Psychika człowieka jakoś tak pokrętnie jest skonstruowana, że lubimy żyć przeszłością. Hołubimy i wynosimy pod niebiosa nasze doświadczenia sprzed lat, nasze dokonania, emocje które temu towarzyszyły, a czas płata nam figla i zaciera wszelkie złe wspomnienia pozostawiając w naszej pamięci tylko te dobre.

Ileż to razy każdy z nas z rozrzewnieniem wspominał (i wciąż wspomina) czasy giełd komputerowych, prymitywnych (na dzisiejsze standardy) pism komputerowych czy granie po nocy z kolegami w pierwszego Dooma czy Quaka? Dziś wizualna strona tych gier przyprawiłaby nas o zawał, mało kto odważyłby się wejść na giełdę, a pisma wydawane na papierze, na którym wychodził Top Secret sprzedałyby się zapewne w oszałamiającej liczbie dwóch (no, może trzech) egzemplarzy niekoniecznie w celu ich przeczytania…

I choć wszyscy mamy (chyba) tego świadomość wciąż wracamy do tamtych czasów w naszych rozmowach. Ten sam mechanizm działa w przypadku sentymentu do konkretnych tytułów. Przywołujemy je jako przykłady gier doskonałych wspominając, że 10-15 lat temu grało się nam w nie niesamowicie. Ale czy ktoś z was próbował wrócić do takiej gry? Oczywiście, znalazłoby się kilku hardcorowców dla których abandonware to proza dnia codziennego, ale większość z nas odeszłaby od komputera góra po godzinie (przez którą trzymałby nas przy grze sentyment).

Ja na razie na abandonware się nie rzucam choć mam takie ciągoty i niewykluczone, że postępując wg wyżej opisanego schematu zrobię wkrótce ten krok. Jednak jak pisałem całkiem niedawno postanowiłem zagrać ponownie w Ogame – tytuł, który bardzo dobrze wspominałem sprzed lat.

Początkowo wszystko wyglądało, że będzie jak dawniej. Budowałem fabryki, stocznie, statki. Stawiałem działa laserowe, ochronne powłoki, wyrzutnie rakiet etc. Wreszcie kolonizowałem i pustoszyłem okoliczne planety. Taka zabawa trwała nieco ponad miesiąc. Wprawdzie tym razem nie było już wstawania o 4 nad ranem „żeby wysłać flotę”, ale bawiłem się (może bez większych emocji) nieźle. Jednak w ciągu ostatnich dni przeszedłem na całkowicie pasywny model rozgrywki. Moja flota nie ruszała się z doków nawet na milimetr. Recyclery służące do zupełnie bezinwazyjnego zbierania kosmicznych śmieci spały w swoich hangarach. Każdego dnia coraz bardziej czułem, „że to już nie to” wciąż jednak grałem popychany siłą sentymentu. Dopiero dziś kiedy po przyjściu do domu uruchomiłem komputer przeglądając zakładki przeglądarki mój wzrok trafił na link do Ogame z przerażeniem (zdziwieniem?) odkryłem, że nie robiłem w nim nic od 3 czy 4 dni!

I co? No właśnie – i nic! Kompletnie nic. Wprawdzie załogowałem się na moje konto, zobaczyłem, że wszystkie planety pękają w szwach od surowców, zleciłem nawet całą serię inwestycji jednak nie wiem czy tam jeszcze wrócę. Pewnie nie…

Okazało się, że tak doskonale przeze mnie wspominana gra dziś nie potrafi zaoferować mi nic co kazałoby mi wstawać w nocy czy nawet, żeby w ciągu dnia w wolnej chwili parę razy kliknąć. Dziwne?

Czy żałuję powrotu do Ogame? Chyba tak. Przekonałem się na własnej skórze, że powiedzenie o niewchodzeniu do tej samej rzeki nie jest tylko wyssanym z palca porzekadłem. Gdybym dał spokój i nie spróbował ponownie pewnie do teraz wspominałbym grę w Ogame jako coś niesamowitego. Dziś już widzę w niej tylko zwykłą, nieco nawet nudnawą grę, z której prysł gdzieś wspominany przeze mnie czar.

Dlatego kiedy znów kiedyś przyjdzie mi do głowy spróbować czegoś ponownie na fali sentymentalnych bzdur mocno popukam się w czoło i dam sobie spokój. Tak będzie chyba lepiej…

A wy lubicie wracać do starych gier? Nie boicie się, że zamiast niesamowitej zabawy przyjdzie rozczarowanie?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

20 KOMENTARZE

  1. Hmm, w sumie to racja, każdy biadoli o klasyce, ale mało kto się nią cieszy. Na przykład Mafia już tak nie czaruje, albo GTA III co nie zmienia faktu, że gdy grało się za pierwszym razem, dostawałeś zwolnienia zwieraczy. I właśnie to jest takie „fajne” 🙂

  2. To teraz się hardkorowiec-maruda wypowie;) Wczoraj zainstalowałem sobie X-Winga (ten remake z ’98) i pomimo kaszaniastej grafiki gra podoba mi się tak samo jak kiedyś. Za każdym razem jak wracam do klasyki (a zdarza mi się dość często) to nachodzi mnie jedna myśl: „czemu juz nie robią takich gier” ;). OK, zgodzę się że są gry które kiedyś były super ale teraz już średnio się do grania nadają (np Doom, ale to bardziej ze względu na sterowanie), ale generalnie uważam że „kiedyś było lepiej”.

  3. Jestem zdania, że do starych gier można równie powrócić jak do dawno obejrzanych filmów! Znamy je i wiemy czego się po nich możemy spodziewać! Gusta człowieka i tok myślenie zmienia się przez całe życie przecież. Sam na Dysku Xbox’a pierwszego na dysku 80 GB trzymam masę emulatorów łącznie z emu DOSa i stos starych gierek! Dla mnie jest to coś takiego jak dla innego człowieka rodzinny album zdjęć gdzie ma się swój kawałek „growej historii”. Coraz mniej do tego wracam ale miło powspominać ten wiek kiedy gry były czymś nowym, rzadko dostępnym i miało się młody chłonący wszystko mózg. Nie lubię jak ktoś określa się mianem hardkorowca albo wyzywa innych w sieci od noob’ów ale w necie można łatwo rozsiać i zakorzenić swoje teorie, które inni podłapia albo i nie. Ale niektóre się przyjmują i „słownik’ staje się bogatszy!Każdy ma swój pułap „oldschoolu” – dla jednego jest nim X-Wing dla drugiego Sneak ‚n Peek, a trzeci nie będzie się rozpisywał, bo granie było przelotną czynnością w jedo życiu. Jeden wapniak będzie się sycił grafiką i gameplay’em w najnowszym GTA, a drugi powie, że to odgrzewany kotlet z „lepszą” grafą. Jeden będzie wspominał swoje salonowo-autowatowe podboje, drugi wkręcone kasety w swoim C-64/Atari, a czyjś dziadek pochwali się ile to kiedyś karasi w 1957 na stawie nałapał albo ile grzybów zebrał! Sentymentem można darzyć wszuystko – gry, dobre chwile, mniejsze i większe sukcesy, głupie życiowe błędy. Jeden żyje sentymentami inny wymazuje z pamięci przeszłośc i tylko w przeyszłośc patrzy ale jest jedna cecha, która łączy wszelkie sentymenty a jest nim powrót do beztroskich lat młodości poznawania świata! teraz dla większości crapy były dla nas Hitami, które przechodziło się na pamięć, a zgry wyciskało się przysłowiowe 100%. Co do grafiki to takie były czasy i tyle można było wycisnąc wtedy z konsol/PC i każdy był zadowololony i nic nie narzekał na „grafę” czy gameplay. każdy tutaj ma swoją historię bez względu na czym zaczynał i w co grał.

  4. Jakos specjalnie czesto do starych gier nie wracam, ale na ogol, jesli juz mi sie zdarzy, to sa to powroty calkiem przyjemne. Majac dostep do najnowszych FIF i PES-ów chetnie bym sobie czasem trzasnal partyjke w pierwowzor tego drugiego, czyli International Superstar Soccer Deluxe, tylko nie ma z kim. Kunio Kun no Nekketsu Soccer League, wiekszosci pewnie znany jako Goal 3 ukazal sie na NES-ie w czasach, kiedy dinozaury biegaly po ziemi i wciaz uwazam ten tytul za najlepsza wirtualna pilke kopana. Championship Manager 01/02 to dla mnie jedyny strwany manager pilkarski i gram w niego po dzis dzien. Ba, wrecz musze sie zmuszac, zeby sprobowac innego, co i tak nastapi dopiero jak bede mial nowego PC ;)Czasem zdarza mi sie tez wracac do starych RPG-ow SquareSoftu i bynajmniej nie jest tak, ze daja mi one mniej zabawy, niz kiedy gralem po raz pierwszy. Legend of Mana, Final Fantasy IX, Chrono Cross (czy nawet Trigger ze SNES-a) to wciaz pozycje tak samo piekne jak te 9-10 lat temu. Teraz przymierzam sie do zagrania w pierwszego Tomb Raidera na PSX (cudowne wspomnienia) i chyba wlasnie przyszedl odpowiedni czas zeby go w koncu ponownie uruchomic. Jak pogram, to przyjde pochwalic sie wrazeniami ;]P. S. A OGame staje sie nudny juz przy pierwszym podejsciu 😛

  5. Nie tak dawno sięgnąłem do Warcrafta 1 i Dune 2. Niestety czas zrobił swoje i o ile jakoś kilka pierwszysch misji przeszedłem to potem odechciało mi się dalej grać. Czas i toporny interfejs oraz wrodzona głupota komputera zrobiły swoje. Zresztą po co przechodzić gry które i tak kiedyś ukończyłem.

  6. Ciekawie się złożyło, bo właśnie ostatnimi czasy nachodzą mnie podobne myśli. Problem imo jest jednak troszkę bardziej złożony i nie opiera się jedynie na sile sentymentu. Jakoś ostatnio naszła mnie silniejsza niż zwykle ochota na przygodówki i odgrzebałem kilka z nich w pudłach ze szpargałami. Większość to produkcje w miarę współczesne Black Mirror, Nibiru, Paradise, Tunguska. Choć większość z nich pokończyłem, chciałem sobie jeszcze raz pograć. Tutaj niestety spotkała mnie przykra niespodzianka. Jakoś specjalnie się przy tym nie bawiłem. Denerwowała mnie statyczność lokacji, ułomność interfejsu, brak przysłowiowego miodu. Myślę sobie, no tak, niestety współczesne dynamiczne gry, przyzwyczaiły mnie do czegoś raczej innego, świat jest bardziej żywy, bardziej przekonujący, model rozgrywki 3D daje poczucie istnienia w grze itd. Zrobiło mi się nieco smutno, iż gry które niegdyś hołubiłem ponad wszystko, jednak nie są już tym czym były kiedyś. Przy zderzeniu z współczesnością w dziedzinie gier wypadają raczej blado. Tak to już niestety jest, nie zawsze namacalny powrót do przeszłości jest czymś dobrym. Niektóre pozycje, zdarzenia, odczucia powinny istnieć tylko we wspomnieniach, w których to przez lata, dodatkowo zyskały na wartości. Odgrzebywanie ich zazwyczaj rujnuje całe ich piękno. Ale nie zawsze tak jest i tu pojawia się druga strona medalu. Odpaliłem ostatnimi czasy również takie tytuły jak stare Indiany, Beneath the Steel Sky (którego do dziś nie mogę skończyć), Grim Fandango, Day of the Tentacle i muszę powiedzieć, iz bawiłem się wyśmienicie. Oczywiście tak samo darzę te gry wielkim sentymentem, ale tu była czysta, niczym nie zmącona zabawa. Tak że to nie jest do końca tak, iż wszystko co pamiętamy obrasta w naszej pamięci w otoczkę ideału, którym w zasadzie już dziś nie jest. To zależy od gry. Tak samo jak dziś, dawniej były gry słabe i gry dobre. Może my, byliśmy wtedy bardziej bezkrytyczni? Może wyobraźnia działała jakoś lepiej? Może (na pewno) było więcej czasu na znajdywanie w tych słabszych pozycjach, czegoś fajnego? Pewnie wszystko po trochu. Więc to nie jest całkiem tak, iż broń Boże nie należy wracać do przeszłości, z obawą zniweczenia swoich wspomnień. Naprawdę, większość pozycji które miło wspominany to świetne gry, a jeżeli któraś z nich jednak już się nie podoba to cóż. . . widocznie jednak nie zasługiwała na tak wysokie miano. Jeszcze jedna ciekawa sprawa. Ostatnio namówiłem kumpla (tak jestem okropny) na zakup Overclocked, którego to oczywiście od razu sobie pożyczyłem. Gra niby fajna, historia zapowiada się naprawdę ciekawie, z tym że znowu czegoś brakuje. Świat wydaje się pusty, chłodny i nie przekonujący. Straszliwie ciężko się wciągnąć. Dochodzę powoli do wniosku, że nikt już nie potrafi dziś robić porządnych przygodówek. Ten najpopularniejszy niegdyś gatunek, stał się z biegiem czasu jakimś marginalnym półproduktem, niechcianym dzieckiem Wielkiej Branży i chodzi tu głównie o wykonanie, nie o scenariusz czy klimat. Mam wrażenie, że gry tego typu są robione na przysłowiowy „odpierdziel”, byle wydać i coś tam zarobić. Smutne, cóż takie czasy.

  7. Rzeczywiście powroty są (prawie) zawsze nieudane. Często dlatego, że nie chce nam się/nie potrafimy doinstalowywać Win98, nie mówiąc już o emulacji Pegasusa czy Ataryny :)Ale to jest możliwe! Dla mnie koronnym przykładem jest wspomniane przez d_cormaca Grim Fandango. Te zarty , ten świat i (o dziwo) ta grafika sie nie starzeją. Żarty – bo są naprawdę na wysokim poziomie – niektóre smaczki wyłapuje sie baaardzo późnoi tym bardziej kopią, świat – ewenement; aztecko-chicagowskie zaświaty (?!) i grafika – jedyna w swoim rodzaju – stara juz w momencie powstania i charakterna do dziś. Tyle reklamy. Więc do ilu gier DA SIĘ wrócić ? Jednej, dwóch? Cóż, zobaczymy za 30 lat. Jak dożyję 😛

  8. Przypominam tylko, że istnieje emulator DOSa na Windowsa XP i zwie się DOSBox. Dobra rzecz która umożliwia uruchamianie dosowych gierek w okienku.

  9. Ja ostatnio znowu gralem w Fallouta 2 ;] Gra ma chyba z 10 lat a jest tak samo swietna, lepszego RPG jak dotad nie znalazlem ;] Czekam na 3 choc ma pewne obawy

  10. Niestety blog do mnie nie trafia dziś. Ja należę do grupy tych hardcorowców co przechodzą FF7 poraz trzydziesty pierwszy, grają od ponad 10 lat prawie bez przerwy w Transport Tycoon Deluxe, maksują wszystko w Falloutach 1 i 2, zaliczają Tales of Eternia na 100% poraz trzeci, grają po sieci w FreeCol (Colonization, gra twórców Civilization, port open source) i zachwycają się starymi tytułami. Jedynymi nowszymi grami na moim HDD są teraz Civ4:BtS, TrackMania Nations Forever i trochę starsze Airline Tycoon Evolution. . . Plus gry PSX odpalanie na PSP. I ja naprawdę czerpię radość z tych gier, niektóre przejdę raz i odłożę na 6-12 miesięcy na półkę, ale niektóre są ze mną na HDD od początku ich istnienia i odpalam je regularnie.

  11. Bardzo czesto gram w stare gry, i praktycznie nigdy nie jestem rozczarowany, wręcz przeciwnie, przynosi mi to masę radości. Jak dla mnie najbardziej bronia sie te gry, w których nie grafika była naważniejsza – strategie, RPG itd.

  12. @ jerry71 –> Stare RPG kapią dupsko do dziś. Choćby takie Ishary, Eye of the Beholder, Lands of Lore. Grafika jak na dzisiejsze czasy wręcz śmieszna, ale gry te niewątpliwie zachowały duszę. ps. Mała poprawka odnośnie Overclocked. Po 4h grania autorytatywnie stwierdzam, iż gra jest na prawdę bardzo ciekawa, a brzydkie plansze spotkać można jedynie na początku gry. Ciekawe podejście – zniechęcać gracza zaraz na wstępie.

  13. ja sie wlasnie szykuje do powrotu po latach do system shocka – to jest jeden z tych tytulow ktorych czas nie dal rady zabic 😉

  14. Fallout to nie gra to styl życia. Po 10 latach od wydania stała się pozycją kultową i obowiązkową jeśli nie grałeś w Fallout-a to tak jakbyś nie grał wcale. Ogólnie RPG z Black Isle to gry ponad czasowe.

  15. a ja ostatnio gram w Dungeon Keepera mimo archaicznego wyglądu ta gra potrafi przykuć i wciąż jej polonizacja i podłożone głosy nie mają sobie równych. O Falloucie nie wspominam nawet nadal wracam do niego z przyjemnością choć trochę mierzi mnie brak możliwości zmiany rozdzielczości na wyższą, ktoś mógłby pokusić się kiedyś o edycję 1 i 2 po prostu z podkręconą grafiką i tyle 🙂

    • a ja ostatnio gram w Dungeon Keepera mimo archaicznego wyglądu ta gra potrafi przykuć i wciąż jej polonizacja i podłożone głosy nie mają sobie równych. O Falloucie nie wspominam nawet nadal wracam do niego z przyjemnością choć trochę mierzi mnie brak możliwości zmiany rozdzielczości na wyższą, ktoś mógłby pokusić się kiedyś o edycję 1 i 2 po prostu z podkręconą grafiką i tyle 🙂

      da sie zmienic rozdzialke, tzn wielkosc okna, ja zrobilem sobie niezle kombo, jest nieoficjalny patch co dodaje zapomniane przez tworcow lokacje w grze (Fallout2) i watki fabuly (jak np. siostre Sulika) plus programik do emulacji DirectX (nie zwalnia gry) – odpala mi Fallouta 2 w oknie 1024×768 🙂

  16. A ja wczoraj po kilku latach po raz drugi skończyłem Shenmue. Wprawdzie wiele takich „kartonowych”, nieintuicyjnych elementów irytuje, ale zwalam to na wiek gry (gra wyszła na przełomie 1999/2000, u nas zrozumiała wersja pojawiła się rok później). A poza tym naprawdę miło było wrócić na „stare śmieci”. Teraz bardzo chętnie zagram w dwójkę. . . Z nadzieją na ukazanie się kolejnego rozdziału sagi : ).

  17. Chciało by się zobaczyć odświeżone wersje tych niegdyś przełomowych gier. 1. Duke Nuken2. Dungeon Keeper3. Shadowarior4. Syndicate Wars5. Wing Commander6. Privateeri wiele, wiele innych.

  18. Ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że różnie z tym bywa. Raz powroty są wspaniałe i dają dużą satysfakcję(vide Syndicate z dodatkiem, żałuję że nie powstała trzecia część, dwójka mi się nie podobała). Bywa jednak tak, że pogram trochę w inny staroć i po paru dniach o niej zapominam, sytuacja zgodna z samym felietonem. Lubię stare przygodówki w stylu Indiana Jones, Legend Of Kyrandia. I Have No Mouth And I Must Scream, Gabriel Knight, głupkowatą serię Goblins. Także obie części Crusader, Fallouty, Ultima Underworld. Bez bólu wspominam sesje Dooma 2. Przy trójce grałem tak od niechcenia a tam człowiek jakby pierwszy raz grał ;-). Ad-hoc jestem ciekaw jak teraz wygląda na przykład seria Broken Sword, nie miałem styczności z tymi trójwymiarowymi częściami. Czy udało się zachować klimat tych produkcji które lubiliśmy w przeszłości, to też jest dobry temat na felieton.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here