Historia Volvo Ocean Race zaczyna się 35 lat temu jako Whitbread Round The World Race organizowane m.in. przez Brytyjską Królewską Marynarkę. To właśnie w 1973 roku po raz pierwszy w historii na starcie stanęły jachty aby opłynąć świat. Od tego czasu nieprzerwanie co 4 lata najlepsi z najlepszych żeglarzy stają w szranki aby zmierzyć się z konkurentami i własnymi słabościami. Od 2001 roku regaty zmieniły nazwę z Whitbread Round The World Race na Volvo Ocean Race.

Volvo Ocean Race to wyścig ekstremalny pod każdym względem. Na pokładach ścigających się jednostek znajdziecie niejednego złotego medalistę z Pekinu. Jednak przede wszystkim to regaty ekstremalne ze względu na obciążenia jakim poddane są jachty jak i ich załogi. Zacznijmy od tego, że zmagania trwają prawie rok! 10-ty, ostatni etap obecnej edycji zakończy się w St.Petersburgu 27 czerwca 2009 roku. Aby tam dotrzeć załogi pokonają prawie 37 tyś mil morskich (1 mm = 1.8 km). Przez cały ten czas będą poddawane skrajnym warunkom pogodowym. Mimo to jednostki klasy Volvo Open 70 potrafią rozwijać prędkości sięgające 30-tu węzłów. A wszystko to w pełno-oceanicznych warunkach z falami sięgającymi kilku metrów.

Z tej potwornej próby sił uczestnicy zawodów i sprzęt nie zawsze wychodzili cało. Nawet podczas ostatniej edycji (2005-2006) kiedy wydawałoby się, że zrobiono wszystko aby zwiększyć bezpieczeństwo regat natura pokazała, że jej sił nie da się okiełznać. Niestety skutkiem tego był śmiertelny wypadek – członek załogi ABN AMRO 2 został zmyty z pokładu i pomimo ofiarnej pomocy kolegów z zespołu nie udało się go uratować. Regat nie przetrwała też jedna z 7-miu jednostek (Telefonica), która zmagania zakończyła na dnie Oceanu Atlantyckiego. Poza tym łamały się maszty, blokowały kile, na horyzoncie nie raz pojawiła się lodowa góra czy nawet cyklon, który w edycji 2001-2002 o mało co nie dopadł floty VOR na wodach Pacyfiku.

Ilość jachtów w regatach była zmienna wahając się od 7-miu do 29-ciu. W obecnej edycji ściga się 8 jednostek z czego siedem było projektowanych specjalnie na te właśnie regaty (jedna konstrukcja pochodzi z poprzedniej edycji VOR).

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo jeśli choć trochę interesujecie się żeglarstwem, albo ekstremalnymi osiągnięciami człowieka w tym niesamowitym wydarzeniu należy uczestniczyć. Oczywiście nie mówię tu o wejściu na pokład Volvo Open 70, ale o uczestnictwie biernym. Szczęśliwie dla nas – widzów, obsługa medialna Volvo Ocean Race stoi na najwyższym poziomie. Strona www.volvooceanrace.org jest aktualizowana na bieżąco kilka razy dziennie. Dzięki komunikacji satelitarnej non stop docierają tam najnowsze zdjęcia z pokładów jachtów, można też poczytać spływające informacje od członków załóg.

Start 1 etapu morskiego, który odbył się 11 października w hiszpańskim Alicante oglądałem na żywo siedząc sobie w ciepłym fotelu w moim mieszkaniu w Łodzi. Wszystko dzięki VOR TV. Na stronie znajdziecie też całą masę danych napływających na bieżąco z pokładów ścigających się jachtów. Kierunek i prędkości wiatru, szybkość jednostek, temperatura wody, wysokość fal, średnie dobowe wykresy osiągów – jednym słowem wszelkie możliwe analizy i porównania.

Najwięcej frajdy sprawia jednak śledzenie na bieżąco poczynań floty. Można to robić na dwa sposoby. Pierwszy to bardziej surowy, acz niezwykle przejrzysty raceviewer http://www.traclive.dk/events/event_20081011_VORLeg1/ Drugi zdecydowanie atrakcyjniejszy wizualnie, przedstawiający flotę w pełnym 3D znany z poprzedniej edycji Virtual Spectator. Pozycje jachtów są aktualizowane co 3h, a do naszej dyspozycji mamy całą masę danych ułatwiających interpretację poczynań nawigatorów. I choć jesteśmy jedynie biernymi obserwatorami nie można oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy świadkami i uczestnikami niezwykle wyrafinowanej gry strategicznej, w której każda decyzja może zaważyć na ostatecznym wyniku.

Jeśli zastanawiacie się co może być fascynującego w śledzeniu wyścigu dookoła świata jakiejś grupy szaleńców, wejdźcie, poczytajcie, pooglądajcie, a gwarantuję, że przynajmniej część z was nie będzie tego żałować. To już moja 3-cia edycja VOR, którą śledzę od pierwszego do ostatniego dnia i nigdy ani przez chwilę nie pomyślałem, że może to być nudne…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Volvo Ocean Race to święto dla każdego żeglarza trudno zatem nie śledzić poczynań załóg biorących udział w tychże jakże prestiżowych regatach. Myślę jednak że osób pasjonujących się tymi zawodami jest w Polsce zdecydowana mniejszość.

  2. Jesli VOR uwazacie za ekstremalne zeglarstwo. . to polecam poczytac o mniej co prawda znanych regatach o nazwie Vendee Globe. Tam dopiero jest ekstrema. . zagle o powierzchni paruset metrow kwadratowych, trasa takze dookola swiata i co najciekawsze. . JEDEN CZLOWIEK na jacht. Goraco polecam 😀

  3. zlomik —> znam Vendee Globe i podzielam Twoje zdanie – to prawdziwie ektremalne wyzwanie. Również w płaszczyźnie psychicznej takiego żeglarza. W sumie wydaje się to nawet ciekawszym aspektem niż samo zmaganie z przeciwnościami natury i łodzią. . .

  4. W sumie istnieje też „delikatna odmiana” VG – zwana Around Alone. Różnica polega na tym, że wyścig dookoła świata jest podzielony na etapy. 3 lata temu kupiłem wspomnienia z tego wyścigu pierwszej kobiety która go ukończyła. jak się okazuje tam też giną ludzie i wielu nie dociera do mety.

Skomentuj Konrad Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here