Full Throttle, Grim Fandango i Psychonauts – co łączy te tytuły? Przede wszystkim osoba Tima Schafera, twórcy, który przez ponad dwadzieścia lat dość mocno zasłużył się dla rozwoju elektronicznej rozrywki. Blisko dziewięć lat od momentu założenia Double Fine Productions i ponad cztery od dnia, w którym zadebiutowała ostatnia z wymienionych produkcji, cała branża z niemal zapartym tchem oczekuje na nowy tytuł sygnowany nazwiskiem tego autora. Już w październiku na półki sklepowe trafi Brutal Legend.

Drugi produkt od wspomnianego wyżej studia powstaje wyłącznie z myślą o konsolach Sony i Microsoftu. Choć obecnie nad wydaniem BL czuwa Electronic Arts, wcześniej pieczę sprawowało Vivendi Games (którego plany zostały zmienione po połączeniu z Activision). Los Brutal Legend nie był do końca jasny, na szczęście dla graczy o wszystkim ostatecznie zadecydował sąd. Przyjrzyjmy się więc najistotniejszym doniesieniom na temat gry.

Spis treści

You’re the victim, I’m the crime

Klementynka okaże się bardzo użyteczna w wielu sytuacjach, zwłaszcza przy walkach z bossami…

W najnowszej produkcji Double Fine Productions wcielimy się w Eddiego Riggsa, bohatera, którego nazwa jest hołdem dla Eddiego, maskotki Iron Maiden oraz twórcy postaci, Dereka Riggsa. Nasze wirtualne alter ego zaliczane jest do grupy tzw. roadies – osób wyruszających z członkami zespołu na trasy koncertowe i odpowiedzialnych za wszelakie zagadnienia techniczne. Opowiadana historia rozpoczyna się pewnego wieczoru, kiedy to Riggs, zajęty czyszczeniem gitary, zaczyna niespodziewanie krwawić. Jego posoka dostaje się do amuletu, który nosi bohater. Tak wybudzony zostaje Ormagöden, złowroga bestia, która przenosi Eddiego do alternatywnego świata, w którym demony zniewoliły ludzkość.

Czy może być gorzej? Oczywiście! Pechowy technik trafia w sam środek mrocznego rytuału, a przez to staje się celem ataków zgromadzonych kapłanów. W korzystaniu z okazji leży siła, tak więc główna postać bez chwili wahania chwyta za Separator – mistyczny topór, nad którym odprawiano modły. Z jego pomocą, a także przy wykorzystaniu Klementynki, nasączonej magiczną mocą gitary, Riggs dość szybko rozprawi się z grożącymi mu druidami. O ile ataki pierwszą z broni to standardowe szlachtowanie wrogów, drugi z przedmiotów, w rzeczywistości będący całkowicie normalnym instrumentem, zamienia się w śmiercionośne urządzenie, dzięki któremu zaatakujemy przeciwników za pomocą muzyki. Z początku media obawiały się, że ekipa Double Fine zaoferuje nam standardowy hack’n’slash, wszystko wskazuje jednak na to, że czeka nas naprawdę spora dawka atrakcji.

God Gave Rock And Roll To You

Randez vous z Kostuchą, czyli Separator kontra kosa…

W czasie rozgrywki Eddie będzie kolekcjonować elementy ulepszające wspomniane przedmioty. Mało tego, będzie on zbierał inne graty, składając… własnego hot roda! Pojazd nazywany The Deuce (Czart), w połączeniu z pozostałymi narzędziami, pozwoli nam korzystać z ataków specjalnych. Szczególnie ciekawie zapowiadają się walki z bossami, w ramach których będziemy musieli np. uciec przed przeciwnikiem, wywabiając go z nory, następnie zadać kilka ataków toporem w celu ogłuszenia i zakończyć walkie zaklęciem (a więc utworem odegranym na towarzyszącej nam gitarze). Warto pamiętać, że Klementynka może zostać przegrzana, także ataki muszą być nie tylko właściwie dobrane, ale i odpowiednio zgrane w czasie.

Riggs na szczęście nie będzie zupełnie osamotniony w swych zmaganiach. Z pomocą specjalnych kawałków będzie on w stanie wzywać sojuszników, którzy nie tylko wspomogą go w walce, ale i ułatwią inne działania. Świat w Brutal Legend został stworzony według popularnego ostatnio schematu gry sandboksowej, w ramach której gracz otrzymuje otwartą przestrzeń i jako taką swobodę w dobieraniu kolejnych zadań (na przemierzenie czekają ponoć ponad 64 kilometry kwadratowe). Z wywiadów udzielonych przez Tima Schafera dowiedzieliśmy się, że w końcowej wersji BL na wykonanie czekać będzie ponad dwadzieścia misji związanych z głównym wątkiem fabularnym oraz około trzydzieści questów pobocznych.

Cross-Eyed Mary

Pierwszego z ważniejszych sojuszników Eddie spotka już na początku zabawy. Będzie to Ophelia, przebrana za jednego z kapłanów, którą prawie że skrócimy o wysokość głowy. „Mam nadzieję, że przez ten cały czas nie zabijałem gorących lasek” – stwierdzi główny bohater. Jak zapowiadają twórcy, gra przesycona będzie najprzedniejszym, często bardzo czarnym humorem. Riggs przemówi głosem Jacka Blacka, wokalisty i gitarzysty z popularnego amerykańskiego zespołu rockowego Tenacious D (człowiek ten znany jest z gry lub dubbingu w takich filmach, jak Kung Fu Panda, Epoka Lodowcowa czy King Kong).

Play him off…

Podczas swej wędrówki Riggs spotka m.in. Kill Mastera (w tej roli Lemmy Kilmister, gitarzysta i wokalista Motorhead), którego będzie musiał pokonać, by uratować Ophelię. Wśród innych sław użyczających swych głosów znaleźli się chociażby: Rob Halford z Judas Priest, Lita Ford z The Runaways, Tim Curry czy sam Ozzy Osbourne. Okazuje się, że muzycy wielokrotnie popełniali błędy w wypowiadanych kwestiach, co też sprawiło, że… pomyłki znajdą się w samej grze, a najbardziej „soczyste” wypowiedzi będzie można wyłączyć w opcjach dźwięku. Wraz z tym filtrem pojawi się inny, pozwalający na ograniczenie brutalności zawartej w – nomen omen – Brutal Legend.

Stomp your hands, clap your feet

W grze pojawi się też tryb multiplayer, który swą formą będzie nieco odmienny od kampanii dla pojedynczego gracza. Choć natrafimy na lokacje z singla, twórcy przewidują dla nas zestaw scenariuszy na zamkniętych mapach. Wciąż nie znamy wielu szczegółów, jednak potwierdzono tryb Skirmish, w którym staną do walki dwie drużyny, każda składająca się z maksymalnie czterech graczy. Do dyspozycji oddane zostaną trzy frakcje: Ironheads, dowodzeni przez Riggsa; The Drowning Doom, złożeni z mitologicznych stworzeń, z Ophelią na czele; oraz The Tainted Coil – mroczne stworzenia kierowane przez Doviculusa. Gracze wcielą się we wspomniane postacie, mogąc stawiać kilka typów budynków, przywoływać armie i, korzystając z oddanych do dyspozycji umiejętności, wykonywać zlecone zadania. Dla przeciwników rozgrywek sieciowych pojawi się też możliwość rozegrania wszystkich scenariuszy wraz ze sztuczną inteligencją.

Będzie (nie)grzecznie

Brutal Legend korzysta z dorobku zespołów heavy metalowych w każdym calu, nie tylko na polu zastosowanej muzyki. Double Fine Productions stworzyło miłą dla oka, nieco komiksową grafikę, inspirowaną w dużej mierze okładkami płyt oraz twórczością Franka Frazetta, autora niezwykle popularnych obrazów związanych m.in. z Conanem, Spider-Manem czy płytami zespołu Molly Hatchet. Na ścieżce dźwiękowej BL znajdziemy dokładnie 108 utworów, wykonywanych przez w sumie 75 zespołów. Mówi się, że wszystkie dobrał osobiście sam Schafer, chcąc tym samym zapewnić, że gra „zostanie pokochana przez miłośników Metalu”.

The Metal

W oczach wielu nowa produkcja od Double Fine jest jednym z lepiej zapowiadających się tytułów, które zostaną wydane jesienią tego roku. Jej główny pomysłodawca słynie z niekonwencjonalnych pomysłów, które może nie spotykają się z podziwem milionów, ale zaskakują przy tym naprawdę oryginalnymi ideami i rozwiązaniami. Istnieje wiele obaw, czego dowodzą pojawiające się w sieci komentarze, jednak pozostaje nam wierzyć w wyczucie Tima Schafera i podlegającej mu ekipy. O ewentualnym sukcesie lub porażce napiszemy już w październiku, tymczasem zapraszamy do zapoznania się z innymi materiałami odnośnie Brutal Legend, które opublikowaliśmy na Valhalli.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. Dla mnie pozycja obowiązkowa. Choćby i ze względu na Jacka Blacka w roli głównej, ale specyficzny klimat, dla fanów cięższych brzmień i humor Tima Schafera. . . damn, to dopiero fantastyczne połączenie. Obawiam się co prawda o to, jak będzie z grywalnością, ale jak nie będzie najwyższych lotów, to jakoś to przeboleję – liczą się dialogi 😉

    • . . . ale jak nie będzie najwyższych lotów, to jakoś to przeboleję – liczą się dialogi 😉

      No coś ty? Dla mnie najbardziej liczą się cycki ;)A tak na poważnie, to na Brutal Legend dukaty są już odłożone, zakup tej pozycji jakby to powiedzieć, to konieczna konieczność. Pytanie tylko dlaczego (skoro imię bohatera to hołd dla maskotki) w grze nie ma ani jednego kawałka Iron Maiden? To pierwsza wtopa jaką zauważyłem, ale raczej nie będę specjalnie płakał nad tym faktem. Gra jak dla mnie, mogła by być czarno-biała i bez tekstur, i tak kupuje 😉

  2. Dla mnie pozycja obowiązkowa. Choćby i ze względu na Jacka Blacka w roli głównej, ale specyficzny klimat, dla fanów cięższych brzmień i humor Tima Schafera. . . damn, to dopiero fantastyczne połączenie. Obawiam się co prawda o to, jak będzie z grywalnością, ale jak nie będzie najwyższych lotów, to jakoś to przeboleję – liczą się dialogi 😉

  3. Pytanie tylko dlaczego (skoro imię bohatera to hołd dla maskotki) w grze nie ma ani jednego kawałka Iron Maiden?

    Bo Schafer ma gust 😛

  4. Pytanie tylko dlaczego (skoro imię bohatera to hołd dla maskotki) w grze nie ma ani jednego kawałka Iron Maiden?

    Bo Schafer ma gust 😛

  5. Przesadzacie, każdy lubi Fear of the Dark :). nie każdy, ja lubię Run To The Hills ]:->

    eeeetam, nie ma jak dobre 666 the number of the beast. . . hehehehe

Skomentuj Przemek Piprek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here