Wysypało się kilka screenów z The Legend of Zelda: Twilight Princess w wersji na Wii. Szykuje się najpiękniejsza Zelda w historii. Zło nadciąga.

Choć na co dzień jesteśmy brutalnymi wikingami parającymi się wojaczką i łupieniem świata elektronicznej rozrywki nawet my czasami zawijamy na spokojne wody ogniska domowego. Porzucamy wtedy zakrwawione topory, mechaniczne piły, rail guny i płomienne ostrza +4. Z naszego lica znika złowieszczy uśmiech zapowiadający rychłą śmierć wrogów, w jego miejsce pojawia się zaś ten łagodny, pełen słodyczy i dobroci. No, może zostańmy przy tym, że pojawia się uśmiech.

Czytam

Czymże byłby jednak dumny wojownik gdyby nie jego następca. Ktoś, kto zajmie jego miejsce kiedy ten wyruszy do upragnionej Valhalli. Oczywiście to na naszych barkach spoczywa obowiązek odpowiedniego przygotowania swojego sukcesora. Aby tego dokonać nie raz będziecie musieli stanąć w obliczu najstraszniejszych z możliwych prób, zmierzyć się z tym, co przeraża niemal każdego wikinga. Będziecie musieli przejść przez krainę Uśmiechu i Słodyczy – wartości dla każdego z nas tyle przerażających co niezrozumiałych. Specjalnie dla was dzielni wojownicy postanowiłem zanurzyć się w słodki do omdlenia i wesoły do nieprzytomności świat Adibu, aby napisać czy wasze poświęcenie będzie warte zachodu.

Droga młodego wikinga

Bogowie Valhalli rękami samego WODZA wysłali mnie w trzy miejsca odpowiadające różnym etapom rozwoju małego wikinga. Pierwszym z nich była kraina Małego Adibu, który wybrał się do fabryki cukierków.

Jak głosiła informacja wywieszona na granicy tego przedziwnego królestwa była to kraina, do której powinni przybywać wikingowie w wieku 2 do 5 lat. W prawdziwych opałach znalazł się Malo, któremu potrzeba było pomóc. Wraz z małym Adibu młodzi wikingowie będą musieli rozwiązać problem myszy, które zagnieździły się w fabryce cukierków. Aby je wszystkie schwytać trzeba będzie wykonać całą masę zadań zleconych przez pracowników fabryki.

Dorośli wpuszczając swoje pociechy do tego królestwa mogą określić jaki poziom trudności (trzy dostępne – odpowiednio dla wikingów w wieku 2-3; 3-4 i 4-5 lat) powinny reprezentować zadania przed nimi stawiane. Co warte podkreślenia możemy też określić czas jaki nasz mały wojownik spędzi w tym królestwie.

Poziomy trudności dobrane są odpowiednio do wieku, a jego wzrost nie wiąże się tylko ze zwiększeniem elementów układanki czy skróceniem czasu, ale głębszą modyfikacją zadań. O ile w przypadku wybierania owoców wydających ten sam dźwięk zwiększa się po prostu ich ilość to w przypadku zadania z układaniem słoików z sokiem pojawiają się dodatkowe elementy. Najmłodszy wiking musi w nim po prostu uzupełnić ciąg słoików wstawiając je na swoje miejsce, jednak już na drugim poziomie musi to wykonać w odpowiednim porządku wynikającym z układu smaków (np. naprzemiennie słoiki z sokiem truskawkowym i bananowym).

Zadania, które będzie musiał wykonać nasz maluch są zróżnicowane i tak dobrane, aby mógł on rozwijać wszystkie swoje umiejętności. Te najprostsze nauczą go posługiwać się klawiaturą i myszką, umieszczać przedmioty w przestrzeni, rozróżniać kolory, reagować w odpowiednim czasie czy rozróżniać przedmioty pod względem wielkości. Bardziej zaawansowane zadania skupią się na nauce liczenia i czytania, porządkowania złożonych układów wg zaprezentowanego schematu, uzupełnienia braków czy porządkowania przedmiotów wg zadanego porządku. Każde z zadań pobudza inny obszar rozwoju malucha.

Warto zwrócić uwagę, że wszystkie te zadania zostały ubrane w niezwykle intrygującą oprawę dzięki czemu zupełnie nie czujemy jakiejkolwiek sztuczności. Zbieramy owoce, naprawiamy maszynę dopasowując różnej wielkości rury, mieszamy soki różnych kolorów aby otrzymać ten zadany. Nasz młody wiking empirycznie będzie mógł sprawdzić, że fioletowy to połączenie czerwonego i niebieskiego, a jasnozielony uzyskuje się z bieli i zieleni. Zabawa utrwali też znajomość podstawowych owoców zmuszając nas do naklejania na słoiki odpowiednich etykiet wg wskazań przyjaciela Malo. Również koordynacja wzrokowo-ruchowa nie została pominięta – zadba o to zadanie z łapaniem cukierków o odpowiednim kolorze do ruchomego wózka, który będziemy musieli przesuwać w lewo i prawo za pomocą kursorów. Liczenie powtórzymy dopasowując w sklepie ilość pieniędzy do ilości cukierków w opakowaniu, a litery wrzucając paczki do odpowiedniej rury oznaczonej taką samą literą jaka znajduje się na pudełku.

Gdzie te słodycze?

Zadań jest cała masa – młodzi wikingowie nie powinni narzekać na nudę. Co więcej, wszystko to w niezwykle atrakcyjnej, rysunkowej oprawie graficznej pełnej żywych kolorów, przyjemnych dźwięków, śmiesznych przyjaciół, dziecięcych problemów i tak intrygujących misji jak naprawa zepsutej maszyny do produkcji cukierków. Zabawie towarzyszą ciekawe historyjki, a dobrze wykonane zadania nagradzane są odśpiewaniem przez Małego Adibu radosnej piosenki. Warto zaznaczyć, że choć Mały Adibu – W fabryce cukierków jest grą komputerową, to została ona zrealizowana tak, że przypomina bardziej bajkę niż grę co wydaje mi się niezwykle ważne jeśli mówimy o najmłodszych. Adibu praktycznie za rękę prowadzi gracza przez swój świat wskazując mu co ma robić. Jedyny elementem przypominającym interface gry jest plansza startowa kiedy musimy wybrać portret i wpisać imię. Potem wszystko wygląda niczym interaktywna dobranocka.

Podsumowując, całość sprawia niezwykle pozytywne wrażenie i z czystym sumieniem mogę uznać, że wyprawa do tej krainy będzie nie tylko pożyteczna dla młodego wikinga, ale i niezwykle przyjemna.

Elementarne umiejętności wikinga

Drugą krainą, do której trafiłem był świat Adibu, w której młodzi adepci elektronicznej rozrywki doskonalić będą umiejętności liczenia i czytania. Wbrew nazwie działania nie będą skupiać się na poznawaniu literek i cyferek, ale na różnych zadaniach rozwijających wszystkie istotne dla czytania i liczenia sfery poznawcze. To doskonałe miejsce dla cztero i pięciolatków. Będziemy w nim trenować pamięć i koncentrację, nazywać przedmioty, porównywać kształty, porządkować i eliminować elementy nie pasujące do schematu. Znajdzie się też sporo zadań, które młody wiking rozwiąże korzystając ze wskazówek, które usłyszy od Adibu i jego przyjaciół. Nauczy się nawet dni tygodnia uzupełniając prostą historyjkę obrazkową. Nie zabraknie również liczenia przedmiotów czy wysłuchiwania liter i sylab w wyrazach.

Podobnie jak było to w poprzednim królestwie tak i tu wszystko zostało zamknięte w bardzo przyjemnej formie. Tym razem jednak widać, że produkt kierowany jest do nieco starszego odbiorcy. Wciąż oczywiście jest bajkowo-kolorowo, ale jednak nieco poważniej.

Dorośli wikingowie znów otrzymali możliwość określenia poziomu trudności i czasu, który młody wojownik może spędzić z Adibu. Warto zauważyć, że te same zadania na różnych poziomach trudności wzajemnie się uzupełniają.

Tym razem nagrodą za dobrze wykonane zadania będą nowe elementy wyposażenia do mieszkanka przyjaciela Adibu – Misia Koala. W ten sposób w mieszkanku naszego słodkiego przyjaciela znajdzie się posłanie, kwiatek czy różne przedmioty do zabawy. Będziemy mogli też całkowicie zmienić wystrój jego pokoju. Wszelkie zmiany Koala przyjmuje z wielkim entuzjazmem wydając z siebie radosne i śmieszne odgłosy.

Zadania przed którymi staną adepci elektronicznej rozrywki będą nieco trudniejsze niż było to w Fabryce Cukierków jednak wciąż ich trudność doskonale będzie dopasowana do ich wieku. Będziemy wybierać buty dla kucyka o odpowiedniej wielkości, uzupełniać witraże brakującymi szybkami o odpowiednim kształcie czy też po wysłuchaniu opisu wybierać czego olbrzym zapomniał lub co zabrał na spacer. Znajdą się też bardziej zaawansowane zadania jak np. ułożenie w odpowiedniej kolejności etapów składania karety czy też wskazywanie obrazu, który nie pasuje do tematyki pozostałych. Wyjątkowo spodobało mi się zadanie związane z wysłuchiwaniem liter i sylab. Spośród przedstawionej grupy przedmiotów musimy wskazać te, w których słyszymy wskazaną sylabę czy literę. Znalazło się też miejsce na zadania z porządkowaniem przedmiotów wg kategorii (np. kwiatki i ciasta). Jeśli i to się nam znudzi możemy pobawić się w zagadki, wskazywanie przeciwieństw czy uzupełnianie historyjki dzięki, której nauczymy się nazywać dni tygodnia.

i liczę

O ile dobór zadań wydaje się naprawdę trafiony nie do końca sprawdza się strona techniczna. Kilka razy miałem problem z detekcją przedmiotów przez program. Zdarzyło się to w zadaniu z wkładaniem przedmiotów do skrzyń. Jeśli nie nacelujemy idealnie nad pole skrzyni przedmiot wróci do pozycji wyjściowej. Biorąc pod uwagę, że odbiorcą ma być cztero- czy pięciolatek wydaje się, że tolerancja błędu powinna być większa. Tym bardziej, że z zdezorientowany maluch nie będzie wiedział dlaczego przedmiot nie wylądował we wskazanej przez niego skrzyni.

Podobnie jak było to w przypadku Fabryki cukierków ta część przygód Adibu stoi na wysokim poziomie. Wszystkie kwestie są jasno i wyraźnie czytane przez lektora. W każdej chwili jeśli nasz mały wiking poczuje się zagubiony może poprosić o pomoc Adibu, który jeszcze raz wyjaśni mu o co chodzi w danym zadaniu. Jednym słowem – wyprawa warta polecenia.

Wikingowie wśród zwierząt

Ostatnim miejscem, w które wysłał mnie WÓDZ była kraina Adibu, w której młodzi wojownicy mogą odkrywać tajemnice przyrody. To miejsce dla wikingów, którzy już nie jednego kotka czy pieska widzieli i liczą od czterech do ośmiu wiosen. To zdecydowanie najpoważniejsze z królestw, które przyszło mi odwiedzić. Tym razem będziemy musieli pomóc Adibu przywrócić zawartość Księgi Przyrody, do której wskoczył jego głodny przyjaciel Dino i zjadł wszystkie obrazki.

Tak jak było to poprzednio pozostaje nam wybór czasu zabawy jak i poziomu trudności. Młodzi dzięki tej wyprawie dowiedzą się wiele o świecie zwierząt i roślin. Będą mogli obserwować jak zmienia się wygląd młodego osobnika w dojrzałego, dowiedzą się, że dieta zwierzaków jest zróżnicowana w zależności od gatunku, a nawet zabawią się w dobieranie ich w pary. Nie zabraknie również rozpoznawania śladów, zabawy w chowanego z wykorzystaniem naturalnego kamuflażu niektórych gatunków. Pojawi się również wątek ekologiczny oraz podstawowe zasady pielęgnacji roślin. Adibu pokaże również młodym wikingom jak zmienia się świat zależnie od pór roku.

Za każde dobrze wykonane zadanie do domu Dino, podobnie jak to było w przypadku Misia Koala, trafi nowy element wystroju.

Jest szynka, ale nie ma słodkości

W tej części przygód Adibu większy ciężar został położony na informacje przedstawione w grze. Oczywiście wciąż każdemu zadaniu towarzyszą odpowiednie czynności jednak zwiększa się ilość informacji podawanej dziecku w formie wykładu. W ten sposób dowie się, że zwierzęta dzielą się na roślino-, mięso-, ziarno- i owadożerne (?), aby potem w praktyce zweryfikować to karmiąc odpowiednim pożywieniem ukazujące się na polanie zwierzaki. Umiejętność kamuflażu pozna poprzez zabawę w chowanego, gdzie jego zadaniem będzie odpowiednio ukryć wybrane gatunki. Dzięki torowi przeszkód dowiemy się co umie robić lew, kangur, miś koala czy też foka. Młodzi wikingowie na własne oczy zobaczą też jak młode kurczaki karmione przez nich ziarnem rosną i przeistaczają się w dorosłą kurę. Będą też sadzić i nawozić rośliny w ogrodzie, dmuchać w opadające nasiona dmuchawca aby te trafiły w odpowiednie miejsce do kiełkowania etc. Profil zadań w tej części jest już wyraźnie bardziej zaawansowany i o ile nie powinny być trudne dla ośmiolatka o tyle nie wszystkie chyba będą tak oczywiste dla czterolatka.

Generalnie produkt trzyma charakterystyczny dla serii wysoki poziom był jednak moment, w którym chyba zapomniano kto jest odbiorcą produktu. W jednym z zadań polegającym na porządkowaniu śmieci pada polecenie „rozdziel śmieci na te, które są biodegradowalne i podlegające recyclingowi”. Konia z rzędem temu, kto pokaże mi czterolatka czy nawet siedmiolatka, który wie co to jest biodegradacja i recycling. I nie było by oczywiście problemu, gdyby zadaniu towarzyszyło wyjaśnienie czym są te dwa pojęcia. Żadnego jednak nie usłyszałem.

Pomimo tej jednej wpadki, podobnie jak było to w przypadku poprzednich części wyprawa do krainy gdzie Adibu Odkrywa tajemnice przyrody uważam za udaną i godną polecenia każdemu wikingowi, który chce swoją pociechę nauczyć czegoś więcej o otaczającym ją świecie.

Godni następcy?

Czy wyprawę, którą zgotowali mi bogowie Valhalli mogę uznać za udaną. Bez wątpienia tak. Choć poziom słodyczy i cukierkowości omal nie zwalił mnie, surowego wojownika z nóg, o tyle ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć, że krainy zamieszkiwane przez Adibu i jego przyjaciół będą dobrym poligonem doświadczalnym dla naszych następców.

Wyposażeni we wszystkie umiejętności, które nabędą dzięki tym wycieczkom zdecydowanie łatwiej odnajdą się w świecie. Zarówno tym prawdziwym, jak i wirtualnym. Każda z wypraw niesie ze sobą cały pakiet umiejętności przydatnych młodemu wikingowi w jego jakże trudnym życiu.

Tym samym pozostaje mi tylko powiedzieć – pakujcie się wikingowie, czas wyruszyć z waszymi pociechami do królestw zamieszkanych przez Adibu i jego przyjaciół! I niech Odyn będzie dumny z naszych młodych wojowników!


Testowa konfiguracja:

  • Procesor IntelŸ Core™2 Extreme QX9650 (4 rdzenie x 3.0 Ghz)
  • Karta graficzna G-FORCE GTX280 PCI-E 1GB DDR3 512bit
  • Pamięć operacyjna: 4GB DDR3 1333Mhz OCZ
  • Dysk twardy 500GB 16mb cache
  • Obudowa 3D AURORA BLACK GIGABYTE + 750W CMPSU

Zobacz więcej komputerów z serii NTT Game. Kliknij tutaj.

Zdecydowanie nie polecamy abyście wasze pociechy trzymali przed komputerami. Jeśli jednak będziecie musieli to zrobić zadbajcie o to, aby zabawa ta była pożyteczna dla waszego maleństwa. Czy świat Adibu okaże się dobrym wyborem? Tego dowiecie się z poniższego tekstu.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. Heheheheh, wstęp po prostu fantastyczny – praktycznie popłakałem się ze śmiechu. Reszty przepraszam, ale nie czytałem, mój następca jakoś woli grać w Lego Indiana Jones i Hugo część 523 i raczej przy tym pozostańmy. . . 😉

Skomentuj Wojtek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here