Choć do niedawna byłem święcie przekonany, że ja jak i setki tysięcy graczy w Polsce wiemy do czego służą gry i jaka jest ich funkcja, ostatnio coraz częściej targają mną w tej materii wątpliwości. Właściwie inaczej – ja wciąż ich nie mam, natomiast zaskakujące jest stanowisko wielu polskich graczy w tej kwestii.

Cała sprawa znów zaczęła się od najgłośniejszej premiery tego roku w Polsce czyli Wiedźmina. Jak wielu innych na bieżąco staram się śledzić medialne zamieszanie wokół produkcji CD Projekt RED. Nie omijam też burzliwych dyskusji toczących się na łamach całego niemalże polskiego (i nie tylko) internetu.

Im bardziej śledziłem i czytałem tym bardziej rosło moje zdziwienie. Generalną tendencją we wszystkich dyskusjach jest spór między zwolennikami i przeciwnikami Wieśka. Właściwie to trudno nawet mówić o przeciwnikach. W większości gracze zgadzają się, że Wiedźmin jest grą dobrą, czy nawet bardzo dobrą. Dyskusja toczy się między fanatycznymi wyznawcami Wiedźminologii i bardziej umiarkowanymi, mniej skorymi do „achów” i „ochów”.

Abstrahując od przedmiotu sporu wolę się skupić na samej argumentacji, a ściślej mówiąc na jednym z argumentów, który wraca jak bumerang. W opinii niektórych wysoka ocena należy się Wiedźminowi nie tylko za poziom gry jaki reprezentuje (panuje w tej kwestii zgodność), ale za sam fakt, że jest polski i promuje polską (słowiańską?) kulturę na zachodzie. I w tym momencie przyznam, że mnie zatkało, bo zupełnie inaczej postrzegam funkcję i zadania gier komputerowych.

Może ja się mylę, ale od czasów PONGa gry miały służyć tylko jednemu – miały bawić, cieszyć, być obiektem rozrywki. Nie przypominam sobie, żeby miały być nośnikiem jakichś wyższych wartości kulturowych. Ba! Co więcej – trudno mi sobie to wyobrazić. Oczywiście, gry mogły bawić i cieszyć, mogły i nawet niejednokrotnie wzruszać, ale nic poza tym. Gry są jak kino. I to nie to ambitne, ale to w wydaniu lekkim, łatwym i przyjemnym – sensacyjnym. Nie ma się co doszukiwać drugiego dna kiedy na ekranach widzimy strzelaninę. Nawet fakt, że strzela czarny do białego nie powinien nas skłaniać do refleksji, że to zapewne alegoria walki uciśnionych niewolników, z ciemiężycielami. Entuzjastyczna strzelanina ma służyć radości zgromadzonej w kinie gawiedzi. Nic więcej.

Podobnie jest z grami. Nie ma co szukać głębszych wartości tam gdzie ich być nie powinno. Gry to produkt KOMERCYJNY, to nowoczesne medium służące tylko i wyłącznie ROZRYWCE. To nie program telewizji publicznej, która przynajmniej w teorii za pieniądze z płaconego przez Polaków abonamentu ma pełnić misję i krzewić polską kulturę. Może zabrzmi to brutalnie, ale wątpię żeby CD Projekt RED wydał 20 milionów złotych z okładem w myśl idei krzewienia kultury (jakakolwiek by ona nie była). Wiedźmin powstał tylko po to by ZAROBIĆ. Nie odmawiam twórcom intencji stworzenia fantastycznego świata, przeniesienia uwielbianej przez tysiące osób prozy mistrza Sapkowskiego na ekrany naszych monitorów. Jednak z komercyjnego punktu widzenia liczy się tylko pieniądz i rentowność inwestycji. Jeśli (pomimo doskonałego odbioru wśród graczy) Wiedźmin nie sprzeda się w odpowiednim nakładzie, aby zwrócić koszty produkcji i odpowiednio dużo zarobić wątpię, żebyśmy jeszcze kiedykolwiek ujrzeli Witchera 2. Bo to nie misja, a pieniądz zadecyduje o tym, czy projekt okazał się sukcesem czy porażką.

Nie dopatrujmy się zatem w grach wyższych wartości. Nie budujmy im pomników, nie oczekujmy, że będą krzewić kulturę i stawać się kagankiem oświaty dla młodzieży. Oczywiście – jeśli jakakolwiek gra choć w drobnym stopniu przyczyni się do poszerzenia wiedzy grającego – chwała jej za to, ale nie zapominajmy, że to nie jest jej podstawowa funkcja toteż nie z tego powinniśmy gry rozliczać.

A my znów, w naszej tradycyjnej narodowej euforii poszliśmy o dwa kroki za daleko przypisując skądinąd bardzo dobrej grze cechy wydumane i sztuczne.Teraz tylko czekać aż dowiemy się od któregoś z gorliwców, że Wiedźmin przyczynia się do szerzenia pokoju na świecie…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

39 KOMENTARZE

  1. Zgadzam się w każdym calu z tym iż gry są współcześnie produktem komercyjnym. Tak jest, i będzie tylko gorzej. Liczy się nie gra, nie pomysł nie innowacja – tylko sposób na stworzenie CZEGOKOLWIEK co się sprzeda, nieważne jak. Licencja, sequel, gra sportowa – nieważne – byle koszty były niskie, dało się wyrobić przed świętami i żeby poszło w dużej ilości egzemplarzy. Niemniej nie ma się co oburzać – tak jest. Normalne działanie. Było tylko kwestią czasu kiedy nasze hobby stanie się kolejnym mainstreamowym tworem nastawionym na Masową PRODUKCJĘ, nie twórczość. Za krzywdzące natomiast uważam zestawienie z tym problemem Wiedźmina. Nie sądze żeby zasłużył na napiętnowanie za grzechy które przypisać można całej branży, z czego znakomitą większość znajdziemy poza granicami naszego kraju. Panowie z CDP Red – zadziałali poprawnie, zagrali według reguł rynku globalnego i co cieszy, potrafili to zrobić. Wiedźmin się broni, sprzedaje i jest chwalony. W. to było wielkie wydarzenie dla polskiej branży, i z tego też względu wywoływało tyle emocji. Jednocześnie mieliśmy fanów Sapkowskiego, fanów RPG a do tego osoby mniej lub bardziej życzliwe CDP i CDP Red. Normalna sprawa – tylko u nas w PL na naszym poletku jest to wieeeeeeeeelkieeeeee wydarzenie. Więc powtarzam to jest normalna sprawa. Zarzucanie CDP że wydali grę tylko po to żeby zarobić, jest raczej truizmem. Oczywiście że po to ją stworzyli i wydali. Norma. Zagrali wg. reguł obowiązujących na światowym rynku i dali radę. (oczywiście mają lekki niefart że Atari akurat dokonuje swojego żywota [nie pierwszy zresztą raz])Niemniej nie oczekiwałbym od CDP misji porównywalnej z TVP. (które też ma tej misji tyle że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. . . . )Gry to biznes. Szmalec. Kapusta. Sałata. Zielonka. Dinero. I nie jest to wina CDP ani Wiedzmina – tak po prostu jest. I niestety tak długo jak aktualny model produkcji, dystrybucji i wydawania się nie zmieni – czeka nas tylko więcej tego samego. I żeby była jasność – SAMI TEGO CHCEMY. Dzieje się tak na NASZE życzenie.

  2. Myślę, że to, o czym piszesz, drogi autorze, zmienia się nawet w tej chwili i nie unikniemy tego. Gry stają się zbyt dużą gałęzią mediów (nie rozrywki – mediów), aby możni tego świata mogli przejść obojętnie. Wydaje mi się, że to oni będą wykorzystywać gry do szerzenia swoich poglądów. I będą to czynić w sposób maksymalnie zawoalowany, żeby gracze nie byli tego świadomi. I będą to czynić, paradoksalnie, właśnie dla pieniędzy, o których piszesz. Druga sprawa to szerzenie kultury. Nie będę tu poruszał sprawy Białego Wilka, chodzi mi ogólnie o to, że tak samo jak lekkie filmy hollywoodzkie zakorzeniają w nas, czy tego chcemy, czy nie, amerykańską wizję społeczeństwa, tak samo czynią to gry. Tym bardziej, że gry to przecież domena młodszych, bardziej podatnych umysłów. Nie mówię, że gry akurat to tylko amerykańska propaganda. Nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że gry starają się rozwijać dobre stereotypy i zachowania (w RPGach, na przykład, lepiej wychodzi się na czynieniu dobra) choć są i takie, których naśladować nie należy. Gry, jako medium potrafiące w sposób ogromny wpływać na emocje, są wręcz idealne do dokonywania takich mini – manipulacji. Przykład: jeśli w FFVII członek tajnej organizacji rządowej zabija jedną z głównych bohaterek to ma to na nas ogromny wpływ. W prawdziwy życiu, gdy usłyszymy o tej czy innej agendzie, pojawi się cień wątpliwości. Ja, posiadacz umysłu nieodpornego na emocje (chociaż, mam nadzieję, potrafiącego odróżniać fikcję od rzeczywistości) jestem za tym, żeby część gier (tych „high-endowych”, z fabułą itp. ) była tworzona również z poczuciem misji. Fallout 2 – choć go nie ukończyłem – zmienił w moim, nastoletnim ówczas, życiu i myśleniu baardo wiele. Przez gry zainteresowałem się twórczością Tolkiena, dzięki Shogunowi wiele osób poznało kulturę Japonii. . . Nie zgadzam się z Tobą, autorze tego tekstu.

  3. Polska – kraj w którym zamieszkuje wielu ludzi mających poczucie obniżonej wartości narodu. Polacy mają tak mało autorytetów i prawdziwych Ludzi-Na-Których-Zdaniu-Można-Polegać, że z gry komputerowej potrafią zrobić pomnik narodowy. Dokładnie tak jak było z Małyszem i Kubicą. Różnica polega na tym, że tych dwóch prawdziwych ludzi uwielbiali/uwielbiają wszyscy rodacy, a wirtualnego „Wieśka” tylko gracze.

  4. Rozrywkowego watku gier nie ma co podwazac, bo przeciez to on stanowi w ogole o powstaniu tej galezy wiedzy/technologii zwiazanej pierwotnie z maszynami liczacymi. Natomiast czy tylko rozrywka? Rzeklbym – glownie tak. Ale nie tylko. Wraz z rozrastaniem sie i komplikacja gier jako takich, wspomaganych w wielu wypadkach dazeniem do osiagniecia realizmu, okazuje sie, ze gry moga byc wykorzystywane do innych celow – zarowno przez osoby prywatne (brak mi tu jakiegos lepszego okreslenia) jak i calkiem powazne i nierozrywkowe instytucje. W tym pierwszym przypadku wystarczy siegnac przeciez do tego, ze gry pokroju Cywilizacji, SimCosTam, Tycoon cos tam czy nawet taka seria Total War moga dosc mocno zainspirowac do tego, by zapoznac sie z odpowiednimi opracowaniami zwiazanymi z przedmiotem danej gry – bez wzgledu na to, czy chodzi o ocene faktycznego wplywu odkrycia pisma na cywilizacje czy o niuanse zarzadzania siecia lini kolejowych. Mamy wiec tutaj aspekt typowo poznawczy. Niestety nigdy nie spotkalem sie z zadnym rzetelnym opracowaniem nt skali zjawiska – widac zaden naukowiec nie wpadl na to, by ten case przebadac. W drugim przypadku wystarczy wziac pozycje typu Harpoon, Combat Mission czy Operation Flashpoint i okazuje sie, ze nierozrywkowe wcale organizacje pokroju armii poszczegolnych krajow wykorzystuja gry w celu ksztalcenia kadry najnizszego i sredniego szczebla. Co wiecej – widzialem lata temu program, gdzie amerykanie wykorzystywali Quake I tylko po to, by uczyc zolnierzy wspolpracy w zespole. I wydaje mi sie, ze wlasnie to, ze gry powstaja po to, by zarabiac, w pewnych przypadkach okazuje sie, ze wyjscie tylko poza schemat zabawy moze byc dodatkowa szansa dla developerow rozwiazan wykraczajacych poza standard – bo w sumie wszystkie przytoczone tu przeze mnie gry w taki czy inny sposob wystawaly mocno poza kanon, w niektorych przypadkach nie mogac doczekac sie rownej konkurencji do dzisiaj.

  5. W zasadzie autor pisze truizmy 🙂 Wiadomo, że celem każdej firmy jest zysk, a inne rzeczy sa na drugim planie. Mnie zawsze śmieszy jak czytam na stronie jakiejś firmy (z dowolnej branży) jaką oni mają misję do spełnienia, jacy to oni są wspaniali. Jeszcze nigdzie nie widziałem, żeby ktoś napisał prawdę: „celem istnienia naszej firmy jest zarobienie dużej ilości kasy” :)To, że niektóre gra poza rozrywką dostarczają nam wiedzy lub uczą czegokolwiek (logicznego myślenia, refleksu itd) jest niejako skutkiem ubocznym. Podstawowym celem jest BAWIĆ. Jeśli jakiś gracz podczas gry zainteresuje się np. historią (bo gra w Cywilizację czy jakiegoś historycznego RTS’a) to zasługa przede wszystkim jego samego – znaczy się, coś tam pod włosami ma oprócz mózgojada 😉

  6. Lovelypl—-> oczywiście że piszę truizmy. Też byłem tym zaskoczony, że te truizmy nie są tak oczywiste dla wszystkich i doszukują się w Wiedźminie drugiego dna. gunj—> alez ja jestem daleki od napiętnowania Wiedźmina, wręcz przeciwnie. Wszystkimi kończynami podpisuję się pod tym, że należy mu się pochwała bo wszystko wskazuje na to, że właśnie odniesie KOMERCYJNY sukces. Co więcej, nie mam pretensji do branży, bo ona z definicja nastawiona jest na komercję. Pisząc ten tekst wlaśnie na celu miałem to, żeby uświadomić do poniektórym że oczekiwanie od gier „czegoś więcej” jest co najmniej nie na miejscu. Gry są po to żeby bawić. I tylko po to są tworzone (w 99. 9% przypadków). Bo jak wiemy są rownież wykorzystywane jako nośniki jakiejś marki czy idei o czym wspomina Llordus. Llordus—> w pełni się zgadzam z tym co piszesz odnośnie tego, że specjalizacja gier i ich marsz ku realizmowi sprawia że stają się czasem narzędziem stosowanym np. do szkolenia armii. Ale wszystko o czym piszesz to ich funkcja wtórna (w dominującej większości przypadków). To że ktoś sięgnie po opracowania nt historii Japonii po zagraniu w Shogun: total war nie było celem twórców tej gry. Był nim zarobek. To że część graczy jednak tak zrobi to tylko (a może aż?) poboczna (wtórna) konsekwencja. Chwała za to tytułom, które skłonią graczy do takiego zachowania, jednak nie oszukujmy się, sama gra nie jest tworzona w takim celu. Wyjątkowym przypadkiem jest tu casus America’s Army gdzie gra została celowo stworzona na potrzeby rekrutacji do armii amerykańskiej. Jednak mimo to, miażdżąca większość gier jest robiona po to by bawić graczy, a dzięki temu, żeby twórcy mogli na nich zarobić.

  7. Od czasów PONGA wiele się zmieniło, gry naprawdę służą li tylko rozrywce? Jeśli tak to skąd Americans Army i Second Life? Pierwsi rekrutują do US-Army, drudzy to już wirtualna społeczność gdzie ludzie, miasta, kraje wykorzystują SL do własnej promocji. Jednak od czasów PONGA wiele się zmieniło. Co do Wieśka to coraz bardziej żal mi twórców, w końcu zrobili przyzwoitą grę, a reszta przykleiła już jej różne gęby. Lepiej (tak sobie myślę) byłoby gdyby gra była kiepska, wtedy pierwsi zrównali by ich z ziemią, a drudzy powiedzieli: a nie mówiłem! To raczej podsumowanie całej dyskusji o W, która moim zdaniem do niczego nie zmierza, co najwyżej pokazuje że obie strony są siebie warte. Co do promocji Polski i naszej kultury to ktoś stwierdził, że to ciężkie zadanie bo My sami Polski nie lubimy.

  8. z gry komputerowej potrafią zrobić pomnik narodowy.

    Nie sami 🙂 Z niewielką pomocą marketingowców dorzucających do pieca frazesy

  9. Jolo nie podejrzewam Cie, o to bys w zyciu napisal choc linijke kodu – wiec nie wiesz jaka to moze dac radosc 🙂 Podobie jest z udana grafika. Wiec nie pisz, ze tworzy sie tylko dla kasy. To bzdura ,ze gry nie powinny byc glebsze i wartosciowe. Oprocz celu tylko rozrywkowego to takze dobre medium do sprzedania przemyslen, czego pierwszym niezbyt rozwinietym jeszcze przkladem jest wlasnie Wiedzmin, czego przykladem sa niektore przygodowki, i chyba najwiekszy jak do tej pory przyklad, czyli Planescape. Oczywiscie to nie glowny nurt, ale pokazuje ze mozna. Takich gier jest malo – tworzenie gry wizualnie na czasie stalo sie zbyt drogie, by ryzykowac jakis nowy pomysl. Wiec to nie tylko chec zysku, ale nawet bardziej strach przed klapa powoduje sytuacje. A gdy w glownym nurcie skonczy sie epoka „nowy FPS z bardziej realistyczna grafika” , bo juz osiagniemy realizm, to w koncu zaczna powstawac rzeczy bardziej wartosciowe. To pewne. Szczerze mowiac w perspektywie 20-30 lat mozna pomyslec o upadku kinematografii wlasnie na rzecz gier.

    • To bzdura ,ze gry nie powinny byc glebsze i wartosciowe. Oprocz celu tylko rozrywkowego to takze dobre medium do sprzedania przemyslen, czego pierwszym niezbyt rozwinietym jeszcze przkladem jest wlasnie Wiedzmin, czego przykladem sa niektore przygodowki, i chyba najwiekszy jak do tej pory przyklad, czyli Planescape. Oczywiscie to nie glowny nurt, ale pokazuje ze mozna.

      Zgadzam się i. . . trochę nie zgadzam 😉 Zgadzam się co do wartości gier jako przekaźnika idei i poważnych treści. Gra może/Powinna poruszać także poważne, trudne i kontrowersyjne tematy. Nie zgadzam się troszeczkę z przykładami ( I wcale NIE dlatego ,że wymieniłeś Wiedźmina – wolę napisać to jasno, żeby sobie ktoś CZEGOŚ znowu o mnie nie pomyślał) Torment i Wiedźmin hmm w sumie tak . Ale były gry „mocniejsze” – przykład pierwszy z brzegu to choćby I Have No Mouth and I Must Scream na podstawie opowiadania Harlana Ellisona. Gra mało znana. Niesłusznie.

  10. Kino też zostało stworzone dla rozrywki ale w wyniku ewolucji spełnia obecnie też inne zadania, mimo, iż najbardziej kasowym jest rozrywka. Czy wszystkie gry można traktować tylko jako mało ambitne kino akcji? Gdy byłem mały to faktycznie mogłem pograć tylko dla rozrywki bo takie były wtedy gry. Obecnie moja córka grając uczy się np alfabetu, rozróżniania kolorów itp. Czy nauka jest tylko efektem ubocznym, czy zabawa jest elementem wspomagającym edukację?A co np z symulatorem pociągu? Dla grającego w domu to jak najbardziej będzie rozrywka, ale profesjonalne symulatory na których szkoleni są maszyniści już niekoniecznie. Ewolucja gier trwa i nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć jak będą wyglądały gry za 20, 50 czy 100 lat. Czy nadal głównym powodem ich tworzenia będzie zapewnienie rozrywki grającemu? A może gry będą tworzone tylko jako interaktywna reklama jakiegoś produktu a na drugi plan zejdzie frajda grającego? Polacy zbyt często lubią równać w dół a Wiedźmin wg mnie broni się sam swoja jakością i nie dorabiajmy więcej haseł w stylu „dobro narodowe””narodowy produkt eksportowy”itp, bo tak na prawdę tylko prowokują one do kłótni. Nawet jeśli W nie zarobi tych 20 mln zł, to i tak został w branży zauważony i może CDPR dostanie do realizji jakis nastpny projekt od innego wydawcy. Pamiętajmy, że właśnie ukazała się na rynku konwersja Gears of War na PC, którą jak by nie było robiło PCF 🙂

  11. Coż, napiszę tylko że gdy czytam takie rzeczy (po raz któryś na Valhalli w ostanim czasie) to odechciewa mi się nawet. . . grać. Jeśli twórcy gier myślą tak jak szanowni „redaktorzy” tego sewisu to ja wysiadam. Ale moment. Ja jednak mam nadzieję, że przynajmniej niekórzy z nich myślą jak przedstawiciele innych mediów – flimu, literatury, malarstwa. Wszędzie tam przcież zasada jest podobna: nie zarobisz – nie przeżyjesz. A jednak miejsce na sztukę, wizję i kulturę jest i będzie. Bo sztuka i wiza, wiedza i kultura też się sprzedają. Nie tylko szmira. Zależy kto kupuje. Życzę szanownym „redaktorom” aby kupowali.

  12. p53:Tylko jest taki problem, ze gry to jednak raczej nie jest szczyt marzen utalentowanych osob – b. dobry programista znajdzie ciekawsze, lepiej platne i bardziej prestizowe wyzwania gdzie indziej, b. dobry grafik tez, osoba od fabuly podejrzewam ze rowniez. Stad podejrzewam, ze ci najbardziej utalentowani i z najwieksza pasja raczej robia cos innego, bo to troche tak jakbys chcial Pudziana zatrudnic na ochroniarza w markecie 🙂

  13. Nie ma już na tym świecie branży dla której nie liczy się kasa. Kiedyś gry były tworzone amatorsko dziś gry tworzą wielkie korporacje i duże zaplecze ludzi. Dziś z tworzenia gier można dużo zarobić i tak też ludzie robią. Nic nie jest za darmo i nic nie będzie. Nie zgadzam się z autorem teksu gry bawią i uczą pomimo pieniędzy które są środkiem do życia.

  14. Nie dopatrujmy się zatem w grach wyższych wartości. Nie budujmy im pomników, nie oczekujmy, że będą krzewić kulturę i stawać się kagankiem oświaty dla młodzieży. Oczywiście – jeśli jakakolwiek gra choć w drobnym stopniu przyczyni się do poszerzenia wiedzy grającego – chwała jej za to, ale nie zapominajmy, że to nie jest jej podstawowa funkcja toteż nie z tego powinniśmy gry rozliczać.

    Dlaczego gry mają nie zawierać wyższych wartości podejmować trudnych problemów? Czy nie da się przemycić jakichś wartości obok komercyjnej rozrywki? Można przecież upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Nie sądzę także żeby ktoś chciał stawiać jakiejkolwiek grze pomnik. Zgadzam się z tobą że nie jest podstawowym celem w grze komercyjnej krzewienie oświaty. Nie uważam też że każda gra musi mieć misję. Stawiam tylko pytanie, co złego w tym że w jakiejś grze chodzi o coś więcej niż o kasę? Czy Wiedźmin nie zyskał na tym, że porusza przy okazji trudne tematy jak rasizm czy relatywizm moralny?

  15. No ciekawe podejście, zarówno fanów growej wiedźminologii, jak i naszych forumowiczów. Czytając tego bloga, odebrałem to „krzewienie kultury słowiańskiej” w nieco inny sposób. Otóż akcja w wiedźminie rozgrywa się jak mi sie wydaje tak ok 1000-1200 roku, jest więc to typowe średniowiecze. Jak myślicie, o jakiej kulturze tu mowa? W średniowieczu kultura słowiańska była bardzo podobna do kultury germańskiej, czy nordyckiej, czy jakiejkolwiek innej europejskiej, a polegała na bardzo kulturalnym wypruwaniu sobie flaków oraz na dystyngowanym rozwalaniu sobie łbów czym popadnie. Nie na darmo nazywa sie ten okres mrocznymi wiekami. No i właśnie tutaj pies pogrzebany. Czy wiedźmin krzewi kulturę słowiańską? Jak najbardziej. Całym swym żelastwem, krwią, niewybrednym słownikiem, brudem i biedą. I o to właśnie chodzi. Jest autentyczny, na ile to możliwe, w przeciwieństwie do zachodnich produkcji rpg, gdzie wszystko jest piękne, czyste i baśniowe. Rycerze nieskazitelni, smoki mądre, a dziewice mają długaśne bląd warkocze i siedzą pozamykane w wieżach. To jak porównanie „Volkodaw, ostatni z plemienia szarych psów” i „Tropiciel”, kto oglądał te filmy ten wie o co chodzi (chociaż tego drugiego filmem bym nie nazwał). I właśnie za takie krzewienie słowiańskości należą się twórcom Wieśka , a przede wszystkim AS, ogromne brawa. Magiczne słowo – autentyczność, tego nam brakuje w grach. Może nie całkowite, ale choćby po części.

  16. senseiciekwe czy powiedziałbyś jakiejś ekipie tworzącej grze, że są mało utalentowani bo robią gryNie do tego sluza minusy, zeby wyrazac swoje odmienne zdanie. OK, powinno byc „najbardziej utalentowani”. Tacy grami sie nie zajmuja.

  17. Ech. . . p53 wydaje mi się że nadinterpretujesz to co napisałem. Czy ja gdzieś piszę, że nie ma miejsca na takie rzeczy. Nie neguję tego. Ba! co więcej, jeśli udaje mi się trafić na grę, która coś takiego w sobie ma to jeszcze lepiej. Ja piszę tylko, że z punktu widzenia wydawcy – jest to po prostu biznes. I pod tym kątem nie ma się co oszukiwać. Oczywiście, można zarobić i na czymś co przy okazji niesie ze sobą coś więcej niż czysty fun, ale mimo wszystko priorytetem są pieniądze, a nie misja, sentymenty etc. Brutalne prawo rynku – wiem, że ciężko to zaakceptować, ale tak jest. Krewki —> no to źle mnie oceniasz, bo kiedyś w życiu „linijkę kodu” napisałem i wiem jaka to radocha. Nigdzie w tekście nie piszę, że twórcy nie czerpią z tworzenia przyjemności. Jednak, nie robią tego dla samej idei tworzenia, tylko żeby ostatecznie produkt swojej kreacji sprzedać – bo swoją pracą zarabiają na chleb. Rozumiem, że można wierzyć w wyidealizowany świat gdzie robimy co chcemy i nie martwimy się o byt, ale jednak realia sprowadzają nas zawsze do parteru. Jeśli nie masz środków do życia, to choćby nie wiem jak była ukochana ta pasja to musisz ją porzucić dla pracy zarobkowej. Czyli – twórca gry w ostatecznym rozrachunku tworzy ją, żeby ją sprzedać. Bo tylko tak będzie mógł dalej tworzyć. Biorąc pod uwagę zaś charakter medium o którym mówimy trudno się nie zgodzić, że celem jest zabawa, rozrywka, tzw. fun (choć nie znoszę tego słowa). I o ile można przemycać jakieś wartości wyższe to robi się to niejako „przy okazji”, a głównym celem zostaje zabawa. Czy gdyby Wiedźmina reklamowano jako poważne studium postaci, szarganej dylematami natury moralnej, gdzie staniemy przed życiowymi problemami etc. to myślisz że sięgnęłoby po niego tak samo dużo osób? Wg mnie nie. Dlatego w pressach i wszelkich materiałach eksponowało się nie „głębie” Wieśka, tylko mieczo-młóckę, grafikę etc. I bynajmniej nie poczytuję tego za błąd PRowców (żeby nie było, że znów mam coś do Wiedźmina, bo wbrew pozorom nie mam absolutnie nic. Uważam, że „wreszcie nam się udało”, ale chciałbym, żeby doceniono Wiedźmina, właśnie za to, że dobrze mu się udało wpisać w główny (komercyjny) nurt, a nie doklejało mu kolejne ambitne i mniej ambitne gęby. A że przy okazji świetnej zabawy porusza tematy ambitniejsze – chwała mu za to i w tym jego siła i oryginalność. Ale nikt mi nie wmówi, że Wiedźmina stworzone w celu poruszenia wśród graczy ważkich kwestii rasizmu etc.

  18. krewki:Masz rację, że programista może zarobić więcej w innych specjalizacjach (najwięcej chyba tam, gdzie programowanie łączy się z biznesem) i stąd uważam, że programistami gier zostają ludzie, którzy mają jakieś poczucie misji, trochę romantyzmu, może trochę z dziecka w sobie. Myślę, że programiści tzw. „drugiego sortu” nigdy nie zrobią tytułu wizjonerskiego, o którym będzie się pamiętać latami. Przecież najbardziej znani twórcy gier zmieniają firmy, zakładają nowe studia, choć mogliby zostawić to i zająć się czym innym. Im jednak dalej się chce w to bawić. (przykładem jest tu dla mnie SPORE, który nie wygląda na tytuł tworzony dla kasy, podobnie jak Hellgate:London – co do tej gry byłem sceptyczny – ale kolega przed chwilą odpalił i widzę, żę byli programiści Blizzarda zrobili kawał dobrej roboty). Na naszym rynku podejście maxi-komercyjne ma jedno wydawnictwo, które robi gry tanie, taką masówkę. Choć i tam ostatnio robi się mała rewolucja bo powoli zaczynają wychodzić poza recenzje w kaszanka zone w CDA. . . :)I wydaje mi się, że i tam programiści chcą coś z siebie dać dla własnej satysfakcji a jedynie źli biznesmeni stoją nad nimi z terminami w rękach. . . 🙂

  19. @KrewkiNa wstępie – większość ludzi pracujących na wyższych stanowiskach (np. z przedrostkiem lead) w game industry robi to dlatego, że pasjonują ich gry i lubią to uczucie, kiedy na ekranie pojawia się wirtualny świat, który tworzą własnymi rękami (aha, i żeby nie było – kasa też się tu liczy i to BARDZO, gdyby tak nie było to wszyscy developerzy pracowaliby dla Manifesto Games i wyglądali jak połączenie Grega Costikyana z Richardem Stalmanem :P). A do tego mają ogromny talent i wiedzę, bo uwierz mi – bez tego nawet w „stosunkowo dobrej” gry nie da się zrobić, nie mówiąc już o „solidnej”.

    Tylko jest taki problem, ze gry to jednak raczej nie jest szczyt marzen utalentowanych osob – b. dobry programista znajdzie ciekawsze, lepiej platne i bardziej prestizowe wyzwania gdzie indziej

    Pokazałeś właśnie, że nie masz zielonego pojęcia jakim szacunkiem cieszą się programiści gier, szczególnie ci tworzący silniki, choć nie tylko. Wyżej od nich są chyba tylko developerzy systemów operacyjnych i aplikacji mocno specjalistycznych, w których dobry kod to kwestia życia lub śmierci – np. medycznych czy wojskowych. Developerzy gier to elita ponieważ napisać grę komputerową jest bardzo trudno – silnik ze względu na optymalizację czy fizykę, zaś gameplay z powodu poziomu skomplikowania kodu czy ilości zależności – zapanować nad tym to sztuka. Nie odniosę się do kwestii finansowych, bo zawsze da się znaleźć bardziej lukratywne zajęcie, ale powiem jedno – w game industry raczej się na pensje nie narzeka, szczególnie pracując u największych.

    b. dobry grafik tez

    Czy ja wiem. . . Mi osobiście się wydaje, że gry to jedno z najbardziej wymagających zajęć dla grafików bo roboty jest bardzo dużo (na każdy model w grze produkcja obejmuje: 2 modele +. . . naliczyłem ok. 8 tekstur na obiekt (=< bo nie zawsze aż tyle potrzeba) + sporo animacji dla każdej postaci etc), trzeba ją zrobić w stosunkowo krótkim czasie, do tego będąc obramowanym ograniczeniami hardware’u (znacznie większymi niż np. w filmie). Oczywiście tego wszystkiego nie robi jedna osoba, ale w innych branżach jest tak samo. Więc nie umniejszałbym wyzwań jakie stawia to wszystko przed grafikami.

    osoba od fabuly podejrzewam ze rowniez

    Tu się akurat zgodzę. Napisać książkę to jednak większe wyzwanie.

    Stad podejrzewam, ze ci najbardziej utalentowani i z najwieksza pasja raczej robia cos innego, bo to troche tak jakbys chcial Pudziana zatrudnic na ochroniarza w markecie 🙂

    Żeś walnął porównanie. . . pojedź na GDC i tam to powiedz. . . .

  20. Pisalem o programistach, grafikach i ludziach od fabuly – chyba oczywiste, ze gdy projektem jest gra to jego szefem zostaje ktos kto na samych grach sie zna, nie odmawiam tworcom gier znajomosci gier 🙂 Aha, chodzilo mi o „najbardziej utalentowanych”, a nie „utalentowanych”:> Programisci gier moze i sa elita, ale w porownaniu do „wklepywaczy” stosunkowo prostego kodu stronek w php czy tym podobnych. Choc pewno wyjatki pasujace do tego co piszesz by sie znalazly. Co do grafikow – wymagajaca prace w grach znajda, ale czy dajaca pelne spelnienie? Mysle,ze znajda sie lepsze miejsca by dac upust swojemu talentowi. . . chociaz w sumie gry sa coraz lepszym polem do popisu dla nich. Nie wspomnialem o muzykach, kompozytorach, aktorach – tu tez sytuacja wyglada podobnie, no aktorow znanych jeszcze czasem mozna spotkac. . . PS. No z Pudzianem troche wyolbrzymilem 😛 (ale w wielu przypadkach tylko troche :P)

  21. Programisci gier moze i sa elita, ale w porownaniu do „wklepywaczy” stosunkowo prostego kodu stronek w php czy tym podobnych.

    Eh, to jak z tym GDC, kiedy jedziesz? Przeczytaj to i zrozum -> http://crystalspace3d. org/main/Documentation, wtedy pogadamy o tym jak trudno jest faktycznie robić gry i jak się to ma do klepania stronek w PHP (z których wiele wcale nie jest „stosunkowo prostych”). Czy Ty w ogóle interesowałeś się tym jak się tworzy gry i ogólnie game industry „od środka”? Bo coś mi się widzi, że nie specjalnie. . .

    Co do grafikow – wymagajaca prace w grach znajda, ale czy dajaca pelne spelnienie? Mysle,ze znajda sie lepsze miejsca by dac upust swojemu talentowi. . .

    W grach musisz stworzyć coś na prawdę pięknego poruszając się w obrębie pewnych ograniczeń i będąc zmuszanym do kompromisów przez level designerów, scenarzystów (drewniane skrzynki. . . ) czy choćby silnik. Do tego musisz znać bardzo wiele sztuczek, żeby to co tworzysz nie zajęło niepotrzebnie mnóstwa czasu i nadawało się do czegoś jak skończysz (np. żeby model wysokopoligonowy pasował do low-poly, bo jak nie pasuje to dupa blada). . . I tak dalej, i tak dalej. Jeśli to nie jest wyzwanie to ja nie wiem czym ono jest. Na dodatek twoja grafika staje się później częścią żywego świata, a nie martwego, choć ruchomego obrazu. No, chyba, że ktoś za spełnienie uważa modelowanie pojedynczej rzęsy (jako części kompletnego modelu ma się rozumieć) na 70 polygonów i ustawiania ich przez 2 miesiące, żeby idealnie pasowały, ale dla mnie to trochę idiotyczne. . . Co do aktorów i muzyków – gry puki co nie mają jeszcze odpowiedniej rangi (co się też wiążę z kasą mimo wszystko) żeby ci ludzie faktycznie wchodzili w nie „dla prestiżu”, ale do niedawna tak było z kreskówkami, a teraz sprawa wygląda zgoła inaczej, więc i tu na pewno się coś zmieni. Choć oczywiście aktorzy zawsze będą woleli grać na scenie czy przed kamerą – w końcu dubbing to nie to samo, i nie ważne, czy podkłada się głos pod Shrecka czy komandora Shepparda. A na przykład mo-cap mimiki na dłuższą metę wygląda baaaardzo męcząco.

  22. wybacz sensei ale za tego minusa co mi łaskawie dałeś odpiszę ci tutaj tak łamiąc zasady bontonu – zwarłbyś czasem niewyparzonego jamochłona. Jeśli masz dogryzać bez powodu. Nie lubisz mnie to przełknij to. Zrób dwa wdechy zamiast się jak w piaskownicy piaskem w oczy ciskać. . . Gówniarstwo najgorszego sortu. . . Plusy i minusy powoli tracą sens zamieniając się w narzędzie do wyrażania animozji

  23. Jak pisalem o ‚wklepywaczach stosunkowo prostego kodu w php” to myslalem tylko o nich, a nie o ludziach piszacych bardziej skomplikowany kod w php 🙂 OK, byc moze sie pospieszylem i nie policzylem wystarczajaco tych wyjatkow. . . Widac zbyt malo grup i ich efektownych enginow znam. Tak czy siak nawet te dwie dziedziny o ktorych pisales – wojsko , medycyna , podejrzewam ze takze np. NASA czy CERN sa w stanie wessac tych najzdolniejszych ze zdolnych. I do gier ida Ci troche slabsi, choc ogolnie tez dosc mocni 🙂

  24. A szafowanie pomnikami i dumą narodową to nie frazesy? Ja tego nie powymyślałem. W sumie może i masz rację z tym piaskiem, wobec tego chętnie oddam w ramach rekompensaty łopatkę + bonus wiadereczko. Na wszystko dwudniowa gwarancja. Poza tym kilkanaście razy w życiu zdarzyło mi się gnój z obory i z gołębnika wyrzucać, więc cóż jestem gówniarzem.

  25. Złośliwą elokwencją NEOkida nie zrobisz na mnie wrażenia drogie dziecko. Co do pomników i dumy narodowej jakoś nie dziwi mnie,że opacznie zrozumiałeś co miałem na myśli. . . EOT z mojej strony nie warto strzepić języka na Ciebie. sam się gówniarzem nazwałeś. Gratuluję uroczego samokrytycyzmu – słuszny!ps – nie odpisuj nie jesteś w stanie mnie niczym zaskoczyć, tudzież obrazić. . . za stary jestem na takie pyskate hocki-klocki a dla osób postronnych jest to męczące i irytująceWięc EOT

  26. OK EOTRóżnica pomiędzy programistami tworzącymi gry a np. pracującymi na uniwersytecie polega na różnych celach, które mają do osiągnięcia rozwiązując ten sam problem. Weźmy dla przykładu algorytm wyszukiwania najkrótszej drogi do celu. Naukowcy stawiają za cel stworzenie wyszukującego najkrótszą drogę (taka sztuka dla sztuki). Natomiast programiści gier głownie dbają o szybkość działania kodu kosztem dokładności. Wobec czego algorytm wyszukiwania najkrótszej drogi w grach z grubsza działa poprawnie ale za to oszczędza pamięć i czas procesora. Dlatego w RTSach jednostki szukają sobie dziwnych „skrótów”. To trochę jak z formatem MP3, brakuje w nim dźwięków poza zakresem słyszalności ucha ludzkiego oraz tych które w danej chwili nakładają się na siebie. Za to w porównaniu do Wave jaka oszczędność miejsca! Moim zdaniem programiści gier są świetni w swoim fachu, w przeciwieństwie do naukowców i vice versa. Gorzej z tym, że przy grach dochodzi galopujący czas, a z „mile stones” trzeba się przed wydawcą rozliczać. A to trzeba jakieś fajne screenshoty do gazet branżowych podesłać, a to idą targi i trzeba robić protezy byle się jakoś demo posklejało. Stresująca praca nie powiem jak w showbiznesie. Nie mam ust, a muszę krzyczeć. Pamiętam. I grę i opis w Gamblerze. Dobra gra.

  27. Yup, I have no mouth. . sie nadaje jak najbardziej z tego co wiem, tam akcja dzieje sie chyba min. w obozie koncentracyjnym. . . Przygodowek chyba by sie jeszcze troche znalazlo. . .

  28. krewki yhym tak jest – jest wątek Obozu koncentracyjnego ( wątek ludobójstwa) motyw homoseksualny itd. IHNM. . . jest wyjątkowy nawet na tle innych gier. oj tak przygodówek by się znalazlo sporo. . . może. . . Beneath a Steel Sky , Hell i wiele wiele innych. Hmm może coś o przygodówkach wam upichcę. Obiecuję, że nie będzie ani słowa o Wiedżminie! Słowo kociego skauta!!!

  29. O, to tak jak ja Sensei, Dune to byl swietny i oryginalny pomysl, az dziw bierze ze nikt nie stworzyl czegos podobnego pozniej. Taki mix przygodowki ze strategia w nastrojowym otoczeniu moglby byc bardzo udany. . . Dzisiaj zwlaszcza taki wirtualny front bylby o wiele ciekawszy. . . . No ale wyszlo Dune II innej firmy i niestety do dzis wszyscy trzaskaja tylko nudne RTSy 😉

  30. Te gierki bardziej wygladaja mi na takie, gdzie dominuje warstwa strategiczna, no ale nie gralme, moze sie myle ? A mi zalezy bardziej na wczucie sie w jakas postac i wiekszy akcent na przygode 😀

  31. Dlatego napisałem o podobnych grach, niestety nie grałem we wszystko co może powinienem zagrać ale albo brakowało czasu albo w końcy niektóre gry tak się zestarzały, że odechciewa się w nie dziś grać. Myślę, że należałoby nakazać naszym rządowcom grać w gry ekonomiczne, to może nauczyliby się jak sensownie rządzić państwem. Choćby takie Sim City im zaserwować 😉

  32. No proszę, słyszałem ,że padło kilka słów-kluczy takich jak Beneath a Steel Sky, Sanitarium, Black Dhalia. Miło wiedzieć, że są tu miłośnicy myślenia 🙂 A co do pomysłu Kota, tak koniecznie upichć jakiś tekst o przygodówkach, to wspaniały gatunek wart ciągłej pielęgnacji, choć dziś traktowany nieco po macoszemu. Niech potem miłośnicy walną 5-cio pagedownowe odpowiedzi o swoich ulubionych przygodówkach i będzie jak w raju. 😉

Skomentuj Adrian Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here