Lubicie niespodzianki? Głupie pytanie, kto ich nie lubi (ja nie lubię przyp. Katmay)! Niestety prezenty dostajemy tylko na szczególne okazje – urodziny, imieniny, gwiazdkę etc. A co zrobić w pozostałe dni? Jak zaspokoić swój niespodziankowo/prezentowy głód? Szukać ich przy każdej możliwej okazji!

Podniecenie, które towarzyszy dostawaniu prezentów towarzyszy mi również w momencie nabywania nowej gry. Tu jest nawet lepiej niż z prezentami urodzinowymi, bo okres podniecenia trwa zdecydowanie dłużej. Kiedy otrzymujemy podarunek urodzinowy nie wiedząc co dostaniemy nie mamy możliwości, żeby dodatkowo, wcześniej się „nakręcić”. W przypadku kupna gry jest to cały rytuał.

Zaczyna się od odwiedzenia EMPIK-u czy innego miejsca gdzie występują w dużym natężeniu gry. Kiedy już tam dotrzemy zaczynamy węszyć. Oglądamy pudełka, czytamy krótkie opisy na nich umieszczone. Zastanawiamy się, który tytuł wybrać. Już samo myszkowanie wśród półek pełnych gier ma w sobie coś magicznego. Czasami wychodzimy ze sklepu i po powrocie do domu przekopujemy dodatkowo zawartość Internetu. Oficjalne strony gier, fora, serwisy. Wreszcie dopadamy galerie screenshotów i na koniec oglądamy kilka trailerów. Ostatecznie wybieramy cel. Osobiście bardzo ten etap lubię. Zapoznaję się z głównymi bohaterami, przeglądam screeny, oglądam filmiki, aby upewnić się, że wszystko mi pasuje w wytypowanej grze. Smakuję klimat gry. Delektuję się myślą o nadchodzącej uczcie. Żeby jednak nie zepsuć sobie ostatecznej przyjemności staram się dawkować te materiały w rozsądnych ilościach. Przecież musi zostać jakaś tajemnica do odkrycia!

Kiedy decyzja zapadnie wracamy do sklepu i pędem gonimy w kierunku półki gdzie stała wymarzona gra. Wiem, że to kuriozalne, ale mnie zawsze w tych chwilach towarzyszy obawa, że gry już nie będzie. Choć zdarzyło mi się to tylko raz! Pudełko ląduje w koszyku, a my udajemy się do kasy. Tu następuje nieco mniej miły moment kiedy zawartość naszego portfela się kurczy, ale nic to! Mamy JĄ!! Wyszukaną, wypatrzoną, wymarzoną, a przede wszystkim ściśle określoną i wyselekcjonowaną spośród innych tytułów.

Droga do domu to wciąż oglądanie opakowania czy wręcz sycenie się jego zawartością. Nieraz zdarzało mi się czytać instrukcję jeszcze w autobusie! Samo otwarcie pudełka jest też niezwykle ważnym – niespodziankowym momentem. Co w nim znajdziemy, jak wygląda instrukcja, jakie są nadruki na płytach, czy znajdziemy dodatkowe gadżety? – wszystkie te pytania atakują z siłą tornada skutecznie pobudzając gracza.

Kolejny etap tego niespodziankowego „haju” odbywa się już w zaciszu domowym przy szumie obracającej się w napędzie płytki. Nawet moment instalacji jest dla mnie wyjątkowy. Wyświetlane grafiki w czasie jej trwania, odtwarzana muzyka. To wszystko buduje niesamowity klimat. Instalacja to też obawy – czy uda się, czy obejdzie się bez problemów, błędów i tym podobnych „atrakcji”.

I wreszcie moment odpalenia gry. Klikamy w ikonę na pulpicie i zatapiamy się po raz pierwszy w swój wymarzony tytuł. Od tego momentu wszystko jest ważne i wszystko jest wielką niespodzianką. Intro, menu i wreszcie sama rozgrywka. Teraz to już właściwie ciągłe i nieustające pasmo niespodzianek. Kolejne poziomy, przeciwnicy, zadania, bronie etc. Im lepsza gra tym większe oddziaływanie wszystkich opisanych powyżej elementów. Przekonałem się o tym ostatnio pokazując przyjacielowi Fahrenheita. Choć grę skończyłem całkiem niedawno kiedy odpaliłem ją na potrzeby demonstracji po prostu pochłonęła mnie bez reszty. Znów zacząłem przeżywać przygodę. Znów czułem dreszcz przechodzący po plecach na dźwięk muzyki w intro i spokojnej narracji głównego bohatera. Emocje nie opuściły mnie również w barze w momencie morderstwa, kiedy towarzyszyłem Lucasowi i w chwilę później gdy dotarli tam Carla i Tyler. Ten sam entuzjazm odbioru, to samo poczucie „haju ekscytacji”.

Jaki z tego wniosek? Jeśli lubisz te momenty podniecenia, które towarzyszą Ci w momencie otrzymywania prezentów zostań graczem. Tu wszystko jest niczym dobrze przygotowana, a co ważniejsze rozciągnięta w czasie niespodzianka!

A Wy? Jak podchodzicie do gier? Czy też jest to dla Was przygodą czy może traktujecie to jako zwykłą codzienność?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

19 KOMENTARZE

  1. Zawsze gry były wielką przygodą. Zawsze najpierw spokojnie czytałem instrukcję i potem dopiero z namaszczeniem instalowałem i odpalałem grę. Kiedyś oryginalna gra, to było kartonowe pudełko i dyskietka – rzadko instrukcja, czasem jakaś „notka” wydrukowana na zwykłym papierze. Ale jaka to była radocha! Mieć oryginał! Teraz człowiek wchodzi do sklepu, na półkach leży z okładem ze 100 gier. Przykłada palec do brody i stoi. Myśli. Rozgląda się dookoła. Potem znowu patrzy na pudełka. I co? I nic. Zupełnie nic. Myślę, że pierwsze wzniosłe uczucia będą mną targać kiedy pojawi się the witcher. Bo na co innego czekać?

  2. Heh a mnie się wydaje, że to Twój 300 wpis, w którym zapętliłeś się z „to jest złe”, „to jest niedobre” itd. itp. Jeśli już to mamy do czynienia z epidemią jakąś 🙂

    • „to jest złe”, „to jest niedobre”

      a białe myszki gdzie? 😀 nie napisałem że to źle, tylko jakoś tak nudnawo, ciągle o tym samym gadać – bo ileż można się podniecać szeleszczącą folią i śliską okładką instrukcji? 😀

  3. Seraphim – jak już to chyba drugi? Zresztą – drugi, trzeci a ja dalej narzekam, że za mało na Valhalli miejsca na luźniejsze pogaduszki podczas nudniejszych dni w pracy.

  4. a białe myszki gdzie? 😀 nie napisałem że to źle, tylko jakoś tak nudnawo, ciągle o tym samym gadać – bo ileż można się podniecać szeleszczącą folią i śliską okładką instrukcji? 😀

    Hmm gram już ponad dwadzieścia lat i ciągle się „podniecam” tą folią (instrukcją trochę mniej). Seraphim może jakiś urlop weż skoro już Cię takie rzeczy nie kręcą – wypalenie zawodowe albo przesyt jakiś 😉

  5. Seraphim – jeżeli jakaś dyskusja Cię nie interesuje to po prostu się nie udzielaj, daj nam normalnie pogadać. To tak no offence bo nie mam nic przeciwko tobie.

  6. seraphim—> tak tak. Właściwie to specjalnie dla Ciebie napisałem ten tekst, żebyś mógł ponarzekać i wyrobić tygodniową normę. bo ostatnio to kojarzysz mi się tylko z tym liliputem Marudą z Guliwera „nie udaaaaaa się. . . ” Gdzie nie patrzę to kręcisz nosem, że to było, że to złe, że to nieprofesjonalne, że to be, fe etc. Co Ty jakiś asceta jesteś albo masochista że się tak lubisz umartwiać przebywając na „be” Valhalli i w kółko czytając te nudne, nieprofesjonalne teksty?A że Cię szum folii z nowej gry nie kręci. . . no cóż, współczuję. Po co zatem grać i o tym gadać?A może to przesilenie jesienne? 🙂

  7. oj bardzo przepraszam, że popsułem nastrój kółka wzajemnej adoracji 😀 ja lubię gry, ale dziwnie nie podniecam się zdejmowaniem folii z oryginałów i ustawianiem ich na półce, żeby potem podziwiać i odkurzać 🙂 ba, wręcz mnie to wkurza, te wszystkie pudełka, płytki i cały ten szajs w środku – niepotrzebne śmieci. A tak w ogóle Jolo, to chyba źle patrzysz, bo jak coś faktycznie jest fajne, to piszę, że takie jest – a jak coś jest nudne, powtarzalne i ciągnie się jak flaki z olejem to. . . no, trochę mi to przeszkadza. Jest tyle naprawdę ciekawych tematów, a wy tu „wyrabiacie normę” pisząc dwa albo trzy razy o tym samym. Nuuudaaa. I mam prawo to powiedzieć, jak każdy użytkownik tego portalu. Jeżeli Wam się nie podobają takie „odzywki” to po prostu wycinajcie je i już nic Wam błogostanu nie popsuje 😀 I radzę się zabezpieczyć na przyszłość, bo może ktoś inny też poczuje się w obowiązku pokazać coś palcem i powiedzieć „o, a to jest do dupy”.

    • I mam prawo to powiedzieć, jak każdy użytkownik tego portalu. Jeżeli Wam się nie podobają takie „odzywki” to po prostu wycinajcie je i już nic Wam błogostanu nie popsuje 😀 I radzę się zabezpieczyć na przyszłość, bo może ktoś inny też poczuje się w obowiązku pokazać coś palcem i powiedzieć „o, a to jest do dupy”.

      Czy tak jak kazdy inny to nie jestem pewien, w koncu jakby nie patrzec to jestes redaktorem konkurencji -pewnie konkurencji ktora bardzo wyprzedza V w liczbie odslon , ale jednak. . I to wypominanie bledow jest jakies takie. . . hm. . smieszne 😛

  8. Spokojnie panowie. Seraphim ma prawo do swojego zdania, a że jesteśmy serwisem społecznościowym, tym bardziej ma prawo je wyraźić nawet jeśli nie jest przychylne. W koncu krytyka jest motorem postępu, nie ?A seraph – piszesz często bardzo sensownie i wiele razy zauważam że sie zgadzam z poglądami ktore wyrażasz. Naturalnie nie zawsze – ale na tyle często ze fakt ten zauwazylem. Chill, and coexist – we all gaming broz here!

  9. Powiem krótko: niewielu ludzi spotkałam takich, którzy niespodzianek by nie lubili, a sama lubię czekać na coś nowego (tylko byle nie za długo 😛 )Bo im dłużej czekamy na cokolwiek, tym bardziej tego chcemy (i to widać baardzo), więc jasne jest też, że więcej się z nowości owej cieszymy. Nie jest tak? 🙂

  10. seraphim—> uwierz mi, że daleko mi do „kółka wzajemnej adoracji” i bynajmniej nie odbieram Ci prawa do Twojego zdania nt tego co tu czytasz. Ot po prostu mam wrażenie, że jesteś człowiekiem któremu wszystko nie pasuje, poza tym co sam zrobi. A że obcuje na co dzień z ludźmi, którzy z założenia kontestują rzeczywistość (jaka by ona nie była) to jestem na to lekko uczulony. Nie odbieraj tego jako atak bo bynajmniej takiego zamiaru nie mam. Ot, spostrzeżenie własne. Wszak i ja do tego mam prawo 🙂

    • Ot, spostrzeżenie własne. Wszak i ja do tego mam prawo 🙂

      no i ja tego prawa nie kwestionuję i nie wysuwam argumentów ad personam. . . 🙂 jak niektórzy 🙂

  11. Każdy może mieć swoje zdanie ale to, że nie lubię czarnuchów (to tylko przykład) nie oznacza, że mogę założyć biały kaptur i wchodzić nieproszonym do ich domów i mówić im, że przez nich świat jest ciemniejszy. Nie lubię wielu rzeczy ale to nie oznacza, że nie namierzam społeczności zajmujących się tymi sprawami i nie wtrącam im mówiąc, że są ciemni (przypadkowa zbieżność z powyższym akapitem). Co by było gdyby na V codziennie pojawiały się te same wpisy i te same newsy? TE SAME?

  12. Panowie, trzeba napisać jakiś blog o narzekaniu seraphima :PPPSpokojnie, każdy może krytykować. Seraphim – wal na moje blogi :)))(kolejne genialne zagranie w celu osłabienia popularności Jolo);P

    • Panowie, trzeba napisać jakiś blog o narzekaniu seraphima :PPP

      zdecydowanie trzeba 🙂

      Spokojnie, każdy może krytykować. Seraphim – wal na moje blogi :)))

      nie wywołuj Seraphima z lasu 😀

Skomentuj Wojciech Gatys Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here