John Riccitiello nie mógł mieć zadowolonej miny kiedy przedstawiał analitykom z Wall Street tabelkę, którą pobrał ze strony metacritic.org. Przedstawia ona średnie oceny jakie w recenzjach zbierały gry Electronic Arts, wydane w zeszłym roku. W tej materii zaczyna być naprawdę kiepsko. Zaledwie w ciągu roku ich ocena przybliżyła się do poziomu produkcji, po które mało kto sięga.

O ile w 2006 utrzymywała się na poziomie 77%, to w zeszłym spadła o pięć „oczek” do 72%. Oznacza to, że prawie żadna gra wydana przez amerykańską firmę nie zdobyła oceny wyższej niż 7/10. Dziwi nas jedynie, że kiedy my mówimy, iż coś trzeba z tym zrobić, przedstawiciele firmy nie wydają się być zadowoleni. Sam Riccitiello potwierdza jednak nasze słowa. Jego zdaniem tego stanu rzeczy nie da się zaakceptować. Pracownicy firmy muszą zakasać rękawy i zacząć ciężko pracować.

Pan prezes absolutnie ma rację. To co EA? Mniej się dąsamy a wydajemy i zapowiadamy większą liczbę gier pokroju Skate, Spore, Dead Space czy chociażby Burnout Paradise. I my i wy będziemy wtedy zadowoleni.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Coś w tym jest. . . najbardziej mnie boli fakt że w Medal of Honor: Airborne nie wiadomo za co się gwiazdki dostaje. . . Jeden pan chciał mieć wszystko na maxa w kwestii gwiazdek oczywiście i powiem tak przechodził misje najlepiej jak umiał, bez śmierci z max celnością i szybko acz treściwie za co dostawał niską ocenę. Probował inne opcje jeszcze lepiej a zarazem trudniej. . . nic to nie dało. Zadzwonił więc do EA i zapytał za co te gwiazdki i jak dostać max, odpowiedzieli mu że sami nie wiedzą 🙁 nie wiem czy jakiś patch to poprawiał ale bardzo dziwne że coś zrobili a nie wiedzą jak sie to je. . . Takie „wpadki” nie powinny mieć miejsca : pozdrawiam

  2. Ludzie w EA są naprawdę tak głupi, że nie zdają sobie sprawy jaką papkę tworzą? Dopiero jakieś zestawienie z Metacritic im to uzmysłowiło? Co za kmiecie. . . No cóż, pewnie lepiej późno niż wcale. O ile ma to oświecenie jakiekolwiek znaczenie.

  3. Czego oni się spodziewają, skoro albo tworzą 16nastą wersję tej samej gry albo robią coś ta totalnie tandetnego pod publiczkę, że aż człowiek się podświadomie krzywi. Wypuszczają tytuły pokroju Rocky 5, odgrzewane kotlety i mamy piać z zachwytu?

  4. Bo dobrych ocen nie dostaje się za obrażanie się i strzelanie tzw. „focha”, tylko za dobre gry. Niektórzy to powinni zrozumieć, acz nie rozumieją. Prawda?Dlatego wolą dalej wydawać coś a la Hellgate London i ciskać piorunami, że się graczom i recenzentom nie spodobało niż chwile pomyśleć. Dopóki tej filozofii EA nie zmieni jego wyniki będą lecieć „na pysk”, czego im z całego serca życzę.

  5. wolałbym aktualizacje za pare dolców o aktualne składy i stadiony, a nie co roku nową gre sportową. . . A NFS. . . o zgrozo. . . . nudniej być nie może. . . nawet ludzie „od nocnych wyścigów w Wołominie” już sie śmieją z NFS. Najgorsze jest, że jednak gorzej może być. . . bo EA ma teraz parę fajnych tytułów do zepsucia 🙁

  6. Electronic Arts powinno zacząć myśleć w końcu o wydawaniu GIER a nie patchy, update’ów, wersji beta rc4 itp. Z całym szacunkiem dla serii typu NHL, FIFA, NBA, NFS albo Sims, to coś co jest wydawane co roku to gdzie indziej nazywa się łatką, uaktualnieniem, ewentualnie „samodzielnym dodatkiem”. Natomiast w korporacji EA wszystko jest GRĄ. Jednak warto za jedno podziękować EA. Mianowicie ich niekompetencja pokazuje wyraźnie, że gry są dziedziną sztuki. Nie wystarczy marketing, podkupowanie reklamami portali growych, sportowe i filmowe licencje. Trzeba jeszcze trochę użyć natchnienia, polotu, pomysłu na fabułę i logikę gry. Trzeba być w zgodzie z tą nierozumną siłą, która popycha ludzi do tworzenia czegoś nowego i ulotnego. Nie można podchodzić do branży gier jak do obracania papierami wartościowymi czy prowadzenia „hurtowni źmioków”. Bardzo często widać po grach kiedy twórcy świetnie bawili się przy jej powstawaniu, a kiedy odrabiali pańszczyznę osiem godzin dziennie. Recenzenci bowiem tak jak gracze nie są ślepcami. A gry muszą mieć duszę i tyle.

  7. A ja uważam, że za serie NHL, FIFA, NBA, NFS, etc. etc. należą im się brawa. Tak się powinno tłuc kasę na casualach czy idiotach właśnie. Tylko EA powinno mieć oddział, który zamowałby się tworzeniem gier nowych, oryginalnych i na wysokim poziomie. Coś jak przemysł filmowy: jest Paramount i Paramount Vantage. Paramount wydał Transformersów i Mission Impossible III, a Paramount Vantage: No Country for Old Men i There Will Be Blood. W przemyśle growym tworzenie tasiemców a’la FIFA jest jak widać opłacalne, choć próba wymyślenia czegoś nowego i oryginalnego może zaowocować znacznie większymi zyskami (seria GTA), albo klapą. Żeby mieć środki na ponoszenie ryzyka przy tworzeniu ambitnych gier można tworzyć dobrze sprzedające się serie. I ja nie widzę w tym nic złego, bo FIFY czy Maddena czy innych tandetnych sportówek od EA nie kupię tak czy siak, a jeśli zapewni im to pieniądze na inwestycje, to jestem za. Tylko osobiście nie widzę na razie wielu przykładów kreatywności developerów z EA. Może lata pracy a’la taśma produkcyjna odbiły się na oryginalności i umiejętnościach twórczych. Dlatego EA powinno pozostawić autonomię takim studiom jak Bioware czy Criterion, żeby zapewnić sobie odpowiedni poziom kreatywności, a używając swych wewnętrznych developerów mogą wypuszczać na rynek kolejne Simy, FIFY, Maddeny i NHLe.

  8. Chyba nikogo to niedziwi ze gry od EA maja slabe oceny? tak to jest jak sie robi gry w przeciagu kilku miesiecy!!! tzw. shit klasy 3

  9. Krawiec, 3/4 populacji kuli ziemskiej to czerń, swołocz i prostactwo. Doda, Wiśniewski i EA jadą na tej właśnie statystyce i na niej budują swój kapitał.

  10. No BF też leci do niskich ocen. . . Rozwlanie ścian i wypsasista grafa to niewszystko ;/ Juz to widze ile n00bow bedzie w BF:BC, siedzisz sobie w budynku, a taka lama napada na ciebie z granatnikiem. . Napewno ta gra nie będzie tak dobra jak Bf2

Skomentuj Konrad Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here