Chyba każdy z nas spotkał się w swoim życiu z politowaniem w oczach i głosie współrozmówcy kiedy ten dowiedział się, że naszą pasją są gry. Rzecz dla każdego gracza właściwie codzienna. „A coś poważnego?” – to równie częste pytanie, które pojawia się w takich sytuacjach. Gdybyśmy odpowiedzieli na pytanie o hobby – „kino”, nikt nie pisnąłby nawet słówkiem. Zupełnie nie grało by roli czy jesteśmy fanami Jeta Li i produkcji made in Hong-Kong czy może ambitnych produkcji z Alem Pacino w roli głównej. Dlaczego? Bo kino to poważne hobby. W przeciwieństwie do gier. Te jak wszyscy wiemy są infantylne, głupie, bezmyślne etc. Co więcej, są robione dla dzieci (w mniemaniu społeczeństwa) i dla nich dedykowane. Podobnie jak… komiksy.

Ten kuriozalny błąd wpajany społeczeństwu i pielęgnowany m.in. przez media od wielu lat powoduje, że od zawsze jesteśmy szufladkowani jako w najlepszym wypadku „mało poważni”, „zajmujący się głupotami”.

Ten sam problem swego czasu dotknął komiksiarzy, którzy w naszym kraju byli postrzegani jako dziwacy w myśl idei, że komiks to tylko głupie historyjki obrazkowe dla dzieci. Wiele wody w Wiśle upłynęło oraz wiele wysiłku środowisko ludzi zajmującymi się komiksem w Polsce kosztowało, aby tą opinię zmienić. I choć wciąż da się czasem usłyszeć kpiący ton w jakiejś dyskusji coraz częściej postrzega się komiks jako zjawisko kulturowe. Dlaczego? Polacy otwarli oczy i zobaczyli, że cały świat podchodzi do tego w ten sposób, a po drugie pojawili się na scenie ludzie, którzy potrafili o komiksie mówić w sposób profesjonalny i naukowy – choćby Jerzy Szyłak, który napisał na ten temat kilka poważnych książek.

Gry niestety nie mają swojego Szyłaka przez co wciąż postrzegane są jako „dziecięce”. Jak wielką jest to pomyłką pokazują badania Enterteinment Software Association. Panowie (i panie?) z tej szacownej organizacji ustalili w trakcie swoich badań, że średni wiek gracza to… 33 lata i średnio deklaruje on przywiązanie do tego rodzaju rozrywki na 12 lat. Czyli wychodzi z tego, że statystyczny gracz zaczął przygodę z grami w wieku 21 lat! Trudno to nazwać wiekiem dziecięcym.

Co więcej, statystyczny kupujący gry komputerowe ma 38 lat, a aż 92% z nich ma powyżej 18 roku życia (w przypadku gier na PC). Choć w tym gronie na pewno spory odsetek stanowią tatusiowie i mamusie kupujący gry dla dziecka znacząca część tej olbrzymiej grupy to też gracze kupujący gry dla siebie. Nieco niższy odsetek graczy pełnoletnich w sklepach melduje się po gry na konsole – 80%.

Jak wyraźnie widać z przytoczonych powyżej danych gry nie są bynajmniej domeną dzieci lecz dorosłych właśnie. Uśmieszek politowania powinien pojawić się nie na twarzach naszych rozmówców lecz na naszych kiedy ci zarzucą nam infantylność. Statystyki wyraźnie dowodzą, że gry komputerowe są pełnoprawną formą rozrywki ludzi młodych, ale nie młodocianych. To pokolenie, które rośnie wraz z branżą gier. To ci, którzy zaczynali swą przygodę z wirtualną rozrywką w czasach pierwszych konsol i komputerów typu Spectrum czy Commodore.

Pozostaje tylko pytanie – czy ta wiedza i świadomość ma szanse przebić się do ciasnych umysłów naszych rodaków? Pewnie z czasem tak, choć osobiście uważam, że przed nami jeszcze wiele pracy, aby uświadomić społeczeństwo i obalić wciąż panujące mity. Pomóc temu procesowi może dalszy dynamiczny rozwój branży i poszerzenie grona tzw. casual players. Wszak wszyscy wiemy, że kiedy coś przestaje być obce staje się swojskie i już nie straszy zza szafy Wirusem Zdziecinnienia.

A Wy? Co sądzicie o grach – domena dzieci czy dorosłych?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

15 KOMENTARZE

  1. tak gry to coraz cześciej domena dorosłych. Zresztą średnia wieku cały czas rośnie a mitem dla mnie jest ze w pewnym momencie się przestaje grać to raczej w pewnym wieku przestaja nas interesować pewne gry lub gatunki. Twórcy o tym wiedzą więc będą zaspokajac ten starszy coraz bardziej rozwinięty rynek. to tak jak z filmami sensacyjnymi przeciez oglądają je z taką samą przyjemnością i nastolatki i ludzie dorosli.

    • dzieci zaoberwowały odpływ do konsol, przy piecach zostali starzy wyjadacze 🙂

      Nie zgodzę się, że tylko dzieciaki siedzą przy konsolach. Z moich obserwacji wynika, że to raczej PieCe są domeną dzieciaków i młodszych. Nie znam dzieciaka, który zaoszczędziłby na PS3, Wii lub XBOXA360 i miał do tego jakiś dobry telewizor full hd. Z reguły młodsi dostają konsole od rodziców, którzy później również korzystają z konsol i na nich grają. Konsole często wybierają starsi, którzy PC używają do pracy i neta, a konsole jako DVD, i urządzenie typowo do gier. . . Tak więc nie róbmy podziału typu: PC dla starszych, konsola dla młodszych. 🙂

      • Nie zgodzę się, że tylko dzieciaki siedzą przy konsolach. [. . . ]

        Tym bardziej, że dorośli coraz częściej mają laptopy, które — ze względu na karty graficzne — do gier nienajlepiej się nadają. Osobiście nie spotykam się z politowaniem. Więcej! Gdy opowiadam o radości, jakie mi dają gry niektórzy mi wręcz zazdroszczą! Niestety. Z moich przyjaciół tylko dwóch gra. Co zabawne, jeden z nich, namówiony przeze mnie, jest profesorem uniwersyteckim. Innych nie udaje mi się namówić. Gry traktowane są jako dość egzotyczna i — rzeczywiście — mało poważna rozrywka. Ale jest też inny aspekt. Wydaje mi się, że ważniejszy. Wymagają przekonania, że warto się nimi zainteresować i — jeszcze gorzej — wymagają czasu. O wiele więcej niż film czy [rekreacyjny] sport. Na film da się wygospodarować te dwie godziny. Na grę kilkunastu czy więcej — już trudniej. I dlatego m. in. „poważni”, zalatani i ciągle zajęci ludzie grami się nie zajmują, chyba — że jak Wy czy ja — są graczami od lat, znają je i lubią. A na pytanie czy gry są dla dzieci czy dorosłych odpowiem pytaniem: Czy książki lub filmy są bardziej dla dzieci czy bardziej dla dorosłych? Obecnie gry, tak sądzę, osiągnęły już — przynajmniej potencjalnie — odpowiednio wysoki poziom. Nie są wcale gorszą czy głupszą rozrywką. I tylko życzmy sobie, by i te dla dzieci i te dla dorosłych były coraz lepsze.

        • Obecnie gry, tak sądzę, osiągnęły już — przynajmniej potencjalnie — odpowiednio wysoki poziom. Nie są wcale gorszą czy głupszą rozrywką.

          Tutaj kolega racji nie ma. Do literatury gry w ogóle się nie równają i jeszcze przez sto lat nie mają na to najmniejszych szans. Do kina i filmu też im daleko – ewoluują dopiero 20 lat, tak na dobra sprawę, czyli porównując je do filmu, jeszcze są czarno-białe, ale już z dźwiękiem. I jest wśród nich kilka „dzieł”, tak samo jak jest też kilka naprawdę genialnych obrazów z lat 20. i 30. – ale dopiero za dekadę lub dwie będziemy mogli mówić o grach jako prawdziwym medium. Na razie, w znakomitej większości, są infantylną, banalną, płaską rozrywką dla mas. I, o zgrozo, proces ich infantylizacji się stale pogłębia, zamiast się odwracać – jakaś dziwna ewolucja wsteczna.

          Ten syndrom pokutuje wśród ludzi do dziś. W dalszym ciągu można spotkać osoby, które uważają, że „jak się nie ujeb. . . przy łopacie to nie pracujesz”

          Dzisiaj też tak jest. Tyle że zamiast łopaty i budowy jest komputer i biuro. A ludzie tam samo pracują od świtu do zmierzchu i nie mają na nic siły.

          • Tutaj kolega racji nie ma. Do literatury gry w ogóle się nie równają i jeszcze przez sto lat nie mają na to najmniejszych szans. Do kina i filmu też im daleko – ewoluują dopiero 20 lat [. . . ]

            I tak i nie. Jeśli wziąć pod uwagę „Iliadę”, „Czarodziejską górę”, „Hamleta” czy „Ulissesa” — to oczywiście nie ma o czym gadać i nie za sto lat, ale i za tysiąc nie będzie czego porównywać. Jednak w tym, co pisałem specjalnie unikałem porównań. Powiedziałem tylko, że gry nie są gorszą czy głupszą rozrywką. Miałem bowiem na myśli (i przepraszam, że nie wyartykułowałem tego wyraźniej) aspekty rozrywkowe. Czyli nie Manna, a Browna; nie Felliniego, tylko „StarTreka”. I na tym poziomie będę bronił tezy, że dobra gra może dać nie gorszą frajdę od książek czy filmów, których założeniem jest także czysta rozrywka. Znam wiele gier, które są zdecydowanie lepsze (choć by być serio, najpierw musielibyśmy skonstruować jakąś skalę porównawczą) od dużej części seriali telewizyjnych i pewnej liczby kolorowych paperbacków. Prawdą jest z pewnością, że książki wyrabiają w człowieku rodzaj wrażliwości czy inteligencji, której nie nabędzie grając. Ale argument to wg mnie nie przeciwko grom, a ZA literaturą. I za różnorodnością doznań estetycznych. Pozdrawiam 🙂

          • I na tym poziomie będę bronił tezy, że dobra gra może dać nie gorszą frajdę od książek czy filmów, których założeniem jest także czysta rozrywka.

            No i mnie właśnie chodziło o to, że gry jeszcze nie wyszły poza stadium „rozrywki”, z pewnymi nielicznymi i chlubnymi wyjątkami, których jednak jest zbyt mało. Granie musi wyewoluować, muszą się z niego wyodrębnić różne nurty i muszą się pojawić niezaprzeczalne growe dzieła sztuki – takie, które odbiją się echem poza światem gier. A na razie echem odbija się tylko komercyjna papka w stylu Halo 3 – czyli nie jest dobrze.

          • [. . . ] A na razie echem odbija się tylko komercyjna papka w stylu Halo 3 – czyli nie jest dobrze.

            Może jesteśmy zbytnimi pesymistami? Zawsze dobrych gier było bardzo mało. Teraz zmieniło się to, że to potężny, wręcz gigantyczny rynek napędzany reklamami i nachalnym marketingiem. Jesteśmy więc bombardowani informacjami o chłamie w większym stopniu niż kiedykolwiek. Zaś bestsellery to często mizeria, nie tylko w świecie gier. Inna rzecz, że też niestety odnoszę wrażenie, jakby jeszcze kilka lat temu można było znaleźć więcej dobrych gier niż dzisiaj. Na pytanie czy to tylko subiektywne czy też faktycznie tak jest, nie umiem odpowiedzieć. Pozdrawiam

          • Zaś bestsellery to często mizeria, nie tylko w świecie gier. Inna rzecz, że też niestety odnoszę wrażenie, jakby jeszcze kilka lat temu można było znaleźć więcej dobrych gier niż dzisiaj. Na pytanie czy to tylko subiektywne czy też faktycznie tak jest, nie umiem odpowiedzieć.

            może to i subiektywne odczucie, ale dzielone przez setki tysięcy innych osób, które właśnie tak uważają 😀

        • A na pytanie czy gry są dla dzieci czy dorosłych odpowiem pytaniem: Czy książki lub filmy są bardziej dla dzieci czy bardziej dla dorosłych? Obecnie gry, tak sądzę, osiągnęły już — przynajmniej potencjalnie — odpowiednio wysoki poziom. Nie są wcale gorszą czy głupszą rozrywką. I tylko życzmy sobie, by i te dla dzieci i te dla dorosłych były coraz lepsze.

          Oooj grom mimo wszystko ciagle jeszcze daleko do poziomu dobrych filmow,i i ksiazek. . . Malo ktora gra potrafi rozbawic tak, jak chocby ktorys z w miare znanych serialow komediowych – Bundy, Przyjaciele, Dwoch i pol itp. Malo ktora historia ma jakas wartosc „humanistyczna”, nie jest bajkowa w tresci (tu nawet predzej znajdzie sie cos posrod japonskich produkcji, bo wbrew dosc dziecinnej formie to wlasnie one czesciej sa bardziej ludzkie)Jedyne w czym gry dogonily film , to fabuly sensacyjne.

          nie wyobrazam sobie 5, 8, 10 czy 12 latka grającego w Bioshock, serie RE, WiC czy TR. . . to jest śmieszne, dla takich graczy skierowany jest Crash Bandicoot. . . a te tytuły. . . te tytuły to tylko i wylącznie domena ludzi mlodych i dorosłych. . . PS: Wątpie czy 10 latek poradziłby sobie z TR IV. . . biedne dziecko. .

          Jesli gra bylaby w jezyku ktory rozumie, to musialby to byc niezbyt bystry 10cio latek. . . Normalny fabuly do konca by nie zrozumial, ale gre na bank by przeszedl. Z reszta obejrzyj sobie program z Mannem , to zobaczysz jak rezolutne potrafia byc nawet przedszkolaki 😛

  2. nie wyobrazam sobie 5, 8, 10 czy 12 latka grającego w Bioshock, serie RE, WiC czy TR. . . to jest śmieszne, dla takich graczy skierowany jest Crash Bandicoot. . . a te tytuły. . . te tytuły to tylko i wylącznie domena ludzi mlodych i dorosłych. . . PS: Wątpie czy 10 latek poradziłby sobie z TR IV. . . biedne dziecko. .

  3. Problem z grami w naszym kochanym grajdołku ma głównie wydźwięk pokoleniowy. Fakt, dziś, kiedy najstarsze pokolenie graczy-Spectrumowców ma już swoje lata, na scenę wpłynęła nowa fala młodszych graczy, którzy już wychowują się z konsolami, komputerami i całą elektroniczną rozrywką. Dla nich to praktycznie normalka. Wszyscy dziś narzekają na uśmiechy politowania i tak dalej, a pamiętacie jak było kiedyś? Nie było uśmiechów politowania bo komputerów było mniej więcej 1 na 1000 ludzi albo i lepiej, a gra kojarzyła sie większości wypadków z talia kart, a w najlepszym razie z jakąś mutacją wczesnego monopoly czy chińczykiem. Jak mówię, dziś jest o niebo lepiej pod tym względem. A za kilka/naście lat, kiedy przyjdzie na świat kolejne pokolenie, gry będą już popularną, wszechobecną rozrywką, i wszyscy będą się dziwić dlaczego ktoś kiedyś mógł w ogóle myśleć inaczej. Kolejnym problemem jest jak ja to nazywam (nie chcę tu nikogo obrazić) „syndrom robola”, czyli pewnego rodzaju podejście obywateli naszego kraju do szeroko rozumianej kwestii życia. Chodzi o to, że poprzednie pokolenie (poprzednie w odniesieniu do mojego), żyło w czasach, kiedy musiało naprawdę ciężko pracować i nie miało czasu ani ochoty ani też siły na żadną rozrywkę. Po długich latach takiej tyraczki, zapomina się po prostu, iż można żyć inaczej. Ten syndrom pokutuje wśród ludzi do dziś. W dalszym ciągu można spotkać osoby, które uważają, że „jak się nie ujeb. . . przy łopacie to nie pracujesz”. I co tu mówić w ogóle o grach. Tak jak mówiłem, przychodzi pokolenie za pokoleniem, czasy się zmieniają, sposoby rozrywki także. My teraz żyjemy gdzieś po środku tej drogi. Niektórzy pamiętają początki tego wszystkiego, niektórzy może nawet dożyją czasów, gdy nasza ulubiona branża będzie tak pospolita, iż będzie traktowana jak dzisiejsza telewizja. Zobaczymy. Ja w każdym bądź razie, serdecznie życzę tego wszystkim starym wyjadaczom, i tym młodszym oczywiście też.

  4. Faktycznie z tymi „głupotami” jest coś na rzeczy. Ja grami się zawodowo nie zajmuję (a szkoda – bo jak wiadomo najlepiej jest robić coś co sprawia przyjemność a do tego daje zarobić), ale zauważyłem, że w gronie ludzi zajmujących się szeroko pojętym IT granie jest bardzo. . . „faux pas” 🙂 Rozumiem, że można zwyczajnie nie mieć na to czasu, ale tu chodzi o coś innego. Ktoś kto siedzi w IT i przyzna się, że lubi grać jest traktowany z mocnym „przymrużeniem oka”. Mam kolegę w branży, który nie grał, nie gra i nie zagra, ponieważ to dla niego „głupie”. . . choć nigdy nawet nie sprawdził jak to jest. W moje życie gry były wpisane od zawsze – zx spectrum, commodore, 286, 386, 486. . . długo by jeszcze wymieniać 😉 Z nimi też przyszła pasja szeroko nazywana „informatyką”. I sądze, że niestety nie zrozumieją tego ludzie, którym te nazwy nic kompletnie nie mówią :/

  5. Wg mnie wyniki są mocno naciągane. Nie znam zbyt wielu graczy w tym wieku U NAS W POLSCE. Ponieważ badania zapewne nie były prowadzone w kraju nad Wisłą (kogo u nas interesuje „dziecinna rozrywka”), więc wyniki pewnie Polaków nie dotyczą. U nas jak patrzę to w wielu grach średnia wieku wynosi około 18-21 lat. Wynika z tego, że rynek gier komputerowych dopiero u nas wschodzi, albo że jest w tyle za zachodem zaledwie 10-15 lat. Z drugiej strony to zapewne mało nastolatków się wypowiedziało, bo pewnie takie medium, źródło obrano. Dla mnie ta ankieta nie ma sensu i jest niemiarodajna.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here