Dziś przypada mi w udziale zapowiedź gry, której wspomnienie od pewnego czasu wywołuje na licznych twarzach co najwyżej lekki uśmieszek. Politowania, rzecz jasna. Ubisoft, wydawca Haze, przekładał już premierę najnowszego FPS-a ze stajni Free Radical tyle razy, że Duke Nukem Forever powoli powinien zaczynać się bać o swoją niekwestionowaną dominację na tym polu. Również kwestię platformy – choć na dzień dzisiejszy oficjalnie jest to PlayStation 3 exclusive – możemy z lekkim przymrużeniem oka nazwać sprawą otwartą. Nie dlatego jednak zdecydowałem się o tej produkcji napisać. Główną z pobudek ku temu było raczej dumnie brzmiące „pogromca”, tudzież „następca” Deus Exa, które zdarzyło mi się parokrotnie w kontekście Haze usłyszeć.

Po zakończonym w Zalewie Szczecińskim nocnym locie z Berlina postanowiłem przygotować się nieco lepiej. Trasa z Warszawy do Gdańska wyglądała na dość łatwą. Nie była.

W poprzedniej części cyklu postanowiłem wykonać krótki lot z Berlina do Szczecina. Byłem nieprzygotowany, a że lot odbywał się na najwyższych ustawieniach realizmu, skończyło się nocnym wodowaniem. Do następnego lotu przygotowałem się już bardziej sumiennie. Padło na szlak Warszawa-Gdańsk. Przy Okęciu mieszkam prawie od urodzenia, a do Gdańska wpadam raz na jakiś czas – czemu więc nie polecieć samolotem?

Przygotowanie

Zaczynamy na Okęciu. Dzisiaj jest gęsto!

Ze strony fanów lotnictwa i internetowego zdobywania wirtualnego nieba VATSIM ściągam kilka map, z których dowiaduję się mniej więcej jak wystartować i zaplanować lot, by odbył się zgodnie z procedurami. Całość jest niemiłosiernie złożona, więc postanawiam jednak poczynić kilka ustępstw względem realizmu. Dłuższą chwilę spędzam nad mapą podejścia ILS do lotniska w Gdańsku. Mgliście orientuje się o co chodzi, ale i tak będę lądował na oko – ciągle nie umiem obsłużyć połowy urządzeń w samolocie.

Moja maszyna to Beechcraft King Air 350 – dwusilnikowy samolot, który zabiera na pokład 11 osób. Ze wszystkich dostępnych maszyn, wśród których są zarówno małe samolociki, jak i potężne liniowce, ten przypadł mi do gustu najbardziej – ma autopilota, którego jestem w stanie obsłużyć i lata dość szybko. Poza tym ma na ogonie wpisany przeze mnie numer KLO001 (zapewne niezgodny z jakimikolwiek zasadami, ale co tam). Lecę pod banderą (czy samoloty latają pod banderami?) linii World Travel, numer lotu 101. Wszystko wpisuję sam.

W specjalnym menu planuję lot. W rzeczywistości przed startem trzeba powiadomić stosowne służby o planowanej trasie. Ten system został przeniesiony do gry. Inna sprawa, że tutaj nikt nie nanosi zmian, a szlak może wieść zarówno nad parkami narodowymi, jak i obiektami militarnymi. Nikomu nie robi to różnicy.

Po odczekaniu w kolejce zostawiamy EPWA w tyle

Zaczniemy na płycie lotniska Okęcie (kod ICAO: EPWA), po starcie skieruję się do radiolatarni VOR GRU, nad Zatoką Gdańską zaś do skrzyżowań CN 29 i CI 29, wreszcie do NDB GDA. Wyląduję na pasie 29 lotniska im. Lecha Wałęsy w Gdańsku (EPDG). Mgliste pojęcie o wszystkich elementach planu zyskuję z wbudowanej do gry instrukcji i Wikipedii. Nie mam jednak pojęcia, ile spalę paliwa na trasie, więc biorę pełen bak. W rzeczywistości kosztowałoby to niebagatelną sumę pieniędzy.

Odlot z Okęcia

Wyglądam za okno. Chmury, deszcz. W grze ustawiam aktualizację warunków pogodowych co 15 minut, nastawiam także tą samą porę dnia, co w rzeczywistości. Zaczynam. Po chwili ładowania pojawiam się na płycie lotniska w Warszawie. Za płotem śmigają samochody. Pada deszcz. Niebo niemal identyczne jak za oknem.

Silnik już działa, więc nie muszę wszystkiego odpalać ręcznie. Gdybym się uparł, byłoby to możliwe. Dodatkowe samoloty, które można kupić w Internecie są tak doskonale odwzorowane, że każde pokrętło działa na wzór rzeczywistego. Tu tak nie jest, ale i tak można nieźle namieszać.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Wczytując się w dziennik dochodzę do wniosku, że gra jest niemal idealna. Z chęcią bym w nią zagrał, ale mój „sprzęt” chyba nie sprosta temu wyzwaniu.

  2. Świetne są te opisy. Czekam aż przelecisz jakąś trasę transatlantycką z włączonym pełnym realizmem 🙂

  3. może nakładka talib on deck? :Dkiedys kumpel grajacy w fs mowil ze jedyne co go teraz rajcuje w tej grze to przelecenie jumbojetem pomiedzy dwoma wierzowcami albo ladowanie na autostradzie 😛

  4. niezla relacja, zabiles mnie specjalistyczną terminologią – fajnie, fajnie 🙂 Ja nieco spokojniej – nie mogę rozbić mojego niszczyciela w EVE o asfalt 🙂 Uffff. . . .

Skomentuj Bartosz Kotarba Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here