Od kiedy powstały komputery, a właściwie gry komputerowe rodzice dostali do rąk doskonałe narzędzie, dzięki któremu mogą choć na chwilę odetchnąć od swoich pociech. Dzieciaki zafascynowane grami potrafią spędzić przed monitorem całe godziny – siedząc w jednym miejscu, nie brojąc nic w tym czasie! Czyż nie jest to marzenie każdego z rodziców – chwila spokoju w ciągu dnia. Drogocenne minuty kiedy nie muszą ciągle wodzić wzrokiem za biegającymi w tę i we w tę pociechami. Żeby było śmieszniej maluchy wręcz lgną do tego typu rozrywek. Dlaczego zatem z nich nie skorzystać?

Niestety właśnie takie podejście reprezentuje coraz liczniejsze grono rodziców. Trudno powiedzieć, z czego to wynika. W dzisiejszym, zabieganym i zapracowanym świecie rodzic najzwyczajniej w świecie nie ma czasu dla dziecka. Jednak maluch pozostawiony samemu sobie w końcu się znudzi i stanie się marudny. Dlatego aby tego uniknąć rodzic podsuwa mu grę komputerową. Efekt zostaje osiągnięty – rodzic ma czas dla siebie i na sprawy domowe, dziecko ma zajęcie, jest grzeczne i nie przeszkadza. Problem tylko w tym, że taki model wychowywania dziecka się po prostu nie sprawdza. Dziecko pozbawione bliskości i obcowania z rodzicami nie rozwija się prawidłowo. Psycholodzy ukuli nawet na taki sposób wychowania pojęcie „podlewania”, czyli zapewniania wszelkich koniecznych warunków do egzystencji, ale bez angażowania się w sprawy wychowawcze.

Oczywiście, daleki jestem od stwierdzenia, ze powinno się zupełnie zabronić dzieciom grania na komputerze. Sam spędzałem przy nim w dzieciństwie masę czasu (często wbrew zakazom rodziców). Dawno już dowiedziono, że gry wspomagają rozwój. Pod jednym warunkiem – jeśli są elementem towarzyszącym/uzupełniającym inne formy aktywności malucha, a nie je zastępującym.

Drugim grzechem popełnianym przez rodziców jest brak zainteresowania tym w co dziecko gra. Wielokrotnie byłem w sklepie świadkiem sceny, kiedy brzdąc namawia rodzica do kupna gry. Ten zmęczony ględzeniem malucha nawet nie patrząc na pudełko po prostu wrzuca je do koszyka licząc na to, że zagwarantuje sobie tym chwilę spokoju. Kilkakrotnie miałem nawet ochotę podejść i zapytać czy wie co kupuje. Nigdy się na to nie odważyłem. Mój błąd? Pewnie tak. W czym problem? Dlaczego się tak bulwersuję? Bo właśnie przez tego typu zachowania media mają potem pożywkę, a my po raz kolejny słuchamy o „demoralizującym wpływie gier komputerowych na młodzież”. Tylko dlaczego nikt nie zwróci uwagi na fakt, że rodzice najzwyczajniej w świecie nie wiedzą (nie chcą wiedzieć?) czym się bawią ich dzieci. Mało, który z nich wie co to PEGI czy ESRB, a jeszcze mniejsze grono zwraca na owe oznaczenia uwagę. Dziwi tylko fakt, że to gry, a nie rodziców obarcza się winą za ewentualne tragedie. Ktoś mądry powiedział kiedyś „wszystko jest dla ludzi”. Niektórzy zapominają jednak o tym, że „wszystko ma swój czas” i pomstują na tytuły, które są dedykowane dla dorosłego odbiorcy. A może powinniśmy zapytać – jakim prawem dziecko bawi się zabawką dla dorosłych, kto mu ją dał lub sprzedał? Ale nie – to zbyt kłopotliwe pytania. Jeszcze wyszłoby, że trzeba się dzieckiem zajmować. Niech sobie gra. Przecież akurat nasze dziecko na pewno nigdy nie chwyci za broń. Nieeeee…

Tylko czy to wystarcza?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. To nie jest tak że to gry są winne ale rodzic którego dziecko robi coś złego nigdy nie powie że jest temu winny. Rodzice zawsze są świetni i opiekuńczy. To otoczenie albo telewizja albo koledzy albo gry albo muzyka albo . . . . właśnie winni są wszyscy i wszystko tylko nie rodzice. Ten problem pojawił się dużo wcześniej niż gry tylko że teraz najwygodniej zwalić winę właśnie na gry. Dzieci które strzelają z broni do swoich kolegów robią to dla tego że widziały to w grach? A dlaczego nikt nie pyta skąd dziecko wzieło broń albo kto mu pozwolił grać w gry dla dorosłych. I tu właśnie winni są rodzice.

  2. Nie tylko rodzice sa winni, nie badzmy znowu tak krytyczni. Bardzo duzo wspolnego z obecnym stanem rzeczy maja rowniez sprzedawcy. W ramach dowodu, pozwole sobie przytoczyc sytuacje sprzed dziewieciu albo osmiu lat:Od niedlugieo czasu bylem dumnym posiadaczem konsoli PlayStation, ktora to otrzymalem na urodziny od swojego ojca 🙂 Rzecz jasna bardzo nalegalem, by tym razem to mama sie wykazala i kupila mi jakas fajna gre. No i prosilem i prosilem o tego Herculesa (zupelnie przecietna platformowka, ktora wowczas bardzo mi sie podobala), ale, ze mama trafila do sklepu, w ktorym go nie bylo, to poprosila sprzedawce, by doradzil jej co kupic dla syna. Oczywiscie zaznaczyla, ze gra ma byc bezkrwawa, a jakze by inaczej. . . . . . i tak wszedlem w posiadanie pierwszeo Tomb Raidera. Gry, ktora juz w swoim intrze pokazuje, jak przewodnik Lary Croft zostaje zagryziony przez wilki. Ktore pozniej piekna pani archeolog sama zabija 😉

  3. Glowna wina rodzicow polega na tym, ze nie potrafia (albo im sie nie chce) nauczyc swoich dzieci, ze to co dzieje sie w grach nie pokrywa sie z tym co dzieje sie w realnym swiecie. Bo niestety ludzie nie potrafia sie respawnowac po smierci. Przy zakupie gier jedyne co obchodzi rodzicow to cena gry a nie jej ‚tresc’.

    • Glowna wina rodzicow polega na tym, ze nie potrafia (albo im sie nie chce) nauczyc swoich dzieci, ze to co dzieje sie w grach nie pokrywa sie z tym co dzieje sie w realnym swiecie. Bo niestety ludzie nie potrafia sie respawnowac po smierci. Przy zakupie gier jedyne co obchodzi rodzicow to cena gry a nie jej ‚tresc’.

      Niestety, ale tego nie da sie „nauczyc” dziecka. Po prostu dziecko ma tak uksztaltowana psychike, ze do pewnego wieku nie jest w stanie do konca tego rozroznic. Stad np. kiedys zdarzyl sie przypadek, jak dzieciaki patelnia zatlukly kota czy jakies inne biedne zwierze – w koncu na kreskowce kotek tak fajnie sie splaszczyl, a pozniej nadmuchal i bylo ok. Z bardziej drastycznych – chlopiec przebral sie za batmana (lub cos w tym stylu) i wyskoczyl przez okno – bo przeciez jego bohater tak fajnie latal. Tak czy siak – po to wlasnie, szczegolnie w przypadku mlodych dzieci, nalezy dokladnie uwazac, nad czym pociecha spedza czas.

      Media nastawione są do gier właśnie w ten sposób i chyba niemożliwe jest, żeby zmienić ten fakt. Zrobiły z tego taki stereotyp i tak po prostu jest!

      No sorry – to jak mi media zaczna wmawiac i „ksztaltowac”, ze komunizm (czy cokolwiek innego) jest cacy, to mam sie z tym zgadzac, bo tak jest? Wybacz, ale gadasz jednak glupoty. Wiele razy z roznymi osobami mialem okazje rozmawiac o grach komputerowych. Zwykle w okolicy kolejnego wypadku, na ktory media znowu sie rzucily, winiac o wszystko gry. I wcale nie potrzeba nie wiadomo jakiej argumentacji – przy zalozeniu, ze rozmawia sie ze srednio inteligenta osoba, da sie sprawe przedstawic klarownie i wytlumaczyc, na czym polega blad. Jeszcze mi sie nie zdarzylo, zebym adwersarza choc troche nie przekonal do swoich racji ;)A w temacie mediow (bo gry sa jednym, ale nie jedynym „opiekunem” dzieci) – juz od najmlodszych lat nalezy dziecku ograniczac kontakt z multimediami. Najnormalniej w swiecie zabijaja one w dziecku chec poznawania swiata, a co za tym idzie – bardzo mocno ograniczaja dziecieca wyobraznie (ktora w czasie mojego dziecinstwa byla podstawa do zabawy, reszta to byly przystawki ;)). Niestety zbyt czesto spotykam sie z tym, ze ludzie nie sa swiadomi (nie rozumieja?) wplywu mediow na psychike dziecka. Sam mam znajomych, ktorych dziecko (cos 4-5 lat ma)zaraz po powrocie wlacza sobie tv z kreskowkami (debilny Cartoon Network) i na okraglo leci bajki. Nie bawi sie zabawkami, ma problemy z nawiazaniem wlasciwych relacji z dziecmi, wiec rowniez sie z nimi nie specjalnie lubi bawic. Jedyne co dzieciaka interesuje, to tv. Dziecko z zachowania momentami bardzo agresywne (znacznie ponad to co normalnie prezentuja soba maluchy w tym wieku). Mamusia nie widzi problemu – w koncu dziecko ma prawo ogladac bajki, prawda? A ona jest taka „zmeczona” i tak bardzo chce „odpoczac”. To ze jest nieodpowiedzialna – nie przychodzi jej pewnie nawet do glowy, w koncu kto z nas jest na tyle samokrytyczny, by dojsc do takich wnioskow?Ja sam, pomimo tego, ze core mam mloda, pozwalam jej czasem zagrac w jej gry (specjalnie zakupione), ale zawsze ograniczam czas tej zabawy. Jesli gra – to nie oglada dodatkowej bajki, wiec musi sie nauczyc wybierac. Co wiecej – nigdy nie gram przy dziecku w gry, ktore nie sa dla jej przedzialu wiekowego – bo nie tylko nie chodzi o to, by nie grala w to, ale rowniez nie miala sposobu przyswoic sobie tresci, ktora taka gra niesie. Z jednej strony takie ograniczenia powoduja, ze dziecku trzeba poswiecac wiecej czasu, co jest faktycznie czesto meczace. Z drugiej strony – patrze jak mi dziecko rosnie, jak sie zachowuje – i jestem szczesliwy – wiem, ze robie to, co dla niej jest dobre. I jeszcze jedno – niestety, ale w mentalnosci ludzi poki co pokutuje przesad, ze gry sa dla dzieci i tylko dla dzieci. W zwiazku z tym wiekszosc specjalnie nie bawi sie w sprawdzanie o co chodzi, bo przeciez zabawek dla dziecka tez specjalnie sie nie sprawdza – ot, chce samochodzik – kupuje sie samochodzik, chce klocki – daje sie klocki, chce gre – trudno, niech ma. Nikt sie grami specjalnie nie interesuje, tak samo jak malo kogo fascynuja zabawki jako takie – a skoro sie nie interesuje, to nie ma wrecz mozliwosci dotrzec do wlasciwych informacji, ktore pomoga okreslic, czy gra faktycznie jest dla dziecka. Brak jest w sieci dostatecznie duzej ilosci informacji, tak samo, jak brakuje ich tak naprawde przy stoiskach z grami w sklepach. W sumie moze dobrym pomyslem bylo by narzucenie wlasciwej „polityki” informacyjnej, tak jak to jest np. w przypadku papierosow? Cos w stylu napisu na 1/3 wysokosci opakowania – „czy sprawdziles przedzial wiekowy gry”, „gra podana zbyt mlodemu dziecku szkodzi jego psychice” itd. Myslicie, ze to ma szanse przejsc? 😉

      • Niestety, ale tego nie da sie „nauczyc” dziecka. Po prostu dziecko ma tak uksztaltowana psychike, ze do pewnego wieku nie jest w stanie do konca tego rozroznic. Stad np. kiedys zdarzyl sie przypadek, jak dzieciaki patelnia zatlukly kota czy jakies inne biedne zwierze – w koncu na kreskowce kotek tak fajnie sie splaszczyl, a pozniej nadmuchal i bylo ok. Z bardziej drastycznych – chlopiec przebral sie za batmana (lub cos w tym stylu) i wyskoczyl przez okno – bo przeciez jego bohater tak fajnie latal. Tak czy siak – po to wlasnie, szczegolnie w przypadku mlodych dzieci, nalezy dokladnie uwazac, nad czym pociecha spedza czas.

        rodzice powinni mowic dziecku „tak nie wolno, to tylko bajka” etc. przy 500-tnym razie dzieciakowi cos utkwi w glowie i nie bedzie sprawdzal co kotek ma w srodku.

        • rodzice powinni mowic dziecku „tak nie wolno, to tylko bajka” etc. przy 500-tnym razie dzieciakowi cos utkwi w glowie i nie bedzie sprawdzal co kotek ma w srodku.

          Owszem, utkwi 🙂 Ze rodzice smeca przy kazdej okazji, nie wiadomo dlaczego.

          Media kształtują bardzo często lub zawsze nasze opinie na dany temat. My oczywiście z opiniami wysuniętymi przez nich się nie zgodzimy, tak jak ogromna część ludzi za czasów komunizmu, ale są tacy którzy jednak w grach widzą zło i co gorsza ta grupa jest ogromna i to właśnie ona ma więcej do gadania niż my 🙂

          Jasne, masz racje. Media zawsze probuja przedstawic cos wg swojego widzimisie. Z prostego powodu. Jesli powiedza widzom, ze ta tragedia zdarzyla sie, bo rodzice byli nieodpowiedzialni, to malo kogo to obejdzie. Pewnie jeszcze co niektorzy wylacza tv, bo sie wkurza, ze to im sie mowi, ze sa nieodpowiedzialni. Jesli zas powiedza – mamy winnego, to gry i te zle koncerny ktore je produkuja – to „lud” sie rzuca, bo ma igrzyska. Natomiast ja ze swojej strony jesli juz mam okazje, to staram sie zawsze przedstawic sprawe od wlasciwego punktu widzenia. W koncu ja przekonam 2 kolegow, kazdy z nich przekona kolejnych 2, tamci znowu po 2 i tym sposobem za jakis czas nie trzeba bedzie nikogo wiecej przekonywac 😉

          Musisz być świetnym mówcą, podziwiam.

          Az tak zle to ze mna nie jest 😉 Ale jesli umiesz przedstawic argumenty, co w tym przypadku szczegolnie trudnym nie jest, to dlaczego ktos rozsadny ma sie z toba nie zgodzic?

  4. Cóż, tu raczej kwestia czy dziecko woli się bawić na dworze czy skakać w Quake 3, rodzice? Hmm, powinni może dawać jakieś ograniczenia, ale bez przesady. Media nastawione są do gier właśnie w ten sposób i chyba niemożliwe jest, żeby zmienić ten fakt. Zrobiły z tego taki stereotyp i tak po prostu jest!Pamiętam, że raz na dużej imprezie pewna dziennikarka bardzo miło zwracała się do graczy, chwaliła ich, cieszyła się z tego co się dzieje tylko po to, żeby w pare dni potem napisać artykuł, który mówi, że gracze to chorzy ludzie, którzy mogą mieć skłonności do zabijania!

  5. Ja zacząłem grać w wieku 5 lat teraz mam 17 i nie widze żadnych skłoności sadystycznych w swojej psychice;]. A grałem przez ten czas w wiele gier np. Duke Nukem 3D swego czasu bardzo mi się podobał i nawet uczyłem grać tate w to ale nie za bardzo mu to pasowało;). U mnie w domu rodzice za bardzo nie zwracali uwagi w co gram mama mówiła tylko „w same głupoty grasz” a tata często tylko patrzył w co gram lub sam próbował swoich sił jedyne co mu wychodziło to gra w fife. Gdyby rodzice pilnowali mnie to stracił bym wiele wspomnień związanych z graniem, nigdy bym nie skończył DN3D i wielu innych gier, powiecie zagrałbym w nie jak skończe te 16 czy 18 lat ale wtedy już będzie za późno aby w pełni docenić ten tytuł. Jako 8 latek napewno tych gier nie doceniłem w pełni ale wracałem do nich regularnie, tak też było z Falloutem którego znam na pamięć i jestem jego bardzo wielkim fanem. I jestem bardzo wdzięczny rodzicom ,że nie przykładali wagi do tego w co gram. Bardziej martwili się o moją jazde na rowerze słusznie bo jeździłem szybko;p mam wiele blizn do dzisiaj;). Gry nie są wcale winne temu ,że ktoś zabił dla jednego impulsem będzie książka, film a dla drugiego gra. I jeśli gościu tłumaczy się „zabiłem go ale myślałem ,że wstanie tak jak w grach” to albo jest nienormalny i wymaga leczenia albo próbuje zrzucić winnę na kogoś innego.

  6. Moi nie interesowali się tym w co gram i jestem normalny. Tylko teraz mi refleksja przyszła, że jak miałem 12-16 lat to takie coś jak GTA to nie istniało. Może więc jednak jest jakiś wpływ?

  7. Wpływ gier na człowieka jest i myślę że bardzo duży. Nie chodzi mi tutaj tylko o GTA, ale na przykład o Counter Strike. Nie wiem jak to wygląda w skali ogólno-polskiej, ale w mojej sieci lokalnej gra w tą gre każdy – niezależnie od wieku. Nie raz widziałem dzieci z podstawówki opowiadający sobie nawzajem jakie to „sprzedawali headshoty”. A sam grałem w to kilka lat i wiem, że na początku jest to tylko gra, ale później nawet ma się sny o niej. A czy rodzice zwracają na to uwagę? Nie wiem. Moja mama wchodzi tylko do pokoju mówi „nie graj w ten karabin” i wychodzi.

  8. Myślę, że sprawy tolerancji gier u dzieci to także sprawa osobnicza. Niektóre podchodzą do gier z dużą rezerwą – niektóre nie. Jak sięgnę pamięcią wstecz – miałem 4 lata jak zacząłem grać na ZX Spectrum. Jak miałem Amigę to miałem coś koło 10 lat. PC i pierwszy DOOM i Quake to było coś koło 15 lat? Pamiętam teraz, że byłem mocno grami podjarany o ile nie uzależniony. W sumie rodzice limitowali mi dostęp do kompa ale to nie była też przecież taka tragedia – uwielbiałem grę w kosza, też się czytało trochę i kumple+RPG to była normalka. Mimo wszystko przesiadywałem na lekcjach i myślałem o wybudowaniu koloseum w cywilizacji (to jeszcze Amiga była). Co by było gdyby mnie nie pilnowano? Chyba na pewno nie za wesoło bym skończył. Obecnie uwielbiam grać ale jeszcze nie dalej niż rok temu prawię „wsiąkłem” w WoW’a jako mojego pierwszego płatnego MMO. Potem brutalna rewizja postępowania + brak kasy i rezygnacja. Potem był EVE – mimo, że niesamowicie wciągający już umiałem się przed nim „obronić”. Teraz granie weryfikowane jest przez samo życie i po prostu brak jest czasu na grę + wzrost malkontenctwa na obecne produkcje ;)Ilordi – twoje uwagi są bardzo trafne. Myślę, że problemy dzieci związane są z brakiem czasu ze strony rodziców i/lub złym podejściem wychowawczym. U mnie nie było w domu kompromisów – wolałem już siedzieć cicho niż postawić się staruszkowi. To zaprocentowało – na pewno.

  9. No właśnie cały czas chodzi o to że to rodzice nie są odpowiedzialni ( nie daje się małemu dziecku bawić nożem bo do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć ) jak dziecko wraca ze szkoły i cały czas gra w gry to napewno nie jest to dobre. tak samo jak dziecko w wieku 10-13 lat nie powinno grać w gry typu GTA. Ale jak przyjdzie co do czego to rodzice są niewinni to wina kolegów telewizji albo gier. Nieważne jaki jest powód byle tylko można na kogoś lub coś zwalić winę za swoje błędy. Jak rodzice są odpowiedzialni to nie dopuszczą do takiej sytułacji w której dziecko nie widzi świata poza grami. Przypadki w których dzieci strzelają do kolegów pochodzą głównie ze stanów tam dostęp do broni jest łatwy a pozatym nie ważne jak nieodpowiedzialni byli rodzice. Zawsze można oskarżyć producentów gier jakąś stację telewizyjną o to że są winni tragedii i domagać się milionowych odszkodowań za własną głupotę.

  10. No sorry – to jak mi media zaczna wmawiac i „ksztaltowac”, ze komunizm (czy cokolwiek innego) jest cacy, to mam sie z tym zgadzac, bo tak jest?

    Jeśli uważasz, że jest inaczej to nie jestem tu stroną gadającą głupoty. Media kształtują bardzo często lub zawsze nasze opinie na dany temat. My oczywiście z opiniami wysuniętymi przez nich się nie zgodzimy, tak jak ogromna część ludzi za czasów komunizmu, ale są tacy którzy jednak w grach widzą zło i co gorsza ta grupa jest ogromna i to właśnie ona ma więcej do gadania niż my 🙂

    Wybacz, ale gadasz jednak glupoty. Wiele razy z roznymi osobami mialem okazje rozmawiac o grach komputerowych. Zwykle w okolicy kolejnego wypadku, na ktory media znowu sie rzucily, winiac o wszystko gry. I wcale nie potrzeba nie wiadomo jakiej argumentacji – przy zalozeniu, ze rozmawia sie ze srednio inteligenta osoba, da sie sprawe przedstawic klarownie i wytlumaczyc, na czym polega blad. Jeszcze mi sie nie zdarzylo, zebym adwersarza choc troche nie przekonal do swoich racji 😉

    Musisz być świetnym mówcą, podziwiam.

  11. Zwracam tylko uwagę na fakt, że NIE ISTNIEJĄ żadne wiarygodne badania naukowe, które wykazywałyby wpływ gier, filmów czy książek na przestępcze zachowania dzieci czy nastolatków. To stereotyp wmówiony przez domorosłych psychologów. Nie oznacza to rzecz jasna, że dzieci mają mieć dostęp do wszystkiego i we wszystko grać. Nie! Ale powodem nie jest niebezpieczeństwo dewiacji, tylko troska o prawidłowy rozwój. Paradoksalnie zresztą, do owego rozwoju niezbędna jest odrobina przemocy. Dawniej były to bajki braci Grimm. Dziecko, jak każdy człowiek, odczuwa czasem złość (nawet podświadomie) i musi jakoś ją rozładować. I może lepiej w grach niż na podwórku czy w szkole? Dzieciom potrzebne jest wszystko. I filmy, i gry, a nawet czasem McDonald czy zgoła idiotyczna zabawka. Najbardziej jednak potrzebni mu są rodzice, którzy będą się nim interesować i odpowiednio kierować i wychowywać. Chwała tym, którzy to potrafią nie zachowując się przy tym jak żandarmi. Bo wówczas skutek też nie musi być dobry.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here