Tak stało się i w przypadku Mirror’s Edge, bardzo dobrze zapowiadającej się produkcji studia DiCE, w którą na konsolach zagramy już w przyszłym miesiącu (na pecetach pod koniec roku albo na początku przyszłego). O tym, że gra będzie się składała z trzech części opowiedział senior producer z zespołu pracującego nad nią – pan Owen O’Brien.

Historia, którą teraz opowiadamy jest jakby trylogią. W pierwszych dwóch grach chodzi tylko i wyłącznie o Faith, o jej przeżycia w świecie gry” – mówił O’Brien na łamach serwisu AusGamers.

Jednocześnie ten sam człowiek dodał, że historię opowiedzianą w Mirror’s Edge można „pociągnąć” w innych kierunkach. Można też opowiedzieć o innej postaci zamieszkującej ten świat. Zdaniem O’Briena, stworzone przez DiCE miasto, środowisko, kultura samo w sobie może być ciekawsze od niejednej opowieści, fabuły innej gry. Bohater naszego newsa na temat kolejnej części Mirror’s Edge miał do powiedzenia tyle, że prawdopodobnie zobaczymy w niej edytor plansz, którego teraz jeszcze nie dołożono do gry.

Ciężko w tej chwili powiedzieć czy jest to bardzo dobry pomysł. Jeszcze nie graliśmy w elektroniczne przygody Faith, ale te zapowiadają się bardzo ciekawie. Przypomnieliśmy sobie jednak, że ostatnie dzieło DiCE – Battlefield: Bad Company – również zapowiadało się bardzo dobrze, a wyszedł z niego średniaczek. Czekamy więc na pełna wersję gry, a was zachęcamy do komentowania pomysłu O’Briena, twórców Mirror’s Edge.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Przypomnieliśmy sobie jednak, że ostatnie dzieło DiCE – Battlefield: Bad Company – również zapowiadało się bardzo dobrze, a wyszedł z niego średniaczek.

    Ja wiem. . . średnia na GR oscylująca w granicach 83-84% to chyba nie do końca średniak. Chociaż z dzisiejszym systemem oceniania, kiedy gra na 7 uchodzi za tzw „crap”. . .

  2. Moim zdaniem, wyjawianie, że gra będzie trylogią jest przedwczesne. Powinni zrobić ludziom niespodziankę po premierze na PC w 2009r. Wtedy, albo powiemy „Wow!”, albo „Łeee” 😉

  3. Ja również pozwolę się nie zgodzić co do Bad Company i to na całej linii. Gra od samego początku maiła być zwykłym shooterem okraszonym dawką dobrego humoru. Mieszanka ta wyszła bardzo dobrze, gra się super, a zachowanie i teksy naszych towarzyszy z drużyny często powalają na łopatki. Dodatkowo należy też wspomnieć o fantastycznej wręcz grafice i bardzo wysokiej grywalności. Choć faktycznie, jeżeli ktoś spodziewał się po BC jakiś ciężkich wrażeń emocjonalnych może czuć się zawiedziony, ale jakoś tak mi się wydaje, że kompletnie nie o to autorom chodziło.

Skomentuj Przemek Piprek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here