Mój oddział SWAT zbliża się do celu. Ta część miasta wciąż nie jest oświetlona. Mam z tym problem od dobrego tygodnia. Wszystko przez awarię kanalizacji trzy przecznice dalej. Zawsze miałem trudności z zarządzaniem miastem na wyższych poziomach rozwoju. Cóż, nikt nie mówił, że SimCity to łatwa gra. Samochód zatrzymuje się przed budynkiem. To tutaj ukryto kody startowe rakiet skradzione przez jednego z agentów trzy dni temu. Ulicą przelatują dwa rozpędzone samochody. Każdy z nich pomalowany w niezwykle fantazyjne wzory. No tak, gracze NFSa nie umierają nigdy. Obok spokojnie przejeżdża jakiś dzieciak na deskorolce – czyżby fan Tony Hawka? Wkraczam do budynku, szybka akcja przeradza się w niezłą jatkę. Wszystko przez to, że przeciwnicy to ludzie, nie zaprojektowane skrypty. Po rozmowach domyślam się, że to Francuzi. Ostatecznie udaje się zwyciężyć. Kody są nasze. Przełączam się w tryb strategiczny. Strzałki i symbole na wielkiej mapie Europy informują mnie o obecnym przebiegu linii frontu. Czas na zmiany – zdobyte kody pomogą przesunąć front daleko na wschód. Chwila zastanowienia i odpalam pociski równocześnie dając sygnał lotnictwu do wycofania się ze strefy zero. Kolejni gracze komunikują wyjście z pola rażenia. Rakieta zbliża się do celu, a ja na ekranie oglądam ujęcie satelitarne ataku nuklearnego. W słuchawkach rozlega się krzyk tysięcy simso-maniaków, którzy postanowili zbudować swoje domki w strefie uderzenia. Kolejny dzień w wirtualnej rzeczywistości…

Brzmi jak opowieść SF? Pewnie, co nie wyklucza, że za jakiś czas faktycznie tak będzie wyglądała rozrywka komputerowa.

Integracja między różnymi tytułami – dziś to wciąż bajka, jednak nie tylko gracze dostrzegają potężny potencjał jaki drzemie w takiej koncepcji. Zapowiedź UbiSoftu, o której donosiliśmy całkiem niedawno na Valhalli jest tego najlepszym dowodem. Oczywiście tak szeroka integracja jak opisywana przeze mnie w praktyce jest mało prawdopodobna. Trudno wyobrazić sobie porozumienie między wydawcami, które otwarłoby drogę do integracji tytułów z ich portfolio. Jednak unifikacja w ramach jednego wydawcy jest jak najbardziej możliwa. A przecież przy obecnym stanie rynku, kiedy dominują na nim giganty – takie jak EA czy Activision-Blizzard integracji mogłyby podlegać całkiem ciekawe serie gier.

Samo tylko zestawienie UbiSoftu brzmi obiecująco – połączenie gier taktycznych (Rainbow Six, Ghost Recon, symulacyjnych (Silent Hunter, Hawx), czy strategicznych (End War), zakropione klimatami Sama Fishera może wzbudzić zainteresowanie chyba każdego gracza. Nie ma wątpliwości, że również pozostali wielcy wydawcy potrafiliby złożyć całkiem przyjemne hybrydy – wystarczy wspomnieć, że w rękach EA znajdują się takie marki jak Medal of Honor, Command & Conquer, Crysis czy Battlefield.

Potencjał tego typu rozwiązań choć na pewno byłby dostrzegalny już w trybie single player pazury pokazałby zapewne dopiero w trybie online. Wyobraźcie sobie – tysiące graczy wykonujących setki różnych zadań o zupełnie różnym charakterze, a ci najbardziej doświadczeni, mający dostęp do trybu strategicznego mogliby wszystkim sterować projektując nowe misje, kreując tym samym strategię danej strony konfliktu.

Choć wciąż rozwiązania tego typu na wielką skalę wydają się trudne w realizacji pierwsze kroki (zdecydowanie mniejszego formatu) zostały już poczynione. Jak bowiem inaczej nazwać możliwość grania przeciwko sobie w Silent Huntera i Destroyer Command? A przecież byo to ładnych kilka lat temu.

Innym, istotnym pytaniem jest to – czy wydawcom taka koncepcja przypadnie do gustu. Z jednej strony wydaje się atrakcyjna – sprzedaż jednego produktu napędza sprzedaż pozostałych. Z drugiej jednak – koszty produkcji przemyślanego, funkcjonalnego systemu, który musiałby obsługiwać setki tysięcy graczy to nie tylko czas, ale i olbrzymie koszty. Czy warte poniesienia? Na to pytanie odpowiedzieć muszą bezpośrednio zainteresowani. A nam pozostaje czekać. Z nadzieją…

A co wy sądzicie o koncepcji gier hybrydowych? Ma szanse powodzenia czy to wciąż marzenia ściętej głowy?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

24 KOMENTARZE

  1. Hybrydy mogą być przyszłością szczególnych gatunków gier, takich jak np. F/TPS-y i wszelakiej maści strategie. Nie wyobrażam sobie za to przemyślanego modelu hybrydowego w przypadku rasowych RPG – grając w SP nie mam zamiaru oglądać jakichkolwiek dzieci neo pałętających się w moich krainach. z drugiej strony Lionhead pokazał, że tryb wieloosobowy można zgrabnie wpleść w RPG, czego dowodem jest wydany niedawno Fable 2 (co prawda na razie multi czeka na update, ale mimo wszystko).

  2. Świetna wizja, szczególnie zdanie „tysiące graczy wykonujących setki różnych zadań o zupełnie różnym charakterze, a ci najbardziej doświadczeni, mający dostęp do trybu strategicznego mogliby wszystkim sterować projektując nowe misje”. Aż się miło robi na samą myśl. Pierwsze hybrydy pojawiały się już ponad 10 lat temu (chociaż jako odrębne tytuły, ale można to uznać za zalążek). Sam zagrywałem się w SimCopter i latałem po miastach stworzonych w Sim City 2000 gasząc pożary i takie tam:). Było też Streets of SimCity, czyli ściganie się po ulicach naszego miasta. W to niestety nie grałem, ale swojego czasu mocno poszukiwałem (w czasach kiedy nikt w mieście nie miał internetu 🙂 ). Aż dziw bierze, że udawało się wtedy zdobyć jakiekolwiek pełne wersje gier.

  3. Koncepcja bardzo piekna i dajaca niemalze nieograniczone mozliwosci tworzenia, ale niestety potrzebujaca niewyobrazalnego nakladu finansowego. Zeby jednak to sie ladnie zwrocilo i developerzy nie poplyneli na fali piractwa, musialaby byc to gra czysto on-line z nalozonym na granie abonamentem. Sadze jednak, ze na dzien dzisiejszy latwiejszym rozwiazaniem byloby stworzenie jednej gry, w ktorej moglibysmy wcielic sie w jedna z kilkudziesieciu danych nam do woboru profesji. Kierowca wysciogwy, miechanik, policjant, strazak, agent fbi, platny zabojca itd. . Kazda postac w grze bylaby kierowana przez czlowieka. Daloby to mozliwosc stworzenia wirtualnego swiata w ktorym postaci bylyby prawdziwymi ludzmi. Hmm. . to bylby prawdziwy przelom :).

  4. stworzenie jednej gry, w ktorej moglibysmy wcielic sie w jedna z kilkudziesieciu danych nam do woboru profesji. Kierowca wysciogwy, miechanik, policjant, strazak, agent fbi, platny zabojca itd. .

    I nagle kierowca wyścigowy biega nago po ulicach,mechanik biega z piłą mechaniczną i zabija ludzi. Policjant obrabia bank, a strażak dla draki ludzi polewa swoją wielką sikawką. A każdy z nich marzy tylko aby być płatnym zabójcą 😉

  5. Online? Jakoś nie widzę 1000 x Sam Fisher infiltrujący jedną bazę. Raczej nie ma co liczyć na skradankę. Trudne, bardzo trudne do realizacji. Oczywiście można rozdzielać zadania, jednak samo zarządzanie światem gry wymagało by stworzenie osobnego „rządu”, coś jak architekt matrixa. W sumie to już byłby prawie matrix. Nie dało by się stworzyć stałych zadań, większość tworzona dynamicznie i to bynajmniej nie przez komputer.

  6. Pomysl na mmo bez npc tez mi sie wydawal zawsze ciekaw i majacy duzy potencjal. W MMO nie powinno byc NPCow, bo przez to teraz mmo to (chyba, bo nie gram w takie gierki:P) gora taki coop, w ktorym mozna sie pochwalic przed innymi co tam sie naturze i wrogom wydarlo w czasie gry,tak ? Gdyby puscic graczy samopas to jakas hierarchia by sie wytworzyla sama. Tylko nie mogloby byc takiego wsparcia dla klanow czy gildii (teraz zdaje sie dolaczasz do klanu, to widzisz ilu ma czlonkow , kto tam jest itd. ) – wiesz tyle ile sie sam dowiedziales. Gazeta istnieje tyklo, jesli jacys gracze ja wydaja i roznosza, korzystajac z tego ze w grze jest papier i olowek itd. Co za tym idzie gazety moglyby klamac i manipulowac – sama gra o NICZYM by nie informowala:)Jak w zyciu. I to byloby ciekawe, bo wtedy faktycznie general sil wojskowych mialby posluch – bo tylko on mialby zebrane informacje od wszystkich bezposrednich przelozonych. . . Gdybys zabral sie za fuche piekarza, to pocztkowo glodni – acz silniejsi gracze atakowaliby cie, i lupili, z czasem jednak ktos wpadl by na pomysl na istnienie strazy, z czasem wytworzylby sie regulamin, hierarchia tej strazy. Potem rola tej strazy mogla by bardziej wzrosnac, gdy sytuacja tak by sie zmienila, ze byliby jedyna realna sila w okolicy itd. Swiat bylby rownie zaskakujacy jak prawdziwe zycie- piiekarz zwyczajnie moglby takze zatruc chleb 🙂Ale nie moglby to byc ‚na sztywno’ poustawiane w grze, tak jak np. w Battlefield 2 jeden z graczy moze byc dowdca i wtedy ma inne menu itd. Nie, mialbys dostep do tych samych opcji, ale mialbys UKLADY 🙂 Zostalbys Samem Fisherem nie dlatego, ze np. w menu widzisz ze jest potrzebnych 20 Samow Fisherow do misji, wiec klikasz i od razu nim jestes, tylko dlatego ze bylbys w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Po prostu inny gracz by ci powiedzial : idz tam i tam , i zdobadz informacje. Jak ? Tak jak w zyciu – wykombinuj cos :)(apropo tego Fishera to gracze po przeciwnej stronie chyba troche lepiej pilnowaliby bazy,i niz typowi komputerowi wrogowie w skradankach i nie bardzo wiem jak by to rozwiazac – bo co ustalibys ze baza musi byc miejscem pelnym cieni i zakamarkow? 🙂 )Tylko wlasnie jest jeden problem – trzeba by wymyslec jak zrobic, by innne czynnosci niz walka byly bardziej atrakcyjne, niz takie minigierki w fable 2, gdzie mozesz sie bawic w kowala itd. – bo jesli wszyscy wybieraja wojow czy magow to wszystko i tak sprowadzi sie do walki. . . Ew. pozostaje czekac, az w single rozwinie sie cos na modle radiant ai, tylko „troche” inteligentniejsze i na wieksza skale 🙂

  7. Aha, jest jakas taka gra, w ktorej traci sie umiejetnosci, ktore sie uzyskalo, jesli ich sie nie stosuje ?Bo oczywiscie przy takich zalozeniach, ktos kto np. bylby piekarzem, nie moglby sam sobie robic potrzebnego w grze chleba , gdy wybralby dalsza droge rycerza i chleb robilby tylko z rzadka, bo z czasem zapominalby ta umiejetnosc i cecha by malala. . . Ale gdyby z powrotem chcial nim zostac, to by rosla szybciej, niz u tych ktorzy pierwszy raz zaczynaja itd. Ale tak czy siak sedno to wlasnie co zrobic, zeby gracz chcial byc piekarzem i pewno przez to mmo wygladaja jak wygladaja, bo nikt tego nie wie (moze rozwiazania jak w Pizza Syndicate, z recepturami itd 😛 )

    • Aha, jest jakas taka gra, w ktorej traci sie umiejetnosci, ktore sie uzyskalo, jesli ich sie nie stosuje ?

      A owszem, i to jak najbardziej polska gra on-line. Arena Albionu się nazywa.

  8. A zauważyliście, że nie ma już Strip Pokera? Kiedyś taka popularna gra komputerowa z tego było. Może w jakąś hybrydę wyewoluje? RTS Strip Racer poker pro FPS?

  9. Takie rozwazania groznie ocieraja sie o fantastyke i wizje stworzonego swiata w swiecie, czyli swego rodzaju Matrix’a. Zaraz sie tez okaze, ze my sami w takim Matrix’ie zyjemy, jestesmy stworzeni przez super inteligenta forme zycia, ktora stworzyla nas wszystkich, a teraz my sami myslimy o stworzeniu w naszym swiecie mini swiata w ktorym wirtualne postaci beda zyly wlasnym zyciem, a gdy juz dojdziemy do momentu w ktorym nasza, wirtualna wersja swiata bedzie na tyle rozwinieta i rozbudowana by moc samodzielnie egzystowac w wirtualnej przestrzeni, wtedy najwieksi przedstawiciele z najwyzszym lvl doswiadczenia, beda mysleli o stworzeniu ich wizji swiata na wzor swego istnienia, nieswiadomi jednak, ze sami sa stworzeni przez nas, ludzi, tworu super inteligentnej formy zycia, ktora zapewne rowniez jest wytworem niewyobrazalnej potegi umyslu innej sily ;]. Hmm. . . mysle, ze chyba sie juz poloze ;-P.

  10. Hmm. . . może mnie koledzy z V uzupełnią, bo ktoś tu wspomniał o MMOG bez NPC, i jeśli mnie pamięć nie myśli to KTOŚ ok. rok temu zapowiedział tzw. CROSS GAMING, gdzie single player miał wykonywać misje zlecane przez graczy Multiplayer i mieć pełną swobodę przechodzenia między storyline dla 1 osoby a dla wielu osób. A no i to miało być o czasach średniowiecznych z tego co pamiętam.

  11. Wątpię, żeby coś takiego wypaliło. Przede wszystkim należy brać pod uwagę cykl produkcyjny danej gry. Każdy moduł to osobny rozdział tej samej książki, ilu ludzi i czasu trzeba poświęcić na to aby stworzyć coś tak skomplikowanego? Jest to przedsięwzięcie ryzykowne. Zawsze istnieje możliwość niedopracowania jakiegoś modułu, który popsuje przyjemność z rozgrywki. To w sposób oczywisty rzutuje na odbiór całej gry. Objętościowo zapewne wyszłoby ze dwie płyty DVD, ale nie wydaje się to być dużym problemem. Lepiej, żeby gry twórczo ewoluowały. Jak na przykład w FPP etapami rozwoju są Doom -> Quake -> . . . . (wpiszcie co chcecie) tak i w innych gatunkach dostajemy z biegiem lat nowe elementy. Dodaje się nowe moduły, ale w innym rozumieniu tego słowa – na znanym już szkielecie. W ten sposób człowiek może dostosować się szybciej do nowej gry. W przypadku tak rewolucyjnego projektu jaki jest tutaj opisany, trzeba brać pod uwagę to, że nie każdy lubi wszystkie gatunki. Ktoś kto nie lubi FPP nie będzie przecież płacił za coś, czego i tak nie lubi.

  12. Ogólnie życie to gra bogów (lub innego pierwiastka, siły, bytu który jest ponad nami). Grają nami nawet nieświadomie (choć kto wie?) żywioły, prawa natury itp.

  13. E , nieprawda, tak naprawde to wszystko jest juz spisane i tylko sie odgrywa, a czegos takiego jak wolna wola nie ma, bo kazda decyzja to tylko rownanie ilustam zmiennych przypisanych do twojego charakteru. . wiec zycie to nie gra, a spektakl 😛

  14. Krótko mówiąc sandbox to ściema. Życie to nie gra, a nawet nie interaktywny film. Ot zwykły film. Abstrachując – ludzie to „świnie” – daj im wolność, a wykorzystają ją bezwzględnie. Zanim powstała by odpowiednia hierarchia najpierw byłaby anarchia 😉 Problem w tym, że chcąc stworzyć tego typu grę MUSIMY teoretycznie zaczynać od okresów typu prehistoria, bądź co najmniej starożytność wczesnoplemienna. Dlaczego? Bo gdyby rzucić graczy od razu do współczesnej metropolii, na początku była by to rzeź i morderstwa. Lali by się, pomijając fakt, że umierali by z głodu z braku owego piekarza 😀 Lub złośliwości piekarza, który zatruł bułę. Taka gra mogła by być ciekawym eksperymentem socjologicznym zakładając, że zaczynamy od podstaw i nasze przetrwanie zależy od posiadania odpowiednich umiejętności jak i poleganiu na umiejętnościach innych. Ciekawe jestem czy powtórzyła by się historia tzn. czy przechodzili byśmy okres plemienny, państwa miasta, dyktaturę, monarchię, demokrację itp. A może rozwój zatrzymał by się na którejś z nich, wskazując nam prawdziwie idealny ustrój do życia. Wymagało by to olbrzymich nakładów pracy, jak i samego mięsa (czyt. ludzi) do testowania. Ciekaw jestem komunizmu 😉

  15. Jedyną grą hybrydową z jaką miałem styczność do tej pory było Savage: The Battle for Newerth oraz Savage 2. W pierwszą część bodajże do dziś grają ludzie (dawno tam nie zaglądałem, około pół roku temu). Druga część natomiast była wydana dość niedawno, jest rozprowadzana drogą internetową, można zagrać parę godzin w multi (można też w nieskończoność bawić się na mini-mapie testowej). Sam przegrałem w pierwszą część sporą ilość godzin (od 2006 roku jest całkowicie darmowa, klient zajmuje ~200 MB). Gra łączyła rozgrywkę RTS z FPS, na takiej zasadzie, że główny dowodzący (wybierany na początku gry) sterował rozgrywką, niczym w Warcraft III, tworzył budowle, wydawał rozkazy, zarządzał ulepszeniami, a pionki, czyli FPSowcy biegali po mapie, tłukli się nawzajem i zdobywali/niszczyli wrogie cele. Mogli wybrać też opcje pracowania jako górnik, co pomagało szybciej zdobyć kolejny poziom. Bardzo dobry typ rozrywki, oby więcej takich powstawało, bo o ile mnie pamięć nie myli to jest to jedyna taka gra, poprawcie mnie jeżeli się mylę. Chciałbym dodać, że ten system bardzo dobrze funkcjonuje, o ile za sterami nie zasiądzie jakiś żółtodziób, bo wtedy to tylko głosowanie takiego osobnika może wykluczyć, natomiast kiedy kieruje nami taki generał, gra się wyśmienicie.

  16. Savage mnie zniechęciło głównie dlatego, że kiedy odpaliłem 2 nie miałem z kim grać. Było kilka serwerów pełnych + od cholery pustych. Hybrydy mogą być najciekawsze w grach wieloosobowych IMO.

  17. Trafiłeś w sedno sprawy gothel, drugą część zabił brak popularności. Mnie też ta gra zniechęciła, pograłem dosłownie chwilę w wersję demową i dałem sobie spokój. Coś jednak było w pierwszej części, więcej ludzi w nią grało, szczególnie parę lat temu. Wydaje mi się, że większość tych osób przerzuciła się na MMORPGi. Savage naprawdę było kiedyś popularne, natomiast druga część jak widać nie powtórzyła tego sukcesu, uratuje twórców tylko zniesienie płatności gry, albo chociażby obniżenie ceny do jakiejś śmiesznej ceny, ale wtedy wątpię, żeby dali radę tak się utrzymać.

  18. Koncepcja u podstaw dziurawa. Po prostu nie wszystko można mieszać

    W słuchawkach rozlega się krzyk tysięcy simso-maniaków, którzy postanowili zbudować swoje domki w strefie uderzenia

    Co to za ubaw dla tych simso-maniaków? Co oni mają z tej innowacyjnej kooperacji? Bo ja na ich miejscu wolałbym grać w singlaAlbo inny przykład. Gramy sobie rycerzem w późnym średniowieczu. Po 2 latach grania nabiliśmy 130 lvl, dorobiliśmy się konia etc. W skrócie jesteśmy zaje****i i nikt nam nie podskoczy. Pewnego dnia wchodzimy do gry a tu akurat ktoś nad nami gra w Black and White’a i bierze z nudów naszą wyczepistą postać za szkity i wywala ją w morze. Niezły ubaw nie?Zasadniczo mieszać można tylko gatunki zbliżone do siebie. A tu też stoi na drodze przykry fakt: wśród ludzi są debile. Jak wiadomo w np. CS’ie jednej na 50 osób nie da się wytłumaczyć, że nie strzela się w swoich i nie o to chodzi w tej grze. No to teraz wyobraźcie sobie ile takie dziecko neostrady spieprzy na linii SimCity-strategia-operation flashpoint. Takie koncepje powinny powstawać w bardzo ograniczonej formie albo wcale. Nie tylko z racji kosztów, ale przede wszystkim ze względu na grywalność.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here