Startowali dawno, dawno temu, z mniej więcej tego samego pułapu. Grafika mogła pochwalić się dwoma kolorami (a właściwie jednym, bo czarne było tło), a dźwięk – jednym piskiem. Tak się to wszystko zaczęło i od tej pory grafika i dźwięk przebyli bardzo różne drogi. Ta pierwsza porusza nasze serca, zmysły i portfele. Wciąż wyglądamy ziemi obiecanej – fotorealizmu, który zamieni nasze gry w interaktywne filmy i to nie takie, jakie widzieliśmyw latach dziewięćdziesiątych, ale prawdziwe, niesamowite i realistyczne.

Podczas, gdy w dziedzinie grafiki pole do popisu jeszcze jest i to bardzo duże, dźwięk (choć traktowany często po macoszemu przez producentów gier) zaszedł tak daleko, że trudno tu o jakieś szczególne innowacje. Producenci dość szybko nauczyli się tworzyć realistycznie brzmiącą muzykę (dzięki technologii MIDI), a potem zaczęli wykorzystywać nagrywane próbki dźwiękowe, które zapewniły nam audiorealizm z najwyższej półki. Kiedy dwadzieścia lat temu odpalało się X-Winga, cutscenki były opracowane w 256 kolorach, a postacie były kiepsko animowane, ale mówiły głosem żołnierzy imperialnych, a nawet samego Dartha Vadera. I tak jest do dziś – postacie w grach nie wyglądają jeszcze jak prawdziwi ludzie, ale mówią głosem profesjonalnych aktorów. Zdigitalizowany 50 Cent ma twarz i ruchy manekina, ale jego piosenki brzmią jak na płycie CD. Brawo.

Czy to znaczy, że w dziedzinie dźwięku nie zobaczymy już nic nowego? I tak i nie. Co prawda specjalistom udało się osiągnąć technologiczną perfekcję, ale na pewno nie perfekcję kreatywną. Umysłów nie muszą już wytężać programiści i technolodzy dźwięku. Sprężać się muszą projektanci – niech wymyślają nowe sposoby na użycie istniejącej technologii, niech kreatywnie wykorzystują dźwięk, bawią się nim, wymyślają zupełnie nowe zastosowania. Doskonałym przykładem jest choćby Guitar Hero. Jeśli chodzi o technologię, ta gra mogła równie dobrze powstać i 10 lat temu. Ale dopiero niedawno ktoś wpadł na pomysł takiej gry. I teraz zarabia miliony.

Nowe rodzaje gier muzycznych, dźwięk interaktywny, gry polegające tylko i wyłącznie na wrażeniach słuchowych – na pewno jest jeszcze wiele dziedzin, w których można wynaleźć coś nowego. A inżynierowie i programiści? Niech też nie próżnują. Skoro odtwarzanie doprowadzili do perfekcji, niech teraz nauczą komputer słuchać… Od lat obiecują nam gry (oraz aplikacje) sterowane w całości głosem i jak na tych obietnic zrealizować się nie udało. A może niech nauczą komputer tak posługiwać się głosem, żeby umiał on przekonująco „przeczytać to”, co zapisano w postaci pliku tekstowego? Biorąc pod uwagę, że do dziś niektórzy aktorzy występujący w grach nie opanowali tej trudnej sztuki, pole do popisu jest.

Grając, często pomijamy dźwięk w swoich zachwytach – uważamy, że to grafika jest świetna, podczas gdy to właśnie dźwięk w grach sięgnął już szczytów realizmu (o ile oczywiście został odpowiednio zaimplementowany). Ale udział dźwięku w zapewnieniu nam przyjemności z gry jest nieoceniony. To właśnie dzięki niemu jesteśmy w stanie uwierzyć, że oto misję zleca nam prawdziwy król, a nie blada, nie do końca idealnie wyteksturowana kukła. To dzięki niemu słyszymy ryk silnika i pisk opon. Posłuchajmy czasem, co nasz komputer ma nam do powiedzenia. Naprawdę warto!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Świetny artykuł! A ode mnie jeszcze dodam, że są takie gry, o których istnieniu wie pewnie niewielu graczy, dźwiękowe gry komputerowe. Jest nawet Polska grupa, która od paru lat produkuje tego typu gry pod nazwą Klango Games. Nie ma w nich w ogóle grafiki!!! Cała rozgrywka bazuje na dźwiękach, a właściwe na właściwym umieszczeniu ich w przestrzeni. Na początku trochę to dziwne, że klikamy na klawie, a na ekranie nic się nie dzieje 🙂 ale tutaj dopiero można docenić naprawdę wszystkie możliwości naszych słuchawek, czy zestawów surround. Mimo, że Klango jest głównie dla niewidomych i niedowidzących to baz problemu może w nie też grać osoba zdrowa. Jak na razie to głównie same proste gry logiczne lub zręcznościowe, w tym wiele z nich darmowych, ale trwają już prace nad prawdziwym, pełnowartościowym dźwiękowym RPG!

  2. Dobry dzwiek to polowa sukcesu gry. Potege dzwieku odkrylem lata temu, przy okazji bodajze Command and Conquer – albo czegos w tym stylu. Sam dzwiekowki wtedy nie posiadalem, ale jako ze kumplowi poszedl komp do serwisu na pare tygodni, to „dla sprawdzenia” wypozyczylem jego karte i zamontowalem u siebie. Dosc powiedziec, ze kiedy przyszlo oddac karte z powrotem – przestalem grac. Po prostu po 2 tygodniach grania z dzwiekiem i naglym go wylaczeniu – gra stracila jakikolwiek sens – bez dzwiekow nie bylem w stanie ogarnac tego co dzieje sie na ekranie, pomimo tego, iz 3 tygodnie wczesniej nie mialem z tym specjalnych problemow. A dzisiaj w grze brak dobrego dzwieku moze zepsuc caly efekt, nawet przy fotorealistycznej grafice.

  3. Udział dźwięku jest nieoceniony i pod tym się podpisuję rękoma i nogami. Bez takiej wspaniałej ścieżki dźwiękowej Wiedźmin straciłby w moich oczach wiele ze swej miodności. Nigdy nie zapomnę jak rozpocząłem akt 4. To było niesamowite przeżycie, że aż cieplej się na sercu zrobiło. Drugą grą, której muzyka na zawsze pozostanie w mej pamięci jest Fallout (Fallout 2 nie do końca bo mniej jest w nim bardzo ciężkich kawałków). Wchodząc do Junktown czy Necropolis można usłyszeć specyficzne kawałki tak bardzo przybliżające tragedię jaka się rozegrała wiele lat wcześniej. Wszystko co widzimy jest takie a nie inne dzięki tej strasznej wojnie i muzyka oddaje taki stan rzeczy w 100%. Oczywiście jest to jeden z elementów składających się na wyjątkowość F1 ale dziś, po 11 latach od premiery, najbardziej przeze mnie doceniany (Grę skończyłem kolejny raz dwa tygodnie temu). Kończąc tego posta muszę powiedzieć, że bez odpowiedniej ścieżki dźwiękowej nie da się stworzyć gry wyjątkowej 😉 Na pewno nie w dzisiejszych czasach. Pamiętajcie, że grafika przeminie, świetna animacja przeminie, a piękna i klimatyczna muzyka będzie na nas oddziaływać tak samo jak w dniu premiery.

  4. Ech. . . przypominają mi się początki pogoni za dźwiękiem i lutowanie 10 rezystorów i jednego kondensatorka do portu LPT aby mieć Covoxa :)Dziś dolne minimum dla mnie to solidny zestaw 2. 1 albo topowe słuchawki. A posiadany aktualnie zestaw 5. 1 to już w ogóle bajka. A to, że gry i ich strefa dźwiękowa są istotne widać po tym, jak wiele soundtracków wydawanych jest osobno. Aby pozwolić sobie na taki ruch trzeba najpierw nieźle popracować nad dźwiękiem – i chwała za to 🙂 Niech brzmi 🙂

  5. Niektóre gry nie mają prawa bytu bez dźwięku. Przecież w takim Silent Hill odgrywał on pierwszorzędną rolę! Dla mnie dźwięk w większym stopniu wpływa na budowanie klimatu, niż grafika. Ostatnio, przy okazji wpisu jola na temat longplay’ów, obejrzałem sobie fragment z FF VIII. Grałem w tę grę ostatnio lata temu i to nie obrazki – lokacje, design postaci, ale właśnie rewelacyjna muzyka sprawiła, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Nie wyobrażam sobie gier bez dźwięku.

  6. Dźwięk jak najbardziej. Muzyka przecież też buduje klimat niepowtarzalny. Ja np. jestem maniakiem Halo, a jednym z czynników jest właśnie niesamowita muzyka którą mam wyeksportowaną do plików mp3 w swoim odtwarzaczu. Po prostu geniusz. Tak jak np. biegniemy z tą swoją drużyną, albo dostajemy baty, a tu zza rogu wylatuje Pelican i taka typowo wojskowa muzyczka, trąbki, bębny, aż się chce krzyknąć „nareszcie wsparcie!” 😛

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here