Dzisiaj będzie mowa o pytaniu fundamentalnym dla polskiego przemysłu gier. Mianowicie, dlaczego polskość naszych tytułów ogranicza się do napisu „made in Poland” na metce? Czyżby developerzy wstydzili się swojego kraju? W pewnym sensie możliwe, że tak. Ostatecznie rozumiem, że mogą oni uznawać polskie realia za mniej interesujące od kolejnej, nafaszerowanej amerykańską kulturą opowieści o facecie z wielką giwerą walczącym przeciwko . Nie ważne, czy robimy pseudo GTA, tak żałosne w dotychczasowym wykonaniu i koncepcji, że twórcy powinni przemyśleć czy nie minęli się z powołaniem, czy nawet taki potencjalny hit jak They. Zawsze jest po amerykańsku. To samo w wypadku gier Techlandu. Lubię ich produkcje, ale Warhound za bardzo przypomina mi FarCry a Dead Island… Residenta. Choć w sumie dla mnie każda gra, w której zombie są czymś więcej niż epizodem jest Residentem. Tak czy siak sprawa jest prosta – nie tędy droga. Nawet umiarkowany sukces Call of Juarez mnie nie przekonuje. Uważam to za wyjątek od reguły, choć powinienem raczej powiedzieć, że najzwyczajniej znaleźli niszę – gier w klimatach westernowych po prostu nie ma (a Red Dead Revolver i Gun? przyp. Katmay).

Teraz powstaje pytanie – czy gdyby zrobić grę w bardziej polskim stylu (niekoniecznie opartą o książkę) to byłoby to komercyjne samobójstwo? Spotkałem się kilka razy z taką opinią. Otóż osobiście uważam, że wręcz przeciwnie i to nie tylko na polskim ale i światowym rynku. Oczywiście dla takiej produkcji głównym celem musiałby być w założeniu rynek lokalny, co przy naszych przeżartych piractwem realiach wydaje się być skokiem z wysokości na beton, jednak Wiedźmin udowodnił chyba, że wcale nie musi się to tak skończyć. A i na zachodzie można osiągnąć niezgorszy wynik (w porównaniu do dotychczasowych) tworząc właśnie grę nietuzinkową.

Pierwszą rzeczą, którą dobrze byłoby sobie uświadomić jest fakt, że z dużymi chłopcami graficznie nie wygramy. Fenomenalnie wyglądający (dzisiaj, ale jeszcze bodaj ponad rok do premiery) They nic w tej kwestii nie zmienia. Nie mamy technologicznej i finansowej możliwości dopiąć gry tak, jak jest w stanie zrobić to EA, Ubisoft, Eidos, Activision etc. i podległe im zespoły. Nawet Wiedźmin, nasza gra AAA (tylko i wyłącznie na nasze standardy, ale jednak), kuleje pod tym względem. Biały Wilk, jak wszyscy wiemy, jest łyżwiarzem, potrafi mówić nie poruszając ustami a nawet jeśli nimi purusza to wygląda to cokolwiek słabo. Co prawda animacje walki są świetne, ale nie zmienia to faktu, że nie można powiedzieć, by strona technologiczna była najmocniejszą stroną gry o Geralcie. Dlatego ważne jest, że nie musi nią być. A nie musi dlatego, że gra za swoją główną siłę i kartę przetargową ma klimat, „brudne” dialogi, realizm świata i słowiańską duszę, która w Polsce i okolicach sprawdza się wyśmienicie. Co zaś najważniejsze, sprawdza się lepiej niż jakakolwiek gra w stylu amerykańskim. To samo mogę powiedzieć o Stalkerze. Wkraczając do Prypeci czułem się jakbym chodził po niektórych zakątkach Łodzi – to piękne.

Nie wiem, czy dla twórców tak Wiedźmina jak i Stalkera głównym rynkiem była faktycznie Europa Wschodnia (dla tych pierwszych chyba tak, co do tych drugich naprawdę pojęcia nie mam) ale jasne jest, że właśnie tutaj te gry najbardziej pasują. Dlaczego? Bo to są nasze gry. Klimat, który jesteśmy w stanie docenić i którego, jakby na złość nam, wschodnioeuropejskim graczom, w elektronicznej rozrywce jest jak na lekarstwo. Albo i mniej. Nie wiem jak Wam, ale mi stanowczo tego brakuje.

Choć z drugiej strony niespecjalnie przeszkadza mi granie Amerykaninem tak długo, jak jest to uzasadnione pochodzeniem gry. Piję Coca Colę, raz na jakiś czas zawitam do McDonalda, przez większość dnia częściej używam języka angielskiego niż polskiego – krótko mówiąc żaden ze mnie przeciwnik globalizacji, ale szlag mnie trafia kiedy we wschodniej grze wcielam się w mieszkańca krainy za wielką wodą.

Poza tym nie od dziś wiadomo, że nic tak nie podbija sprzedaży w Polsce jak uderzenie w patriotyczną nutę. Oczywiście trzeba to robić z głową, ale zdaje się, że Wiedźmin pokazał skuteczność przemyślanego, patriotycznego marketingu (połączonego oczywiście z solidną grą). Czasem, kiedy przypomnę sobie nagonkę na Kota, zdaje mi się, że reklama była aż nazbyt skuteczna, ale wiadomo – Polacy mają skłonność do przesady. Ważne, że sprzedało się chyba 140 tysięcy pudełek w samej Polsce. Wynik, do którego z pewnością długo nikt następny nie dobije. Szczególnie, jeśli nadal będziemy robić gry o Amerykanach. Nawiasem mówiąc, nawet kiedy nasi wspaniali developerzy tworzą gry w klimatach SF, gdzie niekoniecznie trzeba sztywno trzymać się ustalonych w rzeczywistości politycznych reguł i tak kierujemy postaciami o nazwiskach w rodzaju Bolt Logan – a dlaczego nie coś bardziej polsko brzmiącego? Do tego postać wygląda jak archetyp amerykańskiego herosa. Rozumiem, że amerykanizacja jest, była i będzie (nawet mimo szerzącego się podobno ostatnimi czasy w Europie anty amerykanizmu), ale bez przesady.

Główna kwestia, do której cały czas staram się zbliżyć to fakt, że gry tworzone przez „kraje rozwijające się” powinny być inne niż tytuły tworzone w Stanach (lub coraz częściej w Kanadzie) i ogólnie na zachodzie bo to jedyny sposób, by się wybić, zostać zauważonym. Pamiętam komentarz, bodaj na Gametrailers, w którym ktoś napisał, że nie słyszał o żadnych polskich grach poza Wiedźminem. Siła reklamy? Na pewno, ostatecznie Wiesiek to najlepiej wypromowana Polska gra w dziejach, ale czy faktycznie tylko o to chodzi? Wydaje mi się, że nawet gdyby pozostałe były równie silnie reklamowane i tak nie zapadłyby w pamięć. Dlaczego? Bo wymyłby je stamtąd potok gier tworzonych przez dużych chłopców. Kiedy twoja gra jest taka sama jak wszystkie inne na rynku to pozostają ci dwie karty przetargowe – technologia z kosmosu lub znana marka. A obie niestety dzierżą kurczowo wielcy tego biznesu i nie zamierzają ich puścić.

Podsumowując: Zalecam powrót do własnej kultury celem zwiększenia zysków, zadowolenia lokalnych graczy i szans na ewentualny sukces za granicą. Zalecam też się wyróżniać zamiast wtapiać w tłum zamerykanizowanych gier. A jeżeli brak pomysłów na fabułę umiejscowioną w Polsce, to polecam trochę dłużej nad tym pomyśleć.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

35 KOMENTARZE

  1. Nawiasem mówiąc, nawet kiedy nasi wspaniali developerzy tworzą gry w klimatach SF, gdzie niekoniecznie trzeba sztywno trzymać się ustalonych w rzeczywistości politycznych reguł i tak kierujemy postaciami o nazwiskach w rodzaju Bolt Logan

    Bolt Logan z Chrome’a wzbudzał wśród zachodnich dziennikarzy jednoznaczne skojarzenia z jakimś marnym amerykańskim serialem/książką/filmem/niepotrzebne skreślić SF rodem z lat 50. Kila razy słyszałem też, że fabułą Chrome’a w sumie trochę ciuteczkę mocno przypomina tę z Unreal 2. A co do polskich gier. Wystarczy spojrzeć jak to się robi w . . . Rosji. Owszem jest to rynek nieporównywalnie większy itd, ale tam powstaje naprawdę masa gier przeznaczona wyłącznie na ten specyficzny rynek. Dead Island bym na straty nie spisywał bo kto wie? Może być całkiem nieźle. Co bym chciał zobaczyć z polskich gier?Przygodówkę Quo Vadis. Choć biorąc pod uwagę ostatnie trendy to mogłoby to być nawet coś w stylu Shadow of Rome na PS2Krzyżacy – sami wiecie co 😉

  2. No cóż – mi polskości nie brakuje. Dlaczego? No bo czym może być polskość w grach? Nasza flagowa produkcja – wiedźmin – gdybym nie przeczytał sagi, pomyślałbym sobie, że jest to kolejna gra „Dark Fantasy” czerpiąca garściami z „Europejskiego” średniowiecza. Oczywiście znajdziemy w niej bardziej dopracowane „Polskie” dialogi – ale nic ponad to. Jako polak nie mogę z ogromną dumą używać słów takich jak „Polska architektura”, „Polski oręż” itp – po prostu te rzeczy nie różnią się AŻ TAK od tego co można zaobserwować u naszych Niemieckich i Czeskich sąsiadów. Oczywiście można by stworzyć grę która opiera się głównie na słowiańskich wierzeniach/legendach – mnie jednak takie klimaty wydawały by się trochę nudne 😀 (Co innego kultura Skandynawska!). Granice jeszcze bardziej zanikają jeżeli spojrzeć by na Polskie/Europejskie/amerykańskie miasta dziś. Chętnie zagrałbym w gry przeznaczone na Polski rynek. Tak jak pisze cat – Krzyżacy i Quo Vadis były by niezłe. . Na polskim rynku jest od zatrzęsienia polskich/z polakami powieści których fabuła świetnie sprawdziła by się w grze. Niestety – koszta produkcji są wysokie :FAle zgadzam się co do nadmiernej „Amerykanizacji”. Trochę za dużo w grach użytkowników słabego $. A jak już zobaczę jakiegoś w grze Polskiej to mnie krew zalewa. Czy naprawdę jest tak mało nacji na świecie? Czy w Far Cry 2 nie mógłbym zagrać rdzennym mieszkańcem Afryki? Czy w Resistance: Fall of Men którego AKCJA ROZGRYWA SIĘ W EUROPIE muszę koniecznie grać amerykaninem? Nie mogę Francuzem, Niemcem albo Polakiem? Przykłady można by mnożyć i mnożyć. . . Tak na marginesie:Podziwiam mieszkańców Japonii – Kraj ze sporą liczbą ludności – ale jednak się broni przed USA. Ich rynek „Filmów” nie został zalany przez Shreki i inne bzdurne animki które biją rekordy popularności u nas. Mają własne świetne anime i własne horrory które często przewyższają amerykańskie copy/past. Do tego gry – jRPG’i z ciekawym klimatem i stylistyką, no i gry eroge które sprzedaje się tam na porządku dziennym. W Polsce od razu był by płacz „OMG PRZECIEŻ W TAKIE GRY NIKT NIE BĘDZIE GRAŁ”. Szkoda, że na całym świecie nie ma takiej różnorodności w świecie multimediów.

    • No bo czym może być polskość w grach?

      Żeby daleko nie szukać, zerknij na Half Life 2 i jego klimat. Może nie ma tam polski, ale całość mocno czerpie z Europy Wschodniej. W naszym kraju mamy sporo ciekawych miejsc, które mogą być inspiracją dla ciekawego FPSa/TPP w alternate reality. . . 🙂

  3. Jak wszyscy wiemy dobrze jest gdy gra opowiada o czymś. Fabuła w polskich realiach?? Tu zaczynają się schody. Bo albo to będzie na podstawie książki albo. . . no wojny kibiców mamy jeszcze z pola „gry akcji”. Wspomniałem już kiedyś, że czekam na II WŚ z perspektywy partyzanta. Sabotaże, lasy, wąskie uliczki. . . ciągła ucieczka. . . myślę, ze można by i po polsku to przygotować. A poza tym. . . motoryzacja leży, ekonomia leży, sport tylko lekko się unosi, armia. . . bez komentarza. i z czego tu czerpać natchnienie do gier które przyciągną tysiące (bo miliony to marzenie)?Co do technikaliów to bym sie nie czepiał. Połowa osób wybaczy „łyżwiarza” jeśli grywalność będzie na poziomie.

  4. kocie, nie blagam, dosyc, koniec, sio, won KONIEC!!! koniec z Sienkiewiczem! Skonczmy z narodowym pseudowieszczem znanym z tego, ze jest znany. Sa jego marne ksiazki, sa marne filmy na podstawie jego ksiazek, jeszcze nas chcesz katowac marnymi grami?? Wybacz, ale nie moge juz zniesc tego pana. Polska =/= Sienkiewicz. Chcecie dobra przygodowke w swoiskich klimatach? Zaplaccie za scenariusz Pilipiukowi. Wyjdzie cos jak polski, mocno naprany Pratchett. Co do bloga – zastanawiasz sie czemu wszystko jest pseudoamerykanskie. Odpowiedz jest prosta – bo rzeczy amerykanskie sie sprzedaja, wiec panowie maja nadzieje wykroic swoj kawaleczek tortu. W Polsce powstalo jedynie kilka pelnoprawnych produkcji, reszta to kalki kalek obliczone na ZYSK, na kase, na $$$$. Wspominasz o Rosji – to bardzo hermetyczny rynek. Rocznie do nas trafia chyba jedna czy dwie gier skierowanych dla rosjan, po zym sa bezlitosnie prane za laba jakosc. Jest jeszcze Japonia, ktora takze jest rynkiem hermetycznym i obliczonym na sprzedaz w granicach. Oba kraje wytworzaja tak specyficzne i tak dziwne dla innych tytuly, ze nawet proba ich eksportu nie ma wiekszego sensu. Wiec kiedy powazny rodzimy producent, patrzy na skale piractwa w Polsce, mysli sobie „o k***a”, to tworzy gre nie dla Polakow. Tworzy gre dla Amerykanina – bo „hamerykanskie” produkcje sprzedaja sie w Polsce najlepiej.

  5. kocie, nie blagam, dosyc, koniec, sio, won KONIEC!!! koniec z Sienkiewiczem!

    Ale co innego pokazać można światu? Na słowiańskim folklorze nigdzie się nie zajedzie.

    Chcecie dobra przygodowke w swoiskich klimatach? Zaplaccie za scenariusz Pilipiukowi. Wyjdzie cos jak polski, mocno naprany Pratchett.

    No tak weźmisz czarną kurę. . . 😉 to jest to co napisałem tylko na nasz rynek. Na Zachód od Odry ludzie będą się tylko drapać w głowę.

  6. sluchaj, jak chcesz zrobic gre historyczna, o potopie szwedzkim, czy o starozytnym Rzymie, to rob historycznie, a nie tak jak sobie wymarzyl pan Sienkiewicz.

    Ale co innego pokazać można światu?

    nie bardzo rozumiem. . . Mozemy im wyslac Dode, bedzie pasowac, chociaz nie ma sie czym chwalic 😉 A czy ktos egranizuje Szekspira? Nie, filmy sie robi na Kingu, Forsyth’cie. . . U nas zrobili na Sapkowskim, co bylo wcale dobrym pomyslem. rzucilem tym Pilipiukiem, i jestem pewny, ze jesli nie zegranizowac jego ksiazki, to zatrudnic do scenariusza – to wyszloby cos naprawde dobrego i smiesznego. Czy daloby sie wyeksportowac. . . to juz ciezko powiedziec, nie jestem wrozbita.

  7. sluchaj, jak chcesz zrobic gre historyczna, o potopie szwedzkim, czy o starozytnym Rzymie, to rob historycznie, a nie tak jak sobie wymarzyl pan Sienkiewicz.

    To ja poproszę o Kościuszce, w przerywnikach filmowych ma być (zgodnie z prawdą historyczną) jak zachlany w trzy *upy przechadza się między swoimi kosynierami ;)Potop Szwedzki. . . super a o czym będzie? Jak po nas przeszli? Nieźle wytrzebili, pogwałcili baby (dzięki temu mamy teraz bardzo szeroką pulę genetyczną!) i tak dalej? Nasza historia w znakomitej większości nie nadaje się zbytnio na grę wideło – dla Zachodu zbyt niezrozumiała, a dla nas, szczególnie ta najnowsza, zbyt drażliwa. Dlaczego nikt się jeszcze nie poważył na zrobienie gry FPS o „Cichociemnych”? Powstanie Warszawskie? I tak dalej. . . bo trzeba by było wyrzucić wiele i zbyt wiele poświęcić prawdy historycznej i wyzuć z takiej gry – od łapanek na ulicach poprzez napisy „Nur fur Deutsche”, Obozy Zagłady, Getto i tak dalej. Zadania? Byłyby w takiej grze wyroki śmierci dla „szmalcowników” i zniemczonych polaków? Dlatego II wś to Primo: Amerykański Żołnierz i Secundo: sielankowe obrazki z Europy Zachodniej – wojna kończy się 5 centymetrów od wschodnich rogatek Berlina. I tu się raczej nic nie zmieni.

    rzucilem tym Pilipiukiem, i jestem pewny, ze jesli nie zegranizowac jego ksiazki, to zatrudnic do scenariusza – to wyszloby cos naprawde dobrego i smiesznego.

    U nas zapewne, choć nie wierzę zbytnio, żeby gra byłaby równie dobra co książki. No to może co. . . może by tak 3D skradankę Kapitan Kloss? No ale nie bo on przecież składał raporty Moskwie. . . 🙁 Tak samo można wykluczyć Czterech Pancernych. Nawet pies był przecież nie „nasz”

  8. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł żeby powtórzyć pomysł CDPRed i dalej brnąć w słowiańskie albo patriotyczne klimaty. Nie chcę grać Janem Kowalskim tylko Johnem Smithem, nie chcę biegać po Warszawie tylko Nowym Jorku. Dopóki nie mamy do zaprezentowania nic co by się sprzedało, a ogromna większość polskich gier nadaje się na bezpłatny dodatek do chrupek o smaku glonów, nie ma co próbować leczyć kompleksów i wydawać na świat kolejne kaszany. Wystarczy że polska kinematografia skutecznie niszczy każdą legendę/wspomnienie/wydarzenie/książkę których i tak, za przeproszeniem, wiele ma. A za te 5, 10, 15 lat nasi grotwórcy nabiorą odpowiedniego doświadczenia i będzie ich wystarczająco dużo, niech dalej tworzą w amerykańskim stylu, bo dalej nie będziemy mieli nic do zaprezentowania. Nasze legendy nie mogą konkurować ze śródziemnomorską mitologią i narzuconym przez nią stylem, a skoro jesteśmy z rozwojem w plecy 20 lat, nie możemy lansować naszej „współczesności”, bo dla innych będzie kiczowata. Napisałbym tu jeszcze o tym, co podejrzewam o polskim fantasy, ale nie mam w tej materii doświadczenia i boję się ataku fanatyków ;). Sądzę jednak, że i ono nie może powalczyć z d&d, bo nie jest wystarczająco unikalne. Jeśli dotąd się nie przebiło i nie zyskało powszechnej sławy, to i w przyszłości nie ma na to co liczyć.

    • Napisałbym tu jeszcze o tym, co podejrzewam o polskim fantasy, ale nie mam w tej materii doświadczenia i boję się ataku fanatyków ;). Sądzę jednak, że i ono nie może powalczyć z d&d, bo nie jest wystarczająco unikalne. Jeśli dotąd się nie przebiło i nie zyskało powszechnej sławy, to i w przyszłości nie ma na to co liczyć.

      d&d to w buty sobie wsadzić, ot co 🙂 . . . choć nie mozna odmówić mu pewnego uroku. . . a unikalne to było kiedyś, teraz jest przeważnie wtórne do granic bóluBTW w ciągu ostatnich paru lat to poza klasykami złotego wieku s-f&f&h, Lovecraftem, Eriksonem, Barkerem, Gibsonem i Kingiem dziwnym trafem kupowałem i kupuje tylko ksiązki polskich lub rosyjskojęzycznych autorów i bardzo rzadko jestem zawiedziony ich zawartością, co całkowicie przeczy utartej obiegowej opinii nt kondycji tych gatunków w tym zakątku świata 🙂

  9. Taa, jedyne co mogło by się sprzedać. To fps w klimatach II WŚ. Miejsce akcji Warszawa, bohaterem mógłbybyć Żyd polskiego pochodzenia. . . , tylko jak autor piszę w blogu o poziomie grafiki:

    Pierwszą rzeczą, którą dobrze byłoby sobie uświadomić jest fakt, że z dużymi chłopcami graficznie nie wygramy.

    i tu pozostaje pole do popisu. . . Sam chciałbym pobiegać po wirtualnej Warszawie z początku XX wieku(można by dodać historyczne filmy z IIWŚ, zamieścić wywiady z AK’owcami). Mamy swoją Polskość tylko nie wiemy jak ją sprzedać. . . Polscy developerzy boją się podjąć ryzyko. W świecie gier rządzą pieniądze a nasz rodzimy rynek jest za młody na tego typu manewry.

  10. no widzisz kocie, nie ma to jak wygladzona historia powszechna 😉 dlatego tez sienkiewiz jest taki poularny – przedstawia nas nei takimi jak jestesmy, ale takimi jakimi chcielibysmy sie widziec :)a pomysl na gre wlasnie znalazlem – proponuje „Janosik: The Game” 😛 piekne polskie krajobrazy, walki ciupagami, ukrywanie sie, akcje sabotazowane, wypady do miasta, zaganianie owieczek (xD) – polski Robin Hood mialby szanse 🙂 albo jesli obstajesz przy skradankach, to moznaby sie wcielic w Mariana Zacharskiego – Polskiego szpiega o ktorym cykl emituje TVN. Bylby tylko jeden problem – upokorzeni Amerykanie mogliby nei byc zadowoleni z gry 😀 http://pl. wikipedia. org/wiki/Marian_Zacharski

    • „Janosik: The Game” (. . . ) polski Robin Hood mialby szanse 🙂

      Nie polski a słowacki ponoć. . . Zresztą chyba nikt w końcu tego nie wie – takie to zamieszanie z tym Spiszem było. . .

  11. Ale jaki Sienkiewicz? Jaki potop szwedzki, jacy Krzyżacy? Po co? Pamiętacie może Franko, albo Teen Agent? W pierwszej nawalało się dresów i łysych, a druga to przygody harcerza. Było po polskiemu? Było i to nawet bardzo. Bez heroizmu, sienkiewiczyzmu i pompatyzmu. Zamiast powielania klimatów rodem z THEY, niech polska strzelanka np. opiera się na przygodach dezertera, który ma dość dziadostwa w polskiej armii, kradnie broń, wkłada swoje wydeptane przez 10 roczników kamasze, i daje drapaka z koszar. Postanawia ukryć się w pomorskich lasach i przeczekać. Zupełnie przypadkiem trafia, na ukrytą, opuszczoną bazę Obcych Sił Zbrojnych (dopisać sobie co kto chce) , w której to wpada na trop dziwnych zdarzeń – laboratoryjnych eksperymentów na bezdomnych i rumuńskich imigrantach. Oczywiście cały czas jego tropem podąża Żandarmeria Wojskowa, z porucznikiem Łysolem na czele, która to jak się okazuje, po kilku zwrotach akcji nie jest wcale Żandarmerią Wojskową. Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej, pomijam tu powiązania z kręgami rządowymi, obcym wywiadem, zespołami antenowymi Oko Moskwy i innymi niewyjaśnionymi i wielce tajemniczymi sprawami. Akcja może dziać się w lasach na Wale Pomorskim, gdzie znajduje się mnóstwo ukrytych zabudowań wojskowych i umocnień z czasów wojny, w opuszczonych i nikomu nie znanych silosach Bornego-Sulinowa, przenosząc się później za wschodnią granicę. Całość utrzymana w klimatach post-sowieckiego militaryzmu, zacinających się AK47, śmierdzących opinaczy, i nieśmiertelnego paprykażu szczecińskiego. Nie wiem jak wam, ale ten wymyślony w locie pseudo scenariusz siada mi o wiele bardziej niż kolejna walka z Wielkim Złym Terrorystą/Kosmitą/Szaleńcem/Potworem (niepotrzebne skreślić), a co najważniejsze, jest polski tak, jak to tylko możliwe nie posiłkując się żadną literaturą czy wzniosłymi wydarzeniami historycznymi.

  12. polski Robin Hood

    Zauważyliście, czytajcie uważnie POLSKI ktoś tam 😉 i tu jest pies pogrzebany.

    BTW w ciągu ostatnich paru lat to poza klasykami złotego wieku s-f&f&h, Lovecraftem, Eriksonem, Barkerem, Gibsonem i Kingiem

    Od kiedy to HP L Eriksona i Barkera wrzuca się do jednego kotła nazywając ich jakimiś „klasykami złotego wieku”O Gibsonie nie wspominając i jeszcze akapit wyżej piszesz nethowi że niewiele wie? Moja trzecia brew się unosi ze zdziwienia.

    • Od kiedy to HP L Eriksona i Barkera wrzuca się do jednego kotła nazywając ich jakimiś „klasykami złotego wieku”O Gibsonie nie wspominając i jeszcze akapit wyżej piszesz nethowi że niewiele wie? Moja trzecia brew się unosi ze zdziwienia.

      o złotym wieku s-f słyszał? :)toć to obiegowa nazwa dla czasu aktywności pionierów gatunku, a dlatego w jednym kotle z współczesnymi tuzami gdyż to lista ( niepełna ) autorów anglojezycznych których ksiązki ostatnimi laty kupowałema co do tego już nieistniejącego już akapitu to jak sam pamiętasz napisałem iż godne pochwały jest niewypowiadanie się na temat o którym nasza wiedza jest nikłai jak tam ta trzecia brew? 😛

  13. boję się, że mogłyby by powstać „gry moralnego niepokoju”, potem państwo musiałoby je dofinansowywać. Niech twórcy najpierw dogonią zachodnie standardy, niech poczują się pewniej i nabiorą pewnego „fachu w ręku” bo wiadomo, że z każdą grą rodzime produkcje będą coraz lepsze. Za jakieś 5-10 lat przyjdzie czas na kolejną bardzo dobrą produkcję, która nas będzie cieszyć rodzimym klimatem (znając życie uzyskamy prawa do drugiej części gry Messiah, a tytuł będzie. . . ). ;D

  14. Mi osobiście nie brakuje polskości w polskich grach bo oprócz Wiedźmina jeszcze nie wyszedł żaden tytuł w którego byłbym skłonny zagrać. Firmy tworzące gry w naszym kraju nie potrafią robić dobrych gier (powtórzę – oprócz Wiedźmina). Żeby nie byc gołosłownym przytoczę jedna nazwę – Two Worlds – crap totalny made in Poland.

  15. Nie wydaje mi się żeby od strony graficznej polskie tytuły odstawały od czołówki światowej. Taki Painkiller, o którym w ogóle nie wspomniałeś, był hitem na skalę światową i zebrał dobre noty za oprawę A/V. Z Wiedzminem również dokonano cudów, biorąc pod uwagę na jak archaicznym silniku zrobiona jest ta gierka. Call of Juarez był jedną z pierwszych gier na rynku posiadającą wsparce dla DX10. Metropolis tradycyjnie robi dobre wizualnie gry. Chociażby taki Infernal a i They napewno wiele pokaże.

  16. Ja nie rozumiem, dlaczego w historii Polski, liczącej sobie było nie było ponad 1000 lat, tematów nie widzicie ??? Tylko Powstanie Warszawskie, no i getta i Holokaust -pewnie żeby była poprawność polityczna. . . I czemu sie Sienkiewicza czepiacie? Akurat jego książki pod względem historycznym to średnie są, ale były przecież pisane w celu pokrzepienia serc. Za to fabuły, zwroty akcji, warsztat pisarski, barwność języka -naprawdę klasa światowa. Po prostu gotowe scenariusze, zarówno na film, jak i na gry. Jeśli dla kogoś lepsze jest jakieś pięćset razy przeżute D&D, pisane taśmowo przez trzeciorzędnych autorów na kilogramy – jak zresztą większość współczesnej fantastyki, to ja współczuję i mogę jedynie załamać ręce 🙁

    • Ja nie rozumiem, dlaczego w historii Polski, liczącej sobie było nie było ponad 1000 lat, tematów nie widzicie ??? Tylko Powstanie Warszawskie, no i getta i Holokaust -pewnie żeby była poprawność polityczna. . . I czemu sie Sienkiewicza czepiacie? Akurat jego książki pod względem historycznym to średnie są, ale były przecież pisane w celu pokrzepienia serc. Za to fabuły, zwroty akcji, warsztat pisarski, barwność języka -naprawdę klasa światowa. Po prostu gotowe scenariusze, zarówno na film, jak i na gry. Jeśli dla kogoś lepsze jest jakieś pięćset razy przeżute D&D, pisane taśmowo przez trzeciorzędnych autorów na kilogramy – jak zresztą większość współczesnej fantastyki, to ja współczuję i mogę jedynie załamać ręce 🙁

      dlaczego? szkoła pięknie zniszczyła te tematy, zresztą nikt tu nie jest w stanie wskazać kierunku nawet delikatnie, więc jak tu „swojską” grę zrobić?

  17. o złotym wieku s-f słyszał? :)toć to obiegowa nazwa dla czasu aktywności pionierów gatunku, a dlatego w jednym kotle z współczesnymi tuzami gdyż to lista

    Owszem słyszał i należeli do niego tacy jak De Camp, Howard et cetera i reszta w znakomitej większości amerykańskich pisarzy skupionych wokół pisma Weird Tales. I ciężko mi brwi nie unosić kiedy ktoś wrzuca do jednego wora autorów którzy mają ze sobą niewiele wspólnego. Z datami urodzenia włącznie.

    a co do tego już nieistniejącego już akapitu to jak sam pamiętasz napisałem iż godne pochwały jest niewypowiadanie się na temat o którym nasza wiedza jest nikła

    Bardzo mądre. Tylko Ty o tym nie pisz innym. Ty się do tego stosuj!

    • I ciężko mi brwi nie unosić kiedy ktoś wrzuca do jednego wora autorów którzy mają ze sobą niewiele wspólnego. Z datami urodzenia włącznie. [/note]

      powinno to co prawda iść na priv. . . ale co ma piernik do wiatraka? :)Widzę iż czytanie ze zrozumieniem faktycznie upada ( nie mogłem sobie odmówić tej drobnej złośliwości). Przeczytaj jeszcze raz mojego posta i nie krytykuj mego gustu jeśli chodzi o wybór książek na które przepuszczam rozrywkową część mego budżetu, dla mnie bez znaczenia są daty ich aktywności artystycznej oraz gatunki w ramach których tworzyli, gdy szukam czegoś dobrego do poczytania i na dodatek nie ma to nic wspólnego poza wykazaniem iż kondycja fantatyki na wschód od Łaby ma się całkiem dobrze

      Bardzo mądre. Tylko Ty o tym nie pisz innym. Ty się do tego stosuj!

      wzajemnie 😛 (MSPANC)

  18. Wskazać kierunek? Cóż nikt mi nie płaci za pisanie scenariuszy do gier :)A tak poważnie to choćby ten Sienkiewicz – można spokojnie przygodówkę zrobić z „Ogniem i mieczem”, RTS albo i strategię. A tak na razie to wystarczyłoby mi więcej akcentów polskich czy środkowoeuropejskich w grach – w RTS czy strategiach mam zdecydowany przesyt zdobywania Normandii i właściwie każdy inny kierunek mile widziany 🙂

  19. Brak polskości? Polscy deweloperzy starają się odciąć od polskich realiów w nadziei na to, że gra zostanie lepiej przyjęta na zachodzie. To jest doprawdy śmieszne i nareszcie Coppertop ten temat poruszył:). Tak jak napisał Kot – wystarczy spojrzeć na Rosję. Gry produkowane na wschodzie aż ociekają różnymi gagami czy nawiązaniami to tamtejszej polityki czy kultury, a wszystko to bez jakichkolwiek kompleksów. To, że polska kultura również ma szanse się spodobać udowodnił, nasz rodzimy „Wiechu” – często można wyczytać na angielskich forach czy serwisach teksty z gry oraz książek Sapkowskiego, które zyskały większą niż dotychczas popularność. Motywy polskie pojawiły się również w Mortyrze (zniszczony Rudy 102) czy Sniper (Malborasy i Vódka Królewska:) , szkoda tylko, że oby dwie to niemiłosiernie słabe szmiry. . .

  20. Jest zdecydowanie za mało polskości w naszych grach. Nawet inwazja kosmitów w jakiejś Polskiej wiosce bardziej by mnie zainteresowała, niż kolejne rancza, czy tez miasta amerykańskie. STALKERowi się udało. Przynajmniej mnie ta gra niesamowicie wciągnęła. I na dodatek kompletnie nie przeszkadzał mi ukraiński język. Polski lektor niesamowicie się tam sprawdził i dodał filmowy klimat. Jakbym miał mieć tłumaczone angielskie dialogi to kompletnie straciłoby to urok. Czemu by nie zrobić takiej Polskiej gry? My do lektora jesteśmy przyzwyczajeni. W krajach zachodnich jest tylko dubbing. To co za problem nagrać angielskie dialogi z polskim akcentem? (znowu stalker się kłania, angielskie z ukraińskim akcentem). Kontrowersja w książkach (kod da vinci) sprzedaje się tak samo jak seks w muzycznych teledyskach. Czemu by nie pokazać kontrowersyjnej prawdy od polskiej strony w czasie II WŚ? Ludzie na pewno chcieliby to zobaczyć. CoD nie pokazał nawet 1/2 tego jak było na prawdę w czasie II WŚ. Tam była rzeź a w CoD zaledwie krojenie szyneczki na kanapkę. Można by pokazać getta, brutalność Niemców wobec żydów, czy też słabo uzbrojony polski oddział przeciwko miażdżącej przewadze Rzeszy.

  21. Ostatnio skończyłem swoją grę (nie jestem programistą, jestem klikowcem, kliki to taki przedsmak tego co można zrobić na komputerze ;P) i mój heros nazywa się John Kawalsky ^^’ Taka nutka polskości ;P

  22. Ciekawy temat, też mnie to zastanawiało od jakiegoś czasu. Wytłumaczenie chyba jest w miarę proste, polscy developerzy są mało ambitni. Obliczają sobie ze łatwiejsza kasa jest wyprodukowanie kolejny produkt według sztancy (co do konwencji, fabuły, realiów itd. ). Kultura amerykańska jest transparentna dla całego świata, wiec gdy bohaterem zrobimy amerykańca, lub co najwyżej gra się będzie toczyć np. w Londynie, to zarówno Polak, Francuz, Marokańczyk i Japończyk od razu zrozumieją o co chodzi, będzie mniejsza szansa ze będzie musiał się oswajać z czymś nowym, i podczas tego oswajania co któryś oleje grę. To smutne, bo naprawdę polskie, europejskie realia niekoniecznie muszą być egzotyka nie do przebrnięcia. Rozumiem ze komuś może zabraknąć inwencji na przełom gatunkowy, ale jak już wymyślił ze świat atakują demony, to równie dobrze mogą to zrobić w Warszawie, a niekoniecznie w Londynie itd. Ktoś wspominał o Half-Life 2. . . słuszny trop, przecież City 17 (nie przekręciłem nazwy?) to chyba Odessa. . . nawet nie trzeba o tym mówić wprost w grze. . . ale to taki świetny dodatkowy smaczek. Rzecz mogla by się dziać w Nowym Jorku. . . ale ile by na tym straciła, ile można to samo. . to nie tylko odczucia polaków czy ukrainców, amerykanom tez się to podobało. Naprawdę nie trzeba Krzyżaków czy Sienkiewicza. . . Na świecie nie istnieją tylko policjanci SWAT, na frontach nie walczą tylko Marines, nie każdy prywatny detektyw chodzi w prochowcu i mieszka w LA. Jak jest dobra fabula to realia mogą być bardzo rożne i milo by było częściej spotkać zróżnicowane. Ja bym chętnie grał w szwedzkie gry dziejące się w Szwecji, francuskie we Francji. . . a nawet chińskie w Chinach – to by mogło być naprawdę ciekawe. Architektura, wygląd świata. Powiedzmy ze mowa o fantasy. Ok, średniowiecze. Tylko ze często to są jakieś disnejowskie wyobrażenia, graficy inspirują się bajkami a nie rzeczywistością, bądź multiplikują jakieś bardzo unikalne przykłady i budują z tego cały świat. Bywa jednak lepiej, bywa ze świat gry jest wyraźnie inspirowany realnym, ze to co tam widzimy ma ręce i nogi, miało szanse zaistnieć, było wzorowane na architekturze jakiegoś kraju. . . tylko to nie prawda ze cale średniowiecze wyglądało tak samo w każdym kraju. Wygląd miast, wsi, typowe chaty, kościoły. . . to się różniło. Nie ma tak ze jeden styl jest taki sam na całym świecie. . . weźmy inne epoki. . . art nouveau w Brukseli, Wiedniu i warszawie to są inne rzeczy. Gotyk w Anglii, Francji i np. Mazowszu. . . tez nie to samo. Klasycyzm we Włoszech i w Rosji wygląda inaczej. Grafik tworzący grę ma przeogromne spektrum. . . wystarczy kupić parę albumów, książek. . . może nawet deweloper zwróci kasę. Nie trzeba robić wojny a obcymi (czy czym tam) w dosyć nudnym i mało imponującym Londynie. . . Wielkomiejska Barcelona czy Buenos Aires ze swoimi niesamowitym kamienicami, wysokimi na 8 i więcej pieter, bogatymi tak ze oczy z czachy wychodzą. . . stojącymi przy wielkich alejach i ciągnącymi się kilometrami. . . to jest sceneria do walki światów! Dlaczego mamy po raz tysięczny oglądać to samo. Deweloperzy, odwagi!

  23. NecrivisioN. . . kolejna polska gra gdzie będziemy grać amerykaninem. . . I co gorsza akcja będzie się rozgrywać w czasie I WŚ w Europie. . . Jakby to w końcu Polaka nie mogli dać do akcji!

  24. Twórcy gier ciągle zadają sobie pytanie. Czy stać nas na innowacje w naszej nowej grze? Zadają sobie to pytanie w Polsce, gdzue zazwyczaj nikogo na nic nie stać ale jakoś coś zrobić trzeba. No to zabierają się do „kalkomanii”. Produkują „nowe” gry taśmowo niczym samochody w fabryce Forda. Różnorodność w tematyce też jak przy Fordzie T, który był do wyboru do koloru. Pod warunkiem, że był czarny kolor oczywiście. Developerzy ciągle liczą , że aktualne „odpustowe świecidełko” zarobi dla nich dość aby wreszcie mogli stworzyć jakąś niebananlną grę. Niestety zysk z tego jak z telenowel – mały ale stały i pewny. A taka stabilność niestety uzależnia. Wielu z nas miało plany dopóki nie starło się z rzeczywistością. Tak samo developerzy kurzem się odżywiać nie będą. A kiedy rodzina się powiększy, każdy szuka jakiejś przewidywalnej wypłaty. Wracając do tematu. Nasza popkultura krajowa oferuje wiele tematów na grę komputerową. Taki Wiedźmin, jak go zrobić porządnie i wypromować to coś można na nim zarobić. A gdyby wypromować takiego Janosika w grze podobnej do Prince of Persia, czy do Thiefa?

  25. A ja tam wciąż obstaję przy tym by zrobić grę o obaleniu komuny : ). W świecie jesteśmy kojarzeni z Wałęsą i Solidarnością (niestety dziś coś chyba sami chcemy tę tzw „legendę”; ale chyba zawsze – jako naród – mieliśmy skłonności samodestrukcyjne). Myślę, że mogłoby to przejść.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here