Seria Final Fantasy ma już 23 lata, a od momentu debiutu zaliczała równie wiele wzlotów, co upadków. Czy jej trzynasta odsłona podnosi poprzeczkę, czy też ułatwia żywot nielicznej konkurencji? Tego dowiecie się czytając recenzję autorstwa Katmaya.
[Głosów:0 Średnia:0/5]
Właśnie kończę finala i muszę zgodzić się z recenzją, używam słowa „muszę”, ponieważ miałem nadzieję, że diabeł nie taki straszny jakiego malowali przed premierą, ale czas pogodzić się prawdą, świetność serii skończyła się wraz z częścią dziesiątą. Osobiście czekam jeszcze na versusa, ale po tym co pokazała trzynastka sam już nie wiem czego się spodziewać, nawet po twórcach Kingdom Hearts.
Krótko i na temat po dziesięciu godzinach grania:- gra jest piękna jak żadna inna- liniowa niczym Dantes Inferno- moim zdaniem dość oryginalna fabuła, która niestety rozkręca się gorzej niż polska reprezentacja gra w piłkę nożną- RPG? na podstawie tej gry można powiedzieć, że RPG to chodzenie przed siebie na zamkniętych lokacjach, zbieranie przedmiotów i walka z chordami wrogów. Jedyne co motywuje mnie do skończenia FF XIII to oprawa gry (i wygląd głównej bohaterki):). Obawiam się tylko, że to zbyt mało biorąc pod uwagę fakt, iż na horyzoncie jest Metro 2033 (swoją drogą polecam książkę) oraz Dragon Age Przebudzenie.
Znów widzę spory rozdźwięk między recenzją a oceną. Gra dostała aż 8. 0, z czego jak rozumiem za grafikę było +1. Cytat : „Otrzymałem natomiast irytującą, nie do końca przemyślaną, momentami nudną produkcję, której końcową ocenę o jedno oczko podnosi oprawa. „Czyli, po odjęciu punktu za śliczną oprawę zostaje ocena 7. 0 za grę która ma przeszło 24 godzinny wstęp, miałką fabułę, jest przez większość czasu wybitnie liniowa, a walka na której wszystko ma się opierać może zostać rozwiązana klikaniem guzika „auto”. To brzmi bardzo zniechęcająco, zdecydowanie nie jak siódemkowy tytuł. Muszę powiedzieć, że tekst czytało mi się bardzo dobrze, jest składnie napisany i daje dobre wyobrażenie o grze. Nie podoba mi się za to fakt stawiania ocen klasy 7. 0-8. 0 „bo w sumie czemu nie”. IMO ocena ma być oceną rzetelną, a nie nic nie znaczącą cyferką przy naprawdę fajnie napisanej recenzji. pozdrawiam
Coz, klasyczny jRPG: nudny, nastawiony na „siekanie”, przewidywalny, z belkotliwymi dialogami, klaustrofibiczny i obowiazkowo z emo-bohaterami. Nic nowego, nic nowego. . . Tylko dlaczego 8. 0, a nie 6. 0?
Nawet jako fanboy fajnala uważam , że oceny na zachodnich gramsajtach za FXIII są z dupy. Nie patrzy się na gameplay , tylko na oprawę av. Pewnie ,że za oprawę należy się 10. Ale dochodzi do sytuacji ,że przez recenzentów ,kolejne gry są coraz gorsze pod względem grywalności. Tak jak wypuścić ferrari enzo z dwusuwem , kiedy się niektórzy nauczą ,że grafika to tylko postęp. Wiocha panie recenzencie , wiocha.
Nigdy specjalnie za turówkami nie przepadałem (no dobra Persona 4 była genialna, Lost Odyssey było spoko) przez co swoją znajomość z tego typu produkcjami kończyłem dosyć szybko m. in. z FFX. Zagorzałym fanem Finalów też nie jestem, aczkolwiek zawsze miło przyjmowałem wiadomości o zapowiedziach kolejnych odsłon, bo jest to świat, w którym warto spróbować się zagłębić i albo nam się uda, albo zrezygnujemy po paru godzinach (co przeważnie w moim przypadku tak się kończyło). Z XIII było podobnie. W końcu to szumnie zapowiadany tytuł, kolejna odsłona wielkiej serii, więc dlaczego i jej nie dać forów. Jak zwykle przywitało mnie boskie intro, piękna grafika z posypką jeszcze piękniejszej nuty w tle. Raz, dwa i już czeka przede mną pierwsza bitwa. System walki. . Dynamiczniejszy, emocjonujący, bardziej spektakularny i. . uproszczony. Fine by me, kolejny plus. Idę dalej, kolejna walka. Ok. Idę kolejne 5 m, walka. Filmik. Spacer. Walka. Filmik, filmik, spacer, walka. Walka, spacer, o tutorial, filmik. Przyznam, że BioWare ostatnio mnie rozpuściło w kwestiach swobody w swoich tytułach i z każdą minutą zaczynałem odczuwać frustrację tego ograniczenia i prowadzenia za rączkę. Mało brakowało, a przekreśliłbym kolejne FF. . a czemu tego nie zrobiłem? Ze względu na scenariusz. Nie grafika, nie muzyka, nie design ( który IMO z typowego fantasy bardziej przerodził się tu w sci-fi ), a fabuła gra tu główne skrzypce. Przez to długie obcowanie z bohaterami jakoś wsiąkłem w tą historię. Każdy z bohaterów pomimo walki z resztą świata, walczy sam ze sobą, kieruję się swoimi motywami – od miłości, po zemstę, aż do przyjaźni i zaufania. Oglądanie ich jako wyrzutków, zmieniających się, dążących do nieznanego spowodowało, że chcę pociągnąć to do przodu, zobaczyć jaki będzie tego finał. Z każda godziną, zacząłem ignorować to, że biegnę tylko jedną, wytyczoną drogą przed siebie. Jeżeli taki miał być skutek opowiedzenia tej historii to j*bać wszystkich malkontentów i zagorzałych fanów. Dla mnie ogrom tej gry to nie świat, a jego narracja, która w obecnej stercie tytułów lekko spuściła z tonu, a tu jest najwyższych lotów. Rozumiem, że większości takie rozwiązanie się nie podoba, ale przybastujcie trochę z tą krytyką. Przy obecnym rynku zmiany były nieuniknione, które i tak udało się idealnie zbalansować (raz ocieramy się o tragedię, a za chwilę wyskakuje mały chocobo z afro) przez co przy grze mogą zasiąść Ci bardziej casualowi gracze. Zamiast wieszać psy i użalać się nad tym jak bardzo zostaliście oszukani, dajcie XIII szansę. Bo nie dość, że na nią zasługuje to dodatkowo zwróci Wam ją z nawiązką.
Trzynastka to straszny zawód czekam na versusa