Jak stwierdziłem już jakiś czas temu – choruję na quicksave. Grając korzystam z tej opcji nader często. Wszystko oczywiście przez mój zachowawczy charakter, który nakazuje mi „zrób save bo jak coś się stanie to będziesz żałował”. I prawie zawsze ulegam tej myśli. Bierze się to też z faktu, że u mnie w domu zdarzają się niespodziewane spadki napięcia (pozdrawiam mojego dostarczyciela prądu!) co oczywiście kończy się zaskakującymi resetami kompa. Z niewyjaśnionych powodów nie nabyłem jeszcze UPSa toteż muszę się zabezpieczać w ten sposób. I choć staram się zapisywać stan gry stosunkowo często czasem zatracam się w przygodzie zapominając o tym, a wtedy przypomina mi najczęściej o sobie zakład energetyczny. Nie będę tutaj pisał jakich wiązanek wysłuchiwać musi wtedy moja żona, bo chyba każdy gracz jest sobie w stanie wyobrazić poziom wściekłości kiedy po Bardzo Ciężkiej Walce nagle mu się wyłącza na sekundę komputer oczywiście przed zapisaniem stanu gry (oj zdarzyło mi się tak parę razy w czasie gry w NWN2…).

Co więcej, sama opcja quicksave mi nie wystarcza. W większości gier komputer zapisuje stany nadpisując poprzednie, co może prowadzić do pułapki (kiedy w krytycznej sytuacji nadpiszemy „bezpieczny” save) doprowadzając do zablokowania się w sytuacji bez wyjścia. Dlatego też quicksave jest przeze mnie wykorzystywany jedynie jako „opcja wspierająca”. Główne działania odbywają się na polu właściwych „sejwów”.

Przyznam szczerze, że zawsze mam z tym problem. Otóż, żeby ograniczyć do minimum ryzyko zacięcia się w grze w sytuacji bez wyjścia zazwyczaj tworzę ok. 10-15 róznych zapisów, które potem cyklicznie wykorzystuję. W tej sytuacji nawet jeśli gdzieś utknę jestem w stanie cofnąć się o 5, 10, 15 czy nawet 30 minut. W krytycznych przypadkach mogę wrócić do sytuacji z poprzedniego dnia. Oczywiście takie asekuranctwo jest przesadne i rzadko kiedy okazuje się potrzebne (choć miałem już takie przypadki, że tylko moja zapobiegliwość uratowała mnie przed rozpoczynaniem gry od nowa).

Niezależnie od tego czy to potrzebne czy nie taki styl gry generuje na moim dysku olbrzymią ilość „sejwów”. I nie byłoby w tym nic złego gdybym nie miał jeszcze jednego bardzo złego zwyczaju. Gromadzenia ich „na lepsze jutro”. Szczególnie z gier, których nie skończyłem (a takich wbrew pozorom jest kilka…). Za każdym razem kiedy przerywam grę i usuwam ją z dysku zachowuję save’y – „bo przecież jeszcze do niej wrócę”. Na dysku mam nawet specjalny katalog gdzie wszystkie je archiwizuję. Właśnie zaglądnąłem do niego – są tam jeszcze stany gry m.in. ze Starcrafta (grałem ostatni raz w niego w okolicach jego premiery!!), Operation Falshpoint, pierwszego NWN, Theme Park (!), Transport Tycoon Deluxe (!!), Dungeon Keeper 2, pierwszego Baldura i Shogun Total War.

Patrząc realnie – czy zagram jeszcze w DK2 albo Theme Park? Wątpliwe, nawet bardzo. Mimo wszystko jakaś wewnętrzna siła nie pozwala mi ich usunąć z dysku, do tego stopnia, że z kolejnymi zmianami sprzętu ów opisywany katalog z save’ami kopiuję żeby nic nie stracić. W ten sposób towarzyszy mi dobrych 10 lat (minimum). Po co? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie…

A Wy magazynujecie stany gry z nadzieją, że „jeszcze kiedyś…”? Koniecznie napiszcie czy faktycznie udaje się Wam do nich wracać, bo ja niestety jak widzicie na tym polu poniosłem całkowitą klęskę.

P.S. Właśnie sprawdziłem datę utworzenia najstarszego save’a w mojej kolekcji – Transport Tycoon jest z 10 lutego 1998 roku!
Ha! Ma ktoś starszy stan gry?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Z wyjątkiem tego, że nie mam zaników prądu — jakbym czytał o sobie 🙂 A moje najstarsze save’y są z „Duke’a Nukema 3D” z 97 roku i — jakżeby inaczej — „Little Big Adventure” ze stycznia 96 roku!Mam wszystkie save’y z gier, które leżą sobie na półeczce. Po co? Nie wiem. Ale jest przyjemnie 🙂 PS. Gdyby pierwszy „Prince of Persia” miał możliwość zapisu stanu gry, to pewnie te save’y też bym miał. Jak obliczyłem — grałem w to w 90 lub 91 roku. . .

  2. Ja juz sobie przez tyle lat wyrobilem pewien system oznaczen sejwow. Gdy gram w cRPGa to zawsze robie sobie jeden save i nazywam go „Level up!”- sprawdzam nim rozne kombinacje zdolnosci itp, itd. Na liscie sejwow musi byc tez „walka” i „handel/sklep”-tych chyba nie musze tlumaczyc 😉 Do tego jezeli jest mozliwosc pojscia 2 roznymi drogami to robie osobny save, bo byc moze, w przyszlosci, bede chcial sprobwac pojsc 2 sciezka? ;)A przy okazji zawsze tworze na poczekaniu sejwy w stylu „asdd” badz „ghj”. To w przypadku gdy nie moge podpiac pod zande istniejace kategorie :)Chcialem tez juz napisac, ze 10 lat to przesada, ale sam teraz znalazlem plyte z 2002 roku z save’ami 😉 Tyle tylko, ze pamietam ze czesc z nich juz wykorzystalem i przeszedlem dzieki nim gry. Ale mimo wszystko znalazlem stare sejvy z Baldura 2. Moze je teraz wykorzystam? 😉

  3. Co więcej. Nawet mimo posiadania sejwów powracając do jakiejś gry i tak zazwyczaj zaczynam ją od nowa. Po prostu okazuje się, że po wczytaniu sejwów zprzed paru miesięcy/lat, nie potrafię już odnaleźć się w grze. Nie pamiętam wątków pobocznych, imion postaci, ich historii itp.

  4. Na dysku mojego stareńkiego 386DX nadal leżą zapisane stany gry z UFO: The Enemy Unknown z 1995(4?) roku. Do starych save’ów zwykle nie wracam, choć zdarzył się jeden wyjątek – Syberia 2. Swego czasu gra znudziła mnie do tego stopnia, że przestałem w nią grać. Było to pod sam koniec. Nie chciałem jej przechodzić „na siłę”, więc zapisałem save’y i zrobiłem sobie przerwę na jakieś kilkanaście miesięcy. Wtedy to do gry zabrała się moja dziewczyna. Skończyła ją stosunkowo szybko i dużo mówiła o tym jak nie podobało jej się zakończenie. Postanowiłem sam się przekonać, a że nie miałem szczególnej ochoty na rozwiązywanie już raz rozwiązanych zagadek, to postanowiłem wykorzystać save’a. Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że go nie mam! Jeden jedyny raz chciałem skorzystać i akurat w tym przypadku okazało się, że save zaginął! Na szczęście moja dziewczyna skatalogowała swoje save’y lepiej ode mnie i mogła mnie poratować swoją kolekcją :-). Same save’y zazwyczaj nie zajmują zbyt wiele miejsca więc w ich kolekcjonowaniu (szczególnie w dobie ogromnych dysków twardych) nie widzę niczego złego. Kto wie kiedy jeden z tych „malutkich” plików może się przydać :-). Ja tam wolę dmuchać na zimne (a ostatnio nawet bardziej się do tego „dmuchania” przykładam).

  5. Oj kolekcjonuję 🙂 mam na jakiejś płytce backup starszych, a na kompie to tylko świeżości – z 2003 najstarszy 😉 Co ciekawe nawet kilka razy odkurzyłem save’y z Morrowinda, ale już nie po to żeby przejść grę, tylko sobie przypomnieć.

  6. no powiem ze z tym Transport Tycoon’em to normalnie zmiazdzyleś;P ja az tak starych save’ow nie mam ale pewnie znajde dosc pokazny katalog z seve’am z Baldura 2 i Icewind Dale’a 1 i 2, a najlepsze jest to ze te save’y sa tylko po to zeby byly poniewaz mam na nich rozne postacie którymi gralem i skonczylem gre, moze to cos w rodzaja kolekcji zeby sobie przypomniec jakie przedmioty udalo mi sie zdobyc. . . hmm ciekawe;)

  7. Widzę iż łączy nas coraz więcej zainteresowań i pasji 😉 Mój najstarszy seve to październik 1997r pochodzący z gry Diablo i jej pierwszego ukończenia, choć do niedawna miałem zapewne jeszcze starsze z TTD, ale po nagraniu płyty „Gry wszech czasów” usunąłem wszelkie ślady po takowych. Nie jestem aż takim sejwo maniakiem, choć robie zwykle około 3-5 sejwów na bieżąco, a krytyczne momenty zgrywam do osobnego katalogu i sensownie opisuję. Kilka razy uratowało mi to już kilkadziesiąt godzin grania, oraz uchroniło przed wyartykułowaniem paru ciężkich słów.

  8. Ciężko powiedzieć jaki mam najstarszy save 🙂 wiem tylko że zajmują już kilka GB 🙂 Tylko że ja trzymam tylko savy z ukończonych gier w postaci archiwów w formie mocno spakowanej (rar z max kompresją). W sumie duża większość jak została tam umieszczona tak tam już spoczęła 🙂 Jedyne savy które się przydały to z NFS Undergrond 1/2 i Most Wanted gdzie mam tam w każdym wypasioną furę na maxa i gdy trza było na jakimś domowym LAN Party pograć w NFS z kumplami to miałem gotowe fury z max upgadeami gotowe do zwycięstwa ^^

  9. Mam całą płytę DVD z save’ami. Najstarszy to chyba będzie Privateer z 1996 roku. Część z nich sejwowałem tak aby można było jakieś ważne zdarzenie rozegrać w inny sposób, albo ze względu na filmiki pomiędzy misjami. Z tą wewnętrzną siłą to jednak prawda. Ciężko skasować coś nad czym tyle czasu się spędziło.

  10. Moje najstarsze to z Homeworlda – nie jestem więc rekordzistą. Ale co ciekawe jest to już trzecia lub czwarta „generacja” sejwów – bo w swoim czasie zaliczałem mocne wysypki systemu; traciłem sejwy i grałem od nowa – i nie mogłem skończyć (mimo ze uważam pierwszego Homeworlda za grę genialną!) i znowu gdzieś tam zapisywałem sejwy. Może w tym roku sie uda? tym bardziej że chce zagrać w H2 no ale przeciez nie wolno bez skończenia „jedynki”, prawda?

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here