Książkowe Metro 2033 okazało się fenomenem na skalę światową, w samej tylko Rosji sprzedając się w liczbie ponad 500 tysięcy egzemplarzy. Jak określa to jego twórca, Dmitrij Głuchowski, jest to inne spojrzenie na apokalipsę, pokazane „z drugiej strony żelaznej kurtyny”. Czy powieściowy hit zawsze jest jednak idealnym materiałem na grę?

W ostatnim czasie w Polsce gościł autor książkowego oryginału, promując jednocześnie trafiającą właśnie na nasz rynek powieść oraz grę, której premiera powinna nastąpić w drugiej połowie marca. Dzięki uprzejmości firmy CD Projekt mieliśmy nie tylko możliwość spotkać się z Dmitrijem Głuchowskim, ale też zapoznać się z samym Metro 2033 w wersji pecetowej. Tym samym możemy przedstawić pierwsze przedpremierowe wrażenia odnośnie produkcji 4A Games.

Spis treści

Przebłysk przyszłości

Metro moskiewskie jest największym na świecie schronem przeciwatomowym. Nie tylko jest w stanie ochronić wszystkich w nim obecnych, gdyby w pewnym momencie w Moskwę uderzył pocisk nuklearny, ale też zapewnić im przetrwanie przez okres po wybuchu. Co by było, gdyby faktycznie stolica Rosji została zaatakowana? Co zrobiliby ludzie uwięzieni pod powierzchnią, pozbawieni dostępu do świata zewnętrznego? Na te i inne pytania odpowiada w swej powieści Dmitrij Głuchowski, a wraz z nim firma THQ, wydawca Metro 2033 na PC i Xboksy 360.

Ludzkość przetrwała. Uwięziona w podziemiach metra nie tylko zdołała przeżyć trzy miesiące, na jakie powinny wystarczyć zapasy, ale też zorganizowała codzienną egzystencję w taki sposób, by możliwe było dalsze istnienie, funkcjonowanie. Oczywiście bez nadziei na ponowne przeniesienie się na powierzchnię. Wizja takiego „końca ludzkości” nie jest może nowa, ale dzięki przeniesieniu usytuowania fabularnego, niezwykle świeża i wciągająca.

Gra rozpoczyna się ciekawym zabiegiem narracyjnym, pokazującym nam część przyszłych wydarzeń. Ciemny szyb, przed nami oświetlona pomarańczowym światłem sylwetka naszego kompana. Wspinamy się po drabinie, która niespodziewanie odrywa się od ściany. Nie spadamy, ale adrenalina wzrasta szybko. W grze dzieje się dużo, a każdy kolejny krok to okazja do pokazania nowej, oryginalnej sceny. By nie zdradzać szczegółów naprawdę przyjemnie zrealizowanego wstępu, wspomnę tylko, iż po chwili grania kończy się on emocjonującym cliffhangerem, a my zostajemy cofnięci w czasie o osiem dni.

Wędrówka jednostki

Budzimy się we własnym łóżku, na rodzinnej stacji. Metro podzieliło się przez lata na strefy wpływów, podróże między punktami nie zawsze są bezpieczne, a my – jako Artem, sierota, uratowany przez żołnierza i wychowany przez lokalnych mieszkańców – musimy zmierzyć się powierzoną nagle misją. Wraz z około dwudziestoletnim chłopakiem po raz pierwszy opuszczamy miejsce, które od dziecka nazywaliśmy domem. I od razu musimy zmierzyć się z groteskowym światem, jaki wytworzony został przez ludzi zamkniętych w tym zbrojonym więzieniu oraz przez to, co narodziło się po uderzeniu pocisków nuklearnych.

Metro 2033 jest grą liniową, jednak jak mało kiedy mogę stwierdzić, iż jest to jedyne adekwatne rozwiązanie. Choć koncepcja metra pozwalałaby na umożliwienie nam podróżowania po różnych stacjach, zależnie od własnego widzimisię, skrzętnie prowadzona narracja, nagłe zwroty akcji i przemyślany design poziomów sprawiają, że w żaden sposób nie odczuwamy, iż ktoś prowadzi nas za rękę. Bo i tak nie jest – chwila nieuwagi kończy naszą misję, czasami w sposób równie bezsensowny, co przypadkowa śmierć głównego bohatera, którą Głuchowski zawarł w pierwszej, nieopublikowanej wersji książki.

Nawiedzone metro

Naprawdę rewelacyjnie zadbano o to, by gracz cały czas czuł presję otoczenia. Powierzchnia, o którą zahaczymy sporadycznie, a także część rejonów metra, wymagają od nas korzystania z maski przeciwgazowej. Nie tylko zmuszeni jesteśmy stale kontrolować stan filtrów, ale też ogólnego badania wytrzymałości przedmiotu. Jeżeli maska pęknie w niewłaściwej chwili, może okazać się, że Artem nie dobiegnie do zwłok, przy których może leżeć inna, jeszcze zdatna do użycia.

Podobnie jest z nabojami. W świecie Metro 2033 pełnią one nie tylko rolę środków do uśmiercania oponentów, ale też waluty, którą zapłacimy za ekwipunek. Istnieje co prawda amunicja gorszej jakości, jednak zdarzają się sytuacje, w których szybko zaczyna jej brakować, a wtedy jedyną opcją ratunku może pozostać „strzelanie pieniędzmi”. Tym samym gracz zostaje przytłoczony myślą, iż szkodzi sam sobie. „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”.

Widać i czuć

Udostępniona kopia została uruchomiona przed dystrybutora na Windowsie XP, a co za tym idzie, gra mogła korzystać wyłącznie z bibliotek DirectX 9. Dowiedziałem się o tym dopiero po pewnym czasie grania, gdy z czystej ciekawości zacząłem grzebać w opcjach. Gdy autor książki zachwalał nam efekty prac 4A Games, normalnie miałbym wątpliwości. Jednak produkcja faktycznie korzysta z różnorodnych dobrodziejstw technologicznych, a przy tym wygląda miejscami wprost obłędnie.

Anomalia

Tyczy się to tak sporadycznych widoków na powierzchnię, jak i znacznie częstszych scen wewnątrz metra. Swym klimatem urzekł mnie szczególnie jeden z dalszych etapów, gdzie prowadzeni przez towarzysza co i rusz spotykamy tajemnicze, uwiecznione w przestrzeni i czasie zjawy ginących ludzi. Twórcy nie tylko umieli wykorzystać dostępne narzędzia by stworzyć ładne lokacje, ale też zadbali o to, by wprost ociekały książkowym klimatem.

Metro 2033 to też jedna z nielicznych gier, która absolutnie nie wymaga pełnej polskiej wersji językowej. W czasie swoich testów próbowałem różnych kombinacji – zmieniałem głosy z angielskich z specyficznym akcentem na czysto rosyjskie. Sprawdzałem też kilka wersji napisów, z polskimi na czele. Myślę, że najlepszą opcją będzie wykorzystanie rosyjskiego dubbingu i rodzimych napisów, ponieważ oddaje to doskonale klimat miejsca, do którego trafiamy.

Wstępne obcowanie z Metro 2033 było dla mnie jedną z lepszych niespodzianek tego kwartału. Spotkanie z autorem powieści i rozpoczęcie jej lektury sprawiają, że na cały projekt patrzy się z nieco szerszej perspektywy. Jeżeli Dmitrij Głuchowski miał możliwość wyboru pomiędzy różnymi ofertami wydawców, mogę pokusić się o stwierdzenie, że byłyby problemy z trafieniem lepiej. Produkcja 4A Games zadebiutuje już niebawem, jednak da się odczuć, że pozostaje w cieniu innych premier. Tym samym możemy otrzymać niespodziewaną perełkę, której finalnego kształtu jestem mocno ciekaw. A szczególnie ewentualnych różnic z wersją xboksową.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here