Choć Mass Effect spotkało się z dość sporym niezadowoleniem ze strony co bardziej konserwatywnych miłośników gier RPG, nie da się zaprzeczyć, że osiągnęło gigantyczny (zasłużony!) sukces. Dowodem na to są chociażby średnie ocen zbierane w sieci, które nawet po dwóch latach od premiery wciąż wynoszą ponad 90%. Czy dziwi więc kogokolwiek, że powstaje sequel?

Chyba nie, tym bardziej, że BioWare od początku zapowiadało, iż zamierza rozwinąć swój projekt w trylogię, o ile jej pierwsza część spotka się z należytym odzewem. Mass Effect 2 zostało zapowiedziane oficjalnie w marcu bieżącego roku. I choć minęło już ponad pół roku, wciąż nie wiemy na temat „dwójki” zbyt wiele.

Spis treści

Powstanie z martwych

Małe „bum”

Shepard, główny bohater poprzedniej gry, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Tak przynajmniej uważano do momentu, gdy ujawniono pierwsze materiały z kontynuacji. Sugerowały one, iż nasze wcześniejsze alter ego zginęło w akcji lub zalicza się do osób zaginionych. Na szczęście okazało się to nieprawdą, a na Komandora czeka kolejna misja do wykonania. Opowiadana historia rozpocznie się mniej więcej w dwa lata po tym, jak udało nam się pokonać pierwsze zagrożenie i zapobiec inwazji Żniwiarzy. Choć jeden niszczycielski wróg został wyeliminowany, na inteligentne rasy czekają kolejne „niespodzianki”. Na rubieżach znanych światów zaczynają znikać całe kolonie. By wyjaśnić te zajścia, Shepard będzie zmuszony nawiązać współpracę z tajemniczą organizacją Cerberus, której przedstawiciele potrafią podjąć nawet najbardziej destrukcyjne decyzje, byle tylko zadbać o bezpieczeństwo ludzkości.

Bardzo interesująco zapowiada się kwestia podejmowanych przez nas decyzji. Oto okazuje się, że Komandor będzie mógł obrać taką ścieżkę, która być może i doprowadzi go do finału, ale opłakanego w skutkach. W zakończeniu drugiej części może się okazać, że Shepard zginie (nie wiadomo w jaki sposób, choć plotkuje się o poświęceniu życia dla dobra innych i… samobójstwie). Przez cały czas trwania rozgrywki będziemy zdobywać doświadczenie, kolekcjonować załogę, zbierać informacje i przygotowywać statek. Choć na pewnym etapie możliwe będzie przejście prosto do końcowego zadania, autorzy zaznaczają, że warto będzie przyłożyć się do organizowania najtrudniejszej z misji.

Drużyna Pierścienia

Prawdziwa śmietanka czeka na nas w temacie drużyny, którą będziemy musieli zebrać i wytrenować (bądź też zwyczajnie przyzwyczaić do kooperacji…). W sumie będzie to dziesięć postaci, z których przedstawiono jak dotąd zaledwie część. Pierwszą jest nasza „stara znajoma”, Tali’Zorah nar Rayya, czyli quarianka, która towarzyszyła nam w pierwszym Mass Effect. Nie jest pewne, czy dostępna będzie od początku. Dwie kolejne osobistości to biotyk Jacob Taylor i informator Miranda Lawson, bohaterowie Mass Effect Galaxy. Ich rola, a zwłaszcza Mirandy, ma mieć duże znaczenie w przebiegu fabuły ME2.

Drell

Duże oczekiwania kierowane są w kierunku dwóch kolejnych towarzyszy. Mowa o Gruncie, krogańskim najemniku o bardzo nieprzewidywalnym charakterze, oraz Subject Zero, kobiecie, której przeszłość skrywa równie wiele, co tajemnicze tatuaże pokrywające jej ciało. Inni członkowie drużyny, których powinniśmy się spodziewać, to nienazwany jeszcze salarian, określony przez twórców jako „Clint Eastwood pośród naukowców” oraz… geth. Ten ostatni ma być nietypowym bohaterem, noszącym zbroję podobną do tej, w której często widzimy Sheparda (istotę mogliśmy oglądać w pierwszym zwiastunie gry). Wciąż jeszcze brakuje nam kilku z towarzyszy, możemy być jednak spokojni – już na wstępie zapowiadano, iż będą oni jeszcze bardziej zróżnicowani niż w części pierwszej. I jak na razie bez wątpienia ekipa BioWare idzie we właściwym kierunku.

Co było i jest

Już w momencie pierwszych wzmianek o Mass Effect 2 autorzy prosili, by grający w „jedynkę” pomyśleli o zachowaniu swoich stanów zapisu. Decyzje, jakie podjęliśmy w pierwszym ME bezpośrednio wpłyną na to, co zobaczymy w dalszej historii. Które sytuacje będą mieć znaczenie? Ostrzegamy, spoilery dotyczące pierwszej gry!

Przede wszystkim to, kogo wysłaliśmy na śmierć: Kaidana lub Ashley. Istotne będzie to, jak potraktowaliśmy Wrexa (mieliśmy okazję do zabicia go na Virmire) oraz czy ocaliliśmy Radę Cytateli w finale części pierwszej.

Grunt… to opanowanie… a z nim u niego naprawdę bywa trudno…

Inne wspomniane kluczowe decyzje to chociażby fakt ocalenia lub zlikwidowania Królowej Rachni (po premierze ME pojawiło się wiele głosów twierdzących, że wątek ten nie został należycie rozwinięty), nawiązanie romansów z członkami drużyny oraz sposób, w jaki potraktowaliśmy Conrada Vernera. Dodatkowe korzyści płynąć będą ze zdobycia sześćdziesiątego poziomu doświadczenia i „wymaksowania” statusu Renegade lub Paragon. Niestety nie wszystkie informacje na temat naszej postaci zostaną przeniesione (wiąże się to m.in. z przebudową systemu klas). Co za tym idzie na początku zabawy będziemy mogli zmienić wygląd Sheparda (lub też pani Shepard), a nawet klasę. Jeżeli posiadamy kilka stanów zapisu, gra pozwoli na wybór dowolnego z nich.

Stare i nowe

Sporo modyfikacji związanych będzie z systemem walki, który w ME2 ma jeszcze bardziej przypominać królujące obecnie strzelanki. Pojedynki mają być żywsze, a za taki stan rzeczy odpowiadać będą między innymi zmiany związane z przegrzewaniem się broni (od tej pory będzie można „ostudzić” ją w sposób podobny do Active Reload z Gears of War), nowy system osłon i rozkazywania ekipie, możliwość strzelania w konkretne kończyny wrogów (i np. sprawienia, że oponent będzie kulał) czy niezbędne w niektórych sytuacjach poprawki Sztucznej Inteligencji. Zniknie system medi-gelu, zamiast którego znajdzie się automatycznie powiększający się pasek zdrowia.

Wszyscy grający w Mass Effect pamiętają dobrze, jak uciążliwy potrafił bywać ekwipunek. Nie znamy jeszcze konkretów, jednak ma on zostać całkowicie przebudowany, tak by przyśpieszyć wszelkie operacje. Mówi się chociażby o przeniesieniu niektórych z właściwości dodatków do broni na naboje, które będzie można zmieniać z podręcznego menu w czasie samych walk. Deweloperzy obiecują też tchnięcie życia w otaczające nas światy. Volusi i Elcorzy, dość charakterystyczne rasy z ME, tym razem „nauczą się” chodzić, a szeregi obcych zasilą chociażby rybo podobni vorchowie czy znani z zabójczych umiejętności drellowie.

O miłości ma…

Nie mogło też zabraknąć kilku starych i sprawdzonych rozwiązań, okraszonych jednak szczyptą zmian. Znów będziemy mogli skupić się na eksploracji mniej znanych planet, jednak tym razem ich odwiedzanie nie powinno kończyć się na przeczesywaniu trzech bliźniaczo podobnych bunkrów/laboratoriów badawczych. Nowe światy mają bardziej przypominać miejsca, które odwiedzimy wojując z zadaniami głównymi. Z grona znanych postaci na pewno powrócą: Liara T’Soni, Ashley Williams, Jeff „Joker” Moreau, Nassana Dantius i starszawy nawigator Pressly. Powróci system romansów, a tym razem do naszego łoża trafi chociażby wspomniana już Subject Zero. Powrócą też kochane windy! Okej, żartujemy w tym miejscu, można już ustabilizować oddech… Zamiast nich spotkamy się z nowymi ekranami ładowania, stanowiącymi element gameplayu, dzięki któremu dowiemy się jeszcze więcej na temat galaktyki przez nas przemierzanej.

Cierpliwość cnotą

Brak nam w ostatnim czasie dobrych gier RPG. Mass Effect 2, ze względu na sukces starszej siostry, już na starcie ma od graczy dużą kartę zaufania. Wiele z planowanych nowości może się okazać strzałem w kolano, należy jednak pamiętać, że wprowadza je ekipa, która niejednokrotnie udowodniła, że wie jak zrobić coś, by to się przyjęło. Osobiście wierzę w to, że sequel będzie kolejnym naprawdę udanym rozdziałem przygód Sheparda. Z tym właśnie przekonaniem będę czekał do stycznia przyszłego roku, wypatrując premiery gry i jednocześnie śledząc każdą najmniejszą informację.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

15 KOMENTARZE

  1. bioware nie strzela sobie w kolana :Pps: ja jestem crpgowym konserwatysta ale na me nie narzekalem ;)@sensei – ciezko sie cieszyc czytajac co piszesz z takim wydzwiekiem, ale moze me podobnie jak kiedys diablo stworzy jakiestam ‚odnoze’ crpg ? nie wiem, ale na te chwile bioware jest jak najbardziej rozgrzeszone – raz ze me mimo wszystko ma to co dobry crpg miec powinien, dwa – przeciez ta firma niemal jednoczesnie serwuje nam oldskoolowego crpga w ktorym wszystko co kiedys bywalo w crpgach – jest. zreszta ja uwazam ze dopoki pojawiaja sie takie wlasnie gry w starym stylu nie ma co panikowac 😛

  2. Mnie tylko dobija pewien trend. Gdy tylko jakaś gra sprzedaje się znakomicie, to zaraz kombinują co by tu uprościć. Może wtedy jeszcze lepiej się sprzeda. Samoregenerujące się tarcze i zdrowie zaczynają zatruwać coraz więcej gier. Nic tylko za winklem odczekać, podładować się, a potem alleluja i do przodu. Normalnie jak w darmowych mmo od żółtków.

  3. Na nic bardziej nie czekam jak na Mass Effect 2. Styczeń wydaje się być bliski a jednocześnie tak odległy 😉 Czas oczekiwania na drugą cześć trylogii umilę sobię pocinaniem w „staroszkolnego” Dragon Age. Choć oprócz systemu walki D&D oraz pełnej władzy nad kompanami widzę w nim więcej Mass Effect niż starej szkoły w postaci Baldurs Gate. I jest to, oczywiście, bardzo pozytywnym aspektem.

  4. Mam podobne obawy, jak sensei- coraz więcej gier ma te przeklęte odnawiające się paski zdrowia. Może od razu w opcjach rzucić możliwość „godmode” i po sprawie? No i ta zmiana z cRPGa na hack’n’slasha (shoot’n’blow up?), koszmar, już ME był niebezpiecznie blisko granicy. Mimo to jedynkę przeszłam z przyjemnością, na dwójkę czekam i czytam wszelakie informacje o niej, ale obawiam się, że już nie będzie można jej zaliczyć do grupy cRPGów. Ech. . .

    • Mam podobne obawy, jak sensei- coraz więcej gier ma te przeklęte odnawiające się paski zdrowia. Może od razu w opcjach rzucić możliwość „godmode” i po sprawie? No i ta zmiana z cRPGa na hack’n’slasha (shoot’n’blow up?), koszmar, już ME był niebezpiecznie blisko granicy. Mimo to jedynkę przeszłam z przyjemnością, na dwójkę czekam i czytam wszelakie informacje o niej, ale obawiam się, że już nie będzie można jej zaliczyć do grupy cRPGów. Ech. . .

      Ależ moja droga to był erpeg tyle, że nie computer role-playing tylko action role-playing. A to różnica kolosalna. Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że pojawiają się głosy krytyki takiego podejścia firmy legendy czyli Bioware ale jak widać po Dragon Age (czyli projekcie równoległym) oni chcieli mieć strzelanko erpega w swoim portfolio. Chcieli mieć swoje uniwersum na wzór Star Warsów, więc powstanie tworu takiego jak Mass Effect nie jest żadnym zaskoczeniem. A tym bardziej dla mnie nie jest zaskoczeniem strzelankowy charakter tej gry. Nie wyobrażam sobie ME z systemem D&D, skomplikowanym HUDem i z niezliczoną ilością opcji wyświetlających się naraz na ekranie. To miał być tytuł z mocną historią, ciekawymi wątkami, rajcującym, świetnie poukładanym uniwersum oraz z shooterowym, dynamicznym systemem walki i taką właśnie grą jest. Reasumując – narzekanie na strzelanie w ME to ignorancja i przyznanie się do posiadania klapek na oczach. Bo jak można narzekać na budowę Mass Effecta skoro ten tytuł miał być dokładnie taki jaki jest?PS: Ja wiem ,że Baldury, Torment czy Fallouty były przekozackimi cRPG ale dziś uproszczony ale nadal bardzo rajcowny Mass Effect jest czołowym erpegiem na rynku i jak komuś to nie pasuje to niech przestanie grać w erpegi. Proste rozwiązanie a oszczędzi wielu osobom rozczarowań na miarę ostatniego Fallouta.

      • Reasumując – narzekanie na strzelanie w ME to ignorancja i przyznanie się do posiadania klapek na oczach. Bo jak można narzekać na budowę Mass Effecta skoro ten tytuł miał być dokładnie taki jaki jest?

        Jak pisałam we wcześniejszych postach- nie narzekam na wątek główny czy ogólną budowę gry, oprócz wspomnianych wcześniech piekielnych subquestów. Wiedziałam, że strzelanie będzie znaczącą częścią ME, tak samo jak śliniąc się drzewiej na Obliviona też wiedziałam, że będę się przedzierać przez całe tabuny przyszłych zwłok. To, co mnie martwi to fakt, że upraszczanie ME2 (jak i wielu inych gier) zabija po kroku wyzwanie, które autorzy gry przed nami stawiają. Nie jestem jakąś masochistką, żeby powtarzać dane starcie po kilkanaście razy gdy ciągle mnie zabijają, ale zbytnie ułatwienia psują mi wrażenia i satysfakcję z dobrze spełnionego graczowskiego obowiązku:)Śledząc na bieżąco wieści o ME2 wiem, czego się spodziewać (i nie wszystkie rozwiązania mi się podobają) ale i tak grę kupię i będę się radować, bo, jak pisałeś, Mass Effect jest czołowym rpgiem na rynku, z czym się całkowicie zgadzam i wyczekuję premiery:)@twilitekid – też mam nadzieję, że pozamiata, szczególnie, że dwójka była jakaś niekonkretna, choć kiedyś tam Jolo pisał, że warto do niej siąść ponownie i dać szansę 🙂

  5. No i ta zmiana z cRPGa na hack’n’slasha (shoot’n’blow up?), koszmar, już ME był niebezpiecznie blisko granicy.

    Jeżeli Mass Effect był dla Ciebie prawie hack’n’slashem, to może zagraj w niego raz jeszcze. Tym razem z otwartymi oczami.

    • Jeżeli Mass Effect był dla Ciebie prawie hack’n’slashem, to może zagraj w niego raz jeszcze. Tym razem z otwartymi oczami.

      Przeszłam ME dwa razy, obiema „ścieżkami”, chwilowo nie planuję powrotu. Nie zrozum mnie źle- podobał mi się bo inaczej bym nie zagrała, tylko liczyłam na bardziej RPGowe podejście do sprawy (na takie się napalałam;)- bardziej zróżnicowane subquesty, a nie tylko „leć na planetę/statek i zastrzel. . . ” Dla mnie często subquesty są ciekawsze niż misje z głównego wątku, dlatego zwracam na nie szczególną uwagę. Do głównego wątku i interakcji między postaciami nie mam zastrzeżeń a zdaję sobie sprawę, że cRPG to nie papierowe RPG i często nie ma innego wyjścia jak tylko przebić się przez wrogów toporem/pistoletem. Mass Effect to jedyny oprócz KoToR-ów cRPG w klimatach sf-kosmicznych, w który zagrywałam się godzinami, dlatego nie podobają mi się zmiany, które przybliżą rozgrywkę do FPSów.

  6. Subquesty był porażką i to powiedziano już sto razy. Ale Mass Effect to jeden z najlepszych RPG tego dziesięciolecia i to głównie ze względu na fabułę i konstrukcję świata. Dlatego właśnie pisanie „ME” i „hack’n’slash” w jednym zdaniu to profanacja 😉

  7. Mass Effect to jedyny oprócz KoToR-ów cRPG w klimatach sf-kosmicznych, w który zagrywałam się godzinami, dlatego nie podobają mi się zmiany, które przybliżą rozgrywkę do FPSów.

    No to co powiesz na Deus Ex – FPSa i RPG w jednym ; ). Nie ma co się zamykać na nowe rozwiązania. Owszem – może się to czy tamto nie podobać. Ale nie można jechac po Mass Effect za to, że wygląda jak wygląda. Ta gra od początku taka miała być. I jeżeli ktoś spodziewał się mniejszej ilości strzelania, to chyba trafił na ten tytuł po prostu w ciemno.

    • Wiem, że o subquestach truli już wszyscy na wszystkich portalach, ale najwyraźniej trauma u mnie pozostała i w sennych koszmarach widzę po raz kolejny te same budynki 🙂 Może przez te miesiące, kiedy wyczekiwałam na Mass Effect wytworzyłam jakiś cudowny obraz tego, jak będzie wyglądał a okazało się trochę inaczej (ale zazwyczaj tak jest, jak sie coś idealizuje). Może rzeczywiście nie doczytałam albo nie chciałam przyjąć do wiadomości, że ME to action-rpg (czy to stwierdzenie nie jest aż taką profanacją?:)

      No to co powiesz na Deus Ex – FPSa i RPG w jednym ; ).

      Deus Ex był/jest świetny, zresztą możliwe, że w oczekiwaniu na ME2 wydrę go ponownie od kumpla.

  8. albo nie chciałam przyjąć do wiadomości, że ME to action-rpg (czy to stwierdzenie nie jest aż taką profanacją?:)

    Nawet nie profanacją, a wręcz pochwałą ; ). Przecież już KotORy były bardzo „action”.

    Deus Ex był/jest świetny, zresztą możliwe, że w oczekiwaniu na ME2 wydrę go ponownie od kumpla.

    No ja mam nadzieje, że niedługo zawita DX3 i że pozamiata ; ).

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here