Jak to jest, że prawie wszyscy uwielbiamy śmigać po białym puchu, a grać w gry narciarsko-snowboardowe już mniej? Czy to tylko kwestia faktu, że dotąd nie pojawiła się naprawdę świetna gra z tego gatunku, czy zwyczajnie śmiganie na „nartach” bez pomuchów mroźnego wiatru na twarzy i bez zamarzniętych brwi po zjeździe na sam dół, zwyczajnie nas nie bawi?

Piłka nożna cieszy się zawrotną popularnością, zarówno biernych, jak i czynnych jej wyznawców, ale przecież fanów pucharu świata w skokach narciarskich też jest bardzo wielu. Tymczasem PES i FIFA potrafią rok do roku ściągać rzeszę wiernych fanów przed konsole i komputery, a dobra gra o skakaniu na nartach pojawia się tylko wtedy, kiedy Małyszowi akurat się zachce zdobyć Puchar Świata. FIFA sprzedaje się świetnie nawet wtedy, kiedy Polacy nie mają już żadnych szans wystąpienia na Mundialu. Narciarstwo może liczyć co najwyżej na dobrej jakości gry… półprofesjonalne.

Nawet tak – wydawałoby się – lukratywna licencja, jak Zimowe Igrzyska Olimpijskie, przechodzi zwykle bez echa (recenzje na samym końcu magazynów), a bywały już lata, że w ogóle nikt się na nią nie skusił. Prawdą jest, że gry na tej licencji to zwykle płacz i zgrzytanie zębów, ale czy – skoro da się stworzyć konkretną grę deskorolkową, podwórkowo-piłkarską, czy nawet freestylowo-motocyklową, to czy nie da rady zrobić naprawdę ekscytującej gry przedstawiającej sporty zimowe?

Oczywiście, jest seria SSX, która chyba jako jedyna ratuje honor sportów zimowych w grach wideo, ale wpisana jest ona ściśle w ramy EA Sports BIG i sportów „eeeekstreeeemalnie eeeeekstreeeemalnych”! Osobiście, jako snowboarder rozumiem, że to sport, który kusi swą undergroundowością i alternatywnością, ale terminologia prosto z kanału Extreme Sports nie trafia do wszystkich (na przykład do mnie). Tymczasem mniej „odjechanych” tytułów z dziedziny winter games nie ma.

Całkiem niedawno zauważyłem sympatyczną przecinkę w lesie, która być może pozwoli grom narciarskim wyjechać na otwartą przestrzeń i nareszcie zabłysnąć. To Empire of Sports – zapowiadana przez szwajcarskie In Front Sports & Media gra MMO (tak jest, to nie pomyłka), która ma nam dać możliwość zabaw na śniegu i to z przyjaciółmi. Póki co gra nie wygląda jakoś fantastycznie, ale ma jeden atut – planowane jest wykorzystanie w niej kontrolera w stylu Wiimote, pozwalającego nam brać aktywny udział w zabawie. Moim skromnym zdaniem narciarstwo nie wymaga tylu skomplikowanych ruchów, co inne sporty – piłka nożna, czy koszykówka – a więc w tym przypadku producenci mogą trafić w dziesiątkę.

A na koniec – jeszcze tylko mała pociecha dla wszystkich, którzy tak jak ja, czekają na porządne symulacje narciarstwa/snowboardingu. Pamiętajmy, że jazda na rowerze jest jeszcze bardziej popularna, a jej symulator to już absolutna rzadkość. Ale to temat na inny blog, dzisiaj na Pomorzu spadł śnieg, więc musiałem napisać coś w temacie białego puchu. No, to teraz lecę lepić bałwana (w sumie – też ciekawy pomysł na grę). Trzymajcie się ciepło!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

9 KOMENTARZE

  1. Moje sporty zimowe to Skoki Adam Małysz 2007 – czas się za tym rozejrzeć bo u sąsiada widziałem, grałem i. . . podoba mi się ;)Poza tym, mój sport zimowy to gry komputerowe. No i w zimie dosyć często spaceruję z moim psiorkiem po śniegu – jeżeli tylko ten zechce leżeć na chodniku. Często też sporty zimowe wiążą się z szybszym zachodem słońca a co za tym idzie – dłuższym przebywaniem w łóżku. Z Żoną.

  2. Sporty zimowe w grach i tak się mają stosunkowo dobrze na tle hmm 😉 letnich. No ale czasy kiedy się męczyło i zabijało joysticki w Decathlonie minęły bezpowrotnie

  3. To nieprawda, ze jesli chodzi o snowboarding, to jedyna godna uwagi seria jest SSX. Co prawda Cool Boarders pamietam tylko z czasow pierwszego PlayStation, ale jednak byla to pozycja dosc przyjemna. Na GBA tez byla jakas „sniego-deskowa” kopia Tony Hawka ;]Ale ja i tak wole jezdzic na nartach, wiec co ja tam wiem o snowboardzie ;]

  4. Pierwsze Amped też chyba było całkiem przyjemne. Niestety nie miałem okazji w nie zagrać. Swoją drogą wyniki ankiety dla mnie są zaskakujące. Prawie nikt nie jeździ nas desce, nartach (blee) czy łyżwach? Naprawdę zimą tylko gracie w gry??!!

  5. Jeżdżę, ale co to za jeżdżenie. 🙂 Nie wiem, czy w ogóle w moim wieku wypada się przyznawać. 😀 Przez 18 lat (od 4 roku życia) jeździłem na nartach niemal sezon w sezon, w końcu mi się znudziło i przesiadłem się na podpaskę. :] Pojeździłem dwa sezony przez chyba sześć lat, fajniej niż na nartach, ale uczy pokory. 😉 Niestety, nie mam już tyle czasu – urlopu starcza na jakieś żagle w lecie i ewentualne weekendowe wypady w góry i na rower, a że żona na niczym zimowym nie jeździ, to mi też się nie chce. 😉 Byliśmy teraz większą ekipą na Sylwestra w czeskich górach, niestety śniegu niemal zero (zjechałem raz), i trochę się na całą instytucję zimy obraziłem. :]

  6. shaun plamer’s pro snowboarder – było takie cudeńko na ps2 od activision w ramach serii o2, w sumie nie ma co się oszukiwać – gra była do bólu naciągna i schematyczna (jak wszystkie produkcje z tego przedziału), ale grywalność wynagradzała wszystko :), miał być sequel, ale nie wiedzieć czemu idea padła. . . ssx on tour (tylko w tego miałem okazję grać) – to też kawałek dobrej zabawy, ale kiedy gra się samemu, można dosyć szybko się znudzić, paradoksalnie ssx’a nabyłem w wakacje 🙂

Skomentuj Jarek Kot Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here