W jednej kwestii z redakcyjnym kolegą mogę się zgodzić w pełni – nie odczuwam, aby w sferze, że tak powiem, zręcznościowej gry stawały się prostsze i mniej wymagające. Owszem, można czepiać się tego, że w strzelankach nie latamy już z wywieszonym językiem oraz duszą na ramieniu od jednej apteczki do drugiej, modląc się po drodze do wszystkich znanych (nieznanych też – nie zaszkodzi, a może pomóc) sił wyższych, by jakaś zbłąkana kula nie sprawiła, że cały nasz wysiłek obróci się wniwecz. Nie zaszkodzi też zauważyć, że w slasherach, jeśli zginiemy choćby i pod sam koniec starcia z bossem, nie czeka nas już ponowne forsowanie całej planszy, po brzegi wypełnionej żądnymi naszej krwi stworzeniami. Sam jednak staram się to rozpatrywać raczej w kategoriach naturalnej ewolucji, niż robienia z gracza kompletnego idioty, który ma problem z ogarnięciem wszystkich przycisków, w porażającej liczbie równej jeden, na zewnętrznym panelu swojej konsoli.

Wymogi względem refleksu, czy zręczności palców pozostały takie same jak kiedyś, a można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, iż w niektórych typach gier wzrosły, ze względu na rozwój sztucznej inteligencji. Mimo to, u mnie wciąż pozostaje spory niedosyt. Czemu? Z powodu zagadek. A raczej ich braku w zdecydowanej większości gier.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że jestem głupi i w ogóle jakiś taki niekompletny. Rynek PC ponownie szturmują przygodówki, pękające w szwach od mniej czy bardziej wyrafinowanych zagadek, a Siergiej narzeka, że mu ich brakuje. Niestety, tenże sam Siergiej to człowiek za gatunkiem point’n’click nie przepadający, a z kolei lubiący od czasu do czasu wysilić swoje szare komórki. Jak przypomnę sobie czasy PSOne, kiedy to królowały takie gry jak Tomb Raider, Silent Hill, czy seria Resident Evil, to od razu nachodzi mnie ochota zadać pytanie „czemu dziesięć lat temu nawet platformówki i horrory mogły mieć dobre zagadki?”. W poprzedniej generacji też zdarzyło się parę tytułów, które wymagały tego, by przystanąć na chwilę i pomyśleć nad tym, co dalej. Niech za przykład służą ICO oraz Shadow of the Colossus, czy nawet Beyond Good & Evil do spółki z God of War – niby gry nastawione na akcję, a jednak znalazło się w nich miejsce na jakieś zagadki.

Można oczywiście stwierdzić, że wciąż jakieś tam logiczne elementy się pojawiają. Ale są tak marne, że grając na przykład w Ninja Gaiden 2 czuję, iż ktoś próbuje obrazić moją inteligencję. Nie, żeby było jakoś szczególnie wiele do obrażania, ale niech za przykład ograniczenia zagadek służy drobne porównanie przykładów właśnie z NG 2 oraz wspomnianego niedawno God of War (nie będę już znęcał się nad, w swojej kategorii genialną, twórczością Team Ninja, wyciągając z odmętów przeszłości mój ulubiony motyw z pianinem w Silent Hill):

1. Zagadka w Ninja Gaiden 2: Zamknięte drzwi, obok których znajduje się elektroniczny panel. Żadnego kombinowania, myślenia, kodów, haseł, ani nic z tych rzeczy. Na klatce schodowej obok wejścia leży ciało, przy którym znajduje się karta, umożliwiająca przejście. Radzę uważać – przemęczone po całym dniu pracy szare komórki mogą nie wytrzymać takiego obciążenia!
2. Zagadka w God of War: Trafiamy do jaskini z zamkniętą bramą. Wewnątrz groty znajduje się kilka skalnych bloków, które różnią się kształtami i rozmiarami. Musimy je obracać, przesuwać i dopasowywać, aż w końcu uda się osiągnąć pożądany kształt – dopiero wówczas będziemy mogli przejść dalej. Może i to też nie jest jakieś wielkie intelektualne uniesienie…ale chyba nie ulega wątpliwości, że taki mini-Tetris wymaga znacznie więcej pomyślunku, niż podejście do trupa i okradnięcie go.

Może jednak przesadzam i po prostu dobieram sobie złe gry? Może wciąż są tytuły, po których mogę się spodziewać, że nie zmuszą mnie do pixel-huntingu, a jednocześnie w przerwach od siekania hord wrogów, będą stawiały jakieś wymagania przed moją inteligencją?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. A ja postawię nieco inne pytanie: dlaczego dzisiaj poziom trudności gier jest rozumiany tylko jako poziom trudności starć z przeciwnikami, walki?

  2. mi sie od razu przypomniala zagadka z posagiem w re2 – tez nic skomplikowanego, ale jakos tak. . . no nie wiem, fajnie ze takie rzeczy sie pojawialy. aczkolwiek sam generalnie az takiego braku zagadek nie zauwazam – moze dlatego ze gram w mniej gier ? moze dlatego ze ograniczylem sie do fpsow/crpg/scigalek ? o ile w fpsach a tym bardziej scigalkach ciezko oczekiwac takiz, o tyle w crpg. . . coz, mam wrazenie ze crpg poszlo w storne ‚nabijania leveli’ jako ich glownej atrakcji – a jak sobie przypomne ultimy underworld gdzie zagadaek logicznych (kamienie, dzwignie, wybrakowane scrolle ktore trzebabylo ‚uzupelniac’ etc itd) bylo multum, a czlowiek w zasadzie nie zwracal uwagi na tak blaha rzecz jak – ze uzyje mmorgpowego slangu – ding – to mozna rzeczywiscie zaczac sie zastanawiac wtf (swoja droga przypomniala mi sie taka produkcja gdzies sprzed 3-4 lat ktora zwala sie dungeon lords – noty otrzymala bardzo niskie, ale ta gra naprawde probowala byc – mimo ze miala mnostwo elementow zrecznosciowych – produkcja nieco ambitniejsza – nawet glupie otwieranie skrzyn to byla fajna zabawa, a o samych zagadkach niech swiadczy tylko to ze na forach przewijalo sie mnostwo problemow z rozwiazaniem tego czy tamtego. . . no i ta gra wtedy mi sie bardzo spodobala ;))

  3. ja to sobie mysle ze nawet jakby teraz dali takie trudne zagadki to nikt by specjalnie nie przystawal na chwile zeby pomyslec nad rozwiazniem tylko po 2 minutach zrzucil gre na pasek i wpisal w google formulke „*tytul gry* poradnik”. w czsach psone malo kto mial neta i trzeba sobie bylo samemu radzic. teraz stwierdzam ze pokusa szybkiej pmoocy jest zbyt wielka by sie samemu meczyc.

  4. A pamięta ktoś jeszcze gry Dracula (Zmartwychwstanie i Ostatnie Sanktuarium, w Początek jeszcze nie grałem)? Tam to były zagadki! Aż się łezka w oku kręci, jak sobie przypomnę jak się z kolegami męczyliśmy.

  5. . . . W jednej kwestii z redakcyjnym kolegą mogę się zgodzić w pełni – nie odczuwam, aby w sferze, że tak powiem, zręcznościowej gry stawały się prostsze i mniej wymagające. . .

    To spróbuj sobie zagrać dziś np w Ikaruga, albo jeszcze dalej, Commando, Green Beret, Guerilla Wars. Zobaczysz wtedy jak bardzo się mylisz. ;)Gry dawnymi czasy były o wiele trudniejsze. Mówiąc trudniejsze, mam na myśli zarówno poziom trudności nazwijmy go arcade, jak i stopień zaangażowania w grę naszej szarej masy. Bez dwóch zdań zręcznościówki powodowały praktycznie połamanie palców, a przygodówki doprowadzały do bólu głowy. Dzisiejsze gry może i wydają się trudne, lecz tylko i wyłącznie dlatego, że odwykliśmy od pokonywania przeciwności, które twórcy serwowali nam kiedyś na każdym kroku. Bo na czym innym polega każda gra, jak nie na radzeniu sobie z pewnego rodzaju problemami, czy to zręcznościowymi, czy też umysłowymi? W zasadzie całą istotę gier możemy sprowadzić do tego jednego stwierdzenia. Należy się więc zastanowić, czy w chwili gdy gry zostaną całkowicie pozbawione elementów przeszkadzających graczowi (bo jak wiadomo gracz nie lubi wyzwań, on lubi grac bezstresowo, szybciutko kończyć dany tytuł i oczywiście migiem zasuwać do sklepu po następny, oczywiście tego samego wydawcy) będziemy mogli je nadal nazywać grami. Dobra jakoś tak smutno się zrobiło, więc już kończę, a każdemu kto nadal twierdzi, że gry nadal są wymagające, polecam choć spróbować Przejść kilka etapów w Commando 😉

  6. Grą z najciekawszymi zagadkami w jaką grałem ostatnio (gdzie przez ‚ostatnio’ rozumiem ostatnie ~3 lata) była Daemonica. Reklamowana jako rpg, ale tak naprawdę przygodówka, nie bedąca point&clickiem. Jeśli ktoś nie grał, a lubi poważny i ciężki klimat, to polecam. pozdrawiam

  7. Dla mnie wymiatalo swojego czasu ‚Sanitarium’ wer. ang! Tam byly zagadki:)- masacra tam sie siedzialo godzinami zeby cos wymyslec przy niektorych zadaniach! . Mielismy z kolesiem jedna kopie tej gry na 3 cd,zainstalowalismy jednoczesnie na 2 róznych kompach i zaczelismy grac! Ta gra tak smiesznie sie ladowala ze im dalej doszedles tym kolejne cd bylo wymagane do dalszego grania! Pamietam do dzis, jak o 4 rano gosciu walil do moich dzwi w akademiku bo chcial 3 cd!:)

  8. Dead Space pokazuje jakiego typu zagadki i jaki poziom trudności przedstawiają dzisiejsze gry. Wciśnij RS i pokazuje się droga. Gdybyś nie wiedział co masz robic to zawsze nasza towarzyszka opowie. Poza tym w tej grze nie ma dróg okrężnych. Idziesz z punktu a do b. Misja wykonana. A najbardziej rozwaliła mnie zagadka(?) co też zrobic z niedziałającą windą. Ojej! Czy to „bateria” leży obok? Ojeju ale sprytny jestem. . .

  9. eee to w Tomb Radier`ze były jakieś zagadki? Czy nie przesadza aby pan trochę? Już ludzie zapomnieli grawitacyjne zagadki z HL2, o portalu nie wspominam bo to jedno kombinowanie. Zagadki to były dopiero w złotej erze przygodówek, szukanie przedmiotów piksel po pikselu, łączenie najbardziej nietypowych kombinacji ehh to były czasy, ale kurde nie Tomb Radier. 🙂

  10. Wiecie, można narzekać oczywiście. Jednak podoba mi się podejście Crystal Dynamics – można wyłączyć wszystkie interface’owe podpowiedzi. Wtedy gra staje się bardziej wymagająca. Choćby jeden mały przykład – już nie pojawia się ładna ikonka w miejscu w którego należy się uczepić linką magnetyczną. To dobre podejście. I mam nadzieję że przykład TRUnderworld pokaże, że można chociaż te wskazówki wyłączyć i łatwo podnieść poziom zaangażowania którego gra wymaga. To samo tyczy się Mirror’s Edge – gdzie również przecież można wyłączyć te uproszczenia. Choć z drugiej strony. . . czy chcielibyście aby większość gier oferowało zagadki na poziomie Mystów? ; ] To by była rzeźnia.

Skomentuj Piotr Biernawski Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here