarzem, ale widzę, że Cię nerwy ponoszą i zaczynasz wypisywać głupoty. Jak mogę napisać jaka to jest GRA skoro gram w BETĘ? Takie umiejętności to tylko Ty posiadasz Seraphim (czemu się nie dziwię). GRĘ (odbierajac to słowo jako produkt gotowy) opiszę kiedy trafi do redakcji i jeśli to ja będę ją w ogóle recenzował. Tobie zaś zostawię opisywanie wersji beta jako produktów, które znajdą się w sklepach i pisanie na ich podstawie recenzji. Zresztą jak zwykle niewygodne dla siebie fakty (komentarz Coppertopa) pomijasz bo już Cię „ręce swędzą” i musisz zlapać za klawiaturę i po raz setny pokazać kto jest boss i kto się zna na swoim fachu. Wszyscy już wiemy, że tylko Ty a cała reszta to jedynie marne imitacje prawdziwego mistrza. Powiedz w końcu coś nowego. Zresztą mój drogi profesjonalisto gdybyś przeczytał teskt czego zapewne nie zrobiłeś to byś wiedział, że na jakieś 13-14 tysięcy znaków jeden malutki akapit mówi o bugach. A czemu on się tam pojawia? Ano dlatego, że bardzo dużo ludzi czepiało się przełożenia daty premiery gry. Wspominam więc z czym jeszcze muszą się uporać twórcy i nadmieniam, że podjęli właściwą decyzję. Przy okazji zaznaczam, że raczej nie ma szans by cokolwiek z tego co „wytykam” pojawiło się w gotowym produkcie. Tak ciężko Ci to wszystko zrozumieć czy znowu musisz się gdzieś wyszumieć a u siebie nie za bardzo masz z kim podyskutować?

  13. A nie dziennikarz, który w BETĘ gra, żeby powiedzieć jaka jest GRA, a nie BETA.

    Hmm, a czy może powiedzieć jaka jest gra w wersji beta? :>Dziennikarz opisuje grę w wersji beta – a nie betę, bo to tylko taka literka z greckiego alfabetu i jej opisywanie w serwisie o grach nie ma większego sensu. Natomiast gry jako takiej jeszcze nie ma, a opisywanie czegoś, czego nie ma jest niemożliwe, chyba, że ktoś rości sobie prawa do bycia wizjonerem, jasnowidzem lub pisarzem SF. Tak więc ustalone – nie opisujemy jeszcze gry, nie opisujemy też literki „beta” – opisujemy grę w wersji beta. Integralną częścią gry w wersji beta są większe lub mniejsze błędy, zwane dalej „bugami”. Dlatego też opis gry w wersji beta bez opisu bugów byłby opisem niekompletnym, albowiem pomijałby on jeden z integralnych elementów gry w wersji beta. Jednocześnie zaznaczyć należy, że bugi w grze w wersji beta mogą być bardzo różne. Dla przykładu podam dwa wyraźnie odmienne bugi – 1) model bohatera blokujący się często w innej geometrii 2) gra wyłączająca się („wychodząca do systemu”) po wybraniu jakiejś opcji z menu (innej niż wyłączająca grę oczywiście). Jak więc widać bugi mogą występować w różnych odmianach. Mogą też występować w różnym natężeniu. Informacje o typie i ilości bugów w grze w wersji beta powinny być równie integralną częścią opisu gry w wersji beta jak integralną częścią gry w wersji beta są błędy. W dyskutowanym tekście widzę zarówno informację o tym, że błędy są integralną częścią gry w wersji beta, jak i opis występujących w rzeczonej grze w wersji beta błędów. Jako, ze wszystkie warunki są spełnione uznaję dyskutowany tekst za pełnoprawny i profesjonalny opis gry w wersji beta 🙂

    Ale kogo obchodzi jakie są błędy w becie?

    Mnie. Choć fakt, że błędy w grze w wersji beta są jest oczywisty, to jednak chciałbym (jak napisałem powyżej) dowiedzieć się jakie błędy występują w akurat opisywanej grze w wersji beta (choćby z czystej ciekawości). (wiem, że cały ten post jest pomieszaniem z poplątaniem (i taka jego rola), ale Wieśkomania w Polsce osiąga jeszcze wyższy poziom absurdu. . . . )

  14. Ale kogo obchodzi jakie są błędy w becie?

    Mnie. Coppertopa. Katmaya. I prawdopodobnie cala reszte osob, ktore daly plusa przy tym blogowym wpisie.

    Amatorka. . .

    Katmay, kajaj sie! Amator jestes, nie to, co full-pro Seraphim ;]

    A kto ma to zrobić? BETA-TESTER, któremu za to płacą. A nie dziennikarz, który w BETĘ gra, żeby powiedzieć jaka jest GRA, a nie BETA.

    To dlaczego Twoim zdaniem dziennikarze w ogole graja w bety? Przeciez moga poczekac do full wersji i napisac jaka jest GRA! Nie wiem jak inni, ale ja wyczuwam tu spisek i UKŁAD zydomasonerii 😮

  15. Dobrze, jestem tu nowy więc może się nie będę wdawał w szereg (często jałowych) dysput na temat tego czym i jaką funkcję odgrywa beta. Beta to beta i jest masa czynników z powodu których się ją prezentuje prasie. Od reklamy, w tym przypadku potrzeby (bądź co bądź pięć lat minęło- trzeba coś pokazać), zbliżająca się premiera etc etc. Prawda, głowna rola to pomoc przy wyłapywaniu błędów- ale to już wewnętrzna sprawa CDProjektu. Czemu warto poznać te błędy? Ponieważ kupując oryginał za XXzł odpalę grę i pierwsze co zrobię to sprawdzę, czy błędy znajdujące się w becie zostały usunięte. Jeśli tak- okey, chłopaki się postarali i mogę spokojnie dalej grać bez obawy, że spotkamy inny błąd. Gra łatwiej wzbudzi moje zaufanie i na pewno nie pożałuję zakupu. Jeśli natomiast na dzieńdobry okaże się, że chociaż jeden błąd z bety (łatwo zauważalny) nie został poprawiony- będę podświadomie szukał następnych i Twórcy utracą fragment kredytu zaufania (to ich pierwsza gra więc póki co jest on dość spory :)). Dla mnie osobiście min z tego względu warto znać błędy, które zawiera beta. Łatwiej ocenić starania i postęp oraz docelową jakość produktu. Chciałem jeszcze tylko wspomnieć o Aurorze- na mof’ach było już mówione, że z aurory został sam rdzeń. Renderer (i pewnie nie tylko on) został w dużej mierze przepisany, poprawiony, ulepszony- więc graficy grafikami (dobrych artystów w polsce nie brakuje) ale uważam, że ukłon w stronę programistów także się należy (tych też teoretycznie w polsce nie brakuje, choć to temat do innej rozmowy). Z tego co widzę, aurora po upgradzie CDP ma lepszy renderer aniżeli ta po upgradzie twórców NWN choć to też wynika z charakteru gry. Pozdrawiam

  16. Heh, Seraphim znawco ty myslisz ze czytelnik to kompletny przyglup, ktoremu trzeba tlumaczyc ze to beta i ze to zostanie poprawione prawdopodobnie ? Nawet u was na onecie pewno tacy debile to mniejszosc :PChce wiedziec to co widzial wyslannik i tyle, i tekst katmaya dosc dobrze spelnia swoja role. Fakt ze troche malo o fabule i dialogach , to spory minus tekstu. Martwi mnie ta sieczka, jak pytalem kiedys tutaj kogos z ekipy CDP i mowil ze tresc w grze miedzy rabanka/fabula i rozwiazywanie problemow innym sposobem niz walka bedzie pol na pol, a jesli tak nie jest to duzo gierka traci. . .

  17. Tekst interesujący zaprawdę. No cóż martwi mnie fakt iż walki jest bardzo dużo i że sprowadza się ona do bezsensownej rzeźni. Gdzie ta zapowiadana taktyka? Jak do tej pory nie widziałem jej na gameplayach i to mnie irytuje. Może okazać sie tak że przez 70-80% gry będziemy walczyć. To jak dla mnie za dużo. Powinno to być wyważone. Tym bardziej że jako fan cRPG-ów ponad walkę stawiam fabułę, dialogi, rozwój postaci czyli elementy czysto RPG-owe. A przecież Wiedźmin uchodzi za RPG-a jak to Twórcy głośno mówią. Więc pytam czemu tyle młócki i gdzie taktyka i planowanie???

    • Więc pytam czemu tyle młócki i gdzie taktyka i planowanie???

      Noo, młóckę też trzeba umieć zaplanować. 🙂 Tutaj zapewne „taktyka” będzie się sprowadzać do wymyślenia, w jakim trybie walczyć (szybki/silny/gruppensex) i jak rozłożyć sobie w czasie korzystanie z eliksirów, żeby wątroba wytrzymała. :] Nie powiem, żeby to było wiele, ale też w sumie większość cRPGów do tego się sprowadza, że takich klasycznych dewastatorów LPMa jak Gothic i Oblivion przemilczę. :)Faktycznie, brak jest w relacji uwag o fabule i dialogach. Co ciekawe, sporo już ludzi grało w betę i sporo pisano relacji, i w żadnej nie wypowiadano się na te tematy, więc podejrzewam, że w grę weszło tu jakieś mroczne NDA.

      • Faktycznie, brak jest w relacji uwag o fabule i dialogach. Co ciekawe, sporo już ludzi grało w betę i sporo pisano relacji, i w żadnej nie wypowiadano się na te tematy, więc podejrzewam, że w grę weszło tu jakieś mroczne NDA.

        ośmielę się zaprzeczyć 🙂 w tekście na Onecie jest o fabule i tym podobnych całkiem sporo 🙂

        A przecież Wiedźmin uchodzi za RPG-a jak to Twórcy głośno mówią. Więc pytam czemu tyle młócki i gdzie taktyka i planowanie???

        ale czy to się wyklucza? jeżeli jest młócka, to nie musi być od razu hack’n’slash. Dla mnie od dawna ideałem gry RPG jest coś z walką a la Diablo, ale z fabułą jak w Tormencie 🙂 i widokiem FPP czyli Bloodlines 😀 i tak już na zgodę – beta, nie beta, niech będzie, że mieliście rację wspominając o błędach. Może jestem uprzedzony po prostu, po tamtej burzy, która była tu na okoliczność wiadomego wpisu w dawniejszym blogu – tak mi się widzi, że Valhalla po prostu nie lubi Wiedźmina i stara się mu wsadzić szpilę kiedy tylko może 🙂 A szkoda, bo gra naprawdę bardzo dobrze się zapowiada, może nie jako cud świata, ale z pewnością jedno w większych osiągnięć krajowych w dziedzinie groróbstwa – i aż szlag człowieka trafia, gdy słyszy się jęki i postękiwania, że Wiedźmin jest be, bo animacja, albo że jest be, bo Geralt nie wydaje odgłosów paszczą. Też byłem sceptycznie nastawiony, ale pograłem, zobaczyłem że naprawdę nieźle im wyszło i teraz mam do gry zupełnie inne podejście.

  18. Masz troche racji Seraph, ale. No wlasnie. Jest jedno ALE 😛

    tak mi się widzi, że Valhalla po prostu nie lubi Wiedźmina i stara się mu wsadzić szpilę kiedy tylko może 🙂

    To jest oczywista nieprawda. Do WIedzmina sceptycznie nastawiony jest z cala pewnoscia Kot, co juz zdazyl pokazac. Ja rowniez nie jestem specjalnie przekonany. Katmay natomiast zwykl na przygody Geralta patrzec z pozytywnym nastawieniem, co juz daje jedna osobe, ktora Witcherowi nie wbija szpili przy kazdej mozliwej okazji 😛 Nie wiem co prawda jak Jolo, ale on tez nie wydaje sie byc jakims zatwardzialym Wiedzmino-wrogiem 😛

  19. nie wiem 🙂 może 🙂 prawdę mówiąc nie chce mi się już z tym tematem szarpać, wolę po prostu poczekać sobie na grę i pograć – a naprawdę mam na to ochotę teraz, po tym jak kawałek jej widziałem. Gra w której na plakacie werbunkowym armii Temerii ktoś dopisał „BPP – Biedna Pierdolona Piechota”, a jeszcze niżej „Szeryf to chuj”* nie może być zła 😀 tęskni mi się po prostu za czymś dla dorosłych, a nie kolejną papką high-fantasy w stylu Obliviona czy Gothica (czy Loki, czy Titan Quest i tak dalej). *wybaczcie słownictwo, to są dosłowne cytaty 🙂 ewentualne pretensje za plugawy język kierować do CDP Red

  20. Seraphim czy ty musisz wszędzie ludzi dręczyć? ForumImro, Gamerankings a teraz tutaj. Nie masz co robić? Wlazłem na ten onet widze, ze nadal wyglada badziewnie jak kiedyś. o Witcherze tam czytać nie mogłem po 3 linijkach ten grafomański tekst sprawia ból. więc zanim komuś z tego swojego piedestału na który wyniosło cie twoje nadęte jak balon ego napiszesz per Amatorka znawco to najpierw polecam Tobie słownik poprawnej polszczyzny a najlepiej jakis kurs żebyś nauczył się poprawnej składni. To taka drobna rada mistrzu intelektu, znawco branży i pierwszy onetowy dziennikarzu IV RP

    • a najlepiej jakis kurs żebyś nauczył się poprawnej składni.

      składnia jak składnia, ale przynajmniej przecinki umiem stawiać 😀 a to nie jest pospolita w narodzie umiejętność, jak widać

Skomentuj Wojciech Borowicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here