Stary Batmobil?

SimBin to szwedzkie studio deweloperskie, słynące z dostarczania na rynek wyścigowych symulatorów najwyższej jakości. Do tej pory tworzyli jednak pozycje na komputery osobiste i dopiero z RACE Pro skandynawska ekipa w duecie z Atari spróbowała zaatakować konsole, a w zasadzie, to jedną z nich – X360. Najnowsza produkcja SimBin to, jak na takie studio przystało, wciąż tytuł dość hardcore’owy, przy którym fani Need for Speed i programu Pimp My Ride wiele ciekawego dla siebie nie znajdą. Jednak mimo to, RACE Pro stara się trafić również do osób nie mających za sobą technikum mechanicznego ani kilkudziesięciu tysięcy kilometrów przebiegu w swoich sportowych wozach. Jeżeli należycie do tej grupy ludzi i nastawiacie się na zakup RACE Pro, to nie będę wam robił zbytnich nadziei i już na początku tej recenzji jasno napiszę – zręcznościową jazdę SimBin niech lepiej zostawi studiom bardziej doświadczonym w pisaniu takich tytułów. Szwedzi zdecydowanie nie są w te klocki najmocniejsi.

Spis treści

Licencja na… Wszystko

Prawdziwi fani motoryzacji powody, by zainwestować swoje pieniądze w najnowsze dzieło SimBin znajdą już na liście umieszczonych w niej samochodów. Oczywiście ilość aut, za których wirtualną kierownicą można zasiąść nie jest tak imponująca, jak w Forza Motorsport, czy kolejnych odsłonach Gran Turismo, ale przecież liczy się jakość! A takich perełek, jakimi można jeździć w RACE Pro próżno szukać u konkurencji. Tutaj bowiem, zamiast po raz kolejny pchać się do kolejnych modeli Porsche, czy Ferrari sprawdzonych we wszystkich możliwych „ścigałkach”, mamy niepowtarzalną możliwość sprawdzić, jak na torze sprawują się Caterhamy albo bolidy Formuły BMW i Formuły 3000. Ponadto, nie zabrakło miejsca dla takich potworów, jak supersamochody marki Koenigsegg. Są też sportowe wozy producentów zupełnie egzotycznych dla większości osób nie siedzących w temacie motoryzacji jak choćby Gumpert Apollo albo SunRed SR21. To są jednak tylko dodatki, do tego, czym sam duet SimBin-Atari szczyci się najbardziej, a więc licencjami na samochody z zawodów WTCC (World Touring Car Championship – Mistrzostwa Samochodów Turystycznych). Pośród nich znajdziemy choćby triumfatora z ubiegłego sezonu, czyli Seata Leona, Chevroleta Lacetti, Hondę Accord, czy jeszcze do niedawna bezkonkurencyjne BMW 320i e46. W sumie aut jest około pięćdziesięciu, co nie stanowi jakiejś porażającej liczby, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę ich różnorodność, potwierdzającą się w modelu jazdy, to doprawdy, znajdziemy więcej powodów do chwalenia RACE Pro niż do ganienia go.

Siergieja zamknęli w klatce

W kwestii dostępnych w grze tras twórcy już niestety nie popisali się tak bardzo. Oczywiście, wszystkie tory, po których przyjdzie nam jeździć w tym tytule są licencjonowane, tak więc w każdej chwili można wybrać się na słynną Monzę, wąskie, wymagające absolutnej kontroli nad pojazdem Pau, czy moją ulubioną Laguna Seca. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkich tras dostępnych w RACE Pro jest zaledwie 13. W dodatku w SimBin nikt nie pomyślał o tym, by zaoferować jakieś wariacje tychże, toteż odpadają lustrzane odbicia, czy krótsze albo dłuższe wersje danego toru. Niestety, tutaj twórcy zupełnie się nie popisali. Tak mała ilość tras może naprawdę szybko się znudzić, a wówczas pozostaje tylko czekać na mikrododatki.

Na szczyt

Mini i maxi deszcz

Głównym trybem zdecydowanej większości gier wyścigowych jest kariera. Nie inaczej sprawa ma się z RACE Pro, ale niestety również ten element szwedzkie studio deweloperskie potraktowało po macoszemu. W porównaniu z Forzą Motorsport 2, sztandarowym racerem na X360, pod tym względem dzieło SimBin jest po prostu płytkie i nijakie. Możecie zapomnieć o długim i żmudnym zbieraniu funduszy na wymarzony samochód, dokupywaniu do niego części, czy wygrywaniu kolejnych aut w różnych zawodach. Co prawda można je odblokowywać, ale tylko po to, by były dostępne w pozostałych trybach gry. Kariera z RACE Pro to tylko i wyłącznie wypełnianie jednego kontraktu po drugim. Każdy składa się z trzech wyścigów i kiedy już wygramy je wszystkie, nasza kariera się kończy. Fortuna, którą na niej zbiliśmy, nie jest przydatna do niczego.

Jeżeli komuś nie podpasuje takie rozwiązanie, może oczywiście bawić się w kilku innych trybach, dosyć typowych dla tego gatunku. Multiplayer, time attack, czy pojedynczy wyścig nie wnoszą doń nic nowego, ale jeżeli komuś spodoba się RACE Pro, to z pewnością (szczególnie pierwsze dwa) przykują go do telewizora na dłuższy czas. Jest też Championship, w którym można rozegrać pełen sezon autem z dowolnej spośród dostępnych w tym tytule kategorii. Zasadniczo nie różni się to jednak za bardzo od kariery i gdyby SimBin się uparło, to pewnie dałoby radę połączyć te dwa tryby w jeden, może nawet ciekawszy.

Na torze

Prawie jak w prawdziwym aucie

RACE Pro oferuje trzy poziomy trudności: Novice, Semi-Pro oraz Professional. I nie ma co ukrywać – dzieli je prawdziwa przepaść. W przypadku dwóch pierwszych można ją co prawda zmniejszyć (lub zwiększyć, jeśli ktoś ma taki kaprys) dzięki grzebaniu w ustawieniach ułatwień takich jak ABS, system kontroli trakcji albo wskaźnik najlepszej linii jazdy. Ma to naprawdę wielki wpływ na trudność rozgrywki, ale przy zabawie na najniższym poziomie i tak traci to na znaczeniu, bo przeciwnicy robią wszystko, żeby tylko nas nie wyprzedzić. Ponadto, gra wybacza zbyt wiele błędów, przez co nawet casuale, obdarzeni przez matkę naturę dwiema lewymi rękami i taką samą ilością palców u tychże, prędzej czy później znudzą się kolejnymi zwycięstwami, które nawet jak na tryb dla nowicjuszy przychodzą nieco zbyt łatwo. Gra zaczyna pokazywać pazurki dopiero, kiedy przesiądziemy się na Semi-Pro. Wówczas widać, ile pracy ekipa SimBin włożyła w przygotowanie modelu jazdy, który spokojnie może konkurować z najlepszymi samochodówkami obecnymi na rynku. Każdym samochodem jeździ się inaczej i przez „inaczej” bynajmniej nie rozumiem tego, że mają różny czas do setki. Prowadzenie Caterhama albo bolidu nijak ma się do tego, jak jeździ się czymkolwiek innymi, ale wyraźne różnice można zauważyć nawet pomiędzy autami tej samej klasy. Dzięki dopracowanej w najmniejszym szczególe fizyce, nawet grając na padzie można poczuć, że w zakręt wchodzimy nie zlepkiem polygonów, a setkami kilogramów metalu, ze wcale niemałą ilością koni mechanicznych pod maską. Sterowanie wirtualnym samochodem przy ograniczonych ułatwieniach i podniesionym poziomie sztucznej inteligencji w RACE Pro potrafi dać naprawdę masę frajdy, dzięki temu, jak realistyczne jest prowadzenie wozów w tej pozycji.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. Gry z Simbina uznaję tylko z kierownicą. . w innym wypadku marnuje się potencjał tytułów tego typu. W sumie od początku się dziwiłem pomysłowi wydania przerobionego Race07 na konsole, ale chyba czynnik finansowy miał decydujące znaczenie.

  2. Akurat jestem szczęśliwym posiadaczem G25 😛 Chodziło mi tylko o to, że przy grach zbliżających się do symulatorów trzeba brać pod uwagę, że dopiero z odpowiednim kontrolerem pokazują pazurki 😉 Wtedy przykładowo ilość tras nie stanowi takiego problemu :>

  3. U mnie na półce leży GT Legends. Szkoda tylko, że jak próbowałem jeździć to za cholerę mi nie szło :/. Kierownica Logitech FF EX. Hardkorowe symulacje to chyba nie są gry dla mnie, cóż, jeszcze będe próbował 🙂

  4. Jak iż noszę się od dłuższego czasu z zakupem xboxa, to tytuł ów, jest na mojej liście MUST MUST MUST HAVE. Zaraz po gta IV 🙂

  5. +/-+ Wnętrze samochodów!+ Cienie w samochodzie!+ Dźwięk silnika !+ Fizyka jazdy. + Grywalność+ w końcu jak jedziesz Alfą 156 lub innym samochodem z napędem na przednie koła to czujesz podsterowność na zakrętach. (W poprzednich GTR-ach tego nie było). + Nie które mapy wyglądają przepięknie (np. ostatnia). – Wyłącz kontrole trakcji w FM2 i przejedź się samochodem co ma 600hp a na pierwszym zakręcie zrozumiesz dlaczego powinieneś ją włączyć. W Race Pro jest inaczej. To znaczy też cię obróci ale musisz z prowokować bestię. – Nie ma kontrolowanych poślizgów. Jak stracisz przyczepność już po tobie. – Jak już wylecisz z toru i spojrzysz tam gdzie nie powinieneś zobaczysz grafikę z przed czterech lat. – Nie mam wstrząsów na DriveFX. – Niektóre mapy wyglądają okropnie (np. w Niemczech)Jak dla mnie 8/10

  6. Dziś grałem – i narazie nie będę oceniał bo jestem ślepo zapatrzony i nie mogę się nacieszyć, musze poczekać aż emocje opadną. Prawdziwy symulator z piękną grafiką to jest to 😀

  7. No tak przydało by się demko. Czytałem (nie tylko tu) że ta gra jest na prawdę świetna i warto w nią zagrać. W dobie takich tytułów jak NFS (ostatnio odgrzewany kotlet) może dużo zdziałać.

Skomentuj Wojciech Borowicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here