Wszyscy wiemy, za co kochamy gry. Pozwalają się oderwać, pokazują nowe światy, wyimaginowane postacie, dają nam możliwość zostania kosmicznym szturmowcem albo milionerem. Co więcej, śmierć w grze to nie śmierć tylko wczytanie zapisanego stanu gry, bankructwo w grze to nie bankructwo tylko strata jakichśtam nieważnych cyferek, przegrana w meczu nie oznacza utraconego mistrzostwa i ogromnych strat finansowych, a po prostu… przegraną. W grze nie można się też „na serio” utopić, zarazić dżumą, udusić ani nawet dostać jedynki do dziennika. Tak jest, bo gry są wspaniałe.

A mnie dodatkowo nie dają zmarznąć. Jakże to? No właśnie – będąc mega zmarzluchem i ciesząc się na każdą wieść o nadchodzącym globalnym ociepleniu, zwyczajnie nie znoszę zimy. Nawet dziś, choć aura jest niezwykle łaskawa, a śniegu póki co ani widu, ani słychu – ja wolę zostać w domu. A co dopiero, gdybym musiał ruszyć na stok z deską snowboardową albo otrzymał zadanie zaciukania jakiegoś Bogu ducha winnego, rosyjskiego mafioza na dalekiej Syberii? Zapomnijcie!

Tymczasem w grach mogę ze stoickim spokojem wyruszyć na mroźną północ, ubrać się w super ciepłą kurtkę, zarzucić na plecy wiernego Mosina Nagana i hajże na Giermańca! Niestraszne mi zawieje, zamiecie, gołoledzie i temperatura poniżej zera stopni. Jeśli – wzorem naszego wspaniałego prezydenta – pośliznę się na nieodśnieżonym chodniku i złamię rękę, to będę mógł wczytać uprzednio zapisany stan gry. A zresztą programiści zapewne i tak nie przewidzieli takiej opcji, więc tym bardziej śliski lód mi niestraszny.

Wyobraźcie sobie, co taki Hitman/żołnierz SAS/amerykański komandos czy futurystyczny zabijaka musi przeżywać w trakcie zamieci. Ostre, lodowe igły wbijające się w twarz. Mroźny wiatr, przeszywający nawet tych, którzy mają za pazuchą 20 medikitów. Parujące gogle, lepki śnieg i oślepiające słońce, odbijające się od białego puchu. Koszmar! Nawet nie wspominam, ile potem jest suszenia tych wszystkich mokrych cyberspodni, plecaków i czyszczenia broni, którą przypadkowo upuściliśmy do błotnistej koleiny.

Szczerze podziwiam tych wszystkich bohaterów gier komputerowych, którzy znoszą te wszystkie niewygody w imię jakiegośtam miliona dolarów, tudzież uratowania świata, a przynajmniej księżniczki. Gdyby wszyscy tak bardzo nie lubili zimy, jak ja, to już dawno Iluminati, Shodan albo Hitlerowcy zawładnęliby światem. A mimo to, nasze wspaniałe postacie zawsze godnie znoszą śnieżne zawieje i nawet okiem nie mrugną. Cóż, brak realizmu na levelach zimowych to pewnie temat na kolejny blog.

I tylko szkoda, że tak niewiele gier wykorzystuje motyw zimowy albo ogranicza go tylko do kilku poziomów. Ja uwielbiam grać w gry, których akcja toczy się w okolicach koła podbiegunowego przy minus trzydziestu stopniach. A ja sobie siedzę w wygodnych kapciach, słuchając wesołego szumu kaloryfera. To gry idealne w zimie (bo można przeżyć zimę bez wychodzenia na zewnątrz) oraz w lecie (bo przypomina się wtedy sympatyczny, zimowy chłodek). Idealnie! Od dziś rozpoczynam lobbing na rzecz stworzenia zupełnie nowej kategorii gier – gier zimowych. I czekam na pierwszego tylko-zimowego MMORPGa. W końcu zima tuż tuż!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. Icewind Dale mial swoj swietny klimacik dzieki zimowej scenerii. . . Czy lubie zime? Tylko jesli jest snieg. Grudzien ma swoj ”czar” wtedy. Juz sie czuje swieta i z niecierpliwoscia wyrywa kartki z kalendarza. I tak do stycznia. Imo od lutego powinno juz byc coraz cieplej, a tu walek. . . pamietam ze w tym roku u mnie spadl snieg na wielkanoc Øø i to dosyc duzo. . .

  2. lubię zimię bardziej niż lato, które przypomina w PL w ostatnich latach piec afrykański. Poza tym w zimie gra się lepiej niż w lecie.

  3. jak bylem maly to zima byla fajna, sie poszlo pozjezdzac z gorek, ponacierac dziewczyny, porzucac sie sniezkami. . . 😀 a teraz? po prostu zimno w ch*j i tyle. nawet sie na wodke nie mozna ustawic bo za bardzo pizdzi. . . 😛

  4. 4 akt w MGS 4 rozgrywa się gdy pada, wieje i wszędzie ‚snieguje’. Naprawde bardzo dobrze to wyglada, robi wrażenie. Wiatr rozdmuchuje snieg, przez co 2 planu praktycznie nie widac, z telewizora zimno az wylewa sie do pokoju.

  5. Nienawidzę zimy! Bez temperatury sięgającej co najmniej 30 stopni Celsjusza nie ma dla mnie życia :P. Za to gry w scenerii zimowej – podobnie jak autor tekstu – właściwie bardzo lubię. Ostatnią „mroźną” grą w jaką pocinałem było Lost Planet, które bardzo przypadło mi do gustu. Teorytyczna (bo w praktyce było to niewykonalne) możliwość zamarznięcia na wirtualną śmierć była bardzo ciekawym elementem tejże gry. Więcej zimowych gier!

  6. ja bardzo przyjemnie wspominam zimowe klimaty guild wars (czy ktoś jeszcze pamięta tą grę?, a przecież niebywały hit :)) – kojarzyło mi sie to troszkę z widoczkami rodem z austrii,poza tym okolice ironforge wspominam równie miło, mój pierwszy kontakt z wowem, dwarf hunter z miśkiem, taki jak ten w intrze, ehhh. . .

  7. Jesli chodzi o tytuly z zimowym klimatem, to niezastapiona jest dla mnie Syberia. Idealnie ta gra oddaje klimat tej mroznej krainy. Od czasu kiedy w nia zagralem, zapragnalem doswiadczyc podrozy koleja transsyberyjska ; )). Lubie gry z zimowym klimatem. Do dzis dobrze wspominam sniezne levele z Tomb Raider-a, Solider of Fortune, jak rowniez tory ze starych Need For Speed-ow. Zima w grach zawsze dziala na mnie jak magnes.

  8. MoH AA w scenerii zimowej było całkiem wporzo. W realu najchetniej zimę spędziłbym na Kubie, Haiti czy Dominikanie. Prezenty pod palmami, plaża słońce od rana. Ciepła, błękitna woda. . . Driny z parasolką. Zima tylko na laptopie.

  9. Zimowa sceneria w grze to dla mnie +10000 w moim jej odbiorze : ). Uwielbiam. Właśnie dzięki zimie w grze tak znakomite wrażenie zrobiły na mnie tytuły pokroju pierwszego MGSa czy Fahrenheita. Ahh. . . i ostatnio nawet grając oczarowany w Okami mówiłem sobie, że tylko mi śniegu do perfekcji brakuje. No i. . . :D. Ogólnie bardzo lubię zimę. W sumie jak każdą inną porę roku, ale zimę i wiosnę szczególnie. Mój problem jednak polega na tym, iż kolejne sezony bardzo szybko mi się nudzą. Zima od połowy stycznia już się robi męcząca, wiosna właściwie zaczyna się ostatnio coraz częściej początkiem kwietnia, jest jej raptem miesiąc i już z wiosny robi się wczesne lato. Lato, które trwa dla mnie i męczy okropnie do końca września. Lubiana przeze mnie również jesień, taka prawdziwa to właściwie tylko październik, listopad już jest przenikliwie zimny (choć w tym roku mamy wyjątek, dopiero ostatnimi dniami zrobiło się naprawde zimno) i na śnieg czeka się do połowy grudnia. Chętnie bym cały rok widział jako czteromiesięczny cykl – po miesiącu na każdą porę roku : ). I żeby każda pora trwała tyle samo.

  10. nie cierpie,nienawidze zimy. . . brrrrrrrrr,nawet w gry zimowe nie lubie grac(etap zimowy w crysisie KOSZMAR). . . . . lubie lato i dlatego gram teraz w cieplego far cry2. . . . .

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here