Wszyscy zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić do tego, że autorzy gier, a w zasadzie ich wydawcy, zrobią wszystko, by wyciągnąć oszczędności z naszych portfeli. Osobiście niezbyt często sięgam po diablo drogie mikrododatki, które zazwyczaj są strasznie marne. Nigdy natomiast nie wydaje pieniędzy na nowe piosenki do gier muzycznych czy ubranka dla awatarów. Zainteresował mnie jednak inny rodzaj „rozszerzeń”, które niedawno doczekały się zapowiedzi.

W kolejnym odcinku Elementarza Wikinga postanowiłem skupić się na postaci, którą z łatwością kojarzą chyba wszyscy. Postaci, która w świecie elektronicznej rozrywki zyskała sobie miano wizjonera i…kłamcy. Przed Wami kontrowersyjny, a zarazem pomysłowy Peter Molyneux, wraz ze swoim Lionhead Stuidos.

Piotruś Pan urodził się w maju, na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionego wieku. Przyszedł na świat na Wyspach Brytyjskich, w niewielkim miasteczku pięćdziesiąt kilometrów od stolicy Anglii. Jego kariera bynajmniej nie zaczęła się od odnoszenia imponujących sukcesów. W 1982-tym roku razem z Lesem Edgarem założył małą firmę pod nazwą Taurus Implex i zajął się sprzedażą gier. Niestety, choć może z perspektywy czasu powinniśmy raczej mówić – na szczęście, rzeczone przedsiębiorstwo upadło dość szybko. Jego krótkie życie trwało zaledwie dwa lata, ale było ono niewątpliwie dość burzliwe.

Otóż tak się składa, iż istniała sobie jeszcze druga firemka, o łudząco podobnej nazwie. Brzmiała ona Tourus. I w wyniku szczęśliwych dla Petera zbiegów okoliczności został on omyłkowo uznany za szefa obydwu spółek. Ku swojemu zadowoleniu mógł czerpać z tego dodatkowe zyski, ale niestety, jak to się mówi – „sprawa się rypła” i bonusowe dochody odeszły w dal tak samo szybko, jak przyszły i w 1984-tym roku Molyneux musiał zwijać interes, gdyż samotnie Taurus nie przynosił już wystarczającego profitu. To doświadczenie miało się jednak jeszcze odbić na przyszłej twórczości obecnego właściciela Lionhead Studios, choć oczywiście wtedy jeszcze nie mógł być tego świadomym.

Pokupuj mi mamo

Peter, jako człowiek niewątpliwie konsekwentny w dążeniu do celu, nie poddał się po niepowodzeniu Taurus Implex i postanowił kontynuować swój mariaż z elektroniką. Tym razem jednak na poważnie zabrał się za jej gałąź odpowiedzialną za rozrywkę. Nadmienić trzeba, iż był to dość niefortunny okres, jak na początek kariery dla młodego programisty, bowiem na przełomie lat 1983 i 1984 w Ameryce Północnej nastał największy w dotychczasowej historii kryzys gier wideo. I to z pewnością zaważyło na losach pierwszej, przynajmniej w zamierzeniach, wielkiej produkcji Molyneux. Był nim Entrepreneur – symulator przedsiębiorcy.

Niestety, wbrew oczekiwaniom Petera, to przedsięwzięcie okazało się być w sferze materialnej mniej-więcej tak samo dochodowe jak wolontariat pod patronatem Czerwonego Krzyża. Ponoć Entrepreneur sprzedał się zaledwie w nakładzie dwóch sztuk. Co jeszcze ciekawsze, nabywcą obydwu była…matka młodego Brytyjczyka. To niepowodzenie zadziałało na Wyspiarza znacznie mocniej niż upadek Tauras i tym razem Peter musiał wycofać się z branży na nieco dłuższy okres czasu. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby Molyneux postanowił już nie wracać do tworzenia gier komputerowych.

Do prawdy, upór tego człowieka momentami jest godny wielkiego podziwu. W ciągu dwóch lat doprowadził firmę do upadku, a jego pierwsza gra okazała się być kompletną komercyjną klapą. A on potrzebował zaledwie trzydziestu sześciu miesięcy, by ponownie powrócić do swojej pasji.

ŻaByk

W roku 1987 Peter Molyneux ponownie rozpoczął pracę ze znanym nam już Lesem Edgarem. Swój nowy twór obydwaj panowie nazwali Bullfrog Productions, co miało ścisły związek z pasją córki Edgara (interesował się żabami) oraz poprzednim dzieckiem dwóch wspomnianych panów (pokraczność tego zdania jest niezamierzona!). Aby nowe przedsiębiorstwo zaczęło odnosić pierwsze poważne sukcesy nie trzeba było długo czekać. Już jego pierwszy projekt przyciągnął uwagę prawdziwego molocha – Electronic Arts. I stało się. Za pośrednictwem Populousa (1989) BullFrog Productions zawarli pakt z dia…znaczy z EA. Elektronicy zostali dystrybutorami software’u Molyneux’a i Edgara.

Przynajmniej z początku nie odbiło się to na ich twórczości negatywnie. Ba, wręcz przeciwnie! Populous do dziś jest uważany za swoisty symbol kreatywności Piotrusia Pana. Inna sprawa, że odniósł tak ogromny sukces po części dzięki jego lenistwu, ale nie ma co wdawać się w szczegóły. Ważne jest to, że już pierwsza gra BullFrog Productions została wydana na kilkanaście różnych platform, a w przyszłym roku ma się ukazać jeszcze na Nintendo Dual Screen. A bez wątpienia niebywałą rzeczą jest, by porty jakiejś produkcji powstawały nawet dziewiętnaście lat po jej oryginalnej premierze.

O, Bogowie!

Po Populousie kolejne sukcesy zdawały się przychodzić same z siebie. Na przestrzeni następnych kilku lat Bullfrog co prawda dopełnił swojego żywota, ale zdążył stworzyć kilka interesujących, a dla wielu wręcz kultowych pozycji. Swoją drogą – „dopełnił żywota” chyba nie jest najtrafniejszym możliwym określeniem. Lepszym byłoby z całą pewnością „dopełnił swojego niezależnego żywota” bowiem firma Molyneux’a i Edgara bynajmniej nie upadła. Co to, to nie. Została ona po prostu wchłonięta przez Electronic Arts w roku 1995-tym. Dzięki temu zresztą Piotruś Pan znalazł się na jednym z najwyższych stanowisk EA. Nie dało mu to jednak wystarczającej satysfakcji, ale o tym wspomnę nieco później.

Theme park wyszedł nawet na DSie

Dzięki BullFrog, Molyneux zasłynął jako twórca tak zwanych God Games. Chodzi tu o takie tytuły, w których gracz wciela się w byt rządzącym całym światem lub jakimś jego konkretnym zakątkiem. Prawda wygląda jednak nieco inaczej. Pierwszą osobą, jaka wpadła na pomysł stworzenia takiego tytułu był Don Daglow. Co więcej, dokonał on tego w czasie, kiedy Taurus Implex duetu Molyneux-Edgar dopiero zaczynał raczkować. Jego Utopia nie zdobyła jednak takiego rozgłosu, jak wspomniany już Populous i właśnie dlatego to tę drugą grę częściej wymienia się jako matkę podgatunku God Games.

Rzecz jasna na Populousie, „boskie zapędy” Bullfrog Productions się nie skończyły. W ciągu dwóch lat wydany został sequel tego tytułu. Kolejne dwadzieścia cztery miesiące przyniosły rewelacyjny Theme Park, który miał się stać zalążkiem dla kilku innych, wspaniałych produkcji. Oczywiście, w międzyczasie pojawiały się jeszcze inne gry, jak ciepło przyjęty na świecie Syndicate wraz z dodatkiem American Revolt, czy dwie części pomysłowo zrealizowanego Magic Carpet, na którego silniku działały jeszcze średnie konsolowe wyścigi pod tytułem Hi-Octane z 1995-go roku.

Prekursor machania wiilotem?

Doskonałym zwieńczeniem kariery Molyneux’a w Bullfrog Productions nie była żadna z wymienionych już pozycji. Okazał się nim bowiem Dungeon Keeper. Molyneux zamiast po raz setny zaoferować graczom klasyczną rzeźnię w postaci schematycznego dungeon crawlera postanowił postawić ich po drugiej strony barykady. Tym razem zamiast przemierzać smoki i zabijać loch…znaczy, zamiast przemierzać lochy i zabijać smoki, należało sprawić, aby przebrnięcie przez całe podziemia stało się niemożliwością nawet dla herosa, odzianego w złotą zbroję i walczącego o rękę pięknej królewny.

Niedługo po premierze Dungeon Keepera Peter Molyneux postanowił pożegnać się z Bullforgiem i tym samym – również z Electronic Arts. Jego odejście pozwoliło Edgarowi nieco wysunąć się z cienia rzucanego przez bardziej docenianego kolegę, dzięki czemu współzałożyciel Taurus Implex objął urząd vice-szefa europejskiego oddziału Elektroników. Później jednak i on podążył śladem swojego wspólnika, opuszczając kalifornijskiego molocha. Na odchodne, Molyneux powiedział pamiętane do dziś słowa: Jedną z dobrych stron mojego odejścia z Bullfrog jest to, że pozwoli ono wielu utalentowanym jednostkom zdobyć popularność i uznanie, na które zasługują.

Po odejściu Piotrusia Pana, znajdujący się pod władzą EA Bullfrog Productions tworzył gry jeszcze przez cztery lata, a istniał prawie drugie tyle. W tym czasie powstały takie perełki jak Theme Hospital, czy druga odsłona Dungeon Keepera. Te sukcesy zrównoważył nie spełniający oczekiwań Populous: The Begining, który w wersji na PlayStation okazał się być kompletnym niewypałem. Ostatnia produkcja Bullfrog, to jednocześnie finalna odsłona serii Theme Park –Theme Park Inc z 2001-go roku. Ttrzy lata później „ŻaByk” został wcielony do brytyjskiego oddziału Electronic Arts.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

  1. Dla takich artykułów warto wracać na Valhalle 🙂 Jejku jak ja lubię takie retrospekcje 🙂 Co tytuł to łza w oku sie kręci 🙂

  2. „Inna sprawa, że odniósł tak ogromny sukces po części dzięki jego lenistwu, ale nie ma co wdawać się w szczegóły. „Czyli mam ciekawostke ale nie powiem, grrr 😛

  3. Chodzi po prostu o to, ze Panu Piotrowi nie specjalnie chcialo sie pracowac nad projektami wielu map do Populousa, wiec uznal, ze pojdzie po najmniejszej linii oporu i pozwoli zrobic to graczom 😛

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here