Najbardziej RTSowym elementem gry jest oczywiście walka, która toczy się w czasie rzeczywistym. Nie uświadczymy tu tak lubianej przeze mnie aktywnej pauzy, a zwycięstwo w dużej mierze będzie zależeć od szybkości klikania. Choć niezupełnie, gdyż twórcy zadbali o to, aby siły z którymi przyjdzie nam walczyć były niezbyt liczne, a i nasze oddziały liczą maksymalnie kilkanaście jednostek.

Przyznam, że początkowo taki egzotyczny mariaż (RPG z RTS) wydawał mi się dziwnie nienaturalny. Im więcej jednak czasu spędzałem z grą tym bardziej przekonywałem się do tego rozwiązania. Wszystko dzięki kilku zabiegom twórców i nietypowej mechanice walki…

Spis treści

Papier, nożyce i kamień

Zaginione proporcje…

… bo ta jest faktycznie specyficzna. Z pozoru walka w Windchaser wydaje się banalna opierając się na tzw. stylach walki. Tych jest trzy – chaos (czerwony), koncentracja (zielony) i dyscyplina (niebieski). Zbudowano między nimi zależności dokładnie takie jak w znanej wszystkim zabawie w papier, nożyce i kamień. Siły chaosu można pokonać dyscypliną, ta ustępuje koncentracji, która ulega znów chaosowi. Tak stworzony system zależności sprawia, że przed każdą walką należy uważnie przemyśleć jej strategię, bowiem postaci, które kontrolujemy reprezentują różne style walki. Wyznaczając dowódcę z właściwej szkoły walki możemy liczyć na dodatkowe premie w czasie starcia. Co więcej, musimy zorientować się jakimi umiejętnościami dysponuje dowódca wrogiego oddziału aby w czasie bitwy umiejętnie kontrować je zdolnościami naszych bohaterów. Dorzucając do tej sieci powiązań jeszcze artefakty o stałym i czasowym działaniu, jak i wszelkiej maści mikstury otrzymujemy całkiem skomplikowany, choć niezwykle intuicyjny system walki, w którym kluczową rolę odgrywa rozpoznanie i odpowiedni dobór drużyn (tych można mieć maksymalnie cztery) i ich członków. Nie sprawdza się tu też strategia „kupą mości panowie”, co bez wątpienia jest atutem tego tytułu.

Starcia toczą się najczęściej między kilkuosobowymi oddziałami co zapobiega niepożądanemu chaosowi na polu walki, umożliwiając tym samym graczowi sprawne kierowanie swymi jednostkami. Walka sprowadza się do odpowiedniego żonglowania umiejętnościami bohaterów i wyborem stylów, bowiem im dłużej walczymy korzystając np. ze szkoły koncentracji tym bardziej wypełnia się czara punktów akcji tego stylu (kosztem pozostałych dwóch) umożliwiająca korzystanie z umiejętności. Balansowanie między trzema szkołami zapewniające ciągły dostęp do umiejętności bohaterów jest kluczem do sukcesu w każdym starciu (zakładając, że wcześniej odpowiednio dobraliśmy skład drużyny).

Niestety i tutaj muszę napisać kilka cierpkich słów. O ile w początkowej fazie zabawy starcia bywają wymagające o tyle później kiedy nasze oddziały są liczniejsze, a rekruci awansują do klas prestiżowych pojedynki z przeciwnikami stają się zbyt proste, przez co do rozgrywki wkrada się nuda i schematyzm.

Ten ostatni jest chyba jedną z największych bolączek Windchasera, bowiem większość zabawy wygląda tak samo – wyjść oddziałem do przodu rozbijając drużyny przeciwnika, zdobyć punkty obserwacyjne/kontrolne, „podciągnąć” Wichrołapa i powtarzać ten schemat do ukończenia scenariusza. Tylko czasami zdarzają się zadania wymagające zrobienia czegoś w określonym czasie czy też zsynchronizowania działań kilku drużyn. Znów jakby komuś najzwyczajniej zabrakło pomysłów albo czasu/pieniędzy na ich realizację.

Podobnie sprawa wygląda z liczebnością oddziałów. Maksymalnie możemy ich kontrolować aż cztery (po 5 osób w każdym), co może sugerować że planowano grę z dużo większym rozmachem. Co z tego, skoro ostatecznie praktycznie nigdy nie uda się nam zebrać tyle jednostek, a zdecydowanie bardziej sprawdza się strategia wykorzystania dwóch silnych drużyn niż czterech słabszych.

Polacy nie gęsi i swoje drewniane dialogi mają…

To, o czym jeszcze nie wspomniałem to fakt iż Windchaser został w pełni spolonizowany. Nie mamy wyboru między wersją angielską (niemiecką?) czy nawet kinową. Jesteśmy skazani na pełno dubbingowaną wersję polską. Tak, skazani, bo to jak przedstawia się „gra” polskich lektorów woła o pomstę do nieba. Ilości drewna zawartego w czytanych kwestiach nie powstydziłby się nawet największy tartak w Polsce. „Czytaczom” (bo na miano aktorów na pewno nie zasługują) udało się wyprać z emocji chyba każdą wypowiedzianą kwestię. Tym, które to ominęło nadano zbyt dużo patosu co równie skutecznie jak drewniane dialogi rujnuje klimat. Na nasze nieszczęście w grze jest całkiem sporo przerywników wprowadzających nas w tajniki fabuły. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że naciskając klawisz ESC można je pominąć.

Eksperyment z połowicznym sukcesem

Windchaser bez wątpienia należy do gier oryginalnych. Skłamałbym gdybym napisał, że jest grą złą. Ba, im dłużej w niego grałem tym bardziej mnie wciągał. Eksperyment połączenia gatunków można uznać za całkiem udany. Niestety, twórcom zabrakło jednak zdolności lub środków (bardziej skłaniam się ku drugiej opcji) aby w pełni wykorzystać swoje dobre pomysły. W efekcie czego powstał oryginalny, ale nieprzekonujący projekt, który tym samym nie ma szans wedrzeć się na szczyty list przebojów.

Przyzwoita, acz nie nowoczesna grafika, nijaka ścieżka dźwiękowa, mało oryginalna fabuła, a przede wszystkim mało sugestywny świat gry sprawiły, że Windchasera możemy określić mianem średniaka, choć średniaka, któremu nie brak potencjału aby w przyszłości stać się czymś naprawdę wartym uwagi. Pozostaje mieć nadzieję, że ludzie z Chimera Eterteinment wyciągną wnioski i ich następna pozycja będzie już „pełną gębą” realizować ich odważne pomysły stając się czarnym koniem list przebojów.

Na razie jednak ich debiutanckie dzieło otrzymuje ode mnie notę 6/10.

W zalewie sztampowych produkcji które niemal codziennie trafiają na półki sklepowe coraz chętniej wyglądamy tych oryginalnych, próbujących mieszać gatunki, wnieść świeży powiew do świata elektronicznej rozrywki. To także szansa dla niewielkich studiów deweloperskich, aby przebojem wedrzeć się na szczyty. Czy Windchaser stworzony przez Chimera Entertainment stanie się takim właśnie objawieniem?

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here