Już jutro rok 2007 będzie przeszłością. Serwisy informacyjne wybierają najważniejsze wydarzenia odchodzącego roku, w telewizji znów pewnie będziemy mogli zobaczyć najlepszego sportowca roku, a kto wie czy ktoś nie wpadnie na szalony pomysł wybrania naj… polityka A.D.2007.

Mania wybierania naj… ostatnich 12 miesięcy nie omija również społeczności graczy. Od lat ostatnie dni grudnia obfitują we wszelkie tego typu zestawienia. Kto żyw, duży czy mały dokonuje swojego wyboru najistotniejszych gier roku. Wybieramy więc najlepszą grę (na różne platformy), najładniejszą grafikę, muzykę, pomysł, gameplay etc. Dokonujemy też wyboru lidera w poszczególnych gatunkach – najlepsza sportowa, strategiczna, akcji, shooter, multiplayer, MMO, RPG etc.

Jak można się domyślać, choć mówimy o setkach gazet i serwisów pula tytułów, która przewija się w tych zestawieniach ogranicza się właściwie do 10-20 tytułów. O ile chodzi o wybieranie najlepszych gier w gatunkach jestem w stanie zaakceptować (i zrozumieć) takie roczne podsumowania. Niestety, ludzie mają dziwny zwyczaj do układania wszystkiego na podobieństwo list przebojów. Nie możemy poprzestać na wytypowaniu tych 10-20 tytułów, które wywarły największy wpływ na rozwój branży w danym roku. Nie, my koniecznie musimy je uporządkować i określić, która gra była najlepsza, która na drugim, a która na dziesiątym miejscu. I z przykrością muszę stwierdzić, że tworzenie tego typu zestawień uważam za kompletne nieporozumienie (żeby nie nazwać tego dosadniej). O ile rozumiem, że można wybrać najlepszą grę RPG porównując ze sobą gry tego właśnie gatunku i cieszy mnie niezmiernie, że nader często jako najlepszy RPG 2007 roku pojawia się nasz rodzimy The Witcher o tyle kompletnie nie rozumiem jak można porównywać wspomnianego Wieśka z Call of Duty 4, aby ostatecznie zdecydować, które z nich jest lepsze. W myśl tej zasady równie dobrze można porównać najnowszego Mercedesa i ostatni model motocykla Hondy. W sumie jedno i drugie jeździ na kołach i trzeba mieć do tego prawo jazdy. Nie wiedzieć czemu jednak nikt takich zestawień nie robi, zaś my gracze uparcie chcemy owego przysłowiowego Mercedesa do motocykla Hondy porównywać. Czy ktoś mi może wyjaśnić po co i przede wszystkim jak? Przecież porównywanie World in Conflict z Rock Band, tudzież wspomnianym Witcherem, czy COD4 wydaje się kompletnym nieporozumieniem! Każda z tych gier posługuje się zupełnie różnymi mechanizmami (oddziaływania na gracza), aparatem narzędziowym (komunikacja z graczem) i mechaniką gry (sposób i zasady zabawy). Jak więc można porównać zupełnie różne produkty, których jedyną chyba cechą wspólną jest fakt iż wszystkie są grami komputerowymi. Pewnie, COD4 z Crysis porównać można, ale z Guitar Hero nijak nie potrafię go zestawić. Tym bardziej, że w oba tytuły grają zupełnie różne grupy ludzi. I bez wątpienia fan FPSów będzie dobrze się bawił przy COD4, ale maniak Guitar Hero już niekoniecznie, co wcale nie oznacza, że COD jest gorszy od GH. Po prostu tych gier porównać się nie da! Jak więc zdecydować, która z nich jest lepsza? Jak zdefiniować pojęcie „lepszości” w takiej sytuacji?

Kolejnym argumentem przeciw tworzeniu tego typu klasyfikacji jest fakt, że tak naprawdę zestawienia te są kwestią niezwykle indywidualną, a każde wybieranie czegoś naj… jest obarczone piętnem subiektywizmu. Wystarczy poczytać dyskusje pod wspominanymi listami „Best of…”. Fani Crysisa ścierają się ze zwolennikami COD, całe grupy nie rozumieją czym zachwycił innych WiC (takie opinie widziałem nawet na V). Jaką więc wartość mają takie zestawienia?

Choć wszystkie klasyfikacje są obarczone opisywanym powyżej błędem (nazwijmy go subiektywnym) o dziwo w tym roku widać zaskakującą wręcz zgodność największych serwisów. Może dowodzić to faktu, że gry wybrane na najlepsze w poszczególnych gatunkach, faktycznie zasługiwały na wyróżnienie. Tym bardziej cieszy obecność Wiedźmina w gronie wyróżnionych.

Niestety wybory naj… w świecie gier nie ograniczają się już tylko do wyboru najlepszej gry roku. Coraz bardziej zaczyna to przypominać żałosne i komiczne zarazem gale oscarową czy choćby MTV Music Awards gdzie ilość kategorii, w których odbywają się nominacje powoli zaczyna przekraczać ilość potencjalnych osób nagrodzonych.Moim osobistym faworytem w tym roku jest kategoria Best End Credit Song. Liczę jednak, że w przyszłym roku ludzie odpowiedzialni za wybór kategorii wysilą się bardziej i będziemy mogli głosować na naszego ulubieńca przynajmniej w takich kategoriach jak: Najlepsza Czcionka W Napisach Końcowych (skoro może być muzyka, to dlaczego nie czcionka?!) lub Najładniejszy Kolor Włosów Bohatera. Kiedy zobaczyłem wspomnianą kategorię zacząłem się zastanawiać, czy powstała ona faktycznie gdyż ktoś chciał dokonać porównania na pewnej płaszczyźnie, czy też kategorie te są powoływane do życia na potrzeby konkretnych tytułów (jak wiadomo pojawienie się we wszelkich podsumowaniach jest dla tytułu nobilitujące – czyt. przekłada się to na zwiększoną sprzedaż danego tytułu). Wciąż zastanawiam się nad sensem powoływania do życia kategorii, która obejmuje raptem dwa poważne tytuły. Mówię oczywiście o Best Music Game. Rozumiem, że dzieła Harmonix i Neversoft trzeba było jakoś wyróżnić, ale powoływanie na potrzeby tego osobnej kategorii wydaje się bardziej komiczne niż nobilitujące.

W świetle powyższych rozważań coraz częściej zaczynam myśleć, że wszystkie te zestawienia funkcjonują tylko i wyłącznie na potrzeby pudełkowych naklejek „najlepsza gra roku”, „najlepszy RPG roku” etc. Wszak coraz częściej o naszej ulubionej branży mówi się jako o poważnym biznesie i przemyśle toteż znaczenie i wartość takiej plakietki z roku na rok znacząco rośnie.

A gracze? Nam pozostaje kłócić się i toczyć płomienne dyskusje na wszelkiej maści forach czy to lub tamto zestawienie jest słuszne czy nie?
Tylko po co?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

8 KOMENTARZE

  1. Mam już dosyć wszelkich podsumowań, niedługo mi podsumują co zjadłem w tym roku, a ile razy po tym poszedłem do wygódki. Dlatego zgadzam się artykułem w 100%. może jeden ranking bym przeżył – sprzedaży rocznej – konsol, najchętniej kupowanyh 15gier na każdą konsole i PC z podziałem na regiony i łacznie. . . Oceny znamy, względnie wiemy co od czego jest lepsze, a opinia kolejnego radektorka nic nie zmieni. Nie, mnie interesuje czysto komercyjna sprzedaż.

  2. Ale sie uwzieliscie na te rankingi. . 😀 Mnie one nie przeszkadzają, jezeli zainteresuje mnie jakis ranking, chetnie go wyslucham/ogladne/przeczytam, jezeli nie – zwyczajnie go nie tykam. Nie przeszkadza mi nawet to, ze wlasnie wlaczylem RMF FM (nota bene, moja ulubiona stacje) i drugim z kolei zwrotem, ktory uslyszalem, bylo „caloroczne zestawienie”. I przezyje nawet, co prawda to prawda, durne kategorie, skoro maja naswietlac jakas gre, ktora powinna byc wyrozniona, ale nie ma mozna jej podpiac do zadnej innej kategorii. Z drugiej jednak strony, wielkie serwisy moga sobie pozwolic na absurd, poniewaz nikt im tego nie wypomni, w koncu sa potentatami w swoim sektorze, prawda? In konklużyn. . Potwierdza sie teoria, ze ludzie daza (podswiadomie i swiadomie) do prostoty i szufladkowania. 🙂

  3. Ej, ej, ej! A nawet ojej, ojej! Rozroznijmy zestawienia od podsumowan, bo te pojecia nie koniecznie musza sie ze soba pokrywac. Przeciez mozna cos podsumowac bez ustalania rankingow top 10 w stusiedemnastu kategoriach. Am i right?

  4. ciem—> Już wiele o sobie słyszałem, ale prowokatorem mnie jeszcze chyba nikt nie nazywał 🙂 Ja z natury dość spokojny człowiek jestem (koledzy z redakcji mogą zaświadczyć. . . a spróbujcie zaprzeczyć to pogadamy pod pokładem. . . ), a że indywidualista i człowiek często kontestujący otaczającą go rzeczywistość to już inna sprawa. Co ciekawe, pisząc ten tekst nawet mi przez głowę nie przeszło, że może on zostać odebrany jako prowokacyjny. Jak widać. . . może 🙂Siergiej—> podsumowania mogę przełknąć, jeśli są pisane przez osoby kompetentne i mające coś do powiedzenia. Ale ustawiania wszystkiego w „drabinkę” w imię naprawdę nie wiem czego – nie kupuję tego. . . Może ja jestem jakiś niepodatny marketingowo ale naprawdę zupełnie mnie nie rusza, że IGN, GameSpot czy inne GameSpy powiedziało że COD4 jest „da best”. OK, fajnie, może i jest dobre, może nawet bardzo dobre, ale zupełnie nie rejestruje u siebie odruchu szukania portfela i biegu do sklepu po swoją kopię tylko dlatego, że „jest na 1 miejscu”. Po prostu nie potrafię sobie wytłumaczyć co sprawiło że jest na 1 a nie np. na 3. To nie wyścig F1 gdzie czasy przejazdu jasno pokazują nam kto jest winner, a kto nie. Jestem na tyle samokrytyczny, że samodzielnie potrafię określić czy dany tytuł jest czy nie jest OK i przypuszczam, że sam nie potrafiłbym jasno ułożyć swojego TOP 10, bo po prostu IMO to niewykonalne.

    • Już wiele o sobie słyszałem, ale prowokatorem mnie jeszcze chyba nikt nie nazywał 🙂

      Ja to napisałem w pozytywnym znaczeniu tego słowa. 😉

      Może ja jestem jakiś niepodatny marketingowo

      Strasznie mnie to rozbawiło. 😀

      Jestem na tyle samokrytyczny, że samodzielnie potrafię określić czy dany tytuł jest czy nie jest OK i przypuszczam, że sam nie potrafiłbym jasno ułożyć swojego TOP 10, bo po prostu IMO to niewykonalne.

      Widzisz, dlatego te wszystkie rankingi są dla ludzi, którzy nie potrafią być krytyczni-w-dobry-sposób wobec gier i muszą się kierować „drabinką”. ;-)Wiem to na swoim przykładzie, bo nie raz mi się zdażyło wahać pomiędzy jednym a drugim tytułem i na mojej decyzji zaważył m. in. ranking.

  5. Wiecie, rankingi nie tak do końca są pozbawione sensu. Tak jak napisał Jolo, pozbawiony sensu i to kompletnie jest dobór kategorii. Kiedyś sporo nad tym myślałem i z tego co pamiętam najlepszym rozwiązaniem byłoby coś mniej więcej takiego:Najpierw dzielimy cały ranking na 2 kategorie – kategorię zbiorową i kategorię gatunkową. W kategorii zbiorowej oceniamy atuty wspólne każdego z gatunków, czyli takie, które da się porównać bezpośrednio z grą innego gatunku, czyli np, grafika, udźwiękowienie, gameplay scenariusz itd. W kategorii gatunkowej natomiast porównujemy ze sobą wszystkie podstawowe cechy gier z danego gatunku, plus to, co już ocenialiśmy w kategorii zbiorowej, ale tym razem tylko i wyłącznie w odniesieniu do ocenianego gatunku. Każdej ocenianej składowej nadajemy punkciki, które na końcu sumujemy, Zakładam tu oczywiście, iż aby punktacja była miarodajna, każdy z gatunków musi mieć identyczna liczbę ocenianych cech. No i to właściwie wszytko. Nie da się tu oczywiście całkowicie ominąć subiektywizmu oceny, ale na to raczej nie ma żadnego sposobu.

Skomentuj Damian Liszkiewicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here