Granie jako forma spędzania czasu wolnego z definicji właściwie nie powinna mieć określonego czasu. Po prostu robimy to kiedy mamy ochotę się rozerwać. Mimo to z moich obserwacji wynika, że mamy swoje ulubione pory dnia kiedy zasiadamy do gry.

O wyborze optymalnych godzin na zabawę decyduje kilka czynników. Pierwsze to cechy typowo indywidualne, osobnicze można by rzec. Wszak są wśród nas osoby, które aktywność przejawiają w trybie nocnym. To tzw. sowy. Trudno oczekiwać, że sowa będzie zasiadała do komputera bladym świtem kiedy najczęściej śpi.

Drugim czynnikiem decydującym o czasie kiedy możemy pograć jest nasza zwykła, codzienna aktywność dobowa. Szkoła, praca, rodzina etc. Obowiązki, które z tego wynikają mocno ograniczają czas, który możemy/chcemy przeznaczyć na granie.

Dobór pory dnia nie jest tylko kwestią wolnego czasu. O momencie kiedy sięgniemy po dany tytuł czasem decyduje jego charakter. Niektóre z nich pokazują swoje prawdziwe piękno, dopiero wtedy gdy zbudujemy odpowiedni nastrój. Wrażenia z gry w Diablo przy ostrym świetle południowego słońca są nieporównywalnie słabsze z tymi, które towarzyszą nam w ciemnym pomieszczeniu, najlepiej w środku nocy. Ja grając w Diablo celowo zasłaniałem okna żeby zbudować odpowiedni klimat. Dopiero w tak zaciemnionej atmosferze wyruszałem do Tristram.

Oczywiście jest wiele typów gier, które nie wymagają od nas budowania odpowiedniego klimatu i można grać w nie o każdej porze dnia i nocy. Są to chociażby gry sportowe, wszelkiej maści wyścigi etc. Przy takich tytułach bawię się świetnie niezależnie od godziny widniejącej na zegarze czego najlepszym dowodem ostatni weekend spędzony przy PESie.

Ale czy odrzucając wcześniej wymienione uwarunkowania jest jakaś optymalna pora do gry? Optymalna w sensie ogólnym – dla wszystkich graczy chyba nie, natomiast jestem przekonany, że istnieje taka w wymiarze indywidualnym. Ja ponad wszystko cenię sobie grę w nocy. Może nie o 3 nad ranem kiedy zmęczenie daje mi już w kość, ale tak ok. 22-23 to dla mnie pora idealna. Dlaczego? Przede wszystkim panuje wtedy już taki specyficzny klimat – odprężenia po ciężkim dniu, a zarazem skupienia na wykonywanej czynności (o tej samej porze lubię czytać książki). Po drugie to czas kiedy większość obowiązków mamy już za sobą. Po trzecie prawdopodobieństwo, że ktoś przerwie nam zabawę na przykład wpadając nas odwiedzić jest już stosunkowo małe. Nawet domownicy najczęściej o tej porze już śpią. I zostaję wtedy tylko ja, komputer i gra, na której mogę skupić 100% mojej uwagi, wczuć się w klimat i zupełnie bez przeszkód cieszyć się tą chwilą rozrywki po ciężkim dniu. Jednym słowem – pora idealna.

A Wy? Macie takie momenty? W jakich porach grywacie? Zrywacie się o świcie żeby zaszaleć w COD4 czy może siedzicie do 4 nad ranem przemierzając bezkres kosmosu w jednym ze swoich statków w X3?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Z reguły grywałem w nocy. Teraz potrzeba wstania skoro świt do pracy powoduje, że raczej gram wieczorem, a nie w nocy. Jest to pora między 18 a 22. I zwykle nie są to cztery godziny, ale raczej godzina lub dwie wyrwana o tej porze. Lubiłem granie po nocach. I to dokładnie z tych powodów jakie pojawiają się w przedostatnim akapicie blogu. Granie o tej porze i w samotności ma klimat. Nie lubię za to grać w środku dnia. Słońce świeci w okno i w monitor. Hałasy z całego otaczającego świata. I ciągle ktoś przerywa. Ale teraz gdy często są okresy posuchy w graniu to nie wybrzydzam. Korzystam z każdej okazji by pograć.

  2. Podobnie jak Autor — preferuję godziny późne. Czasem bardzo późne. I mogę mieć wakacje, okna zasłonięte, żadnych przyjaciół pod drzwiami, a żonę na Madagaskarze — nie umiem grać wcześniej. Nie umiem i już!Zresztą preferowane przeze mnie gry powinny zawierać, choćby niewielki, element grozy. A że dzieckiem niestety już nie jestem, trudno byłoby mnie wystraszyć w ciągu dnia nawet przez Thiefa, Undying czy Alen vs Predatora. . . Ale są różne zboczenia. Moja koleżanka małżonka kiedyś tak się zafascynowała grą, że musząc jechać na konferencję o 7 rano, wstała przed piątą, by jeszcze zagrać. . . W styczniu! Przed piątą! Wyobrażacie sobie moje zdumienie, gdy obudziłem się i na automatycznym pilocie szedłem siknąć, a ją zastałem z rozanieloną miną przed monitorem? Chyba rekord świata. . .

  3. Zdecydowanie wieczorem. Może nie każda gra nabiera „kolorów” ale taki Bioshock czy The Darkness owszem. Przyjemniej się gra o tej porze, ponieważ nikt nam nie przeszkadza.

  4. Ja tam nie widze zadnej roznicy w tym kiedy gram. No za wyjatkiem lata, kiedy jes ostre slonce i swieci mi w telewizor czy monitor. To doprowadza mnie do szalu. Ale poza tym, to moge spokojnie grac za dnia i nic mnie przez to nie boli 😛

  5. Wieczorem, bo wreszcie jest chwila ciszy i spokoju. Jak w ciągu dnia mam czas to czemu nie. . . ale jest wiele czynników rozpraszających. Chociaż jak się zdarzy, że akurat sam przesiaduje i mogę zagrać, to nie pogardzę. pozdrawiam

  6. Obowiązki w ciągu dnia a następnie zasłużony odpoczynek i odprężenie przy konsoli, poza tym kiedy zacznę na wieczór to wiem, że zachce mi sie spać po ciężkim dniu; a tak gdyby nie obowiązki to zapewne grałoby sie cały dzień, trzeba sie kontrolować.

  7. W WoW grałem o każdej porze 😀 o 16 najczęściej zaczynaliśmy rajdy (wtedy jeszcze Onyxia + Molten Core – więc trochę czasu, jak ktoś grał to wie ile, trzeba było poświęcić). Z reguły też gram w nocy, chociaż dla Operation Flashpoint potrafiłem zerwać się o 3 i grać do 8 (nie wiem dlaczego, do rannych ptaszków nie należę). Swoją droga, był już chyba blog o tym. . .

  8. Z racji pracy i dziesięciu milionów obowiązków, najwcześniejsza pora to 21. 30. Granie kończy się zazwyczaj ok 24 bo rano jak zwykle do roboty. Nie jest różowo, bo po całym dniu pracy, za względu zmęczenia, przyjemność płynąca z grania jest powiedzmy średnia. W weekendy granie oczywiście od 21. 30 do momentu, aż nie padnę. Ostatnio jednak postanowiłem się wziąść w garść i masochistycznie zabrałem się za pewien projekt, a co za tym idzie odpadło granie w tygodniu – czyli zostały tylko weekendy. W tym tempie Wiedźmina skończę za jakieś 2 lata. 😉

  9. Mnie osobiście odpowiada też „pora deszczowa” kiedy krople wody delikatnie dzwonią o szyby. Swietny czas na budowanie konkretnego imperium albo prowadzenie nielichej armii do zwycięstwa.

Skomentuj Wojciech Borowicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here