Mniej więcej od miesiąca cieszę się nowym sprzętem. Korzystając z faktu, że wreszcie mogę odpalić absolutnie każdą grę bez obaw czy „mi pójdzie” nadrabiam zaległości. Był już Bioshock, wciaż gram w Witchera, ale od pewnego czasu łaziła za mną myśl aby wreszcie zagrać w Call of Duty 4. Skoro gra cieszy się tak olbrzymią popularnością, zgarnęła tyle nagród musi w niej coś być. Niedługo się zastanawiając złożyłem zamówienie na ten tytuł i czekałem. W środę otrzymałem wiadomość, że przesyłka już na mnie czeka. Zbliżający się weekend zapowiadał się więc obiecująco.

W czwartek po pracy czym prędzej pobiegłem odebrać przesyłkę i po powrocie do domu zainstalowałem produkcję Infinity Ward na dysku. Wyposzczony po pracowitym początku tygodnia nie mogłem się doczekać momentu kiedy znów w coś zagram, a jako że o COD4 myślałem już od dłuższego czasu można powiedzieć, że byłem na niego napalony jak talib na kurs pilotażu. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę w niego nie zagrać tak szybko jakbym chciał. Po uwinięciu się z wszystkimi domowymi i zawodowymi obowiązkami zasiadłem do komputera i uruchomiłem Modern Warfare. Jakież było moje zaskoczenie kiedy w menu głównym zanotowałem skoki kursora zamiast jego płynnego ruchu. O ile był to do niedawna widok zupełnie normalny od czasu zakupu nowego komputera zdążyłem zapomnieć co to znaczy brak płynności. Moje zdziwienie było tym większe, że COD4 po pierwsze nie jest produkcją nową, po drugie cieszy się dość dobrą opinią jeśli chodzi o wydajność. Jednym słowem – nie miał prawa skakać. Ignorując tymczasowo problemy w menu odpaliłem tryb single. Niestety skakanie było na tyle uciążliwe, że praktycznie nie dało się grać. Coraz bardziej zaniepokojony wróciłem do menu głównego i zmniejszyłem wszystkie możliwe detale. Wprawdzie wciąż dziwnym wydawało mi się, że mój sprzęt nie potrafi poradzić sobie z COD4, ale fakty mówiły same za siebie. Niestety – ku memu rosnącemu przerażeniu – zabieg ze zmniejszeniem ilości detali nic nie dał.

Poziom zaniepokojenia od tego momentu zaczął rosnąć bardzo szybko, a myśli i wnioski zmierzały w kierunku, który nie bardzo mi się podobał. Po pierwsze – wszystko wskazywało na to, że tego dnia nie zagram w COD4, a co ważniejsze, że chyba coś jest nie tak z kompem. Było to o tyle dziwne, że dzień wcześniej pozwoliłem sobie na sesję z demem Race Driver GRID i wszystko było ok. Postanowiłem sprawdzić czy w innych grach zacięcia się powtarzają. Ku memu przerażeniu okazało się, że zarówno Witcher jak i Frontlines dostały czkawki. Kolejnym tytułem poddanym weryfikacji była Trackmania. Tu o dziwo wszystko działało ok. Przejechałem wyścig i kiedy już chciałem wyłączyć grę zaczęła się ciąć. Wstrzymałem ruch ręki, która już prowadziła kursor do opcji „wyjdź”. Gra znów zyskała płynność. Ruch myszą – szarpnięcie. Bezruch – pełna płynność. W mojej mocno już spanikowanej główce zaświtała myśl – czyżby to mysz była powodem owych zacięć? Krótkie śledztwo potwierdziło moje obserwacje. Co ciekawe, zacięcia dotyczyły tylko grafiki 3D. Statyczne menu Witchera nie reagowało na ruchy myszy.

Skoro winowajcą okazała się mysz postanowiłem spróbować rozwiązać ten problem w prosty sposób – zmieniłem port USB. Bez rezultatu. Podłączyłem przejściówkę PS/2 – USB i tak podłączyłem mysz do komputera – nic. Wciąż to samo. Bezradny i wściekły do granic możliwości postanowiłem zasięgnąć rady kogoś kto

1) podejdzie do problemu na chłodno i bez emocji
2) ma większą wiedzę ode mnie w kwestii komputerów

Padło na Coppertopa. Niestety, jako że było już grubo po północy biedny Piotrek nic na szybko nie potrafił mi doradzić, a i ja musiałem ewakuować się do łóżka mając na względzie poranną pobudkę do pracy.

Do łóżka kładłem się wściekły, z poczuciem pełnej bezradności. Wiedziałem już, że o spokojnym śnie mogę tylko pomarzyć. Nie było co na niego liczyć, nie wtedy kiedy kładąc się mam głowę pełną szalejących myśli, w których nad wyraz często przewijały się te ze słowami „reinstalacja systemu” i „serwis” w roli głównej.

Poranek i pobudka o 6 rano potwierdziły tylko moje przypuszczenia. Nie wyspałem się, a pierwszą myślą, która pojawiła się po otwarciu oczu było „coś jest nie tak z komputerem, a ja nie wiem co!”. Był piątek, 13-ego. Do pracy poszedłem wściekły, jednak los zaczął się odmieniać, a w mojej głowie obudziła się nadzieja, że może jakoś uda się z tego szamba wybrnąć. Po powrocie do domu ochoczo przystąpiłem do dalszych prób. Wspólnie z Copperem ustaliliśmy, że trzeba otworzyć skrzynkę i zobaczyć czy coś się nie obluzowało, czy wszystkie wiatraczki się kręcą etc. Niestety, inspekcja sprzętu wykazała, że wszystko jest ok. I znów nadzieja zaczęła gasnąć. Piotrek na szczęście łatwo się nie poddał i zaczął przekopywać Internet w poszukiwaniu odpowiedzi. Ja bezmyślnie przeglądałem system mojego komputera. Następnym ruchem, który postanowiliśmy wykonać było zamknięcie wszystkich programów działających w tle (Piotrek sugerował to już poprzedniego wieczora, ale jakoś ostatecznie nie zrobiłem tego). Kiedy otwarłem okno z procesami rzucił mi się w oczy jeden – PunkBuster. I wtedy przypomniałem sobie, że dawno dawno temu kiedy grałem w America’s Army miałem podobny problem, a winowajcą był właśnie PunkBuster. Wyłączyłem co się dało i…. świat znów stał się różowy! Gry odzyskały płynność, a ja cieszyłem się jak małe dziecko, które właśnie dostało lizaka.

Uspokojony tym, że zidentyfikowałem problem zacząłem kopać głębiej i po chwili odkryłem, że winowajcą nie jest tylko i wyłącznie zainstalowany z CoDem PunkBuster, ale ściślej mówiąc konflikt jaki generuje on z Xfire. Koniec końców okazało się, że to wyłączenie Xfire, a nie PunkBustera odblokowało moja maszynę. Co miała z tym wspólnego mysz? Tego nie wiem do teraz. Dlaczego, nagle Xfire zaczął blokować kompa pomimo, że wcześniej tego nie robił? Nie wiem, odpowiedzialny za to wydaje się PunkBuster, choć zupełnie nie rozumiem dlaczego.

Szczęśliwie i tym razem kryzys okazał się błahostką, którą udało się wyeliminować (choć nie mogę korzystać z Xfire, co nie jest dla mnie dobrą informacją). Ile jeszcze przede mną takich katastrof? Pewnie nie jedna. Wszak wpisane są one w złożoną naturę naszych kochanych i jakże kapryśnych pecetów. Kochanych? Hmmm…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

19 KOMENTARZE

  1. Mój komputer nie może ruszyć z Crysis mimo że specyfikacja mówi że powinien. Dałem sobie spokój z szukaniem rozwiązania problemu. A czego się dowiedziałem? Tego że gałki oczne postaci występujących w Crysis są projektowane jako osobne elementy. Po uruchomieniu widać tylko je 🙂

  2. Ja mógłbym tu powieść napisać o różnych kryzysach. Na przykład zrzucanie z każdej gry do windowsa tak jakbym używał Alt+Tab. I tak co parę minut. Doprowadzało do szału. Winny: automatyczna aktualizacja jednego z programów, która dostała czkawki. Pomogła zmiana ustawień programu. Odmowa współpracy przez Quicktime. Nie dawał się nawet zainstalować, a co dopiero mówić o używaniu. Winny: nie znany. Rozwiązanie to instalacja quicktime alternative. Utrata pliku boot i to kilka razy w ciągu kilku tygodni. Winny nie znany. Rozwiązanie nie znane. Samo się naprawiło i przestało. Niektóre gry ( np. Trackmania, PES2008 ) nie chcą połączyć się z serwerem. Do tego to samo robi antyvirus, który nie jest w stanie zaktualizować do nowej wersji chodź bez problemu ściąga nowe sygnatury wirusów. Problem z kompa mojego brata. Winny: dotąd nie znany. Rozwiązania do dziś brak ( nie działa to już z miesiąc albo lepiej ). Jedyny pomysł jaki jeszcze został to reinstalka systemu. I tak dalej. I tak dalej. . . Ale i tak z PC nie zrezygnuje. Takie kryzysy to trochę za mało by mnie zniechęcić.

  3. Huh, ja mialem takie cyrki z kompem, ze w przeciagu dwoch miesiecy po kupnie byl 3 razy w serwisie. . . Najlepsze to, ze nawet serwisanci nie wiedzieli o co kaman. Sprzet po odpaleniu internetu + innego programu (np. winampa) po prostu sie restartowal. Wymienili mi grafe i ramy. Przyslali sprzet spowrotem, to samo. Kazalem wymienic zasilacz na innej marki i plyte glowna na inna. Ofkoz doplacic musialem. Przyslali mi sprzet spowrotem znow to samo. Za trzecim razem wymienili mi tylko ramy. I nagle przy graniu mi sprzet padl. Myslalem ze dostane zawalu. Komputer za grube pieniadze (prawie 5 tys zl. sama skrzynka, bez monitora i reszty) odstawia takie cyrki?! Generalnie przez ten czas co jezdzil do serwisow (az do Poznania, ze Stargardu Szczecinskiego to kawalek drogi jest jednak [komp kupiony w komputroniku]) jego wartosc zmalala o dobre 200 zl. Po ostatnim zdechnieciu zanioslem go do sklepu w moim miescie gdzie znajomy facet sprawdzil go. Padla jedna kosc ramu. No to wyslalem ram do wymiany. Oczywiscie wczesniej poszedlem do biura ochrony konsumenta. Gdyby tym razem sprzet nie dzialal poprawnie wyslalbym im kompa razem z karteczka ze zgodnie z takim i takim protokolem bla bla. . . maja obowiazek oddac mi kase, pomimo tego iz komp byl skladany na moje zlecenie z dobranych przeze mnie czesci (wszystko bylo dobrane dobrze). Najgorsze bylo to, ze lada dzien mialem wyjechac za granice na stale, a komp wciaz popsuty. Ramy mi przyslali w dzien wyjazdu, wiec nie wkladalem ich do kompa i nie sprawdzalem, czy dziala poprawnie. Cala podroz bylem zestresowany cala ta sprawa. W koncu kiedy podlaczylem sprzet i podlaczyli mi neta przypadkowo wpadlem na pewne forum gdzie ktos opisywal problem identyczny do mojego. Wiecie co? Wine za caly bajzel ponosil. . . modem. W starym kompie nie mialem karty sieciowej wiec jej role odgrywal modem. W nowym kompie mam nawet dwie sieciowki i modem jakos z nimi kolidowal i jakims cudem uszkadzal mi ramy (bo to one wywalaly bledy). Teraz wszystko chodzi cacy, na szczescie. Niemniej jednak po tamtych cyrkach boje sie cokolwiek ruszac w nim, a planowalem podkrecic proca (wszak C2D sie idealnie nadaja do tego) i ramy. Tak sie zniechecilem do grzebania w kompie, ze kupilem sobie X360 i mam swiety spokoj. Na pieca kupuje tylko exclusivy albo gry w ktore na piecu wygodniej sie gra i ktore spokojnie odpale.

    • Tak się zniechęciłem do grzebania w kompie, ze kupiłem sobie X360 i mam święty spokój. Na pieca kupuje tylko exclusivy albo gry w które na piecu wygodniej się gra i które spokojnie odpalę.

      Dokładnie tak samo zrobiłem, też kupiłem konsolę (nie napiszę jaką) i od razu życie stało się znośniejsze 🙂 Blaszaka używam tylko do oglądania seriali.

  4. problemow hardwareowych (odpukac) nie mialem juz kilka lat, ale za to od strony software. . . ehh. . . pamietam jak swego czasu odpalony xfire powodowal ze nwn2 wyswietlal kilka klatek/sec. chwile mi zajelo zanim do tego doszedlem. przygode mialem tez z splinter cellem 4 – kupilem i. . . nie udalo mi sie jej uruchomic. probowalem wszystkiego i nic. podobne problemy przewijasie sie przez oficjalne forum w ilosciach zatrwazajacych, ale autorzy nie raczyli wypuscic nawetpacza (byl jeden ktory niczego nie rozwiazal). ostatnio to samo z timeshiftem oraz two worlds*. najciekawszy problem mialem natomiast z eq2 – przez cale zycie chodzil dobrze az po ktoryms paczu paczer przestal sciagac wszystkie pliki – tj sciagal i twierdzil ze wszystko ok po czym gra sie wywalala w konkretnych zonach/przypadkach. probowalem na dwoch komputerach z podobnym rezulatatem – do teraz nie wiem czy to wina mojego routera (a porty byly przekierowane) czy dostawcy. *zebym chociaz mial jakas meganiestandardowa konfiguracje, ale nie – mam najbardziej standardowa z mozliwych a takie kwiatki sie zdarzaja. dla mnie to musi byc niechlujnosc tworcow, bo co innego ? swoja droga – kiedys takich problemow nie bylo 😉

  5. Właśnie z tego typu kryzysów znienawidziłem tą platformę. od połowy ubiegłej dekady byłem jej zagorzałym zwolennikiem, ale gdzieś w połowie minionego roku zakupiłem sobie PSP i nie mam już żadnych problemów. Po prostu wrzucam płytkę UMD do czytnika i gram. Żadnych ustawień, bezsensownych problemów, konfliktów – kupujesz grę i grasz. =]W wakacje planuję natomiast zakup Xkloca. PC co prawda nie pozbędę się na razie (specyfikacja daje radę każdej nowej grze), ale jak już się dostatecznie zestarzeje to „wyleci przez okno”. Komputer jest do pracy. 😉

  6. Przez ostatnie pół roku co najmniej 3 razy w tygodniu (a w epilogu kilka razy dziennie) diabli brali master boot record. System boot’ował się i następował restart. Przez pół roku ciągnąłem na naprawianiu z płyty z OS’em, nie mogąc się zmobilizować do reinstalu. Po reinstalu doznałem załamania. Problem trwał i to świeżo po instalacji (po ponownym uruchomieniu nadal sie renstartował). Ostatecznie zebrałem wszystkie siły, zmobilizowałem moce i zapisałem wszelkie możliwości i pomysły naprawy. Rozpocząłem od kilkukrotnego formatu, po którym nastąpiło kilkakrotne zerowanie dysku (oczywiście programem), skanowanie i ponowne formatowanie. Wynik – sprzęt odzyskany, ciągnie do dziś.

  7. ja wyłączam zawsze wszystkie procesy jak gram (mam tylko Explorer i Catalyst Control Center), wszystkie gry śmigają bez problemów 😀

  8. pogratulowac rozwiazania problemu 🙂 ja zawsze bylem zmora serwisow. zreguly po zmianie bebechów wiedzieli ze po jednym dniu wrócę ich programy do testowania konfiguracji kontra moje gry :). I tak dzięki Gothicowi 2 udało mi się wykryć błędną współpracę kości ram :). Niemniej po takim drugim przyjściu sprzęt mógł paść już tylko od nadmiaru wody, pożaru lub innych tego typu uszkodzeń, i odpukać działa do dziś.

  9. PC ma to do siebie, że albo się go kocha do śmierci albo nienawidzi. Pc’towiec taką sytuacje traktuje jak przejściowe problemy i wystawienie tej „miłości” na próbę a konsolowiec jako argument do odstawienia komputera do lamusa. Tak czy inaczej świat jest przez to piękniejszy 😀

  10. Na problemy z PCtami jest prosta rada. Robisz dwie (albo wiecej) partycje – system i reszta. Instalujesz Windowsa, wszystkie programy, dodatki, service packi, drivery etc – tak zeby system byl w 100% jak go chcemy miec ALE nic oprocz tego. Oczywiscie wszystko na partycji systemowej. Na to instalujemy Acronis True Image Home Edition (i niech mi nikt nie mowi, ze go nie stac – zwraca sie po pierwszej awarii systemu). Tworzymy Acronis Secure Zone (partycja specjalnie na backup). Robimy full backup partycji systemowej. Dopiero jak juz mamy full backup zaczynamy uzywac „normalnie” kompa. Dodatkowo „schedulujemy” inceremental backup – raz na tydzien starczy. I jest spokoj – jesli tylko cos sie sypnie to jeszcze przed wgraniem Windowsa wciskasz F12 i przywracasz system do stanu „poprzedniego”. Jezeli robimy incremental backup raz na tydzien to mozemy sobie wybrac, ktory backup ma byc wgrany na dysk. Juz nie raz Acronis uratowal mi tylek. . . polecam, naprawde mozna oszczedzic sobie nerwow i nieplanowanej roboty.

  11. Ech. . . i jak zwykle zawinił nie sprzęt tylko soft. A największe problemy jak zwykle robi system operacyjny (czytaj Windows) bo zżera za dużo zasobów bo nie radzi sobie z wieloma zadaniami równocześnie, bo pozwala na konflikty, bo. . . jest niezbędny. Na konsolach problem jest mniejszy bo ilość odmian sprzętu jest znacznie mniejsza a OS jest podporządkowany grom a nie odwrót, ale czy na PC nie może być podobnie???Załóżmy następujący scenariusz (przeczytaj do końca a dopiero później mnie opluj 🙂 ale argumentami proszę a nie inwektywami):Zapomnijmy na chwilę o Windows a popatrzmy na alternatywnego Linuxa. Za jego pomcą można zrobić magiczną płytkę CD/DVD (zwaną LiveCD), z której bootuje się komputer, która wykrywa i konfiguruje sprzęt, sieć, etc. . . jednym słowem przygotowuje system do pracy bez konieczności instalacji systemu. Technologia jest znana od dawna i dobrze dopracowana, dość powiedzieć, że Ubuntu 8. 04 startuje z LiveCD w podobnym czasie co zainstalowany Windows i (jak się uda) to ma skonfigurowany dźwięk, sieć, grafikę, etc. . . a jak czegoś brakuje to może pociągnąć z sieci. Jakie to daje możliwości: przypuśćmy, że producent gier zmodyfikuje sobie to Ubuntu (czy inną dystrybucję) tak, żeby mu najlepiej odpowiadała – czytaj wywali wszystko co zbędne a w zamian doda swoją grę. Wtedy uruchomienie gry będzie tak proste jak włożenie płytki do napędu i uruchomienie komputera, a wszystko będzie już zainstalowane, skonfigurowane i przygotowane!!! Oczywiście gra musiała by być napisana pod Linuxa ale skoro da się pod Windows to nie widzę powodów dla którego nie dało by się pod inny system. . . Plusem jest możliwość maksymalnego wykorzystania sprzętu (Linux potrafi być bardzo ,,chudy” jeżeli potrzeba), nie trzeba dzielić się zasobami z innymi programami, pilnować, żeby user nie zmodyfikował kodu (nie oszukiwał), możliwe są dowolne modyfikacje jądra systemu operacyjnego w celu jak najwydajniejszej obsługi sprzętu!!! Prawdopodobnie można zrobić lepsze zabezpieczenia antypierackie, A. . . i zamiast kupowania nowego Windowsa (vide Vista) bo gry nie chcą chodzić na starym modelu można przeznaczyć ta kasę na upgrade sprzętu albo więcej gier. Wniosek: jest to sposób na upodobienie PC do konsoli a konkretniej stworzenie systemu operacyjnego ukierunkowanego do gier na platformę PC. Oczywiście możliwe są również inne scenariusze: z DVD odpala się tylko coś na kształt STEAM, który zarządza grami, pozwala je kupować/zciągać z netu, uruchamiać, etc. . . Rzecz jasna można to zrobić tak, żeby nie było konfliktu z licencjami: darmowy (GNU) Linux + komercyjny program mogą koegzystować ze sobą be obawy pozwów sądowych. Nie ma problemu, żeby zamiast CD/DVD dołączyć do pudełkowej gry USB (pendrive 2-4GB jest śmiesznie tani a też można odpalić komputer z tego ustrojstwa). Wady: a jakże, są – część sprzętu nie jest obsługiwana przez Linuksa (producent nie zrobił drivera i nie chce powiedzieć jak zrobić), nie mamy możliwości dostępu do systemu operacyjnego (tweaki, możliwość uruchomienia innych programów wspomagających – choćby słownik en->pl, etc. . . ). Ale może warto się zastanowić nad taką alternatywą dla podobno umierającego PC jako platforma do gier?Kwant!

  12. Wiecie co? Jako długoletni weteran zmagań z PC, oraz jako długoletni serwisant tegoż sprzętu zrozumiałem jedną podstawową rzecz. Jest to pewnego rodzaju niepodważalny aksjomat, taka wręcz Stała Kosmiczna. Mianowicie (nie mam tu na myśli Jola czy innej konkretnej osoby) pewnych ludzi sprzęt nie lubi. Nie wiem co leży u podstaw. Nie wiem także dlaczego pewnym jednostkom zdarzają się rzeczy, wręcz nie mające prawa się wydarzyć, ale taka jest prawda. Osobiście znam osoby, które kupowały przez lata rozmaite sprzęty, w rozmaitych firmach, firmowe i bardzo drogie i zawsze, ale to zawsze miały z nimi bardziej lub mniej poważne problemy, a z drugiej zaś strony znam takich, co składali kompy na sprzęcie typu ASRock i wszystko hulało lepiej niż na powiedzmy BFG. Najistotniejsze jest to, iż sytuacje takie powtarzały się tym ludziom wielokrotnie. Jeszcze raz mówię, nie mam bladego pojęcia od czego to zależy. To podobnie jak z ludźmi, w których obecności więdną kwiatki, czy takich, od których uciekają rybki kiedy siądą koło akwarium. To chyba jakaś niewłaściwa Karma ( i to nie ta dla w/w rybek). Po prostu co poniektórzy nie powinni bawić się w komputery – szkoda nerwów. 🙂

    • Wiecie co? Jako długoletni weteran zmagań z PC, oraz jako długoletni serwisant tegoż sprzętu zrozumiałem jedną podstawową rzecz. Jest to pewnego rodzaju niepodważalny aksjomat, taka wręcz Stała Kosmiczna. Mianowicie (nie mam tu na myśli Jola czy innej konkretnej osoby) pewnych ludzi sprzęt nie lubi. [/note]

      Mój kumpel ma tak, że psują się przy nim wszystkie kompy oprócz jego własnego. . . Dawno temu miał P100 i próbował jak mógł, żeby go zepsuć (bo rodzice nowy kupią) – nic z tego. Ale jak przychodził do mnie albo do kogoś innego to zdarzały się tajemnicze bluescreeny, zwisy i restarty. Normalnie ręce, które leczą. . .

  13. Najgorsze jest to, że w Polsce nie żadnego supportu do gier. Serio!”Wujkowie Dobra Rada”, którzy siedzą w „pomocy technicznej” naszych dystrybutorów mają tylko jedną radę – zamknąć wszystko w tle, a w ogóle najlepiej żeby gra była instalowana na czystym systemie. Niby dlaczego mam zamykać oprogramowanie AV, żeby pograć?A szczytem wszystkiego jest „The Sims 2”, w które próbowała pograć moja Pani. Po przesiadce z XP na Vistę po włożeniu do napędu płytki instalacyjnej wyświetla mi się pusty błąd. Zdaniem supportu, spowodowane jest to niewystarczającą konfiguracją komputera. Tylko jak wytłumaczyć, że E6600 + 2GB RAM + 8800GTX to „za mało”, skoro gierka chodzi przyzwoicie laptopie z Pentium-M (jednordzeniowym!) + 512 MB RAM i zintegrowaną grafiką (i915)! Z tego problemu zrobiłem już doktorat, ale dalej nie mam rozwiązania. Poziom wiedzy technicznej userów „The Sims 2” sprowdza się do tego, że wiedzą jak komputer włączyć, więc żadnej pomocy z ich strony. BYĆ MOŻE rozwiązaniem byłoby postawienie systemu od nowa, ale dlaczego mam to robić (bez gwarancji sukcesu), skoro poza tymi „simsami” wszystko działa jak złe i nie mam żadnych problemów?

  14. Pesymista bedzie w tym widzial same wady, optymista dostrzeze zalety. Jakie ? Coz, dzis znajomosc komputera od software’u po hardware, jest nie gorzej doceniana jak znajomosc obcych jezykow. Pewnie, mozna to wszystko rzucic w cholere, niech inni sie z tym mecza. Kupuje konsole i mam z bani. Ale to takie unikanie problemu, ktory wczesniej czy pozniej do nas wroci. Komputery w zyciu czlowieka stanowia obecnie nieodlaczna jednostke naszej egzystencji. W koncu nie tylko na nich gramy, ale rowniez pracujemy. Moje obcowanie z komputerami zaczelo sie kilkanascie lat temu. Co przez ten czas stracilem nerwow na roznego rodzaju dziwne „fochy”, moich blaszakow, to powinienem dzis osiwiec. Ale nigdy nie czulem zrezygnowania. Walczylem z tym dzien, dwa, trzy. . zawsze wychodzilem obronna reka. Dzis juz nie mam AZ takich problemow z komputerami jak kiedys. Kazdego niemal rodzaju usterki potrafie w miare wlasnych mozliwosci usunac, bez liczenia na pomoc ze strony serwisow, w ktorych jak obserwuje ludzi korzystajacych z uslug takiej pomocy technicznej, placi sie grube pieniadze za dziecinnie proste w wykonaniu operacje. Dzis sie ciesze z tego, ze poswiecalem swoj czas na samodzielne rozwiazywanie problemow z moimi komputerami, przez te wszystkie lata. Dostrzegam teraz to, ze ten czas nie poszedl na marne. Dzis oszczedzam na pomocy technicznej, ktora sam dla siebie jestem. Potrafie pomoc znajomym z komputerami, za co inkasuje czasami pieniadze, a i w zyciu zawodowym te umiejetnosci sie przydaja. Czyz wiec nie bylo warto ? :-))

  15. I szlag kfiatki trafił. Wykrakaliście. Zawsze zaskakiwał mnie fenomen V. Kiedy tylko zacząłem się interesować jakimś tematem, konkretną grą etc. pojawiał się na V artykuł o niej. I tym razem Wróżka Balbyna zadziałała. Ledwo co wyłączyłem komputer, po przeczytaniu tego artykułu, kolejne uruchomienie nie nastąpiło. Powód? MBR po raz 1 w tym tygodniu, a 8 w tym miesiącu. Dodam, że Winda miała reinstal zaledwie miesiąc temu z górką. Postanowiłem ponownie poskromić bestię. Poświęciłem na to nawet dysk z Pingiwnkiem (do czego prowadzą te gry). Stare dane, po ciężkich bojach z partycją zawierającą uszkodzony systemem zdołałem odzyskać. Aktualnie dysk z problematyczną Windą czeka na przyjęcie którejś dystrybucji Pingwinka. Mam nadzieję, że winowajcą jest jakieś fizyczne uszkodzenie dysku, inaczej przysłowiowy szlag mnie trafi. Czy ktoś ma pojęcie, czy Service Pack 3 nie sprawia już kłopotów z AMD? Bo zdaje się rebooty pozostały, tylko czasem udaje się włączyć kompa (na przykładzie mojego systemu).

  16. Kiedyś miałem tak, że 8 razy pod rząd robiłem reinstall systemu i za każdym razem po wgraniu sterowników od karty graficznej USB „znikało” a wraz z nim komputer odwalał niesamowite numery. Okazało się, że moja płyta z Windowsem sie skopała 😡

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here