Oczywiście, na wszystko znajdzie się remedium. W ten czy inny sposób. Albo (jeśli mamy pieniądze) spełnimy oczekiwania, albo pokażemy kto tu naprawdę rządzi. Nawet na strajkujących możemy wysłać wojsko lub po cichu zlikwidować przywódcę opozycyjnej frakcji. „Nieznani sprawcy” i „przypadkowe wypadki samochodowe” to również coś, co nie jest obce realiom Tropico 3. Tylko od nas zależy czy wybierzemy drogę dobrego przywódcy, który dba o swoich obywateli, a ci odwdzięczają mu się w demokratycznych wyborach swym poparciem, czy też krwawego dyktatora mordującego opozycję, odmawiającego wyborów (lub fałszującego je), trzymającego wszystkich pod butem powszechnego strachu i terroru.

Trzeba pamiętać, że polityka w Tropico 3 nie ogranicza się tylko do tej lokalnej. W stosunkach zagranicznych również musimy postępować rozsądnie i konsekwentnie. Zawierając sojusz z ZSRR możemy liczyć na pojawienie się u naszych brzegów okrętów wojennych marynarki Stanów Zjednoczonych. Wprawdzie sojusz zaowocuje pomocą finansową matuszki Rosji i wzrostem poparcia komunistów na wyspie, ale za to spadnie ono u kapitalistów. Każda decyzja w tej grze ma swój natychmiastowy skutek. Jest to jeden z największych atutów tego tytułu.

Spis treści

Nie od razu Hawanę zbudowano

To nie polskie miasto – jest zbyt kolorowe

Równie rozbudowana co polityka, jest w tej grze ekonomia. Liczne zależności jakie napotkamy na naszej rajskiej wyspie sprawią, że stworzenie kraju mlekiem i miodem płynącego nie będzie wcale takie łatwe. Gospodarkę możemy oprzeć o kilka sektorów – wydobywczy (kilka rodzajów złóż), wytwórczy (przetwarzamy surowce produkując różnego rodzaju dobra – żywność, meble, biżuterię czy cenione na zachodzie cygara), turystyczny czy wreszcie rolnictwo (kilka rodzajów upraw). Każdy z tych sektorów rządzi się swoimi prawami. Inwestując w kopalnie musimy pamiętać, że złoża kiedyś się wyczerpią. Myśląc o turystyce musimy pamiętać o promocji, odpowiednio łagodnej polityce czy wreszcie o niskim poziomie przestępczości i zanieczyszczenia. Rolnictwo wymaga czasu i odpowiednich warunków, zaś produkcja cygar i biżuterii sporych nakładów finansowych. Nie można zapomnieć o tym, że każdy rodzaj uprawy potrzebuje odmiennych warunków naturalnych, a wszystko po wyprodukowaniu musi zostać przetransportowane do portu (na eksport) lub do fabryk (jako surowiec konieczny do produkcji). Choć może brzmi to banalnie, banalnym nie jest i wierzcie mi, że rozgryzienie tych wszystkich zależności jest kluczem do sukcesu. Jakież było moje zdziwienie kiedy pomimo wybudowanej fabryki cygar moje dochody wcale nie wzrosły. Okazało się, że owszem fabryka stała, ale bez tytoniu gdyż ten wciąż leżał na plantacjach – wszystko przez to, że zapomniałem o wysokości pensji kierowców, a ci widząc lepsze oferty w innych sektorach usług zmienili pracę. Jak wszyscy wiemy tytoń nie opanował jeszcze sztuki teleportacji, a samochody jazdy bez kierowców…

Nie możemy rzecz jasna skupić się tylko i wyłącznie na budowie zakładów produkcyjnych. Obywatelom trzeba zapewnić mieszkania, rozrywkę (restauracje, kina etc.), opiekę zdrowotną, wszelkiej maści instytucje państwowe (ministerstwa), dostęp do informacji (prasa, TV) czy miejsce do duchowej medytacji (kościoły), a przede wszystkim odpowiedni poziom płac i wykształcenia. O ile w polu może pracować ktoś z podstawowym, o tyle w przemyśle czy administracji potrzeba już ludzi o zdecydowanie szerszych horyzontach. Tych albo „wyprodukujemy” sami (budując szkoły i uniwersytety), albo sprowadzimy zza granicy (co będzie nas słono kosztować i nie spodoba się zapewne nacjonalistom).

Wszystko o czym piszę sprawia, że stworzenie sprawnie działającej gospodarki i zadowolonego społeczeństwa nie jest takie łatwe. Co więcej, rozgrywając scenariusze trwające kilkanaście czy kilkadziesiąt lat nie mamy co liczyć na stworzenie ekonomicznego samograja. Owszem, są momenty kiedy pieniędzy mamy ponad miarę, ale zawsze wcześniej czy później przychodzi kryzys (polityczny, naturalny – np. trzęsienie ziemi, czy też ekonomiczny), który zmusza nas ponownie do wysiłku i przeprowadzenia odpowiednich reform.

Ale wkoło jest wesoło…

Nie byłoby rajskiej wyspy gdyby nie rajskie widoczki. Tych twórcy nam nie poskąpili i faktycznie trzeba przyznać, że budowa naszego „bananowego imperium” odbywa się w niezwykle miłych dla oka okolicznościach przyrody. Wschodzące słońce nad spowitą mgłami wyspą może wywołać uśmiech na twarzy gracza. Kamera pozwala przyjrzeć się naszemu państwu z bliska, przemaszerować ulicami stolicy i zobaczyć wszystko z perspektywy statystycznego Tropikańczyka.

Zabawę umila doskonale komponująca się z klimatem gry muzyka, która wręcz nastraja do zorganizowania jakiegoś miłego wystąpienia i wygłoszenia przemowy do Obywateli Rodaków. Najlepiej w okresie przedwyborczym. Nie należy tylko składać zbyt dużo obietnic, bo jeszcze po wygranych wyborach ktoś zechce nas z nich rozliczyć…

Obecność El Presidente na ulicach owocuje zwiększonym wysiłkiem i wzrostem mocy produkcyjnych. Budynki powstają szybciej, dzieci nie chorują, a czasem nawet tu i ówdzie żarówki zaczną świecić mocniej (no, chyba, że zapomnieliśmy o inwestycji w elektrownię – ku uciesze zielonych).

Rajska wyspa to nie mit!

Produkcja Haemimont Games wbrew moim obawom okazała się wyjątkowo udaną i złożoną grą, która mimo swego poziomu zaawansowania jest niezwykle przystępna, nawet dla osób, które z serią nigdy nie miały do czynienia. Na pochwałę zasługuję również interfejs gry, przejrzysty, a co najważniejsze banalny w obsłudze. To cecha niezwykle istotna, która zamiast frustrować gracza pozwala w pełni skupić się na zmaganiach polityczno-ekonomicznych świata Tropico. Brawa należą się również za dystans twórców do problematyki gry. Nie zabrakło w niej zabawnych nawiązań do współczesnych problemów świata (lamia grypa?), czy wręcz czarnego humoru.

Trudne początki

Wyspa, którą oddają w nasze ręce twórcy jest złożonym i żyjącym światem, na który mamy realny wpływ. Rozgrywka zaś daleka jest od szablonu. Każdy scenariusz wymaga nieco innego podejścia do gospodarki i sceny politycznej przez co nie popadamy w schematyzm zabawy. Oczywiście, zdarzają się momenty kiedy gra nie wymaga od nas zbyt wiele, a sprawnie zorganizowana przez nas gospodarka pozwala napawać się rosnącymi słupkami popularności. Dzieje się tak jednak najczęściej w końcowej fazie scenariusza i można potraktować to jako zasłużoną nagrodę za wysiłek włożony w budowę państwa. Co ważne, gra nie narzuca nam rygoru czasowego. W każdym momencie możemy zatrzymać upływ czasu i na spokojnie przemyśleć swoje decyzje. Sprawia to, że gra w trzecią część Tropico choć wymagająca, jest praktycznie bezstresowa (nie mylić z nudną!), a co za tym idzie doskonale relaksująca. Ot, budujemy swój własny raj (lub piekło) na ziemi dla poddanych.

Werdykt – mocne 8.5. Tropico 3 to kawał dobrej produkcji, która zapewni wam długie godziny zabawy na jesienno-zimowe wieczory. Szczególnie tym, którzy lubią budować i manipulować! A więc cygara w dłoń (w zęby?) i ku chwale Ojczyzny!

Zastanawialiście się kiedyś nad tym jak wygląda dzień Fidela Castro? Czy życie El Presidente to faktycznie nieprzerwany ciąg wielogodzinnych, płomiennych przemówień do narodu? Czy naprawdę tak ważna jest rewolucyjna czujność? A może zamiast zastanawiać się nad meandrami życia dyktatora warto samemu przekonać się jak to jest? Nie nakłaniam was bynajmniej do przewrotu i przejęcia władzy na Kubie – zdecydowanie prostszym i bezpieczniejszym sposobem jest uruchomienie Tropico 3 i wcielenie się w postać wyimaginowanego wodza…

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Gra podoba mi się, ale jednak jak dla mnie Tropico 2 miało coś jeszcze – nie jestem w stanie napisać co, ale o wiele więcej godzin spędziłem przy T2 nie nudząc się, a przy T3 przeszedłem parę scenariuszy i już nie chce mi się wracać do tego tytułu. Ale oczywiście jak najbardziej polecam chociaż na tę parę godzin bo zabawa jest przednia.

  2. Jak na razie T1 dla mnie jest najfajniejsze, w demku T3 nie poczułem (jescze?) klimatu, poczekam na kinową wersje polską. Ale gra fajna 🙂

  3. W ogóle to świetna recenzja. Dowiedziałem się prawie wszystko, co chciałem wiedzieć ; ). Mam tylko jeszcze pytanko do jola. Jak długo trwa średnio przejście (taki rozsądny czas) jednego scenariusza? Czy można sobie robić lekki freestyle, czy kurczowo trzeba się trzymać jego założeń? No i ile tego jest?

  4. scnariuszy jest kilkanaście – 15?A przejscie każdej to tak zalezy bo sa one rozne. Np te krotkoterminowe to szybciutko – pol godzinki i po sprawie, ale z takimi gdzie siedzisz u wladzy przez 30 lat i mocno musisz kombinowac to nawet kilka godzin. Nie mierzylem z zegarkiemw reku, ale powiem tak -mialem wrazenie ze wywazono to bardzo dobrze, bo 1) nie zdarzylem sie zadna misja znudzic 2) nie mialem poczucia ze byla zbyt krotka – czyli wychodzi ze optymalnie. Ale usredniajac, pewnie wyjdzie ze jedna misja to ok godzina – tak mysle. No moze troche wiecej. A co do swobody – scenariusze pozostawiaja Ci jej wydaje mi sie sporo – cel ogolny nie okresla najczesciej drogi jaka masz do niego dojsc wiec sporo mozna zrobic na wlasna reke.

  5. jest tryb „piaskownicy” tak jak w 1 ? a do lobka (tak sie odmienia?) jezeli 2 podoba ci sie bardziej od 3 to pewnie w 3 brakuje ci piratow 😉

  6. Tak, tak się odmienia (mam nadzieję :P)Oj tak Piratów zdecydowanie brak, poza tym kurcze drażni mnie USA i Ruskie, że ciągle kasę mi dają jak jestem zbyt zadłużony (a może da się to wyłączyć? bo psują mi zabawę i czuję że nigdy nie będę mógł pogrążyć się finansowo)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here