Oczywiście przyssawki przyklejają im się do pyszczków, więc po chwili krajobraz jest dosłownie zasłany ubranymi w kowbojskie stroje królikami wrzeszczącymi w niebogłosy i uciekającymi przed kiblowymi przepychaczkami. A to dopiero początek.

Króliki za kołnierz nie wylewają

Kolejny zestaw zabaw to gry wyścigowe. Oczywiście Michel nie byłby sobą, gdyby były to zwykłe, tradycyjne wyścigi. W Rayman Raving Rabbits przejmiesz kontrolę nad orłem, rekinem, albo pająkiem. Kierowanie odbędzie się oczywiście za pomocą konkretnych ruchów rękoma, zupełnie jakbyś trzymał lejce. Do tego wyścig utrudnią wszędobylskie króliki, które latają za Rayem na poduszkowcach wrzeszcząc w niebogłosy.

Dalej są sekwencje taneczne, w których trzeba wykonywać konkretne, zsynchronizowane z muzyką gesty. Kiedy na scenę zaczną ładować się widzowie (czyli króliki…) odpowiednim wymachem ręki trzeba je będzie strącić. Podobny mechanizm zobaczysz w sekwencjach walki, kiedy własnoręcznie trzeba będzie wytłuc tabuny nacierających, krwiożerczych smakoszy kapusty.

O co chodzi?

Celem gry jest obłaskawienie trzymających nas w niewoli oprawców. Jeżeli twoja gra im się spodoba z uśmiechem na twarzach zaczną ci kibicować. Ponadto jeżeli każde zadanie wykonasz bezbłędnie, dorobisz się futrzanych groupies, które zasypią cię listami miłosnymi. Ilość wykręconych pomysłów, które już znamy, jest porażająca, a to przecież dopiero wierzchołek góry lodowej. W końcowej wersji gry znajdziecie ponad siedemdziesiąt różnych sekwencji zręcznościowych.

Oczywiście w takim tytule nie może zabraknąć opcji rozgrywki dla wielu osób. Wspólne przebijanie się przez sekwencje taneczne, albo death match na kiblowe przyssawki brzmią równie niepokojąco, co ciekawie.

Jedno jest pewne z multiplayerem i takim zatrzęsieniem mini-gier gra powinna wystarczyć na całkiem długi okres czasu.

Grafika nie poraża nowoczesnymi efektami

Pora na wątpliwości. Obawiam się, czy gra nie podzieli losu niektórych filmów animowanych. Dzieci nie zrozumieją zapewne większości odniesień obecnych w Raymanie, a i nie wszystkim dorosłym spodoba się klimat tej pozycji. Pozostaje również kwestia grafiki, która nawet pomimo tego, że należy na tą chwilę do szczytowych osiągnięć Wii, nie poraża nowoczesnymi efektami.

Ancel to zbyt niebanalny twórca, żeby zrobić z gry prosty tytuł na imprezy. Wszystkie mini zabawy zostaną przedzielone sekwencjami platformowymi i zespolone szaloną, wykręconą fabułą. Sam pomysł odświeżenia serii wydaje się strzałem w dziesiątkę, a szczęśliwcy którzy mieli okazję położyć swoje łapki na wersjach demo gry pieją w zachwytach.

Miła odmiana

Sterowanie podobno sprawdza się bez zarzutu, a gra zaskakuje co krok. Jasne, nie jest to tytuł, który trafi do każdego, jednak stanowi miłą odmianę od zalewu realistycznych symulatorów i strzelanin TPP. Co ma pójść źle, pójdzie źle i Rayman Raving Rabbits może się okazać na dłuższą metę zbyt zakręcony i niespójny. Ale powiedzcie szczerze, czy można się nie zakochać w uszatych futrzakach?

Rayman ukaże się podczas startu Wii i będzie czasowym exclusivem na okres 6 miesięcy. Co prawda gra po tym okresie wyjdzie na pozostałe platformy, ale jakoś trudno sobie wyobrazić gameplay pozbawiony wykorzystania dobrodziejstw czuników ruchu – szczególnie, że Rayman został od podstaw stworzony wokół unikatowego kontrolera Nintendo.

PS. Sponsorem zapowiedzi jest słowo „królik”.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Hahahaha!:D Mogą być niezłe jajca! Bynajmniej królicze:) No to wesołych świąt Wielkanocnych!:D Kurcze, przesz to zając:P:P:D:D:D

  2. Kocham serię Rayman, a czwórka zapowiada się niespodziewanie. Jeśli im to wyjdzie (a w to nie wątpię, bo Ubi jest świetne w tego typu gierkach), szykuje się kolejny platformowy wygrzew przemielony wybuchami śmiechu;).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here