Sam Fisher, obok Lary Croft i Księcia Persji, stał się swoistą ikonką gier komputerowych i konsolowych. Nic zatem dziwnego, że Ubisoft zwietrzył interes i zezwolił Gameloft na stworzenie wersji komórkowej.

Fight Night Round 3 to kolejna część najbardziej znanej serii gier o boksie i pierwsza gra tego typu, która ukazała się na konsolę next-gen. Długo przed premierą EA częstowało nas prześlicznymi screenami i zachęcającymi trailerami. Czy jednak udało im się sprostać wymaganiom, stawianym konsolom następnej generacji? I wreszcie, czy kolejny Fight Night przejmuje po swoim poprzedniku tytuł najlepszej symulacji boksu?

Andrzej Gutowski (czerwony narożnik): Po intensywnych treningach w Fight Nighta 2 zapowiedź kolejnej części powitałem z otwartymi ramionami. Druga część sportowej serii EA miała wszystko to, czego można oczekiwać od tego typu gry. Po pierwsze, sporo świetnie wyglądających modeli bokserów. To co udało się zrobić zespołowi EA Sports z konsolami poprzedniej generacji zupełnie mnie onieśmieliło. Dołóżmy do tego świetny model walki i już widzimy grę idealną w swoim gatunku. Po Fight Night-cie na Xboxa 360 spodziewałem się więc wszystkiego tego samego, tylko podniesionego do potęgi.

Julian Wieczorkiewicz (niebieski narożnik): Ale czy to dostałeś? Sam po pierwszym moim kontakcie z grą, a raczej z jej demkiem, byłem pod dużym wrażeniem tego co zobaczyłem. Męczyłem je wielokrotnie, męczyłem pełną wersje gry i nasunęło mi się mnóstwo wątpliwości!

„A gdzie nasz Adamek? Gdzie pytam?”

A.G.: Czy dostałem… Trochę tak, trochę nie. Fight Night 3 nie robi niczego źle. Powraca bardzo dobry i intuicyjny system walki. Wyprowadzanie ciosów analogową gałką daje bardzo dużo możliwości zadawania ciosów. Podobnie z balansem ciała, parowaniem i blokami. Autorzy chwalą się, że ich system oferuje około 700 defensywnych kombinacji i chociaż nie liczyłem, to grając w FN3 czuć, że masz pełną kontrolę na bokserem. Wydaje mi się jednak, że to wszystko gdzieś już widziałem. I nawet wiem gdzie: w poprzednim Fight Nightcie.

Jeżeli cię to nie kręci, jest duża szansa, że nie żyjesz.

J.W.:Żeby być zupełnie szczerym to był mój pierwszy poważniejszy kontakt z serią FN. Dla mnie wszystko to nowość. Zacznę może od tego co mi się podobało. Po pierwsze grafika. Twarze bokserów, wykonanie skóry, mięśni, wszystko ocieka tysiącem detali. Oni się nawet pocą. Widać u nich pryszcze i włosy na klatce piersiowej, coś wspaniałego

A.G.: Nie jestem może graficznym fetyszystą, ale faktycznie, liczba detali na modelach bokserów robi niesamowite wrażenie. Nawet na zwykłych telewizorach grafika ociera się o fotorealizm. Patrząc z boku na hulającego na Xboxie360 Fight Nighta 3 można pomylić grę z relacją z prawdziwego pojedynku. Szczególnie, że EA Sports ma licencję na wykorzystanie najbardziej znanych zawodników i nie musimy walczyć bezimiennymi kukłami.

J.W.: A gdzie nasz Adamek? Gdzie Pytam?

Zawsze stawiaj na białego.

A.G.: Nie wiem gdzie Adamek. Nie wiem gdzie Gołota. W ogóle mało wiem, bo nie jestem bokserskim specem. Ale bokserów jest do wyboru całkiem sporo, w dodatku każdy ma trochę inny garnitur ciosów i wygląda dokładnie jak w rzeczywistości. A podłączenie gry do telewizora HD i zobaczenie tego przepychu w wysokiej rozdzielczości graniczy z przeżyciem mistycznym. Wizualizacja obrażeń na twarzach bokserów jest bardzo fajna, a replaye i zbliżenia po silniejszych ciosach, kiedy pęka skóra i słychać trzask chrząstek pobudza wyobraźnię.

J.W.: Nie da się ukryć… Wykonanie bokserów jest fenomenalne.

A.G.:Ale animacja już nie do końca.

J.W.: Faktycznie! Animacja rzeczywiście nie jest najlepsza. Najprostszym przykładem niech będą ciosy wyprowadzone przez zmęczonych zawodników. Są one jakby pozbawione jakiejkolwiek siły. Rozumiem że bokser może być zmęczony, ale na boga, czasami to wygląda, jakby dwóch gigantów robiło sobie masaż, a nie walczyło na śmierć i życie.

A.G.: To akurat mogę zrozumieć. EA wprowadziło taki mechanizm, żeby widać było, kiedy bokser jest zmęczony i bliski położenia na deskach. W Fight Nighcie nie ma żadnego HUD-a, a jedynym wskaźnikiem zdrowia naszego podopiecznego jest jego zachowanie (chociaż można opcjonalnie włączyć paski, to gra traci wtedy dużo z realistycznego feelingu). Mówiąc o problemach z animacją, mam na myśli co innego. Pomimo mocy X360, nie udało się odwzorować płynnych, realistycznych ruchów bokserów. Zmieniając gardę, czy balansując ciałem, te śliczne modele zawodników ruszają się bardzo nienaturalnie. W tym aspekcie next-genowa wersja gry w niczym nie różni się od zeszłorocznych wersji na stare konsole i widać, że nie była pisana z myślą o konsolach next-gen. EA Sports wzięło stary kod i opakowało go w wystrzałowe pudełko. Jednak nie samą grafiką człowiek żyje. Fight Night 3 to cały czas świetna gra, nawet pomimo braku nowości.

Jak nocna transmisja na Polsacie

J.W.: Co właściwie tu mamy? Tworzenie własnego boksera po prostu wgniotło mnie w ziemię. Budowanie twarzy czy sylwetki jest tak intuicyjne, a przy tym dające tak dużo możliwości… ach, tego się po prostu nie da opisać. Czegoś takiego jeszcze nie było! Tylko co dalej? Nużący tryb kariery. Kogo jak kogo, ale mnie zarabianie pieniędzy na nowe buty albo spodenki czy ciągłe podbijanie statystyk po prostu nie bawi. Słowem: monotonia. To ja już wole serię Smackdown, tam przynajmniej mamy jakąś fabułę, która mobilizuje do dalszej gry. Owszem, mini-gierki, jak podnoszenie ciężarów, czy nawalanie w worek, podnoszą atrakcyjność trybu dla pojedynczego gracza, ale co tu dużo mówić, są one po prostu dodatkiem, a nie motorem napędowym trybu kariery.

A.G.: I bardzo dobrze, że osią gry nie są mini-gierki. To chyba normalne. Ja trochę inaczej patrzę na FN3. Dla mnie tryb kariery jest tylko i wyłącznie po to, żeby wytrenować swojego boksera. Poćwiczyć. A potem przejść do meritum, czyli walki w trybie multiplayer. Pojedynki z innymi graczami, czyli gra przez Live’a, lub z kumplem (lub dziewczyną!) na jednej konsoli są świetne. I właśnie jako party-game Fight Night 3 sprawdza się najlepiej.

J.W: Rzeczywiście gra pokazuje pazurki dopiero w multiplayerze. Co do tego nie ma wątpliwości. Emocji i śmiechu jest co nie miara. Ale z całym szacunkiem, mam spędzić „X” godzin w single’u tylko po to, żeby wytrenować sobie następcę żelaznego Mike’a i wystawić go do walk w onlinie? Jeśli chce zagrać na livie to wkładam płytkę, loguję się, biorę pierwszego lepszego boksera i staczam zażarte pojedynki!

A.G.: Ty może tak. Ale trenowanie swojego zawodnika wciąga jak diabli. Zresztą zawsze fajnie obić kogoś swoim podopiecznym niż zwykłym bokserem. W Livie można zaliczyć tryb kariery, który jest dużo bardziej emocjonujący niż potyczki o tytuł w offlinie. Szczególnie, że gra jest bardzo łatwa.

„…czasami to wygląda, jakby dwóch gigantów robiło sobie masaż”

J.W: No właśnie, to niekoniecznie wszystkim musi się podobać. Reasumując, FN3 jest chyba najlepszą grą bokserską na rynku, a już na pewno najpiękniejszą. Gra jako party game jest wręcz rewelacyjna. Jeśli jednak ktoś nie ma dostępu do live’a, lub chętnych do gry przyjaciół, lepszą inwestycją będzie Ghost Recon 3. Ten da mu dużo więcej radości.

A.G.: Ja poleciłbym tę grę fanom poprzednich części i takim, którzy jeszcze w żadnego Fight Night-a nie grali. Nawet dla samej grafiki warto ją sprawdzić. Wiesz, pokazać kolegom PC-towcom, żeby się ślinili. Ale jeżeli ktoś nie przepada za tą serią, trzecia część raczej tego nie zmieni.

Fight Night Round 3 to twoja okazja, aby zasmakować jednego z najbardziej męskich sportów na świecie. Wybuchową mieszankę krwi, potu i łez przyjęli na klatę Andrzej Gutowski i Julian Wieczorkiewicz. Przeżyli, aby wam o tym opowiedzieć.

Plusy

– Multiplayer
– Oprawa
– Oficjalna licencja
– LIVE

Minusy

– Wtórność
– Małe niedociągnięcia techniczne
– Monotonia trybu kariery

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. eee tam, piszecie we dwoch, niby starcie opinii sie szykuje, dwa narozniki kolorowe i w ogole, a we wszystkim sie zgadzacie – to po co to wszystko ? Myslalem ze dialog sie robi w recce po to, zeby byla jakas klotnia 😛

  2. A jeżeli chodzi o grę, to moim zdaniem jest to najlepsza „part-game” pod słońcem. Jak ktoś zobaczy tę grę na wielkim LCD, albo na rzutniku, to szczęki nie pozbiera!

  3. Na wcześniejszych wersjach u mojego znajomego ta gra budziła takie emocje, że nie dość, że pady psuli, to jeszcze doszło do paru real time sprzeczek i prawie rękoczynów :PAle ta część powinna wymiatać na dużym ekranie albo projektorze :DPS. (świetny artykuł)

Skomentuj Adam Jesionkiewicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here