Jasne, nie będę tutaj chlipał, że jesteśmy jakoś specjalnie pokrzywdzeni – w końcu Czechów, Słowaków czy na ten przykład Białorusinów w grach wideo jest pewnie jeszcze mniej. Ale biorąc pod uwagę, jak bardzo moje serce urasta, gdy w grze widzę swojaka, chciałbym aby tych momentów było jak najwięcej. A tymczasem polskich (moim zdaniem bardzo ciekawych) motywów w grach wideo jest jak na lekarstwo.

Biorąc pod uwagę, że większość gier pochodzi z krajów anglosaskich, trudno się dziwić, że ich bohaterem zwykle jest Jason Lewis albo Ben Gordon. Ale w niemal każdej grze znajdziemy też kogoś zza granicy – Japończyka, kogoś ze „starej Europy” albo przynajmniej Afrykanina. Polaków – jak na lekarstwo. Gdzieś, czasem pojawi się jakiś nasz pradziadek, który dzielnie brał udział w drugiej wojnie światowej – czołgista generała Maczka albo obrońca Narviku. Doceniam fakt, że przynajmniej historyczna rola Polaków jest (przynajmniej czasem) dostrzegana, ale to wciąż za mało.

W porywach szczodrobliwości projektantów gier możemy liczyć najwyżej na to, że główny bohater jest Amerykaninem polskiego pochodzenia. Dotąd (a w końcu to postać z górą dwudziestoletnia) tylko BJ Blazkowicz z serii Wolfenstein tak naprawdę przyznawał się do polskich korzeni, a reszta postaci, nawet jeśli nazywała się po polskawemu, nie raczyła nawet wspomnieć o swoich szanownych przodkach. Ech.

Z czego to wynika? A może z tego, że dotąd nie udało nam się wykształcić stosownego stereotypu, który mógłby zostać użyty przez scenarzystów ku uciesze gawiedzi na całym świecie? Wiadomo przecież, że Rosjanin to zwykle barczysty drągal, który twardo wymawia R i stawia na przemoc fizyczną. Francuz jest napuszony i gejowski. Włoch to zapewne gadatliwy, niski grubasek z wąsami. Albo Mafiozo. Irlandczyk to porywczy, rudy wieśniak z widłami. I tak dalej i tak dalej. A Polak? Widać etykieta ochleja i pracusia zarazem jeszcze na tyle się ludziom nie kojarzy, żeby umieszczać nas w grach.

Ale niestety, nie mamy też chyba na tyle pięknych (lub znanych na świecie) miast, żeby pokazywano je w grach przeznaczonych na rynek globalny. Kiedy jakaśtam Lara Croft objeżdża kulę ziemską wokół, to zawsze trafi do Paryża, Londynu, Sankt Petersburga, a nawet do Pragi. Do Warszawy – nigdy. Warszawa to najwyżej jakaśtam misja w Call of Duty, w trakcie której wyzwalamy miasto – czyli znów Druga Wojna, zresztą nikt nie zaznaczył, że Warszawa w ogóle leży w Polsce. Kraków widać nie kojarzy się zagraniczniakom z pięknymi dachami, po których może uciekać agent 007, tylko z tanim piwem. Szkoda.

Z Polski nie pochodzą nawet dranie – terrorystą zawsze jest Kubańczyk, Saudyjczyk albo Meksykanin czy opętany żądzą destrukcji Francuz. Czyżby Polacy byli na tyle mało wyraziści, że nie można z nich zrobić geniuszy zła na potrzeby gry wideo? Jasne, wolałbym, żeby byli zbawcami świata, ale z braku laku przynajmniej pośmieję się z jakiegoś złowrogiego, polskiego akcentu. Nie, nie – nawet te role zostały już obsadzone.

A nawet jeśli już jakiś polski producent decyduje się na stworzenie gry, która może osiągnąć sukces na światowym rynku, to w roli głównej obsadza Teksańczyka albo Kalifornijczyka. Rozumiem, że nie stać nas jeszcze na szczególne ryzyko i w większości produkujemy klony tego, co komu innemu się udało. Ale chyba nikomu by nie zaszkodziło, gdyby ten główny bohater był Polakiem. Albo gdyby był Teksańczykiem, ale miał choć dziadka-Polaka. Nie wiem, ale wydaje mi się, że gdybym był Amerykaninem, wolałbym grać jakąś niepowtarzalną, wyjątkową i oryginalną postacią, a nie kolejnym Stevenem Blake’iem z przeciwka.

No cóż, trzeba walczyć. I chyba zmieniać naszą rzeczywistość, żeby trafić również do gier komputerowych. Proponuję od dzisiaj robić wszystko, żeby Polska za sto lat była największą potęgą ekonomiczno-polityczną na świecie. W ten prosty sposób zostaniemy dostrzeżeni i docenieni. Będziemy mogli wytworzyć stereotyp Polaka-geniusza, Polaka-króla wszechświata i Polaka-lidera technologii kosmicznych. No i będziemy zapewne produkować 90% gier, więc nikt nam nie skoczy. Dobry pomysł, co?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

19 KOMENTARZE

  1. i jak francuzi uznaja ze chopin to ich czlowiek, my zatuszujmy historie i wmowmy swiatu ze leonardo d-c na tytaniku tez bylo polakiem, ben gordon pochodzil z kielc a peter m. zmienil tylko nazwisko zeby lepiej sprzedawaly sie te jego dziwactwa. a warszawy nie ma w grach bo nikt nie bedzie nam tu warszawy niszczyl, bezczescil ani plugawil swoja niechciana obecnoscia. wstep tylko za okazaniem zaproszenia. a co 😉

  2. Tym bardziej cieszy fakt, że np w takim GTA 4 można usłyszeć polskie głosy. Fakt, że na razie gdzieś w tłumie, ale może z czasem. . . uda się usłyszeć coś więcej niż „moja lampa!”.

  3. Jak pomyślę, jak najczęściej pojawiają sie polskie motywy w światowych mediach (polskie obozy koncentracyjne), to niech już lepiej scenarzyści gier się za to nie biorą 🙁

  4. Mickiewicz to Litwin, Chopin to Francuz, Polański to Amerykanin, Podolski to nie wiadomo kto a Papież był wspólny x] Ironia losu. Mimo wszystko lepiej mieć jednego wyjątkowego rodaka jak Jan Paweł II niż kolejnego Adama Kowalskiego bez osobowości ;p Moim zdaniem (jak i autora) za mało pokazuje się naszego wkładu w historię- co jak co, ale obrona Jasnej Góry to wydarzenie bez precedensu. Tak samo Katyń, też „wyjątkowy” kawałek historii- wiem, że to boli ale chyba tylko w Polsce mordowano tyle ludzi bez mrugnięcia okiem. . . i należy o tym pamiętać! I w sumie to kłuje najbardziej, nie chodzi o sam fakt zaistnienia na świecie ale to, że film, który próbuje pokazać inne oblicze hitlera ma głośniejszą premierę niż filmy o konsekwencji istnienia jemu podobnych ludzi czyt. obozy koncentracyjne czy inne „wspaniałe wynalazki”.

  5. „A nawet jeśli już jakiś polski producent decyduje się na stworzenie gry, która może osiągnąć sukces na światowym rynku, to w roli głównej obsadza Teksańczyka albo Kalifornijczyka. „

    Tak swoja droga to ciekawe, jak na takiego Teksanczyka czy Kalifornijczyka made in Poland reaguja prawdziwi mieszkancy tamtych rejonow :>

  6. za mało pokazuje się naszego wkładu w historię- co jak co, ale obrona Jasnej Góry to wydarzenie bez precedensu.

    Propagandowo napewno. Ale czy to jakiś szczególny powód do dumy? 😉

  7. Jeżeli chodzi o gangsterskie klimaty to można zapomnieć – Włosi, Amerykańskie „białe kołnierzyki”lub ewentualnie gangsta-getto(dobierzcie sobie co chcecie), Rosjanie, triady chińskie lub Yakuza to zazwyczaj te najpopularniejsze. W sumie ostatnie GTA wydaje się trochę od tego odbiegać od tego schematu. Polacy co najwyżej mogliby być na początku gry, jako mali handlarze narkotyków i tym podobni. Jakoś nie widzę ich w roli grubych ryb. Ogólnie to można stworzyć survival horror „ZUS – Zanim Umrzesz Schudnij”. Zmienić podtytuł na angielski, dodać odpowiednią fabułę. Budzimy się pewnego dnia i widzimy wezwanie do tejże instytucji. Na dworze jeszcze ciemno. . . To dopiero początek horroru. Silent Hill i reszta to przy tym pikuś. Później dodatek – „Poczta Polska – How I Become Postal” (można nawiązać współpracę z RWS odpowiedzialne za Postala). Po sukcesie druga część „Urząd Skarbowy” i dodatek „PKP”(nie będę podsuwał już podtytułów). To na pewno pomoże nam bardziej niż jakiś Wiedźmin ;). Niestety, oprócz przed chwilą wymienionego nie widać większych szans na coś świeżego, bardziej swojskiego i przaśnego. W Polsce nie ma dużego potencjału jeżeli chodzi o sam rynek(który należałoby potraktować jako priorytetowy), za granicą nie mamy żadnych firm w których pracowaliby głównie Polacy( nie biorę pod uwagę People Can Fly). Amerykanie mają know-how, a nasza kultura jest przesiąknięta na wskroś odnośnikami które jej dotyczą. W sumie tak jak innych krajach Europy zachodniej i centralnej. Wprawdzie Rosjanie dłubią swoje budżetówki, ale są one tak niedorobione, że sobie je po prostu daruję. Ale trzeba przyznać że są specyficzne. Nie mam złudzeń – Polak za granicą to co najwyżej może się kojarzyć jako robotnik mieszkający z 10 kompanami, aniżeli jakiś pozytywny bohater. Ewentualnie krzykacz który podkłada kłody innym pod nogi. W grach może pełnić podobną funkcję, jeżeli w ogóle.

  8. widzę brak nam dystansu do samych siebie, coś mi się jednak widzi że podróbka GTA z Polakiem jako złodziejem aut w Niemczech odniosła by oszałamiający sukces. 8)

  9. I tutaj zażalenie do twórców Necrovision: czemu do jasnej ciasnej, jako głównego bohatera nie dali Polaka???? Mało to ich walczyło w czasie I WŚ?. . Przynjamniej raz moglibysmy zobaczyć rodaka, który rozwala wszystkich do okoła, a tak po raz kolejny będziemy widzieli niezniszczalnego Amerykanina, który juz po raz tysiąc pięćset sto dziewięćset razy ratuje świat przed zagładą. . . . Ukraincy się nie bali w STALKERZE i za to im wielki ukłon. . .

  10. tak aporpos stereotypow i na powaznie – byl czas ze w us polak byl kojarzony podobnie jak irlandczyk – ilez to bylo filmow gdzie bad ass pd officer nosil polskie nazwisko. taki twardziel co najpierw w pysk wali a potem pyta, do tego z zasadami i nieprzekupny ;)a jakby teraz sie mogl tam polak kojarzyc ? sek w tym ze polacy mimo ze prezentowani przez duza i silna polonie sa. . . nijacy. polskie dzielnice sa bo sa, polacy nie wyspecjalizowali sie w niczym konkretnie a polska kuchnia jest raczej malo charakterystyczna (a kielbasa i bigosem swiata zwojowac sie nie da. . . ). w europie jeszcze gorzej – bo tutaj polonia jest znacznie skromniejsza (no chyba za wyjatkiem wysp). . . wiecie – tak patrzac z drugiej strony – to tak jakby polak mial zrobic np nowego bonda i wplesc motyw. . . no nie wiem – dajmy na to laoski. . . coz, bylaby zagwozdka. mysle ze odnosnie polakow jest podobnie, a po co sobie problemy stwarzac ?

  11. Jak siegnac pamiecia to ciezko znalezc jakas gre w ktorej glownym bohaterem jest polak. W Wolfenstein’ie byl koles o polskich korzeniach, ale tak poza tym to nic nie przychodzi mi do glowy. Ah tak. . . Jest gra z detektywem Rutkowskim. . . Jak tak maja wygladac gry z polakami w roli glownej to ja podziekuje :/

  12. A Oficer Eddie Pulaski z GTA San Andreas? Co prawda przydupas Tenpenny’ego, ale zawsze. I w miarę dobrze jeździł samochodem 🙂

    • A Oficer Eddie Pulaski z GTA San Andreas? Co prawda przydupas Tenpenny’ego, ale zawsze. I w miarę dobrze jeździł samochodem 🙂

      Ciekawe czy wiesz czemu akurat nazywał się Pułaski :). To znaczy mam nadzieję, że tak, bo Amerykanie sobie tego nazwiska nie wzięli z kosmosu. Co do polskich akcentów w grach – nie jesteśmy obecnie na tyle aktywni „międzynarodowo” żeby ktokolwiek miał nas gdzieś wciskać. Chyba, że w grach narzekających na polskich emigrantów w Londynie :). Ale tak ogólnie to każdy najmniejszy akcent (nawet fajnie odwzorowane Zakopane w Skokach Narciarskich 2002) powinien cieszyć. Inaczej z grami historycznymi, tam w miarę wiernie odwzorowywano Polaków, np. Wielką RP w Europie Universalis czy potęgę husarii w Kozakach. Brakuje mi takiej gry traktującej ściśle o polskiej historii (np. bazującej na Krzyżakach czy Trylogii), ale już na taką nie liczę. Za granicą mało kto by się nią zainteresował (no, chyba, że weźmie się za to taki Ubisoft), a sukces w kraju to za mało na ambicje dzisiejszych twórców. Jakieś 10 lat temu był czas na robienie takich gier, szkoda, że rodzimi producenci przespali i zamiast tego robili Rezerwowe Psy 😉

  13. Zapomnieli panowie o Gabrielu Novaku z R6 Vegas. Wedlug instrukcj gry jest polakiem. W pierwszej czesci nasz ziomek, potem nas zdradza, i w drugiej czesci jest naszym glownym przeciwnikiem ktoremu na koncu gry z wielkim zalem robimy kuku.

    • Zapomnieli panowie o Gabrielu Novaku z R6 Vegas. Wedlug instrukcj gry jest polakiem. W pierwszej czesci nasz ziomek, potem nas zdradza, i w drugiej czesci jest naszym glownym przeciwnikiem ktoremu na koncu gry z wielkim zalem robimy kuku.

      a Rokozana Kazimiera ? Moj ulubiony charakter w Rainbow Six, byla Polka ur. w Gdansku 😉

  14. Ciekawe czy wiesz czemu akurat nazywał się Pułaski :). To znaczy mam nadzieję, że tak, bo Amerykanie sobie tego nazwiska nie wzięli z kosmosu.

    Nie sądzę, by Eddie Pulaski był w jakiś szczególny sposób inspirowany postacią Kazimierza Pułaskiego 😉

Skomentuj ash_22 Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here