W 1999 na rynek trafiła gra Disciples, która w założeniach miała konkurować z trzecią częścią Heroes of Might & Magic. Na jej nieszczęście produkt 3DO okazał się znacznie lepszy i do dnia dzisiejszego jest uznawany za najlepszą część sagi. Nie zrażona początkową porażką (choć krytycy uznali ją za najbardziej niedocenioną grę roku) firma Strategy First szybko zabrała się za sequel, który w 2002 roku zmiotła czwartą część Heroes.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że obie produkcje są do siebie bliźniaczo podobne. W obu jest bohater, mający pod sobą armię, a przeciwko niemu staje jeden/dwóch/trzech przeciwników, których należy zetrzeć z powierzchni. Diabeł tkwi w szczegółach i to właśnie one zadecydowały o tym, że Disciples II odniosło tak wielki sukces. Nasi wschodni sąsiedzi już od pewnego czasu mają możliwość pogrania w trzecią część sagi zatytułowaną Disciples III: Renaissance. Czy będzie ona tytułowym odrodzeniem, czy może pogrzebie serię w niebycie?

Spis treści

Nienawiść boska

Od zarania dziejów, a wielu mówi, że nawet od momentu stworzenia Nevendaaru, toczą się krwawe wojny pomiędzy bogami. By zaspokoić swoje puste rządze, prowadzą hordy wiernych na pewną śmierć. Nienawiść między nacjami rośnie, by w końcu doprowadzić do zerwania wszystkich podpisanych rozejmów. Wybucha nowa wojna, która pochłania setki tysięcy istnień. Jednak gdzieś na horyzoncie pojawia się światło pokoju. Jest to Inoel – anioł zesłany na ziemie Nevendaaru, a ty będziesz jej towarzyszył.

To tak naprawdę tylko główny wątek fabularny, który zostanie znacznie rozwinięty po tym, jak dokonamy wyboru naszej rasy. Każda strona konfliktu będzie miała swój cel, a także inny powód, by ponownie zacząć wojnę. Idąc śladem Strategy First, nowy producent – firma .dat – również powiązała wszystkie trzy kampanie ze sobą, więc poznanie całego wątku narracyjnego będzie wymagało zakończenia wszystkich dostępnych w grze misji.

Takich dwóch, jak nas trzech…

Miasto, masa, gdzie maszyna?

Dotąd gracz mógł poznać pięć głównych nacji zamieszkujących fantastyczną krainę: Imperium, Nieumarłych, Górskie Klany, Legion Potępionych (Disciples i Disciples 2) oraz Elfy (dodatek Bunt Elfów). W trzeciej części również pojawi się pięć stron, lecz własnoręcznie do zwycięstwa poprowadzimy tylko trzy z nich: Ludzi, Demony lub Elfy. Przed nami staje łącznie 19 misji fabularnych, a także kilkanaście pojedynczych scenariuszy. Krążą pogłoski, że trzecia część będzie także oferować edytor map, który przedłuży rozgrywkę o kolejnych kilkanaście misji. Wstępnie przedstawiciele .dat poinformowali, że ukończenie wszystkich trzech kampanii ma zabrać od 15 do 18 godzin, co jest wynikiem całkiem imponującym.

Wydaje się, że trzy rasy to trochę mało, szczególnie jak przyrówna się to do Heroes of Might & Magic V, która oferowała ich aż sześć. Jeżeli nie graliście w poprzednie części Disciples to musicie wiedzieć, że każda ze stron konfliktu ma swój charakterystyczny sposób walki i pod tym względem trzecia odsłona nie będzie różnić od poprzedników. Ludzie z Imperium stawiają przede wszystkim na siłę ostrza i możliwość leczenia, a dopiero potem na wyczarowywanie błyskawic. Elfy to urodzeni łowcy, więc o ile armia do starć bezpośrednich jest raczej słaba, to o tyle łucznicy mają wyższą inicjatywę i znacznie częściej trafiają wroga. Siła Legionu Potępionych opiera się na brutalnej sile oraz magii ognia, zadającej obrażenia wielu jednostkom naraz, lecz niestety ich inicjatywa nie stoi na wysokim poziomie. Znając te kilka detali możemy w końcu ruszyć na podbój Nevendaar-u.

Bij zabij!

To, co również wyróżniało Disciples od HoMM to właśnie potyczki. O ile seria 3DO (obecnie Nival Interactive), stawiała na „ilość”, to flagowy produkt Strategy First stawiał na „jakość”. Na polu walki stawało maksymalnie 12 jednostek (po 6 dla każdej strony), w tym dwóch herosów. Gracz musiał tak poukładać jednostki, żeby zadać przeciwnikowi maksymalne obrażenia, przy tym nie tracąc swoich wojowników. Miało to bardzo istotny wpływ na całą rozgrywkę, ponieważ po wygranej walce heros i jego armia zdobywali doświadczenie, które po pewnym czasie przekładało się na awans na wyższy poziom. Praktycznie każda jednostka miała dwie możliwe ścieżki rozwoju: ofensywną i defensywną. Wybór odpowiedniej drogi także determinował całą rozgrywkę (lepiej postawić na szamana leczącego jedną jednostkę, ale za to przywracać więcej punktów życia, czy leczącego wszystkie jednostki, ale przywracać mniej punktów?). Co więcej całe pole armii było podzielone na dwa pasy: bezpośredniego i pośredniego kontaktu. By nasi żołnierze mogli zaatakować na przykład łuczników stojących z tyłu, należało najpierw zabić całą przednią straż.

Na tej płaszczyźnie ma się wiele zmienić. Przede wszystkim jednostki mają mieć możliwość poruszania się po polu walki, co podobno ma wymusić stosowanie różnych taktyk przez graczy. Na stronie domowej Disciples III można także wyczytać, że sam system ma „pozostać prosty, by zapewnić dynamiczną i zaciekłą akcję oraz szybkie zakończenie potyczek”. Do tego należy dodać, że każdy heros będzie mógł czarować w trakcie potyczek (dotąd można było to robić tylko na mapie głównej), co również ma być częścią „dodatkowej warstwy możliwości sprawiającej, że każda decyzja się liczy”. Mówiąc szczerze zaczyna mi tu pachnieć serią Heroes of Might & Magic czy King’s Bounty, czyli totalnym spłaszczeniem i uproszczeniem zabawy, jednak poczekam z oceną, aż dostanę do rąk pudełko z grą.

Buty +3 do inteligencji

Tak zginęły dinozaury

Drobnych poprawek nie ustrzegły się także artefakty i wszelkiego rodzaju przedmioty. W poprzednich częściach gracz przede wszystkim skupiał się na możliwościach taktycznych bohatera (np. dodając slot na następnego potwora w armii), ale także mógł nauczyć herosa posługiwania się sztandarami bądź kulami magii. W trzeciej części opcji jest trochę więcej, bo będziemy mogli zdecydować się na zbroję, uzbrojenie, a także zapchać kieszenie mnóstwem eliksirów.

Każda taka poprawka będzie widoczna gołym okiem na mapie głównej. Jest to jedno z ciekawszych posunięć i choć ponownie można wyczuć zapach serii HoMM, twórcy zdecydowali się na ten krok, by nie doprowadzić do sytuacji znanych z poprzednich części. Gdy doprowadziliśmy do śmierci naszych najbardziej rozwiniętych postaci (co nie było trudne jak walczyliśmy naraz z dwoma przeciwnikami), to można było spokojnie wcisnąć guzik „LOAD”, bo mieliśmy nikłe szanse na zwycięstwo (na mapach pozostali silni przeciwnicy, a sam komputer wiele zyskał po zabiciu naszych herosów). W Disciples III pokonani bohaterowie mają wracać do zamku, co choć w nikłym stopniu da nam szansę na zakończenie scenariusza.

2D w 3D

Jedną z największych nowości w Disciples III jest zmiana silnika graficznego. Idąc z duchem czasu i wymaganiami graczy, stary i wysłużony silnik 2D został zastąpiony nowym, w pełni trójwymiarowym. Zmiany objęły praktycznie każdy aspekt zabawy: od wyglądu map, przez menu herosa, a na wyglądzie miast kończąc. Do tego należy doliczyć także szereg ciekawie prezentujących się efektów: jak dynamiczna zmiana warunków pogodych, cykl dzień-noc czy po prostu wybuchy/błyski przy czarowaniu. Po obejrzeniu galerii zdjęć oraz pierwszych filmów z gry, można śmiało powiedzieć, że był to dobry krok.

Gra dalej utrzymuje swój charakterystyczny uzależniony od rasy klimat (Imperium – zielone lasy; Legion – spalona ziemia), a przy tym nie wymaga potężnego komputera, by to wszystko zaprezentować. Na oficjalnej stronie gry, firma Strategy First podała minimalną i zalecaną konfigurację, która, jak na dzisiejsze czasy, jest śmiesznie niska. Minimalnie potrzebujemy: Pentium 2GHz, 512 MB Ram oraz 128 MB kartę graficzną, a zalecane jest Core2Duo 2,6 GHz, 1 GB Ram i 256 MB kartę graficzną.

Troszkę niepewności

Z pięknego 2D do brzydkiego 3D

Disciples III zapowiada się ciekawie, choć z każdym pisanym słowem miałem wrażenie, że największy przeciwnik Heroes of Might & Magic powoli staje się jego klonem. To, co dotąd było cechą charakterystyczną tej serii, a także sprawiało, że wielu graczy porzucało świat HoMM, zostało przez .dat uproszczone do granic możliwości. Może wynika to z założenia, że gra ma się sprzedać? Poczekajmy jednak z ostateczną decyzją do… No właśnie – nie wiadomo kiedy, bo do dnia dzisiejszego nie znany jest dystrybutor na terenie Polski. Najbardziej prawdopodobny jest CD Projekt, który dotąd wydał wszystkie części Disciples, jednak Cenega oraz LEM nie będą biernie się temu przyglądać. Miejmy nadzieję, że lada chwila poznamy polskiego wydawcę, bo niezależenie od wprowadzonych uproszczeń, będę jednym z pierwszych, którzy pognają do sklepu po pudełko z trzecią częścią sagi.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Oby poprawili D3 do czasu wprowadzenia na nasz krajowy rynek. Póki co czytałem dość nieprzychylna recenzje, co mnie bolało o tyle, że D2 uważam za absolutną perełkę. pozdrawiam

  2. pograłem trochę w ruską wersję no bo innej jak narazie nie ma na horyzoncie. masa bugów jak narazie i tak jak pisał recenzent troszke odbiegli z klimatem od disciples 1/2. nie chciałem psuć sobie zabawy i po pół godziny odinstalowałem. no nic, trzeba będzie poczekać i kupić tak czy siak do kolekcji. . .

  3. Gra w deche, jestem pod koniec 1 kampaniW wersji RU+ang nie ma ani skimrisha ani dodatkowych mapek. Przypomina herosa względem łatwości. . . Jak zaczynajcie grę, weźcie najcieższy tryb, bo inaczej ogłupiejecie. . . W szczególności gdy trzeba rozwalać hordę wrogów. . . A dodam że jedną mapkę po 3x biega się w tą i w tamtą. . Grafika powala na średnich, a gram na lapku Amilo Pi2540Jedyne co mnie wkurza, co czasem exit do winka, czy póxniejsza monotonia gdy nic nie ma siły nas ukartupić

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here