Jak pisałem tutaj zdecydowałem się na zakup tego wyjątkowego tytułu już jakiś czas temu. Wybór padł na wersję różową czego wciąż nie żałuję, choć nadal z obawą patrzę w przyszłość (szczególnie w świetle wciąż uaktualnianego pakietu aplikacji Potrzebne Pieniądze, w którego skład wchodzą takie programy jak Biżuteria 1.7, Sukienki 3.0 i Kosmetyki 2.81). Wyjątkowy charakter LBMA potwierdził się już w czasie odbioru przesyłki, która była niejako prologiem do głównej kampanii. O moich przygodach z tym związanych mogliście przeczytać w cytowanym na początku tekście.

Little Blue Moose Adventure okazała się tak wciągająca, że od niemal trzech tygodni całkowicie zdominowała mój czas wolny i ten mniej wolny. Pierwsze co należy podkreślić to fakt, że potwierdziła się nadmieniana we wszystkich recenzjach tego tytułu kompletna nieprzewidywalność. Choć moja wersja zachowuje względną regularność włączając się samoczynnie mniej więcej co dwie/trzy godziny trudno mówić tutaj o regule bez odstępstw. Po uruchomieniu wyświetla się mini-gra o wdzięcznej nazwie Nakarm Maleństwo i przypomina ona nieco hydrauliczne zabawy z Bioshocka przy łamaniu zabezpieczeń. Nie należy jednak dać się zwieść niewinnej nazwie mini-zabawy chodzi w niej bowiem o rozbrojenie bomby. Wszystko zależy w tym momencie od postaci, którą gramy. Jeśli jest to postać kobieca posiada ona automatycznie skilla Matczyna Pierś, który niczym autohack w Bioshocku rozwiązuje za nas problem. Schody zaczynają się gdy gramy mężczyzną. W tym momencie wiele zależy od naszego ekwipunku i charakterystyk postaci. Jeśli mamy w plecaku Butelkę, a nasz bohater ma spory refleks i charyzmę mamy szansę wyjść z takiej gry bez szwanku. Refleks przydaje się przede wszystkim przy rzucaniu czaru Podgrzewania zaś charyzma (czyt. umiejętność skutecznego zagadywania) pozwala utrzymać układ we względnej stabilności. Jeśli jednak choć jeden z tych elementów nawali w trakcie rozbrajania uruchamia się alarm, który niezwykle trudno wyłączyć, a im dłużej on trwa tym większe szkody powoduje. Po pewnym czasie zaczyna spadać HP głównego bohatera, traci zdolność rzucania zaklęć, zostaje dotknięty Piętnem Chaosu, a przede wszystkim tracimy możliwość odpoczynku aby odbudować nadszarpnięte zdrowie. Nie muszę chyba pisać jak wyniszczające dla naszej postaci może być uruchomienie kilku alarmów pod rząd?

Co ciekawe, nawet wtedy kiedy wydaje nam się, że opanowaliśmy wszystkie reguły Nakarm Maleństwo nie możemy tracić czujności. O tym jakie mogą być tego skutki przekonałem się na własnej skórze. Zgubiła mnie własna buta i rutyna. Ot, po prostu nie przewidziałem, że po tylu latach grania jakakolwiek gra może mnie zaskoczyć…

Kiedy po raz kolejny na ekranie monitora zobaczyłem charakterystyczne okienko Nakarm Maleństwo rozpocząłem wszelkie konieczne procedury. Błyskawicznie wyciągnąłem z ekwipunku Butelkę i rzuciłem na nią czar podgrzewania równocześnie wypowiadając magiczne inkantacje uspokajające. Wysoka charyzma pozwoliła mi jak zwykle ustabilizować system. I kiedy na ekranie już miał się wyświetlić komunikat Mission Complete niespodziewanie uruchomiła się nieznana mi dotychczas funkcja OUiISR (Odbijanie, Ulewanie i Inne Straszne Rzeczy). System momentalnie się zdestabilizował uruchamiając alarm, co gorsza OUiISR (o czym wtedy nie wiedziałem) ma skutki uboczne. Jednym z nich jest automatyczne niszczenie pancerza bohatera, który rozbraja bombę. Dopiero uruchomienie dołączonej do gry aplikacji MatczynaPomoc.exe pozwoliła zażegnać kryzys.

Quest nr 2 okazał się dla mnie równie zaskakujący choć mniej krytyczny w skutkach jak pierwszy. Cała trudność tego zadania polegała na zgromadzeniu zestawu artefaktów koniecznych do odprawienia Rytuału Oczyszczenia. Choć samo LBMA jak zwykle milczało na temat przedmiotów, które trzeba zgromadzić jak i sposobów ich pozyskania przydała się tym razem pomoc bardziej doświadczonych graczy wśród znajomych. Mniej więcej przedstawili mi listę artefaktów koniecznych, aby Rytuał Oczyszczenia przebiegł bez zakłóceń i zakończył się pełnym sukcesem. Lista nie była krótka – były tam specjalne oleje, chusty, płyny i eliksiry, była wreszcie sama Balia Ablucji. Jednak to nie wszystko. Aby odprawić rytuał wszystkie zgromadzone elementy trzeba było połączyć i użyć w odpowiedniej kolejności i warunkach. Nawet woda, która wypełniała Balię Ablucji musiała mieć odpowiednią temperaturę sprawdzaną oczywiście za pomocą stworzonego po to artefaktu o tajemniczo brzmiącym akronimie TR. Mędrcy ludowi mówią, że skrót ten bierze się od słów Traumatyczny Rytuał, zaś bluźnierczy odłam kapłanów Rozbrykanego Maleństwa rozwiązuje ten skrót jako Termometr-Rybka.

Sam rytuał odprawiłem z niezwykłym skupieniem i o dziwo obyło się bez niespodzianek, choć pod sam jego koniec wskutek ataku sił Chaosu omal nie nastąpiła destabilizacja systemu. Na szczęście zaklęcia Panicznego Biegania w Poszukiwaniu Wacików, popartego wzmacniającą Szklanką Wody Spirytualnej Do Przemywania zażegnało nadciągającą katastrofę.

Jak na razie na swoim koncie mam już zaliczonych kilka dość trudnych questów i jednego bossa o wdzięcznej nazwie Diaper Monster, a moja postać rozwija się tempem błyskawicy. Co ważne i warte podkreślenia LBMA pomimo sporej ilości godzin, które mu poświęciłem nie wykazuje najmniejszych oznak sztampowości czy wtórności. Na horyzoncie nie widać również znienawidzonych przez graczy schematów. Wszystko wskazuje więc na to, że inwestycja w LBMA była strzałem w dziesiątkę.

Co czeka mnie w przyszłości? Trudno przewidzieć. Jedno jest pewne – na nudę nie mogę narzekać, a o wszelkich spektakularnych zwycięstwach (i porażkach) nie omieszkam wam donieść na łamach mojej Valhallowej kolumny.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Do mnie przesyłka dojdzie w październiku – jeśli tylko kurier nic nie pomyli to powinna dojść wersja różowa :)A na razie przygotowuję siły i energię na te wszystkie questy i zadania. . . .

  2. Widzę, że Tamagotchi może się jednak do czegoś przydać. ;)A obrazek to zrzut ekranu, co?Nie wspomniałeś jeszcze o queście MidnightMeeting, który w poniedziałek w nocy może Cię zaskoczyć. A wtedy nie trudno o Game Over. 🙂

  3. Eh, jak tak czytam to chyba pozostanę przy quest MAZDA RX7 i jego modyfikacje. Ewentulnie quest Coroczna Wedrówka w Poszukiwaniu Rajskiej Wyspy/Góry/Kraju. A jak mi się nie bedzie chciało niczego już robić to ewentualnie podejmę sie tej rozgrywki. Jeszcze daleko mi do poziomu hardcorowca choc wiek juz wiecej niz odpowiedni.

  4. Niestety zazwyczaj bywa tak, że to quest automatyczny, o którego wykonywaniu dowiadujesz się jak już klamka zapadnie 😉 Także należy wtedy zbierać szybciutko rozmaite magiczne artefakty, wszelakie przydatne bronie, starożytne mapy, a przede wszystkim duuuużo buteleczek ze staminą 🙂

Skomentuj Maciej Młocek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here