Valhalla.pl i Sony Computer Entertainment Polska przygotowały konkurs dla prawdziwych wojowników, którzy pokonali już tysiące krwiożerczych bestii.

God of War: Chains of Olympus to kolejna odsłona kultowej bijatyki znanej z konsol Playstation. Tym razem przygodami boga wojny, dzięki mocy Playstation Portable możecie bawić się w dowolnej chwili, w dowolnym miejscu. W grze znajdziecie najlepsze elementy tej serii – szybką, brutalną i nieprzerwaną akcję, charyzmatycznego, ale i śmiertelnie niebezpiecznego Kratosa oraz niepowtarzalny klimat znany ze stacjonarnych konsol. Dodatkowo dzięki fenomenalnej grafice poczujecie się jakbyście zwiedzali wszystkie mityczne lokacje ramię w ramię z bohaterem tej produkcji.

Posiadasz PSP i chcesz poczuć niepowtarzalny klimat God of War w domu, pracy czy na uczelni? Jesteś prawdziwym weteranem elektronicznej rozrywki, któremu mityczne bestie kłaniają się w pas? A może dopiero zaczynasz eksplorować świat gier i wybierasz najlepsze, sprawdzone tytuły? Znasz poprzednie przygody Kratosa i koniecznie chcesz posmakować tego, co przygotowali dla nas autorzy Chains of Olympus? Weź udział w naszym konkursie by mieć szansę wygrania rewelacyjnej figurki boga wojny, skórzanej torby na twoje PSP, pasa umożliwiającego łatwe przenoszenie jednostki, jednej z pięciu kopii God of War: Chains of Olympus i nagród niespodzianek.

Nagrody podzieliliśmy na pięc zestawów. Wielki zwycięzca otrzyma od nas figurkę Kratosa, kopię gry God of War: Chains of Olympus oraz nagrodę niespodziankę. Drugi „wielki wygrany” dostanie torbę, grę i koszulkę. Trzecie miejsce premiujemy pasem na konsolę, kopią przygód Kratosa i nagrodą niespodzianką. Czwarty wyróżniony uczestnik zabawy otrzyma grę i nagrodę niespodziankę, piątemu listonosz wręczy kopię God of War: Chains of Olympus.

Poniżej szczegóły:

Aby wygrać jedną z nagród musisz pokazać, że Twoja siła nie ustępuje legendarnej mocy Kratosa. Złap za klawiaturę i nie przekraczając 2500 znaków opisz walkę boga wojny z potężną, mityczna bestią – daj nam i innym czytelnikom znać jak wygląda łaknące krwi, mityczne monstrum oraz sposób w jaki wygrasz starcie z tym przerażającym potworem. Nie musi to być bestia znana z serii God of War. Popisz się pomysłowością, odrobiną wiedzy na temat walki wręcz (albo bronią białą). Pokaż, że jesteś jednym z pięciu najdzielniejszych i najtwardszych wojowników jakich widział świat.

Aby nie być posądzonym o „kolesiostwo” sami wybierzecie zwycięzców tego konkursu. Zrobicie to poprzez dodawanie plusów osobom, których wpisy najbardziej wam się spodobały. Pięciu użytkowników, którzy w dniu rozwiązania konkursu będą ich mieli najwięcej otrzyma od nas kopię jedną z trzech głównych nagród. W przypadku, gdy kilka wpisów będzie miało jednakową liczbę punktów o przyznaniu nagrody zadecyduje data pojawienia się komentarza. Wcześniejszy wygrywa.

Zwycięzcy w ramach dodatkowej nagrody otrzymają od nas po 50 punktów V. Nie spieszcie się jednak z podawaniem odpowiedzi. Konkurs trwa do 23 maja. Wtedy też ogłosimy, a w zasadzie sami zobaczycie kto wygrał. Zwycięzcy otrzymają od nas prywatną wiadomość z prośbą o wysłanie swoich danych korespondencyjnych. Na ich nadesłanie czekamy przez dwa dni – do północy 25 maja. Jeśli do tej godziny nie otrzymamy danych, któregoś z uczestników konkursu, nagroda trafi w ręce kolejnej osoby, której wpis został odpowiednio oceniony.

Piszcie. Wygrywajcie. Pokażcie, że Wikingowie siłą mięśni i umysłu nie ustępują najbardziej znanemu konsolowemu wojownikowi.

W komentarzach prosimy wpisywać jedynie wiadomości bezpośrednio związane z konkursem.

Aktualizacja: Otrzymaliśmy kilka prywatnych wiadomości z prośbą o zwiększenie liczby znaków, które możecie wykorzystać w swoich wpisach. Doszliśmy do wniosku, że komentarze zawierające maksymalnie 2500 znaków pozwolą wam rozwinąć skrzydła i stworzyć jeszcze ciekawsze wspomnienia z antycznych pól bitwy! Mordujcie na elektronicznym papierze – zdobywajcie prawdziwe skarby.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

55 KOMENTARZE

  1. Szedł dumny i rozgniewany na cały świat w kierunku zachodzącego słońca. To on został wybrany, aby rozprawić się z niszczącą uprawy zboża i atakującą rolników bestią. Odziany był w swiecącą w słońcu srebrną zbroję. W prawej ręce z wszystkich sił trzymał miecz, należący do jego ostatniego przeciwnika – teraz symbol jego siły i potęgi. Idąc myślał tylko o jednym – oby to nie był znudzony synek Zeusa!!!Nagle w oddali pośród zniszczonego zboża ujrzał dziwne, czarne stworzenie z długimi,czerwonymi i szczecinowatymi włosami na grzbiecie, rozmiarem przypominające minotaura. W ciągu sekundy stwór odwrócił się i ruszył w kierunku bohatera. Jego oczom ukazały się skaczące w biegu, hipnotyzujące krwiste oczy. Stwór pierwszym uderzeniem powalił herosa. Zaczął wyć, syczeć i buczeć niczym szykujący się do zadania ostatecznego ciosu rozwścieczony byk. Ruszył ponownie. Heros ostatkiem sił zdołał unieść swój miecz. Potwór nabił się na niego, przebijając swoją szyję. Krew tryskająca z głównej tętnicy zalała bohatera. Wykonał zadanie.

  2. Kratos w świątyni ujrzał dwugłowego demona o poszarpanych skrzydłach, wyższego od siebie, dzierżącego w dłoniach dwa bliźniacze ostrza. Machnął nimi w kształt litery X. Heros wykonał unik i wbił jeden ze swych sztyletów w sufit, łańcuchem podciągając się w powietrze. Demon podleciał do niego i kiedy już razem byli w powietrzu Kratos wbił oba swe sztylety w potwora, łańcuchami podciągnął go w górę sam spadając na ziemie, następnie ściągnął przeciwnika w dół uderzając nim o posadzkę. Słychać było jęk i pękające skrzydła. Demon szybko wstał i ruszył z szarżą. Wojownik parował jego ciosy w bliskim zwarciu do czasu aż potwór odsłonił się. Kratos swym czołem roztrzaskał nos jednej z głów przeciwnika, a dłonią chwycił drugą głowę za szyje i wyrwał ją z częścią kręgosłupa. Przechwycił miecz z jednego bezwładnego teraz ramienia, przewrócił go kopniakiem na plecy i unieruchomił jego uzbrojone ramie przybijając je mieczem do podłogi. Zabrał jego drugi miecz, wbił go w serce i posadzkę. Chwycił demona oburącz za nogi i strzępiąc jego ciało oderwał je od ziemi. Cisnął nim w malowniczy witraż za którym była niekończąca się przepaść w której pogrążyło się martwe ciało potwora.

  3. PrologSzedł. nie zważał na porozrzucane ciała turków. To, co się stało przed chwilą nie miało znaczenia. Ich pogańskie, bezradne ciała uginały się pod ciężarem Kratosa. Niektore łamały się ze względu na naruszony szkielet i brak jakichkolwiek mięśni. Dla Kratosa był to jak miód, miód, który zaraz wypije i będzie musiał po nim wyypic krew przeciwnika. Zdwał sobie sprawę, że rozgniewany jest jeszcze groźniejszy i to go właśnie podniecało. Czy Kazesha. króla turków, rozgniewała furia Kratosa w stosunku do jego ludu, czy może zniszczenie jego fortecy? Kratos próbował myślec o swoim celu, jednak chrzęst ciał trupów mu przeszkadzał. Furia zaczęła go ogarniac coraz szybciej. Musiał odreagowac, jednak wokół tylko trupy. Kazesh czekał na niego w fortecy oddalonej o 1000 ciał turków dalej, więc zostało mu tylko jedno. . . Kratos podszedł do najbliższej balisty. Często już tak robił, więc teraz też nie było problemu. Kiedy poczuł, że dalej już naciągnąc się nie da poderwał nogi do góry i poszybował w górę. Słońce już zachodziło, celując promieniami prosto w Kratosa. Spartanin spojrzał na dół, gdzie ciała leżały porozwalane. Dało to mu pewną energię. Czuł, że leci, aby zabic. Aby zabic za zniszczenie Sparty. ,,Kazesh”Kratos zbliżał się do fortecy. Na dachu był ogromny otwór. Kazesh nawet nie myślał o zastawieniu dachu, więc wszyscy zabarykadowali drzwi i stali przed fortecą. Spartanin rozłożył swoje miecze i skierował się ku otworze. Tnąc powietrze swoimi ostrzami wleciał do miejsca pobytu Kazesha. Już na początku zauważył, że nie będzie walczył tylko z Kazeshem, ale też z bogami. Dali mu oni moc, siłę. Sam Kazesh zajmował teraz pół pomieszczenia. Walka nie będzie łatwa. . . Korzystając z nieuwagi Kazesha, Kratos złożył miecze w jeden, ogromny. Przyspieszył on tym samym swoją prędkośc i zwiększył siłę. Wycelował prosto w szyję. Przeleciał przez nie jak przez masło, jednak wrzask Kazesha powiedział Kratosowi, że to nie koniec. Kratos obrócił się. Kazesh wściekły zaczął biec ku Spartaninowi, ten jednak szybkim unikiem uniknął miażdżącego ciosu olbrzyma. Korzystając z chwili Kratos w biegł na plecy turka wbijając za każdym razem ostrze w cielsko oponenta. Łapy Kazesha na próżno próbowały zwalic Kratosa, gdyż ten za każdym razem wykonywał szybki zwrot w bok, przecinając tym samym skórę olbrzyma. Kiedy doszedł do karku zauważył, że dziura po wlocie zawęziła się. . . Musiał go wykończyc szybko. Podejmując decyzję w jednej chwili Kratos zjechał po kręgosłupie z wbitym ostrzem. Czuł każdą złamaną kostkę, chrzęst był mu już znajomy. Zbliżając się do końca Kratos został zwalony z pleców brutalnie przez Kazesha. Szybka orientacja zbawiła bohatera przed śmiercią. Składając ostrza w łańcuch zakończony mieczem, Kratos wbił je z całej siły w garśc Kazesha. Robiąc łuk Kratos przymierzył się do ostatecznego ciosu prosto w serce. Kratos odczepił się od kończyny i poszybował w górę. Oderwał stamtąd wielki, bogaty żyrandol przecinając łańcuch łączący go z sufitem. Żyrandol poleciał prosto na łeb Kazesha oszołamiając go i dając dostęp do serca. Kratos już spadał na Kazesha. Przygotował się do ataku składając tym razem ostrza w jeden. W celu wyhamowania Kratos przejechał się z wbitym ostrzem w twarz Kazesha. Zgruchotał mu dolną szczękę, która ledwo już się trzymała. Lecąc dalej Kratos przyhamował na klatce i stanął na sercu. Kazesh bez dolnej szczęki próbował błagac Spartanina o życie bełkocząc i plując krwią na całe pomieszczenie. Kratos wiedział, że oferuje mu bogactwa, jednak dla niego liczyła się tylko zemsta, zaspokojenie Tego Pragnienia. Kratos zamachnął się i przeszył serce 3 razy. Olbrzym runął w dół, martwy. Kratos, będąc cały w krwi, poszedł w kierunku straży. Nie wszystko jeszcze skończone. . . PS: Niestety mam zepsutą klawiaturę i nie mogę wciskac ,,ci”, za co bardzo przepraszam.

  4. Szczęk ciężkich krat odbił się echem w ciemnej komnacie, przed którą stanoł Kratos. Światło dnia, które zostawił za sobą, jakimś cudem docierało poprzez kręty, rozpadający się korytarz, nawet w to miejsce. Malutkie drobinki pyłu unosiły się leniwie wszędzie dookoła. Wdzierały się do nozdrzy Kratosa, przeszkadzając w jego skupieniu. Oczy wbił w ciemność przed sobą, tam, gdzie utworzony półmrok przemieniał się w ciemną celuść, niczym bramy tartaru, śmiale zapraszające go w swe łakome ramiona. Powietrze dookoła zawirowało. W nieczystym, żółtawym pyle, gdzieś na granicy jego wzroku coś się poruszyło. – Kratos. . . – Dobiegł go cichy głos, niczym wiatr grający w zaułkach tego miejsca. – Przyszedł. . . By odebrać nam ciemność. . . – Dzwięk powoli klarował się, coraz bardziej upodabniając do ludzkiej mowy. Kratos poczuł lekkie musnięcie na plecach. Szybkim i zwinnym ruchem odwrócił się na jednej nodze, wyprowadzając uderzenie z półobrotu, by z całym impetem ciąć swym mieczem w miejsce, gdzie powinien stać jego przeciwnik. Ostrze jednak przecięło tylko powietrze i unoszący się pył. Łańcuchy przytwierdzone do jego mieczy zagrały swoją żałobną melodię. – Nie odbierze nam ciemności. . . Nie zastanawiając się, podążył za głosem, zwinnie obracając klingę miecza, by w błyskawicznym tępie pchnąć w swoją prawą stronę. Tam, gdzie ostrze powinno natrafić na przeszkodę, ponownie spotkało tylko kurz i pustkę. Tym razem jednak kątem oka dostrzegł zwinnie poruszający się, niewidzialny kształt, który uniknął jego ciosu przemieszczając się w bok. – Ciemność jest nieosiągalna. . . dla śmertelnych. . . Czy on o tym nie wie. . . ? Tym razem Kratos nie poruszył się. Nie chcąc się zdradzić, kątem oka nadal obserwował niematerialną istotę, która powoli zaczęła zbliżać się do jego prawego ramienia. – Ale ciemność może dostać każdą duszę. . . Tak. . . Łańcuchy zdradziły Kratosa, ostrzegając przeciwnika przed jego szybkim, pionowym cięciem. Tym razem jednak wiedział, na co zwracać uwagę. Istota, którą rozpoznać można było tylko zauważając pustkę między ogarniającym to miejsce pyłem poruszyła się w tył, za jego plecy. Tak jak oczekiwał. Łańcuchy ponownie zagrały. Kratos szybko zrobił przysiad, i ciągle trzymając prawe ostrze nad swoją głową, obrócił się wokół siebie, tnąc powietrze na wysokości kolan niczym demoniczny tancerz. Równocześnie zrobił użytek ze swojego lewego ostrza, błyskawicznie wyrzucając je ze swej ręki na przeciw, prosto w stronę niewidzialnej istoty, rozwijając łańcuch, owinięty wokół jego rąk. Ostrze zatrzymało się w powietrzu, dokładnie tam, gdzie Kratos spodziewał się zastać unikającą jego pierwszych ataków, istotę. Potworny, demoniczny jęk rozległ się po komnacie, powodując ciarki na ciele Kratosa. Nie czekając ani chwili, cisnął drugim mieczem w to samo miejsce, i odskoczył zwinne w bok. Korzystając z impetu pociągnął przytwierdzone do mieczy łańcuchy i cisnął nabitą na nie istotę o ścianę komnaty. Pył nagromadzony na kamiennych blokach obsypał niewidzialnego przeciwnika, pozwalając chociaż w części, dostrzec jego nienaturalne kształty. Istota nie poruszyła się już więcej. – Mojej duszy nie można dostać. – Powiedział, wycierając zabrudzone jedynie pyłem ostrza. – Moja dusza, jest już w posiadaniu kogoś innego. . . – Ale masz jeszcze ciało. . . – Nieoczekiwanie ten sam głos zabrzmiał za plecami Kratosa, mrożąc jego krew w żyłach. – Spójrz. . . Ciemność się zbliża. . . Światło, które docierało do tej komnaty zza krat zaczeło powoli zanikać. Coraz ciemniej, i ciemniej, zmniejszając granicę ciemności od półmroku. Kratos dopiero teraz zrozumiał, że to był jedynie początek jego walki. PS: Od razu się przyznaje, opowiadanie ma 3000 znaków bez spacji:P Jeśli to za dużo, zrozumiem;) Wiecej juz tego nie okroje, początkowo tekst miał 5500 znaków:(

  5. Szedł ciemnymi i opuszczonymi zaułkami starożytnego Rzymu, gdzie nie było ani jednej żywej duszy. . . – I to ma być ta piękna, słoneczna Italia? – mruknął Kratos. – Bedę musiał napisać skargę do tego biura podróży – pomyślał. Lecz nagle pojawiła się przed nim wysoka, siwowłosa sylwetka mężczyzny, który krzyknął:- Kim jesteś i co robisz w mojej nowo zdobytej dzielnicy, cieniasie?- Tylko nie cieniasie – pomyślał spartanin. – Ej, mam sprawę – krzyknął Bóg Wojny. – Jaką? – zapytał sinowłosy. – Jesteś Geralt z Rivii, i te matoły z tego miasta uważają cię za jakiegoś stwora którego trzeba ubić?- Jestem Geralt, i jestem z Rivii, ale nie jestem żadnym potworem, lecz Wiedźminem i to najlepszym w kraju. . . – rzekł z dumą w głosie Geralt. – A ty kim jesteś?- Jestem Kratos, najsilniejszy z najsilniejszych, najpotęż. . . – Cicho już bądź! – przerwał wiedźmin – zaraz w łeb wyłapiesz za takie odzywki!- O ty – powiedział Kratos – . . . już nie żyjesz!Po czym wyciągnął z pochwy swój nowy miecz zrobiony przez krasnoludów i zamachnął się na Geralta. . . Wiedźmin szybko uskoczył i wyciągnął swój miecz żelazny i machnął nim w stronę spartanina. . . Jednak Kratos był minimalnie szybszy, jednym płynnym ruchem wywalił Geralta i przyłożył miecz do jego szyi. . . – Chcesz mnie zabić? – zapytał Geralt. – Nie – odpowiedział Kratos. – Już ci mówiłem, ma do ciebie sprawę, nie moja wina, że nie chciałeś słuchać. – Tak, więc o co chodzi? – zapytał wiedźmin, podnosząc się z podłogi. – Mam dla ciebie propozycję. – Jaką?- Pomyślałem sobie, że może zacznę sobie zarabiać na tym co lubię i w najbliższej przyszłości mam zamiar otworzyć interes w którym będę zabijać na zlecenie za bardzo dużo pieniędzy, ale potrzebuje wspólnika. – A po co ci wspólnik?- Widzisz ,od niedawna myślałem, że jestem największym zabójcą potworów na świecie, lecz dotarły mnie słychy o tym, że ty jesteś po prostu niezawodny, więc miałem nadzieję na spółkę. . . – Nie ma sprawy. . . – przerwał mu szybko Geralt – . . . ale zyski pół na pół, ok?- No, niech stracę – powiedział Kratos. – To chodźmy szybko zaraz wypływa statek do Grecji, powinniśmy zdążyć. – Ale. . . – powiedział Geralt – moje rzecz. . . – Nie ma czasu. . . – przerwał mu szybko Kratos – tam rozpoczniesz nowe, lepsze życie, zapewniam cię. – Ok. – Już mam pierwsze zlecenie, powiedział spartanin. – Jakie?- Jakiś awanturnik, niejaki Nikolaus Bellicius. – Łatwizna – mruknął Geralt. – Pewnie masz rację – powiedział Kratos. Po czym weszli na pokład statku i odpłynęli do Grecji i założyli firmę o nazwie: ” Killerów 2-óch”.

  6. „[. . . ] i ujrzał go. Kratos jako niezwyciężony, pełen wewnętrznej bezczelności wobec świata stanął przed obliczem Adoelesa, To co ogarniał wzrokiem, dopełniało jego wyobrażenia o mitycznym Hadesie – czerwona poświata, unosząca się nisko nad Styksem, falujące resztki ubrań i spadające zupełnie regularnie, w odstępie paru chwil ciała. Taki krajobraz rozciągał się po sam horyzont, za którym zdawałoby się widać już tylko bezkresną pustkę. W twarz uderzył go paskudny, mdlący odór. „Zbawienie i szczęście udręczonych dusz”- pomyślał i uśmiechnął się ironicznie Duch Sparty. Stali w milczeniu. Adoeles był jednym z 3 sług Hadesa – boga i pana świata umarłych. Widok tej bestii był odrażający: wielkie, poszarpane i stare skrzydła, jeden róg z którego całą wieczność sączyła się krew żołnierzy poległych w bitwach oraz martwe, granatowe, może czarne oczy, pewnym jest natomiast, że nikt nie mial odwagi i chęci w nie patrzeć dłużej niż pare sekund. – Wreszcie przybyłeś Kratos. Kto by pomyślał. . . Tylko Zeus mógł wysłać tu taki stos pogrzebanych szans jak ty. To doprawdy żałosne, że bogowie nadal mają czelność nazywać siebie „Strażnikami pokoju i egzystencji”. Kiedy to my się ostatnio spotkalismy? Ah tak, pamiętem tę naszą zawszoną wioskę. Jak żyje nasza kochana i czuła mateczka?. Ton Adoelesa był zimny, choć zarazem przepełniony ironią. – Nigdy się nie zgadzaliśmy. Zapewne nie zgodzisz również się z tym, że śmieszne jest twoje usługiwanie Hadesowi – tylko idiota, słaba osoba sprzedaje swą duszę, po to aby stać na płycie skalnej i obserwować spadające ciała. A może w dodatku je liczysz? Zawsze byłeś popychadłem i ostatnią szma. . . W ostatniej chwili odskoczył. Udało mu się uniknąć szybkiego machnięcia pazur Azoelesa. Wyjął swoje owiane legendą Ostrza Chaosu i w tym momencie rozpoczął się prawdziwy, majestatyczny taniec śmierci. Krążyli po wąskiej powierzchni skały. „Jego oczy”- pomyślał Kratos. Na każdy ruch, prowokację ze strony brata spartanin reagował z nieludzkim refleksem i spokojem. Azeoles zaczął pokazywać pierwsze oznaki zmęczenia co Kratos błyskawicznie wykorzystał. Doskoczył do niego i w żelaznym uścisku złapał za szyję, po czym uderzył z impetem kolanem w jego twarz. Następnie uderzył gołą pięścią w brzuch demona. Do szaleńczej furii dołączył swoje Ostrza – ciął nisko, po kolanach. Potwór upadł na ziemię. Kratos mocnym zamachnięciem wbił jedno ostrze w szyję brata, a gdy ten próbował wzlecieć w powietrze, wyrwał mu skrzydło. Widząc osłabionego, bezsilnego Azoelesa przestał się spieszyć. Powoli przygotował swoją bron i szybkim, pewnym cięciem podciął mu gardło. Nie było już słychać jęków, krzyków czy nawet potępieńczych głosów dusz w Styksie. Wszystko zamilkło…- Byłeś nikim. Opuściłeś mnie i swoją ojczyznę, nie dlatego, że chciałeś komuś służyć. Zrobiłeś to bo byłeś nędznym tchórzem. Nie ma na tym świecie miejsca na takich jak ty. Nie przyszedłem tu z polecenia bogów, lecz za dobrą poradą mojej przyjaciółki –zemsty. Nawiasem, twoje oczy są granatowe[…]. PS. Nieznacznie przekroczyłem ilość znaków.

  7. Coś tam naskrobałem. Prosze nie patrzeć jak daleko – przeczytać pierwszy akapit, i potem zadecydować czy dalej czytac, a nie oceniać po grubości. I żeby się przyczepić: Aby nie być posądzonym o „kolesiostwo” sami wybierzecie zwycięzców tego konkursu. – to wybaczcie, ale w ten sposób nawet łatwiej o kolesiostwo :)@ali_g – świetny pomysł, ale niestety pisać to zbytnio nie umiesz :/No to jedziem:– Cisza tam! Cisza! Zabierzcie tego zafajdziałego grajka nim uduszę go struną z jego własnej liry, która tak kaleczy! Chcecie posłuchać prawdziwego barda? To zamknąć te wasze zaplute mordy! Historię wam opowiem taką, że jedzenie wam w gardłach stanie, a oczy na wierzch wyjdą. Taką, która sie wydarzyła gdy brody siwej nie miałem, i nie kija wędrownego potrzebowałem, a miecza! Dawne to czasy, więc jeśli szynk ten ma dzban dobrego wina, to odświerzę nim pamięć. . Ach, dziekuje. No więc, jest tu kto o kościach i głowie pamiętającej bunt Aresa? Nie? A szkoda, bo rozróba przednia była. . Choć takie gołowąsy jak Wy, długo by nie pożyły! Haha! Wszędzie wojska tego wariata. Nie pamiętam już jak nazywało się miasto, zbyt wiele zdobyłem, zbyt wiele splądrowałem, zbyt wiele spaliłem. . Gdzieś na drodze pomiędzy Koryntem, a Tebami. Mocna to twierdza była, łucznicy na wieżach obok południowej i północnej bramy, ok 150 dobrze wyposarzonych żołnierzy. Zaatakowaliśmy w nocy grupą około 40 ludzi. Udało nam się podpalić fragment drewnianego muru. Gorąc jakiego by sie Helios nie powstydził! Płonące miasto to niezwykły widok. . . Oczywiście zaraz uderzyli na alarm, ludzie wybiegli na ulice, jedni ratować skórę, drudzy z mieczami na nas, trzeci kraść co popadnie. . Mieliśmy dużo szczęścia, bo jedna z wież zajęła się ogniem, a padając zablokowała jedną z głównych dróg miejskich, co zmusiło ich do walki w węższych arteriach. To, oraz rozprzestrzeniający się ogień dawało nam przewagę, chociaż i tak walka łatwa nie była. Jeden z obrońców zdołał mnie przwrócić. Ha! Szkoda że tak marnie skończył, wpisałby to sobie do CV! Ale nie jego los jest ważny. Ważne co zobaczyłem. . . A zobaczyłem. . . Dziurę. Dziurę w niebie. Czarną plamę tam, gdzie jeszcze parę godzin temu widziałem gwiazdy. W ciągu kilku minut powiększyła się, a ja tylko się na nią gapiłem. Mało brakowało, a jakiś krewny skrytobójcy nie podszełby mnie od tyłu! Obok zatrzymało kilku kamratów przypatrując sie dziwnemu zjawisku. Chcąc lepiej to zobaczyć, ruszyliśmy do ocalałej wieży. Pozostało tam jeszcze dwóch czy trzech zrozpaczonych obrońców, ale gdy spostrzegli naszą grupę, zdecydowali ratować skóry i zmyli się czym prędzej. Widok z głównej platformy na pożar w dole był nieprawdopodobny. Dziura nadal zblizała się, i rosła. Gdy to coś było już blisko, jeden z moich „przyjaciół” wypuścił strzałę. Głupiec! Czerń zręcznie uniknęła jej i zaczęła zataczać krąg nad miastem. W następnych sekundach sporo się wdarzyło. Istota zaatakowała wieżę, a cała plaforma została ścięta niczym końcówka świecy! Przechylona, zaczęła spadać; ja skoczyłem. Ale Mojry jak widać dotąd nie przecięły nici mego żywota. Nie wiem jak, złapałem się jednej z belek tkwiących w resztce budowli. Rozpaczliwy skok na jeden z ocalałych dachów także się powiódł . Po chwili znów stanąłem na ziemi. Niestety, monstrum także. O takich jak on, mówi się „nie do opisania”. Nie wiem skąd pochodził, w jak głebokim Tartarze został stworzony. Trudno opisać stworzenie, składające się z idealnej czerni. Widać było jedynie olbrzymie skrzydła o rozpiętości co najmniej 15metrów. Kształtem przypominał gryfa – krzyżówkę ciała olbrymiego lwa z głową i skrzydłami orła – ale te, które spotykałem wcześniej były o wiele mniejsze. I jeszcze jedno – przyciągał ogień. W nieprawdopodony spoób języki ognia wydłużały się w jego kierunku, jakby chcąc go złapac, lecz nie płonął. Wydobyłem ponownie miecz z pochwy i ruszyłem do przodu. Stwór od niechcenia uderzył łapą, wybijając mi miecz z siłą, która skręciła mi nadgarstek. Cała jego postawa mówiłą, że takich jak ja spotykał już wcześniej przy okazji podwieczorku, a bogów zjadał jako przystawki. Odskoczyłem, i złapałem wbitą w ścianę włócznię. Podobnie jak wcześniej, ruch był tak szybki, jak Hermes poganiany piorunem Dzeusa. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Fortuna miała mnie w swej opiece, że udało mi się uniknąć ciosu potężnych szponów. Ślady pozostałe w drewnie przypominały te pozostawione przez lwy lub tygrysy, lecz te nigdy nie przebijały czterocentymetrowej deski na wylot! Teraz jednak za plecami miałem resztki wieży. Drewniana konstrukcja nie należała do najstabilniejszych odkąd straciła górne piętra. Złapałem porzucony przez kogoś topór, i zaatakowałem belkę. Stwór tymczasem unióśł się w powietrze i obojętnie przyglądał moim wysiłkom. Po chwili pikował niczym sokół To był jego błąd. Nie zdążył wyhamować i zniszczył dwie belki nośne. Budowla runęła. Fragment rusztowania musiał uderzyć mnie w głowe, bo doszedłem do siebie po kilkunastu minutach. Potwór oberwał jednak gorzej. Jedna z belek przebiwszy skrzydło, unieruchomiła go. Chwyciłem sztylet i zaatakowałem gnoja od tyłu. A nastepnie od boku, bo kopnięcie okazała się niezwykle celne. Unikając pyska wskoczyłem po skrzydle na kark. Co dziwne, wydawało mi się, jakbym siedział w pustce. Nie czułem faktury jego ciała, a jednak nie spadałem. Wbiłem sztylet i poderżnąłem mu gardło. Zanim dojechałem do końca, ostrze stopiło się po rękojeść. Stwór zawył, a ja poczułem że spadam. . . . Rano obudziłem się za miastem. Ktoś się zlitował nade mną, i wyciągnął z pożaru. Nad sakiewką też, bo gdzieś zniknęła. Co dziwne, nikt z mieszkańców nie widział ani walki, ani monstra. Ci, którzy byli ze mną na wieży, zginęli. Ciała nie znaleźli. Zniknął. I co, wierzycie w gadkę starego włóczęgi? Pytacie o imię? Dziś nie mam imienia. . . Kiedyś. . . Kiedyś żyłem. I bogowie lękali się imienia Kratos! A co było później? Nie pamiętam. . . Choć dzban wina może odświerzyć moją pamieć. . . THE END

  8. . . . Kratos ciężko oddychał stojąc na kamienistym szlaku, łańcuchy które trzymał wbiły się i okaleczały ręce. Ciężkim wzrokiem, z pewnym obrzydzeniem spojrzał na demony, wszystkie cielska napawały go triumfem. W głowie miał nadal obraz sieki. On jeden kontra setki bestii. Kilka dni zajęło mu roprawienie się ze wszystkimi. Atena zapomniała go o tym uprzedzić. Jego broń potrzebowała już pielęgnacji. Jednak został już tylko ten jedyny cel. Przeszedł przez złotą bramę, wysokąna sto stóp, której tak jeszcze przed chwilą chroniły zaciekle demony. Gęsty dym śmierdzący siarką wylatywał ze szczeliny w ziemiprosto z Hadesu. Kratos napiął mięsnie i pewnym krokiem przeszedł przez bramę. Nagle Kratos usłyszał głośny syk. Ciemna mgła spowiła przestrzeń, Kratos poczuł nieznany ból. Stracił przytomność i upadł bezwładnie. Otworzył oczy, ale nieznajdował się już w znanym mu świecie. Ciemna istota przyjęła formę Aresa i przystąpiła do ataku. Kratos z wojną na ustach biegł z impetem kręcąc śmiercionośnym ostrzem wokół siebie, wokół rozbrzmiał dźwięk zderzonej stali, Kratosowi udało się powoli pokonywać napór wroga, krople potu ciekły po całym ciele Boga Wojny. Nagle Kratos przestał odczuwać napór i stracił równowagę. Przeciwnik zrobił salto i zranił prawą rękę Kratosa. Bohater poczuł furię i ciężkim mieczem odciął przeciwnikowi dwie nogi, które natychmiast zamieniły się w sypki piach. Potwór zawył ogłuszająco i cisnął flarą ognia chybiając. Kratos złapała za łańcuchy i zaczął kręcić nimi śmiercionośne wiry. Demon zaczął cofać się na rękach jęcząc głośno, jednak za sekundę tryskało już krwią w miejscu brakujących kończyn. Kratos podeśmiał się lekko pod nosem pogardliwie i gdy już miał zadać decydujący cios, flara ognia odbijając się rykoszetem przeszyła głowę przeciwnika wypalając resztkę narządów, postać zaczęła rozpaczliwie przeistaczać się w Atenę i Posejdona, na to było już za późno. Ostatni cios mieczami na łancuchach rozdzierając klatkę piersiową, pozostawiając po sobie tylko sypki piach. Kratos chwycił mocniej miecze ociekające czarną krwią. Momentalnie krew,, zaczęła pokrywać całe otoczenie jak i samego Kratosa zaczęła wpływać do gardła samego Boga wojny. Poczuł wielki ciężar, wewnętrzny i nie fizyczny, i znowu stał za złocistą bramą, tym razem z utraconym wiele lat temu medalionem w okaleczonej, zakrwawionej ręce nie mając pojęcia ile zajęła ta wykańczająca walka. Kratos wziął głęboki wdech z owijającego go chłodnie wiatru i choć czuł piekący ból, myślał już o kolejnym celu, by pomścić rodzinę, której tak mu teraz brakowało, udając się w stronę gwiazdy polarnej. . . Serdecznie dziękuję za przeczytanie.

  9. Światło. I na szczęście już po wszystkim. Gdzie ja jestem? Musiało mnie przenieść daleko od pola walki, bo nawet nie słychać odgłosów armat. I coś się nie zgadza, bo Polsce zima na całego ze wszystkimi jej konsekwencjami a tu lato w pełni!To sad! Tak, to sad jabłoni a w powietrzu wirują białe płatki bzu. Niech szlag jasny trafi Zbyszka z tym jego zasranym pomysłem użycia teleportera, nogi mu powy…Stała tyłem do mnie wiec nie zauważyła, gdy się zbliżałem. Wysoka, szczupła w karmazynowej ciasno oblegającej w talii sukience zrywała owoce nucąc sobie cos pod nosem. Długie kręcone kasztanowe włosy spoczywały na jej ramionach. . Zrobiło mi się jeszcze cieplej, choć wydawałoby się to niemożliwe. I nagle się odwróciła. Ale w jej głębokich jak toń oceanu oczach nie malowało się uczucie zaskoczenia. Nie wiem co to było, ale nie wróżyło dobrze. A przesądny nie jestem. Uśmiechnęła się. Przez chwile stała nieruchomo a potem świat zaczął mi się rozmazywać przed oczami. Nie, nie, cholera nogi się uginają pode mną i tracę kontrolę nad ciałem. Jakbym nie patrzył się na jej piersi to może wcześniej zauważyłbym jej wampirze kły. W sekundę znalazła się przy mnie zanim zdążyłem wyrżnąć głowa o ziemie, złapała mnie za gardło i podniosła bez wysiłku parę centymetrów nad ziemie. Zdałem sobie sprawę z tego ze z mojego słodkiego planu nakopania Zbyszkowi do dupy nici – tak, to mówiły jej oczy. I nagle odzyskałem władzę nad ciałem. – CO TU ROBISZ?- spytała, ale glos zabrzmiał w mojej Glowie nie mącąc sielankowej ciszy w sadzie. – myślałem ze jesteś nimfą (-manką dodałem w myślach). Aaaaaaaaaaaaaaa! (a myślenie podobno nie boli!)- DOBRZE, ŻE MÓJ NOWY ŻYWICIEL JEST W DOBRYM NASTROJU. . – znowu ten uśmiech- Męża nie znajduje sie w ten sposób. . – NUDZISZ MNIE CZLOWIEKU, MARTWY ŻYWICIEL JEST MNIEJ UZYTECZNY, ALE NIE ROBI HAŁASU. . – Zaczekaj, skoro już mamy być razem to może zaczniemy znajomość od prezentu, mam tu dla Ciebie pierścionek – powiedziałem podając jej stalowe kółko- NIGDY NIE DOSTAŁAM PREZENTU – Jej oczy jakby na sekundę zmieniły kolor, ale to mogło być tylko moje kolejne złudzenie- No to czas najwyższy, ale jest cos, o czym musisz wiedzieć zanim połączy nas to. . uczucie. – STAWIASZ WARUNKI?- Nie, przedstawiam CI zawleczkę granatu suko!I znowu błysk!Żyje? Czy to niebo? Zbyszek?! Zbyszek!- czego się prujesz, koordynaty mi się pomyliły. . – dawaj dupe. . muszę Cie pocałować.

  10. Nie chcę pamiętać. Jak na ironię jednak te wydarzenia są w mej głowie bardziej wyraźne niż rzeczywistość, która mnie obecnie otacza. Słońce leniwie wstawało znad pagórka porośniętego wrzosem, który latoś pachniał nadzwyczaj intensywnie, a nieliczne, z wolna przesuwające się obłoki zdawały się przeglądać w lustrze wody pobliskiego jeziora. Delikatny śpiew ptaków powodował, że droga mijała mi szybciej, a moje myśli szybowały do mej ukochanej. Jeszcze niespełna godzina drogi i wpadniemy sobie w ramiona. Jest. Wyłania się zza zakrętu. Jest jak szkatułka z kości słoniowej skrywająca niewyobrażalnie delikatny i niewypowiedzianie cenny skarb. Wreszcie dotarłem do domu, wreszcie dotarłem do żony. Nagle łańcuch tych radosnych myśli przerwało uczucie narastającego niepokoju. Wyłamane ogrodzenie, brak szczekania psa, odrapane deski domu. Mój koń stał się niespokojny. Zbliżyłem się powoli do frontowego wejścia, by z przerażeniem stwierdzić, że zamiast drzwi w moim domu znajduje się wyłom szeroki na dwa i wysoki na trzy metry. Tak szybko chciałem znaleźć się wewnątrz, że niemal spadłem z konia. Wbiegłem do środka. Moim oczom ukazały się poprzewracane i pogruchotane meble, potłuczona zastawa i porozdzierane zasłony. Poczułem nieprzyjemny, mdlący zapach, a po chwili dostrzegłem mojego psa, który z rozerwanym brzuchem leżał pod ścianą w kałuży krwi. Wykrzykując imię żony, wpadałem po kolei do wszystkich izb, a z każdą kolejną chwilą, z każdym kolejnym zdemolowanym pomieszczeniem moje nawoływanie coraz bardziej przeistaczało się we wrzask przerażonego stworzenia. Wybiegając z powrotem na podwórze na krawędziach otworu po drzwiach, znalazłem fragment sukna i trochę ciemnej sierści. Zobaczyłem też dosyć głęboki, długi ślad prowadzący na polanę za stodołą. Dopadłem mego konia, wyciągnąłem z pochwy miecz i ruszyłem biegiem w stronę, w którą prowadził trop. Gdy tylko minąłem stodołę ślad w ziemi zabarwił się krwią. Przerażony zacząłem biec jeszcze szybciej. Niemal dokładnie na środku polany znalazłem ciało mojej żony. Powyginane w nienaturalny sposób, z rozbitą głową, pogruchotanymi kończynami i rozerwaną klatką piersiową. Miała na sobie suknię, która swój głęboki czerwony kolor zyskała kosztem ludzkiego życia. Chciałem coś zrobić. Chciałem krzyczeć. Jednakże widok mojej ukochanej był tak przytłaczający, że nie mogłem się ruszyć, a moje płuca ściśnięte bólem nie mogły złapać oddechu. Trwałem w tej ciszy i bezruchu przez jakiś czas, aż nagle usłyszałem zza pleców groźne charczenie. Zerwałem się na nogi i obróciłem jednocześnie dobywając miecza. Jakieś piętnaście metrów przede mną stał na dwóch łapach olbrzymi niedźwiedź. Wysoki na ponad pięć metrów i ważący przeszło tysiąc kilogramów. Otwarty, otoczony dziwnym wzorem powstałym z zaschniętej na futrze krwi, pysk ukazywał żółte zębiska, co w połączeniu z błyszczącymi oczami i uszami wyglądającymi jak rogi powodowało iż miałem wrażenie, że mam do czynienia z awatarą szatana. Staliśmy tak, a ja z każdą chwilą czułem narastający strach, nienawiść i chęć rozerwania tej bestii. Uczucia te mieszały się z żalem i bezsilnością po stracie ukochanej. Doprowadzało mnie to do szału. Nagle bestia z przeraźliwym rykiem ruszyła na mnie. Odruchowo zrobiłem krok do tyłu, potknąłem się o ciało żony i upadłem na plecy. Zdążyłem tylko przetoczyć się w bok i zobaczyłem jak obok mnie upada cuchnąca masa futra. Z ledwością wykonałem pchnięcie w kierunku głowy niedźwiedzia. Miecz zsunął się lekko po wystawionej łapie bestii i ugodził ją w okolice lewego oka. Wyszarpnąłem ostrze i próbowałem wstać, jednak kreatura przytrzymała mnie łapą, rozrywając pazurami moją łydkę. Wrzasnąłem z bólu i nienawiści i uderzyłem mieczem w trzymającą mnie kończynę niemal ją odcinając. Niedźwiedź odskoczył na kilka metrów dając mi czas na powstanie. Ledwo zdołałem złapać równowagę, a bestia znów była w natarciu. Rzuciłem się na kolana wykonując obrót i pozbawiłem stworzenie tylnej łapy. Zwierze straciło równowagę i upadło. Wskoczyłem na jego plecy wbijając w nie z całej siły miecz. Usłyszałem świst uchodzącego z płuc bestii powietrza. Wyrwałem miecz z ohydnego cielska i zacząłem siec. Dawałem upust najgorszym uczuciom, a każda kropla krwi spadająca z uniesionego miecza na moją twarz dawała mi ukojenie.

  11. Podłoga i ściany były śliskie od krwi. Posoka kapała na twarz Kratosa z sufitu. Wojownik zachwiał się ale nie upadł, prawdziwi wojownicy nie okazują zmęczenia, poza tym wiedział, że jest obserwowany. Przemaszerował przez salę i kopniakiem otworzył dwuskrzydłowe drzwi. Ku jego zdziwieniu nie znalazł tam kolejnej grupy potworów ale świetlistą postać ze skrzydłami przy kostkach. -Witaj, potworze- odezwała się-Czego chcesz Hermesie- zapytał Kratos z drwiącym uśmiechem-Ares nieźle z Ciebie zakpił. Nawet ty nie jesteś wstanie przejść tych 356 komnat jego pałacu i dobrze o tym wiesz- bóg zbliżył się do niego-I masz z tym jakiś problem–Może nie problem ale propozycje, bo widzisz za małą obietnice pomocy z twojej strony ja mogę się odwdzięczyć- uśmiech pojawił się na twarzy posłańca bogów-Jak ty mi możesz pomóc- zirytował się mężczyzna-Widzisz przecież jestem bogiem i to najsprytniejszym, dam ci wodę, znana jest z tego że był w niej kąpany Achilles, nie będziesz miał takich zdolności jak on ale bez problemu wypełnisz to szaleńcze zadanie, jest tylko jeden warunek przyrzeknij mi swoja pomoc. . . . -Nie myślałem, że ci się uda- Ares nie krył swojego zdziwienia -pokonałeś wszystkie komnaty i potwory ale została ci jeszcze ta i specjalny prezent ode mnie Ares zniknął a jego miejsce zajął wielki tytan. Kratos nie czekając na reakcje olbrzyma zawrócił na pięcie i pobiegł w stronę najbliższej kolumny. Wielkolud zamachnął się ale wojownik był szybszy i przeturlał się pod maczuga, która uderzyła w ścianę. O to właśnie chodziło mężczyźnie kolumna wygięła się. Kratos odbił się od niej wypuszczając miecz wprost w gardło olbrzyma . Gdy ostrze napotkała ciało, heros pociągnął za łańcuch, miecz wyrwało się ale pęd pociągnął wojownika ze sobą, który kręcą młynka drugim mieczem odrąbał wielki nos przeciwnika. Grek zwinnie wylądował pomiędzy stopami potwora i szybkim ruchem przeciął więzadła przy jego kostkami po czym kręcąc łańcuchami uderzył w te pod kolanami. Tytan zwalił się na ziemie, Kratos już był na nim. Dwadzieścia uderzeń miecza okazało się silniejsze niż szyja olbrzyma. Głowa poturlała sie po podłodze zostawiając wielką smugę krwi. Heros splunął i skierował siew stronę drzwi-Kratosie nie zapomniałeś o czymś- usłyszał głos skrzydlatego bożkaTo był najgorszy dzień dla dworu lorda Diakosa, ulica spływały krwią, jęk konających łączył się z płaczem dzieci i kobiet. W sali pałacowej półnagi wojownik stał nad lordem -Dlaczego Kratosie?- spytał Diakos-Nie żywię do Ciebie żadnej urazy, chodzi tylko o twoją córkę. – Krotos wbił miecz w pierś króla

  12. Wielkie drewniane wrota świątyni otworzyły się pod naporem potężnej siły Kratosa, dźwięk który przy tym wydały wskazywał, że od wieków nikt ich nie otwierał. Wnętrze było niemal puste: parę drewnianych ławek ustawionych w kierunku ładnie zdobionego ołtarza, za ołtarzem witraż w kolorach czerwieni przedstawiający pogrążone w agonii potępione dusze, i jeszcze kilka kolumn podtrzymujących gotycko zdobiony sufit. Bohater powoli ruszył do przodu. Po kilku krokach zobaczył, że witraż jakby wibruje, a po chwili wyłoniła się z niego ciemna skrzydlata postać. Przed nim pojawił się dwugłowy rogaty demon o poszarpanych skrzydłach, ciemno czerwonym zabarwieniu skóry, wyższy od niego, dzierżący w dłoniach dwa bliźniacze ostrza, odziany w białe poszarpane szaty. Sprawiał wrażenie upadłego anioła. Machnął mieczami w kształt litery X. Heros wykonał unik i wbił jeden ze swych sztyletów w sufit, łańcuchem podciągając się w powietrze. Demon podleciał do niego i kiedy już razem byli w powietrzu Kratos wbił oba swe sztylety w potwora, łańcuchami podciągnął go w górę sam spadając na ziemie, następnie ściągnął przeciwnika w dół uderzając nim o posadzkę. Słychać było jęk i pękające skrzydła. Demon szybko wstał i ruszył z szarżą. Bohater był już na to przygotowany, zablokował pierwsze trzy niezdarne ataki i wykonał kontrę zatapiając po rękojeść swe ostrze w udzie przeciwnika. Następnie uderzył go zaciśniętą pięścią z całej siły w brzuch, przez co przeciwnik z bólu pochylił się do przodu. Kratos w tym momencie chwycił go oburącz za jedną z głów i ugodził go kolanem w twarz. Demon siłą odrzutu wyprostował się i zatoczył się parę kroków w tył aby nie stracić równowagi, spojrzał w dół i zobaczył sztylet dalej tkwiący w jego udzie. Heros naprężył łańcuch połączony z tamtym ostrzem przez co wyszarpał je z nogi demona zadając mu straszliwy ból. Potwór ryknął, a sztylet wracając ochlapał wszystko w okolicy ciepłą krwią. Teraz oczy demona płonęły najszczerszą wściekłością. Uderzył swymi mieczami w stojącą obok ławkę rozbijając ją na dwie części i rzucił tą ławką w Kratosa. Wojownik odskoczył chowając się za filar. W momencie kiedy drewniana ławka roztrzaskiwała się o wspornik, potwór obiegł zasłonę i z zaskoczenia zaatakował bohatera. Jednak wiecznie czujny wojownik zablokował jego cios, następnie unieruchomił miecze przeciwnika przyciskając je do podłoża. W mgnieniu oka Kratos wykonał atak roztrzaskując nos jednej z głów przeciwnika swym czołem, a dłonią chwycił drugą głowę za szyje i wyrwał ją z częścią kręgosłupa. Przechwycił miecz z jednego bezwładnego teraz ramienia, przewrócił go kopniakiem na plecy i unieruchomił jego uzbrojone ramie przybijając je mieczem do podłogi. Zabrał jego drugi miecz, wbił go w serce i posadzkę. Chwycił demona oburącz za nogi i strzępiąc jego ciało oderwał je od ziemi. Cisnął nim w miejsce skąd przybył demon – witraż przedstawiający umęczone dusze, szkło pękło z trzaskiem, a za nim była niekończąca się przepaść w której pogrążyło się martwe ciało potwora. PS: To jest ulepszona wersja mojego wcześniejszego opowiadania(napisałem je zanim limit znaków został zwiększony do 2500), chciałbym dokonać edycji tamtego posta ale niestety można to zrobić jedynie do 15 minut po wysłaniu.

  13. Głód. W nieprzeniknionych ciemnościach zdaje się nabierać kształtu. Głód. We wszechogarniającej ciszy staje się wręcz namacalny. Gdy wyciągnę dłoń zdaje mi się, że unika mego dotyku. Gdybym tylko mógł go dosięgnąć, zatopić kły, rozerwać. . . Głód. Mój jedyny towarzysz więzienia, niezaspokojony, wiecznie nienasycony. Ogień nienawiści, który trawi moje wnętrze od chwili narodzin. Ogień. . . Ledwie widoczny blask, gdzieś daleko, daleko z przodu. Chybotliwe światło oświetla łuki kamiennego portalu, kształty stają się coraz wyraźniejsze, cienie tańczą. Ktoś się zbliża. Nareszcie. . . Muszę skoncentrować całą siłę woli, by nie ruszyć się z miejsca, czekać, aż śmiałek nadejdzie, aż przekroczy próg mej świątyni. Rytm bijącego serca, tłoczącego krew, jego spokojne bicie, wypełnia mnie. Jak długo nie dane mi było słyszeć tego cudnego dźwięku. Oczekiwanie staje się nie do zniesienia. Chodź, bliżej, bliżej, czekam. . . Witaj. Rozejrzyj się, taaak. . . Widzisz mnie? Bliżej, bliżej. . . Ruszyłem do przodu, wypełniając salę rykiem. Powietrze zadrżało, podmuch mych rozpościeranych skrzydeł cisnął nim o posąg podpierający sklepienie. Sięgnąłem po niego. Szpony minęły jego ciało o włos, odskoczył, uniknął. Jest szybki. . . Dobrze. Dobył broni, łańcuchy owinięte wokół jego nadgarstków jęknęły potępieńczo. Obchodzi mnie łukiem. Wojownik! O przeklęci bogowie, nareszcie zesłaliście mi godnego przeciwnika! Rozerwę cię na strzępy. Zatopię w twym ciele wszystkie rzędy mych spragnionych kłów. Kolejne uderzenie i następne. Odskakuje, obserwuje mnie wciąż. . . Walcz! Ryknąłem z całych sił, rozpościerając me potężne ramiona. Chodź! Zapraszam cię. Uderzyłem znowu, rzucając się na niego z furią tłumioną przez wieki. Skrzydłem zamiotłem posadzkę, chmura kurzu uderzyła go w twarz. Jesteś mój! Giń!!!Zapomniane uczucie bólu eksplodowało w mych wnętrznościach. Jak to możliwe. . . Cisnąłem się w bok, poczułem ciężar na ramionach, a zaraz potem kolejne ukłucia parzącej, gorejącej agonii na karku! Me skrzydła! Zniszczyłeś. . . Przez ułamki chwil widziałem jego twarz tuż przed mym obliczem, czerwień barw wojennych, którymi ozdobił twarz. Pociągnął ostrzami w krótkim, błyskawicznym ruchu. Jęknęły łańcuchy. Ryknąłem. Zapadła ciemność. Oślepił mnie. . . Runąłem na kolana. Wszechogarniający ból, falami bucha z głębokich ran. To niemożliwe. . . Jego serce bije teraz tuż przy mej głowie, stanął nade mną. Jest tak blisko. . . Nie mam już sił, by go dosięgnąć. Jak się zwiesz ty, któryś mnie pokonał?Kratos.

  14. Ten typ głosowania sprawdzał się w poprzednich konkursach Dnamein – nie rozumiem więc co Twoim zdaniem dało się przewidzieć. Zgadzam się jednak, że nagrodą jest już możliwość pokazania swoich umiejętności literackich. Niestety my jako Polacy po raz kolejny pokazujemy, że nie potrafimy się bawić kiedy w grę wchodzi możliwość otrzymania wartościowych nagród za zupełną darmochę. Odnośnie długości teksów – po to ustalaliśmy górną granicę znaków w „opowiadaniach” żeby dało się przez nie przebrnąć dając szansę użytkownikom, którzy nie opublikowali ich w pierwszych dniach po starcie konkursu. Niestety i tutaj niektórzy nie potrafili się dostosować do reguł gry. Chciałbym zaznaczyć, że cenną umiejętnością jest również pisanie krótko i na temat, a nie tylko tworzenie tekstów po 500 stron. Cóż więc z tego wszystkiego wynika? Wciąż zastanawiamy się w jaki sposób wyłonieni zostaną zwycięzcy w tym konkursie. Osoby zainteresowane powinny wyglądać aktualizacji oryginalnej wiadomości. Zmusiliście nas jednak do tego by zaostrzyć zasady rządzące konkursami a tym samym zmniejszać ich „fun factor”. W przyszłości na pewno dyskwalifikowane będą wpisy, które w jakikolwiek sposób łamią reguły zabawy (w tym przekraczające limit znaków). Również osoby wygrywające nagrody prawdopodobnie będą wybierane w mniej „demokratyczny” sposób. Wypatrujcie kolejnych „ogłoszeń parafialnych”.

  15. katmay, ja widzę dwa wyjścia z tej sytuacji teraz, i jedną do zastosowania na przyszłość:a) wewnętrzne rozstrzygnięcie w gronie redakcjib) zignorowanie plusów od użytkowników o koncie poniżej pewnego pułapu (np 10, 15, 20). c) Przyszłściowa – dodanie do profilu informacji o utworzeniu, a nastepnie niemożliwosc głosowania przez osoby zarejestrowane po terminie rozpoczecia konkursu. Takie moje małe propozycje.

  16. Ja natomiast widzę, że skutecznie zniechęciliśmy ludzi do zabawy. Zachęcam więc użytkowników do umieszczania swoich wpisów. Prawdopodobnie (przynajmniej tym razem) będzie tak, że jury >> złożone z jeszcze nie wiemy z kogo << wybierze najbardziej wartościowe wpisy.

  17. moznaby to rozwaizac w sposob aki roziwazuje sie wiekszowsc konkursow, nagroda jury i nagroda publicznosci 🙂 z uwzgledneineim tego co napisal wujo444 🙂 pozdro

  18. fun factor dalo sie utrzymac kiedy do wygrania byla fajna przygodowka dla pierwszych 10 osob, tutaj nagrody sa juz troszke bardziej wartosciowe a to dziala na psychike, szczegolnie mlodych czytelników. Już pisałem wczesniej, że i dla mnie ten system głosowania jest wysoce niesprawiedliwy. Jesli nadal chcielibyscie utrzymac taka forme konkursu to zmiany zaproponowane przez wujo wydają mi sie dobre, dlatego podisuje sie pod nimi dwiema łapami. :)I niech nikt nie pomyśli że udaje teraz wielkiego sprawiedliwego, sam musze przyznac się do tego że, prosilem dwóch kolegów żeby rzucili okiem na ten konkurs. . . może zbyt honorowe to nie bylo no ale coż. . . nagrody dla posiadaczy psp przygotowaliscie bardzo kuszące. 🙂

  19. Przez doliny, pagórki, lasy i bagnaSzedł do Hadesu, niegdyś dowódca SpartanWielki, potężny, siły co nie miaraLecz jakże pyszny i obłudny, za to go spotkała karaZabił swą żonę i niewinną córęBy potem ich prochy zbieliły mu skóręStanął więc Kratos, bo tak mu na imięNa brzegu rzeki pełnej łez, kar i winienNi to bagna, ni mgła, ni też sen na jawieKratos bacznie i nieufnie przyglądał się sprawieStyksem zwano to zjawisko, umarłych to rzekaJednak nigdy nie widziano tam wcześniej żywego człowiekaPrzy łodzi niewielkiej stoi w czarnym kapturzeCharon, przewoźnik co przewozi duszeJednak podniósł się sprzeciw gdy Kratos zażądałBy z pomocą jego na drugi brzeg się dostałNie ma obola na spłatę dla CharonaNie przeprawi się przez Styks, prędzej chyba skonaTakimi słowami rozwścieczył ducha SpartyNie wiedział że to człowiek któremu obce są żartyZacisnął pięść zawzięcie i wymierzył w widmoTrafił i od tego zaczęło się wszystkoCharon równie rozgniewany, odzienie zrzucił z siebiePonoć jego gniew zasłonił chmurami słońce na niebieI ukazał się w całej okazałości CharonChudy jak trup, a na ciele z niejedną już ranąCiemne to ciało, tajemnicze się wydaMgła gęsta spowija jego ręce i kopytaSzczęka szeroko rozwarta, oczy żółte jak i zębyZ gęby jego czuć śmierci odór wstrętnyPazury wielkie jak nożyce i ostre jak szpileTo wszystko może odebrać człowiecze życie w chwileI walka się zaczęła, Charon sypnął w oczy piachemKratos niewzruszony, wszak nigdy nie poznał się ze strachemI również atak zaczął, użył Ateny OstrzeWbiło się po rękojeść żebro, zanim stwór zdążył się spostrzecNie był to poważny przeciwnik, wierzcie moi miliBo leżał pod stopą Kratosa dosłownie po chwiliCiężar zgniata mu czaszkę, wierzgają kopytaW tym momencie, rozgniewany spartiata go pytaCzy teraz go przewiezie, czy chce marnie zginąćOdpowiedzią było jedno zdanie, śmierci nie mógł już ominąćChoćbym skonał – usłyszał nasz bohaterZgniótł więc jego czaszkę, a zwłoki wrzucił w krater Mózg Charona wypłynął pod buta naciskiemI tak się skończyło to widowisko ponad każdym widowiskiemWsiadł więc do łódki i odbił kijem się od brzeguPłynie by być jedynym świadkiem Hadesa pogrzebu Ufff. . . wreszcie udało mi się skrobnąć na konkurs (matura nie pozwala niestety na wszystkie przyjemności, ale w końcu napisałem :P). Poniżej 2500 znaków (ze 2200 ze spacjami licząc), to myślę że się kwalifikuje do konkursu. Co do dawania plusów w konkursach, to pomysł głupi nie jest, ale również uważam, ze powinny oceniać je osoby jedynie te, które mają minimum 50 plusów na koncie. Inaczej możemy mówić nie tyle o ‚kolesiarstwie’ co ‚autopunktowaniu’. Pozdrawiam i jak to zawsze pisałem na sprawdzianie:Proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej pracy 🙂

  20. Kratos wszedł do mistycznego pomieszczenia. Widział że ktoś siedzi na tronie w końcu holu. To był demon . Wyglądał dosyć mrocznie . Na jego skórze było wiele blizn a z jego czerwonych oczu można było wywnioskować że nie jest przyjaźnie nastawiony. Lewa połowa ciała była zasłonięta bandażem . Kratos pomyślał że wiele wojowników musiało tu zginąć. Przeciwnik wyjął z pochwy miecz i ruszył w stronę bohatera. Kratos zrobił unik i zadał cięcie w serce . Jednak nic się nie stało . Osobnik zdjął bandaż z połowy ciała i bohater zauważy że jest ona spowita smugą dymu . W dłoni siedziała mistyczna kula. . Wróg zaatakował lewą ręką w twarz. Kratos odleciał ze 2 metry. Poleciał by dalej ale w ostatnim momencie wbił ostrza w ziemie spowalniając upadek . Splunął na podłogę krwią i zaszarżował na przeciwnika . Uderzył jednym ostrzem w jego dymiące ramie a drugim w jego ludzką dłoń, odcinając ją. Krew lała się wszędzie a miecz został w jego odciętej dłoni. Demon wrzeszczał z bólu. Jego ręka spowita dymem zaczęła się powoli przeistaczać w ludzką. To była szansa. Kratos wbił swoje ostrza w przed ramie nieprzyjaciela unieruchamiając go. Ręką zaczął wyrywać kule z dłoni wroga. Lewa strona ciała wróciła do ludzkiej postaci . Kratos zniszczył kule. Demon wstał i złapał swój miecz którym zrobił cięcie . Kratos schylił się i podciął przeciwnika ,złapał demona za głowę i parę razy obił o posadzkę. Następnie spojrzał na jego zakrwawioną twarz i rzucił nim w tron . Demon resztką sił wstał . Kratos podbiegł, złapał miecz przeciwnika który leżał na ziemi i wbił w demona przybijając go do tronu. Wróg utkwił w swoim tronie. Krew lała się z trony nawet po śmierci. Kratos powolnym krokiem szedł w stronę wyjścia.

  21. daahaka – dałes najnowszą prace, nie wiem czego Ty chcesz. Głosowanie, z uwagi na przekręty zostało odwołane i wynik wydać ma jury (patrz post katmaya wyżej).

  22. Szedłem po pustkowiach Andrii w celu odnalezienia magicznego kryształu, który daje nieśmiertelność, tylko dzięki temu będę mógł oswobodzić swoję ojczyste ziemie z tyranii okrutnego i potężnego Tyrosa. Moja wyprawa o suchej mordzie i pustym brzuchu trwała już od paru dni. W pewnym momencie w oddali ujrzałem wysokie pięknie rozkwitające drzewo, wydawało się to troche dziwne pośród takich pustkowi, lecz skierowałem sie w jego stronę, aby spocząć pod jego koroną dającą cieńPo paru godzinach snu obudziły mnie potężne drgania ziemi- która zaczęła pękać wzdłuż i wszerz. Drgania ucichły. Nagle ! Niedaleko mnie spod gleby wynurzył się ogromny jaszczur. Wyjąłem swój potężny miecz, podbieglem do niego od tyłu, wspiąłem sie po ogonie i dzgnąłem centralnie w środek jaszczurzej głowy, skąd zacząl wypływać mózg. Stwór padł natychmiastowo. :)Coś czylem, że cel mojej misji coraz bliżej, po drodze spotkałem jeszcze pare podobnych stworów, które zgladziłem jednym machnięciem miecza. W końcu dotarłem do wyznaczonego miejsca , ale to co tam sie działo, to juz całkowicie inna Historia.

  23. Stojąc nad brzegiem urwiska Kratos spostrzegł tytana. Był potężny i obrzydliwy. Bez chwili zwątpienia mkną ku niemu. Kratos widząc to także ruszył w jego strone mimo iż wiedział że ma nikłe szanse na wygraną. Zbliżając sie wskoczył na skałę i robiąc salta w powietrzu zaatakował stwora swojm mieczem na łańcuchu. Tytan cisnął w niego skałą,lecz ten zrobił sprawny unik i zaatakował ponownie. Pochwili zobaczył bicz leżący za bestią, więc odskoczył w lewo pobiegł przesiebie pochwicił broń i wspioł się po besti uderzył tytana woko. Krew trysnęła na wszystkie strony . Stworowi ciemności wypłyneło oko pokój ogarną planete. Bestia padła trupem na ziemie. Oto kolejne zwycięstwo Kratosa z niebespieczeństwami czychającymi na górze Olimp.

  24. Nie chcę nikogo osądzać, ale uważam że użytkownik raito300 nie tyle co nie powinien być brany pod uwagę w konkursie, co powinien zakończyć swą jakąkolwiek działalność na Valhalli. Pierwsze Primo – 6 komentarzy od userów po 0 punktów, którzy tworzeni są średnio co 7-9 minut, Wiemy chyba już wszyscy, że prace oceni jury, ale mimo wszystko każdy chce zarobić jeszcze jakiegoś plusika za swoje wypociny (ja dostałem aż 3). Nie wydaje mi się jednak, żeby dawanie samemu sobie plusów było fair wobec kogokolwiek. Drugie Primo – sprawa nieco poważniejsza. niech ktoś z ‚obsługi’ zobaczy post użytkownika ‚ted’, który dostał 13 punktów. Okazało się, że niektórzy użytkownicy już wcześniej niż raito300 sami sobie pomagali punktując się, jednak nie o to mi chodzi. Chodzi mi o te 3 minusy, które miały najprawdopodobniej zrzucić ‚ted’a’ z pozycji lidera (lol, podobnie ma się sprawa z użytkownikiem cukierek i xiii, też minusy dla nich są raczej mało konstruktywne). Możliwe że były to spowodowane podejrzeniami o nieuczciwość (ja nie mówię że była, broń boże:) ‚ted’a’, ale bądź co bądź raczej takich rzeczy się nie robi. Zwłaszcza użytkownik który sam gra nieczysto. Więc w ‚pierwsze primo’ i w ‚drugie primo’, nie chodzi mi wyłącznie o konkurs (bo jak wiemy, jury będzie głosować – i dobrze), tylko o chamstwo, zachłanność i bezmyślność. Trzecie Primo – gratuluję głupoty, jeżeli tak bardzo chciałeś wygrać, to było sprawdzić czy punkty cokolwiek dają w tej rozgrywce. Mam nadzieję że jesteś rozczarowany, iż twoje sztuczki zdały się na nic. Buziak w czoło na dobranoc, warto czasem być uczciwym. Nie wystarczy dać komuś jeszcze punkt z nowego konta, żeby nikt się nie poznał. Całe szczęście że są tutaj tacy, którzy uczciwie grają o nagrody i mam nadzieje że ich one nie ominą.

    • Wiesz co ziom masz racje, ale mi też jacyś gostkowie co mają 0 ptk przyznali plusy

      Ziom, teraz to kwestia tylko i wyłącznie twojego sumienia. Jeżeli sam sobie tych punktów nie dałeś, to spoko, tyle że nikomu teraz tego nie udowodnisz. Jedynie sam dla siebie możesz czuć sie uczciwy, choć nikt nie podważa tego czy grałeś fair. Więc sam sobie na to odpowiedz, jeżeli odpowiedź brzmi ‚tak, grałem fair’, to jesteś jednym z tych ludzi, którzy dostali punkty od jednego (lub więcej) z kont użytkownika typu raito300, którzy tym sposobem chcieli ukryć swoją działalność. Jak to rymowali na płycie WWO (Witam Was W Rzeczywistości) „Nie muszę być geniuszem, żeby wiedzieć, że. . . ” że 6 punktów od 6 użytkowników, po 0 punktów każdy, średnio spłodzeni co 7 minut, nie jest niczym normalnym. Nie musiałem w dzieciństwie oglądać Colombo, żeby odkryć to przed godziną. Gdyby to było jedno konto i pojedynczy punkt, uszłoby zapewne płazem, ale nie w takiej skali. abbalah – powiem tak mało kulturalnie, oni i tak kładą na ciebie i na to co napisałeś lachę! Podobnie na to co piszę ja teraz i co napisałem 3 posty wyżej. Myślisz że krętacza obchodzi to że ktoś nie wygrał, że coś sie zepsuło skoro on nie wygra? Wątpię! Dlatego proponowałbym, aby głosy mogli oddawać jedynie użytkownicy z ‚większą’ ilością punktów. pozdrawiam!

  25. Ja śpieszę z gratulacjami. Chciałbym pogratulować tym „sprytnym” użytkownikom, którzy zabili bardzo przyjemną formułę konkursu. Jestem wam bardzo wdzięczny za wasze kombinatorstwo. Podziwiam także waszą krótkowzroczność. Na prawdę trudno mi uwierzyć, że myśleliście, że nikt waszych krętactw nie zauważy.

  26. Ja tylko wspomne, ze Raito300 w poprzednim konkursie tez dziwnym trafem mial wiele glosow od kont „zerowych”. Cholera, ze mu sie chcialo tyle razy rejestrowac. . . ;/

  27. w sumie ted także do uczciwych nie należy, bo coś te jego plusy śmierdzą ( 6 i 8 „zer” pod oboma wersjami), więc na biednego nie trafiło, a na osobę która także powinna IMHO zostać zdyskwalifikowana. Jednak przynajmniej dla podpuchy przyplusował innych, a także nie posunął sie do wyjątkowo niskiego minusowania przeciwników, w dodatku z powodów które same w sobie zasługują na minusa :PEDIT: siergiej, pewnie haseł do tamtych pozapominał 😛

  28. e ziom patrz na to . . . . jak bym chciał sobie dodać punkty to bym już miał ze 20 ale jak sobie chcecie mamy 2 wyjścia – nie wliczać tych co mają 0ptk -albo usunąć moją prace Wole nie brać udziału już w tym konkursie niż później być posądzonym o-chamstwo -oszustwo itp. . . . . . . . . . . . .

  29. Wyluzujcie i poczekajcie na zakończenie konkursu. Myślicie ze organizatorzy nie widzą tego o czym piszecie? Narazie proponuję przemilczeć te kwestie i zaufać naczelnym wikingom, dyskusja nic nie daje.

  30. Siergiej—> Jakis Ty pamiętny ojojoj. Ta formula konkursu jest do dupy, moze i kreatywna, lecz co z tego. Przyznam sie, chcialem ten luz wykorzystac jak rasowy polak (za te i inne grzechy serdecznie żałuje) Wiele osób dodalo sobie punkty, koledzy glosowali na kolegow itp. Redaktorzy tego serwisu- to wy wybierzcie najlepsze opowiadania, a nastepnym razem wymyslcie taki patent, abysmy tylko, to nie my glosowali. Predzej o kolesiostwo mozna posadzic co niektorych tutaj wliczajac w to mnie, niz was. Z reszta zauwazylem, ze w konkursach glosuje ciagle ta sama mala liczba osób

  31. @Ratio300Zwykle nie uciekam się do takich stwierdzeń, ale powiem Ci, że jesteś żałosny. Formuła konkursu jest „do dupy”? Nie kolego, do dupy to są nieuczciwi ludzie, którzy starają się wykorzystać każdą lukę, żeby tylko wyjść na swoje.

  32. Ratio300 – szanuje, że miałeś odwagę odezwać się i przyznać. Nie podoba mi się jednak to, że równocześnie odwracasz kota ogonem. To, że złamano zasady konkursu nie jest winą konkursu. To, że istnieje sposób łamania zasad ( i nie dotyczy to tylko tego konkursu, ale wszystkich dziedzin życia ) nie jest równocześnie przyzwoleniem na ich łamanie. Wszyscy oceniający i biorący udział w konkursach na V mieliśmy świadomość, że łatwo jest w nich oszukiwać. A jednak nie robiliśmy tego. Do zwycięstwa wiodły dwie drogi – łatwa i słuszna. Dotąd w konkursach wybieraliśmy słuszną. Jakie ma znaczenie liczba oceniających. Oceniają ci co chcą. To ,że mało osób miało ochotę oceniać nie jest podstawą do tego by samemu sobie głosów dodawać. I jaką tak na prawdę wartość ma nagroda wygrana z pomocą oszustwa? Mnie w takiej sytuacji sumienie nie pozwoliłoby prawdziwie się nią cieszyć.

  33. Raito300 – Twoje zachowanie jest naprawdę niskie. Tak czystej złośliwości dawno nie widziałem. Dodatkowo nawet nie znasz reguł gry w której próbujesz oszukiwać! Wypad z lokalu.

  34. jestem tu nowy i widze że nie którzy oszukują to aż robi mi sie przykro bo taka fajna strona powinna byc dla uczćiwych osób a nie dla oszustów

  35. Jestem żałosny ok, ale kiedy widze, ze taki ‚ted’ dostaje tyle punktów ile dostaje-przez siebie równiez dodanych i rownież tylko dlatego bo jako 2 napisal swoje opowiadanie, bo innym uzytkownikom nie chce sie juz czytac dalszych tekstów, to sorry. Ba, ktos odda glos, a puzniej okaze sie, ze pojawilo sie lepsze opowiadanie i chcialby go zmienic, takze powinnna byc wcześniej infromacja, ze zbliza sie konkurs taki i taki, prosze przygotowac tekst do wstawienia-i nie pisze tego, poniewaz nie dostalem glosów, moje opowiadanie jest beznadziejne wiem o tym (nie staralem sie wogóle ) lecz mysle, ze mam duzo racji. Wyczytalem duzo lepsze teksty niz ‚teda’ co potwierdza, to co napisalem. Ale obiecuje, ze nastepnym razem nie bede oszukiwac, fakt zachowalem sie jak sie zachowalem, tylko niech redaktorzy nastepnym razem, to jakos ogarną.

  36. No dobrze to prawda, ale nie bawmy się tu w samosądy. Raito przyznał się do błędu i to moim zdaniem warto docenić i zauważyć. Od wydawania osądów są tu Wodzowie (redaktorzy), a nie mieszczanie (userzy= my) znajdujący się nieco niżej w hierarchii:). Myślę, że wystarczającą nauczką jest sam fakt wykrycia takiego oszustwa i wstyd z nim związany. Konkurs kończy się za dwa dni. Sądzę, że chociaż przez ten okres czasu powinniśmy dać sobie spokój z różnego rodzaju „aferami i awanturami”. Naszła mnie przy tym refleksja – przykre jest to, że gdy w konkursie chodzi o jakąś naprawdę cenna nagrodę to uczciwość i najzwyczajniejsza w świecie radość z zabawy, ustępuje miejsca szaleńczej chciwości. Nie o to przecież w tym chodzi! Szkoda, że dzisiejszy świat jest tak materialnie nastawiony do rzeczywistości. . . :)PS. Rozumiem to, że czytelnikowi jakiś tekst może nie przypaść do gustu, ale uzasadnienia w minusach typu „wbfg” czy „csvb i ws” są kretynizmem i nie owijając w bawełnę chamstwem. Apeluję o odrobinę rozsądku. Uwierzcie, że to wcale nie jest dużo. . . .

  37. raito300 – a ja wcale nie rozumiem twojej argumentacji. Chciałeś zrobić to co zrobił ted. Tyle ze zanim to zrobiłeś, katmay już pisał o tym, ze niektórzy nie umieją się bawić. To już zostało odkryte, a swoim zachowaniem sprawiłeś, ze wszystko praktycznie spadło na ciebie. A jak to się mówi „kłamstwo ma krótkie nogi” to i siergiej wyciągnął twoje brudy z przeszłości. Miło nam że się przyznałeś, ale warto było najpierw pomyśleć i tego nie robić, niż próbować się wybielić teraz na tle innych złoczyńców. Mi po prostu chodzi o ludzi którzy włożyli serce w napisanie swojej pracy i UCZCIWIE stanęli do walki. Myślę też, że przyznanie się do winy nie zmieni niczego, każdy będzie już zawsze patrzył na takich ludzi jak na oszustów. Przykre to, ale prawdziwe. Oczywiście ze nie ma już co robić wielkiego HALO z tego wszystkiego, to co miało być powiedziane, zostało już powiedziane. Chodzi nam (mi) generalnie o zasady, które niektórzy złamali prowadzeni żądzą wygranej. Głupio że tak się stało i nie zdziwiłbym sie, gdybyśmy już nie ujżeli żadnego konkursu na V. Ewentualnie tak bardzo restrykcyjne i przyjemne co sprawdzian z fizyki 😐 Pozdrawiam!

  38. Cale to zamieszanie wyniklo poczatkowo z mojego powodu za co jest mi przykro, przepraszam wszystkich vikingow za to ze zniszczylem wasz system konkursow. Chcialbym powiedziec, ze te glosy ktore pochodza od swiezych uzytkownikow to osoby ktorym pokazalem ten konkurs i polecilem, jezeli podoba ci sie moje opowiadanie to zaglosuj, choc to niemal to samo jakbym sam zaglosowal na siebie. Nie chce sie usprawiedliwiac, chcialem dodac cos od siebie do tej dyskusji. . . Mam nadzieje rowniez, ze nie bedzie to powodem zaniechania organizowania kolejnych konkursow, a ten konkurs niech dalej toczy sie swoim biegiem.

  39. Wlasciwie, to nie czytalem tekstu „katmay”, dopiero puzniej ujrzalem co napisal, lecz mniejsza z tym. I za specjalnie, to mi nie zalezy na waszej adoracji, bez obrazy 🙂 A ze na mnie wszystko poszlo. . . . w koncu na kogos musi 🙂 jak chcecie bana mozecie mi walnac, naprawde swiat od tego mi sie na glowe nie zawali.

  40. Wiecie co – pewne rzeczy są tutaj totalnie chore. Rozumiem są nabijacze i nagle się okazało, że inni to zauważyli – dalszy efekt, który zaobserwowałem to plusy u mnie od osób z zreowym kontem – czyżby ktoś na siłę chciał pokazać, że wszyscy tak samo robią??? Najdziwniejszy jest jednak fakt, że pojawiły się one po informacji, że laureaci zostaną wyłonieni w inny sposób. To wszystko jest bardzo dziwne – czyżby ktoś inny chciał w takowy sposób zwiększyć swoje szanse na wygraną???Nie wiem – pozostawiam wam to do przemyślenia. Fakt jest jednak taki, że formuła konkursu została zniszczona i ekipa Valhalli musi wymyśleć inny sposób nagradzania. Może zwykłe losowanie??Pozdrawiam wszystkich normalnych.

  41. Wiecie co – pewne rzeczy są tutaj totalnie chore. Rozumiem są nabijacze i nagle się okazało, że inni to zauważyli – dalszy efekt, który zaobserwowałem to plusy u mnie od osób z zreowym kontem – czyżby ktoś na siłę chciał pokazać, że wszyscy tak samo robią??? Najdziwniejszy jest jednak fakt, że pojawiły się one po informacji, że laureaci zostaną wyłonieni w inny sposób. To wszystko jest bardzo dziwne – czyżby ktoś inny chciał w takowy sposób zwiększyć swoje szanse na wygraną???Nie wiem – pozostawiam wam to do przemyślenia. Fakt jest jednak taki, że formuła konkursu została zniszczona i ekipa Valhalli musi wymyśleć inny sposób nagradzania. Może zwykłe losowanie??Pozdrawiam wszystkich normalnych.

  42. to koledzy raito się mścili, że niby poplusują, to niby każdy tak robi. . głupota nie zna granic. A ja czekam na wyniki, bo cisza. . 😛

  43. Proponuje zostawić temat „zerówków” w spokoju i nie zawracać sobie tym łajnem głowy, ponieważ szkoda powoli na to słów:/. Rozumiem, że odnośnie ogłoszenia wyników mogły nastąpić pewne komplikacje itp. ale uważam również, że użytkowników powinien w końcu ktoś poinformować co się dzieje. Cierpliwość jest cnotą, ale przydałoby się wyjaśnić tę sprawę. Pozdrawiam.

  44. Co do nowego sposobu wyłaniania zwycięzców konkursów. Może warto zrobić juri składające się z 5 osób. 3 z redakcji + 2 osoby wybrane spośród użytkowników „V”. Myślę, że ten serwis istnieje już tak długo, że redakcja mogłaby wybrać 2 wiarygodne osoby, więc następne konkursy nie budziłby już takich kontrowersji.

  45. Dobry pomysl kolego, ale te 2 osoby musialyby nie brac udzialu w konkursach (sorry za brak polskich znakow ale siedze w Belgii i na dodatek pisze na jakims dziwnym laptopie ACERa gdzie miejsce Z zastepuje W, A zamiast Q, akropke robimy z shiftem 😀 . . . lol)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here