Mięso na kartki, czołgi na ulicach i prześladowania działaczy na rzecz wolności i demokracji. Górnicy na „Wujku”, Pyjas, Radom i Zbyszek Goldewski – każdy Polską Rzeczpospolitą Ludową może oceniać po swojemu, faktem jest niezbitym, że wielu ludzi walczyło o zmiany i w końcu te zmiany nastąpiły. Ja się z tego cieszę, bo mogę jechać dokąd chcę, zły milicjant z gumową pałą nie zamyka mi ust, a w pracy może mnie co najwyżej prześladować szef z wizją realizacji 110% planu (na szczęście na takiego nie trafiłem), a nie komunistyczny aparatczyk. Jest dobrze.

Ale zastanówmy się, co PRL zabrał nam jako graczom? Czy ograniczenia ekonomiczno-polityczne wywarły na nas jakieś piętno? Moim zdaniem tak – przynajmniej na tych, którzy urodzili się w czasach mojego dzieciństwa, albo nawet jeszcze wcześniej (mówię tu o latach siedemdziesiątych). Z powodu żelaznej kurtyny mogliśmy bowiem co najwyżej pograć sobie w Wilka i Zająca łapiących jajka, a ominęły nas naprawdę złote czasy konsol telewizyjnych.

Być może to ogólnie specyfika europejska (w nieciemiężonej Wielkiej Brytanii też królowały ZX Spectrum, Amstrad i C64, a nie konsole), ale przez te wszystkie lata nie mieliśmy przecież dostępu do najnowszych i najciekawszych osiągnięć w dziedzinie gier wideo. Takie cuda, jak MSX, Vectrex, Atari 2600, a później także Nintendo Entertainment System czy Sega Master System są nam w ogóle i absolutnie nieznane. Ominęła nas era konsol, które bawiły w swoim czasie cały świat, a my praktycznie nic o nich nie wiemy.

Później zresztą też nie było lepiej, bo walcząc z galopującą inflacją i martwiąc się, jak sobie poradzić na nowym, wolnym rynku, nasi rodzice musieli z trwogą patrzeć na ceny złapanych przez Wilka i Zająca jajek, zamiast kupować nam dostępne gdzieniegdzie GameBoye, Segi Saturny, czy nawet pierwsze PlayStationy. Jeśli ktoś miał w domu jakikolwiek komputer osobisty, choćby i gumowego spektrasia, to już był bossem, a wszystko ratowały łatwo-piratalne gry. Gdyby jeszcze do naszej wyimaginowanej konsoli trzeba było kupować kartridże, to już w ogóle nie byłoby o czym gadać. No i nie było – co najwyżej ktoś miał w domu podrabianego Pegasusa, ale tym raczej nie było się co chwalić.

I ja osobiście czuję się nieco upośledzony. Kiedy gdzieś ktoś mówi o tym, jak wyglądał pierwszy Metal Gear na MSXa, to ja nie mam pojęcia o co chodzi. Snake występował w dwóch wymiarach? Miał siedem różnych wersji na różne platformy? Nigdy bym nie pomyślał. Skąd się wziął Mario, Sonic i cała hałastra postaci, które dziś są kultowe? Nie wiem. Muszę czytać, szukać, żeby choć częściowo zachować twarz średniej wielkości eksperta od gier. Nie dane mi było zakosztować konsol ośmiobitowych i za to właśnie obwiniam PRL.

Oczywiście nie podchodźmy do tematu zbyt poważnie – byłbym szczęśliwy, gdyby największą zbrodnią komunistyczną było pozbawienie graczy dostępu do konsol. Ale ostatecznie to też jest jeszcze jedna szkoda, którą wyrządziły nam zamknięte granice. Jeszcze jedna szpileczka, którą Sowiecka Moskwa nam wbiła, a skoro tak bardzo kochamy gry, no to jednak odebrano nam (a raczej naszym ojcom) coś ważnego. Jak to dobrze, że te czasy już odeszły i że teraz mogę do woli wydawać ciężko zarobione pieniądze na gry po 250 zeta. Dziękuję za to i Wałęsie, i Gwieździe, i Walentynowicz, i Tuskowi, i Kaczyńskim, i Macierewiczowi.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. A ja sie nie zgadzam do końca. Wiem skąd się wzioł Sonic, grałem na Sedze Mega Drive, na oryginalnym NESIE (miałem oryginała, nie Pegasusa). Grałem na ZX Spectrum i widziałem dwuwymiarowego Metala. Mam teraz 26 lat i nie miałem strasznych trudności wcześniej z dostepem do tych gier. Nie obwinaiłbym tu komuny, bo kiedy ja grałem w te rzeczy to już komuny nie było. Może nie zrozumiałem felietonu?

  2. W przypadku NES-a przynajmniej mieliśmy jakiś wschodnioeuropejski substytut, w postaci legendarnego Pegasusa. A SNES-a, który przecież królował w czasach, gdy ZSRR już nie było, większość osób widziało tylko jako okienko emulatora ;)Aha, jeszcze jedno. Mal, na MSX-a nie wyszedł żaden Metal Gear Solid, ani Metal Gear Solid 2. To się nazywało Metal Gear po prostu 🙂 Solid był dopiero na PSX, w 1998 roku 🙂

  3. Kradzieje. . . . Ja obwiniam komunę o obecne piractwo, o mentalność jaka została w nas zaszczepiona, o jakże naturalne podejście do brania wszystkiego co się da, bo „jak nikomu konkretnemu nie zabieram to nie kradnę”. ??No cóż. . . „kto nie kombinuje ten nie ma” i to w nas zostało i nie wiem kiedy takie zachowania w naszym narodzie zostaną wyplenione. Nawet nie jestem w stanie obwiniać ludzi, za to, jacy się stali przez tamte czasy. W swoim otoczeniu jestem dziwakiem, że kupuję oryginały, a powinno być chyba odwrotnie.

  4. Ostatnio na którymś kanale „Discovery” był film właśnie o początkach gier video. Pokazywali kto wymyślił Mario, skąd się wziął Donkey Kong, Sonic itd. Bardzo fajna historia, wywiady, gameplaye 🙂 itd. Znając Discovery to w kółko przez rok będą to puszczać (albo i puszczali od roku, ale się nie załapałem do tej pory :)) i można się dokształcić. Faktycznie, mnóstwo z tych „kultowych” postaci jest u nas nieznana. No, może Donkey Kong był gdzieś na automatach (sam grałem), ale Mario czy Sonic, to już dla nas egzotyka. Same automaty były w PRL rarytasem. Jakieś stare z demobilu ludzie sprowadzali i tak rodzili się lokalni milionerzy. Zresztą w USA do dziś automatów do grania stoi sporo, a u nas tylko jednoręcy bandyci 🙁 Jak się trafi jakaś „normalna” gra, to chyba przypadkiem. @voltar: skoro obwiniasz komunę o piractwo, to w USA czy DE był chyba totalitaryzm komunistyczny, bo tam jeszcze więcej piracą. To jest po prostu mentalność ludzi – na całym świecie. Jak masz wybór, zapłacić albo wziąć za darmo, to sorry, ale płacenie jest dziwactwem. Mówię tu o czystej ekonomii, nie o prawie.

  5. siergieju: Masz rację, choć to się nazywało dokładnie: Metal Gear 2: Solid Snake ;)Ale już poprawiam, my bad. http://pl. wikipedia. org/wiki/Metal_Gear_2:_Solid_Snake

  6. Kto przegapił złoty wiek to przegapił , pamiętam jak dziś ,długo oszczędzane pieniążki poszły na supernintendo ale nie żałowałem , kartridże wymieniałem i kupowałem na kultowej giełdzie komputerowej na grzybowskiej w Warszawie . Były to czasy amigi i początki pc , chociaż miałem amisie 500 to jednak snes rządził w domu , tabuny kumpli grających na super bombermanie w 4 osoby naraz oraz turnieje na pięknych portach street fighteer 2 ,Samurai Shadow,Fatal fury to było to (konwersje na amisie i pc były biedne przy wersjach snes) , wpadł mi wtedy również kartridż z final fantasy 6 i to właśnie wam kradzieje zabrali 🙂 , jrpg , pewnie dlatego do dziś niektórzy nie mogą przekonać się do japońskich produkcji bo po prostu nie mieli z nimi styczności w dzieciństwie. Mnie tam odpowiadała sytuacja gier w Polsce w latach 90+ , Brakuje szczególnie giełd komputerowych i tego klimatu jaki tam panował , te ożywione rozmowy o grach , szum pracujących stacji dysków oraz wszędzie rozwieszony kartki z nowościami oraz pseudokatalogi z kartkami powycinanymi z amiga action , master games. . . A jak jest dziś każdy widzi. . .

  7. Miałem to szczęście że snesa miałem od wujka zza oceanu więc liznąłem tego trochę w dzieciństwie A i pegaza u mnie w domu nie zabrakło. Największym klasykiem był i pozostanie Mario,chyba każdy w to grał. Jrpg poznałem dopiero przy okazji PlayStation i Final Fantasy 7. A teraz mam emulator i nadal odkurzam stare giery bo czasami potrafią zaskoczyć bardziej niż współczesne superprodukcje. Np. taki Yoshi island zachwyca liczbą pomysłów jaką Nintendo udało się zawrzeć w tak starej grze. Fajny felieton,podoba mi się,miło się go czytało.

  8. Nes. . . a właściwie w moim przypadku pegasusu to było coś , duble dragon 1,2,3 , jackie chan , rygar,super mario,contra i wiele innych no i te kartridże po 100 gier ^^ gdzie połowa się powtarzała. Próbowałem potem z giełdy jeszcze megadrive segi ale tu było gorzej z grami , no i szaleństwo Mortal Kombat , pamiętam ze wydałem wtedy 300 zł !!!! na karta z MK 3 , dziewczyna się tylko w głowę popukała , no cóż one nie wiedzą co to znaczą kultowe gry a szczególnie wtedy jak się było młodszym i miało się więcej czasu na granie. .

  9. Nes. Ukształtował moja miłość do gier:) – co prawda we wczesnych latach 90, ale jednakMario Bros. 3, Dizzy, Micro Machines, G. I. Joe, Soccer Simulator, Contra, Tank, Street Fighter 2, Mighty Final Fight, Kick Master oraz wiele wiele innych. . Do dziś mam emulator Pegasusa na moim PSP xD

  10. A ja właśnie wygrzebałem na strychu mojego Pegasusa i najlepsze gry jakie posiadam (Mission Impossible, Jurasic Park, Metal gear, Top Gun, Contra). Nie macie pojęcia jak ta padlina graficzna i dźwiękowa potrafi jeszcze wciągać. BTW komuny. Dwadzieścia lat minęło a my mamy NATO, UE, internet i gry w prawie ludzkich cenach. Nie żałuję, że żyję w tak „ciekawych czasach”.

  11. ja na pegasusie nawalam w nieskończoność w goal 3 gra nie do przebicia, a moja siora to tylko w jedno sztandardowego mario na którym jest jeszcze 100 innych gier a ona ciągle w to

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here