My Polacy lubimy czasem przesadnie chwalić wszystko, co nasze albo usprawiedliwiać nie do końca udane przedsięwzięcia. W efekcie, nasi sportowcy zajmują „mocną dwunastą pozycję”, filmy bywają „niezłe, jak na polskie warunki”, a rodzime gry wideo są dobre, bo „nie mamy przecież tylu milionów, co zachodnie studia”. Nie mam pojęcia, czy to w gruncie rzeczy sympatyczne zjawisko, jest równie charakterystyczne dla innych nacji. Mam za to wrażenie, że powstający właśnie Bulletstorm będzie kolejną po Wiedźminie polską produkcją, której nie będziemy musieli traktować na specjalnych warunkach.

Turok: Dinosaur Hunter wydany w 1997 roku na konsolę Nintendo 64 to gra, która na zawsze zapisała się w mojej pamięci. Ale nie mówię tu o wersji konsolowej. Mój pierwszy kontakt z łowcą dinozaurów miał miejsce u znajomego. Kolega testował właśnie najnowszy super gadżet – niesamowity akcelerator grafiki 3dfx Voodoo. Mówiąc wprost opadła mi wtedy szczęka.Spluwy i dinosy

To zabawne, ale pisząc te słowa uświadomiłem sobie, że mija dokładnie dziesięć lat odkąd ujrzałem Turoka Łowcę Dinozaurów. Chyba nigdy wcześniej żadna gra nie zrobiła na mnie aż tak piorunującego pierwszego wrażenia. Bądźmy jednak szczerzy. To zasługa wodotrysków i bajerów generowanych przez kartę Voodoo sprawiła, że oniemiałem z wrażenia. Sama gra była bowiem dość przeciętna. Oto wcielaliśmy się w Indianina, którego wioskowy szaman pokarał dziwacznym imieniem Tal’Set. Dinosaur Hunter to 8 poziomów czystej akcji, walki z tyranozaurami i całą resztą menażerii wyrwanej prosto z prehistorii. Cel gry? Uratowanie świata przed Złem. Jakżeby inaczej!Turok swoimi korzeniami sięga do połowy lat 50. Wtedy to właśnie powstał komiks opowiadający o przygodach rdzennego Amerykanina opublikowany pod egidą wydawnictwa Western Publishing. Następnie prawa licencyjne przejęło wydawnictwo Valiant, które ostatecznie zostało wykupione przez Acclaim. Taki był pochód łowcy dinozaurów w kierunku branży elektronicznej rozrywki. W przyszłym roku na konsole nowej generacji i komputery PC pojawi się kolejna, czwarta już odsłona gry oparta na komiksowej licencji. Już teraz można powiedzieć, że chyba warto będzie zapolować na dinozaura!

Spis treści

Nazywam się Indianin Józef i poluję na dinosy!

I trochę przyjemnej grafiki

Fabuła nowego Turoka opowiada historię Indianina Josepha Turoka. Józek to twardziel jakich mało. Należy do elitarnego oddziału komandosów o kryptonimie Whiskey. Drużyna Łiskacza zostaje oddelegowana do ujęcia i doprowadzenia przed obliczę Prawa i Sprawiedliwości zbrodniarza wojennego Rolanda Kane’a. Bandyta ukrywa się w najdalszych rubieżach kosmosu na dzikiej planecie pełnej krwiożerczych dinozaurów rodem z ery mezozoicznej. Ale nasz Józef skrywa mroczną przeszłość, która dopada go właśnie podczas fatalnej misji. Roland Kane to były znajomek i towarzysz broni naszego protagonisty. Józef bowiem był w przeszłości członkiem owianej złą sławą grupy najemników „Wilcza Banda” pod dowództwem znanego już nam Kane’a. Czy rozdarty wewnętrznie Turok podoła zadaniu i schwyta bandziora? No ba! Tacy twardziele na ogół nie mają moralnych dylematów. A jeśli już to rozwiązują je za pomocą argumentów siłowych. Tych w grze nie powinno zabraknąć.

Narzędzia masowej anihilacji

Józek nie został wysłany na dziką planetę z pustymi rękami. Podstawowa broń to nóż bojowy świetnie sprawdzający się w cichej eliminacji najemnych klakierów i żołnierzy Kane’a. Lepszym argumentem w dłoni naszego Indianina będzie kompozytowy łuk. Oczywiście dostępna będzie cała gama broni palnej. Od 9 milimetrowego, klasycznego pistoletu poprzez karabin maszynowy i potężną śrutówkę. W sukurs naszemu bohaterowi przyjdą też inni członkowie Oddziału Whiskey. Niewielki oddział składać się będzie z pięciu wojowników. Jednym z nich jest oczywiście Turok. Możemy liczyć także na narwanego militarystę o uroczej ksywie Cowboy. Snajper Reese znienacka zdmuchnie ze swojego karabinu każdego wroga. Jest także Slade – weteran pogardzający naszym biednym Józkiem ze względu na jego szemraną przeszłość. Całym tym cyrkiem dowodzi psychicznie niestabilny i lekko bojaźliwy Logan, który doznał traumy po awaryjnym lądowaniu promu kosmicznego przewożącego drużynę na planetę docelową. Tak, tak. Z całej drużyny Whiskey zostało tylko tych pięciu wykolejeńców.

Nierealne Diplodoki w akcji

Pierwsze co rzuca się w oczy w najnowszym Turoku to efektowna oprawa graficzna. Za stronę wizualną odpowiada Unreal Engine 3. Możemy się zatem spodziewać prawdziwej uczty na ekranach naszych monitorów. Modele postaci i animacje prezentują się wyśmienicie. Dinozaury wyglądają jak żywe. Mimika twarzy ma być nie gorsza od tej z Gears of War. W końcu to ten sam silnik graficzny. Twórcy gry obiecują, że kiedy już znudzimy się mordowaniem najemników, bandytów i biednych jaszczurów będziemy mogli skupić się na trybie multiplayer w którym 16 wojowników będzie próbowało wypruć sobie flaki na przepięknie zaprojektowanych arenach.

Buena Vista Social Club

Za Turoka odpowiedzialne jest studio Propaganda Games jednakże nad całym projektem czuwa Buena Vista Games. Firma należąca do korporacji Disney. To dzięki tej potężnej proweniencji w Turoku wystąpi cała plejada gwiazd znanych ze srebrnego ekranu. W Kowboja wcieli się sam Timothy Olyphant, którego mogliśmy podziwiać ostatnio w filmie Hitman. Ron Perlman podłoży głos Slade’owi. Usłyszymy także Williama Fichtnera (agent Mahone z Prison Break). Prawdziwym weteranem filmowej branży, który wystąpi w grze Turok będzie Powers Boothe. Aktora mogliśmy podziwiać miedzy innymi w serialu Deadwood i w obrazie Sin City.

Jak na razie cały projekt wygląda całkiem obiecująco. Świetny silnik graficzny, przyzwoity wątek fabularny no i krwiożercze dinozaury. To się musi podobać! Gra ma pojawić się na sklepowych półkach w pierwszym kwartale przyszłego roku. W przygody Józefa Turoka zagrają posiadacze konsol Playstation 3, Xbox 360 i komputerów PC.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Czy ja wiem, czy ten Turok faktycznie jest taki piekny? Mimo wszystko po Unreal Engine 3. 0 spodziewalbym sie troche wiecej. Jedyne, co zrobilo na mnie na prawde duze wrazenie, to tyranozaur. Ten gad prezentuje sie faktycznie rewelacyjnie, ale reszta jakos mnie nie urzekla. Poza tym, jesli od E3 2007 niewiele sie zmienilo, to przeciwnicy dalej sa slepi i glusi, a Józek niesmiertelny ;/ Przynajmniej fabula ma pewne szanse na oparcie sie schemaowi ratowania (wszech)swiata. Oby.

  2. Widzę, że nie tylko mi pierwszy Turok kojarzy się z 3dfx Voodoo :)A co do drugiego, to pożywiom, uwidzim. Równie dobrze może się okazać hitem jak i szitem. Potencjał jest, ale skryptowane zabójstwa jakoś mnie nie podnieciły.

    • A ile ten Voodo wtedy kosztował i ile miał pamięci?

      Kosztowal, jezeli dobrze pamietam cos miedzy 600, a 1000 PLN i tej pamieci to tak chyba ze 4MB bylo. I ten slynny kabelek. Dolaczone do niego byly wyscigi F1 i Turok, jesli mnie pamiec nie myli. Kuna, cos slabo z ta moja pamiecia. Pamietam jednak, ze wygladalo to, jak na tamte czasy, kosmicznie. Potem pojawila sie TNT Nvidii i zabila poczciwego Voodoo. „8”

  3. No cóż – gra prezentuje się raczej przeciętnie. . . Chociaż – bardzo zainteresował mnie multiplayer. Będzie to ciekawa rzeźna (lol). Gdy drużyny graczy będą walczyły o chwałę – po mapie biegać sobie będą najprawdziwsze w świecie dinozaury. Wiadomo – jak to dinuśie – nie zwracają one uwagi czy ktoś trzyma flagę czy nie, czy ktoś należy czerwonych, czy do niebieskich. Byłbym naprawdę zachwycony jeżeli twórcom turoka udałoby się zrobić jakieś trudne i arcyciekawe mapki w których przejście przez łąkę velociraptorów wymagałoby współpracy całej drużyny. . . :]. PS: Tak czytając tą zapowiedź – przypomniał mi się mocno niedoceniony Trespasser. Chętniej wolałbym zobaczyć sequela właśnie tej gry ;).

  4. Nom, wygladalo to super wtedy. O ile rozmazane piksele szlo juz zobaczyc na S3Virge, to dopiero Voodoo dawalo prawdziwa moc i efekty. Pamietam witraze z Quake przez ktore bylo widac odpowiednio to co za nimi – do czasu 3dfx czegos takiego jak prawdziwa przezroczystosc nie bylo. Tak samo woda. . . Ogien tez:) Tez chyba Turoka widzialem jako pierwsza gre na voodoo i robila spore wrazenie. Tak smiesznie ubogo te gierki dzisiaj wygladaja, ale wtedy to bylo cos cudownego, ze nie ma pikseli widocznych wszedzie wokol – wczesniej byly wszechobecne, bo szczytem zazwyczaj bylo SVGA 640×480. I to nie takie piksele jak dzisiaj, gdy wlaczy sie gre w nisk. rozdz. ale takie chamskie, bez plynnych przejsc miedzy kolorami. Z reszta SVGA tez mnie zaszokowala jak pierwszy raz zobaczylem w niej Settlersow:) A potem wrazenie jakie potrafil wywrzec pierwszy screen z Settlers 2 w SS tego nie mozna porownac chyba z dzisiejszymi nowalijkami. . . Dzisiejsi newbies czegos takiego nie przezyja i nie beda wiedziec jak to jest, gdy cos co ma 256 kolorow jest super :P.

  5. VooDoo i kabelek do podłączenia k. grafiki. Pięknie to wszystko wyglądało. To był taki skok jak teraz przesiadka z PS2 na BioShocka 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here