O tym, że mistrzów mierzy się inną miarą niż początkujących wiemy nie od dziś. Dlatego też twórcy najbardziej znanego cyklu gier strategicznych musieli wspiąć się na wyżyny swych umiejętności aby udowodnić, że nowa odsłona o tytule Empire potrafi wnieść do serii powiew świeżości, równocześnie wpisując się w ramy tego, co znamy i kochamy od lat.

Uczeń

Ognia!

Nowości możemy poczuć już od samym początku obcowania z grą. Pośród klasycznych opcji znanych z poprzednich części (kampania, pojedyncza bitwa – lądowa, morska, oblężenie, historyczna, tutorial bitewny) odnajdujemy tę o tajemniczo brzmiącym tytule „Droga ku niepodległości”. Okazuje się, że tym razem twórcy zdecydowali się zaimplementować do swojego nowego dzieła niezwykle rozbudowany samouczek, który de facto jest mini-kampanią (w czterech aktach) ilustrującą historię powstania Stanów Zjednoczonych – poczynając od lądowania Anglików na kontynencie amerykańskim i walki z tubylcami na początku XVII wieku po walki w czasie rewolucji amerykańskiej. Tym większa pochwała należy się twórcom, że zostało to zrobione w bardzo atrakcyjny i zachęcający sposób. Cała kampania ma swoją linię narracyjną (opowiadana przez uczestnika walk pod Bunker Hill), a przed graczem stawiane są kolejne zadania. Z czasem ich trudność i stopień skomplikowania rośnie (od zbudowania budynku, zawarcia porozumienia z tubylcami do zadań o charakterze strategicznym – np. opanowania kilku prowincji czy wreszcie wygrania wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych). W ten sposób, niejako naturalnie poznajemy wszystkie tajniki gry. Muszę przyznać, że bardzo mi to rozwiązanie przypadło do gustu. Właśnie czegoś takiego brakowało w poprzednich częściach.

Warte odnotowania jest również to, że nawet jeśli od razu rzucimy się na Wielką Kampanię, tam także usłyszymy wskazówki dotyczące mechanizmów rządzących rozgrywką nie ma więc obaw, że zginiemy w gąszczu opcji i możliwości jakie daje nam zarządzanie państwem.

Nowe czasy…

Empire – Total War jak sugeruje tytuł przenosi nas w czasy nowożytne. Jest to prostą konsekwencją strategii obranej przez twórców, którzy po gruntownym przerobieniu starożytności (Rome) i średniowiecza (Shogun i Medieval) wysyłają nas dalej wzdłuż osi czasu. Choć główna kampania rozgrywać się będzie w XVIII wieku odwiedzimy też stulecie siedemnaste w ramach tutorialowej kampanii na kontynencie amerykańskim o czym pisałem wyżej.

Polska od morza do morza?

Wybór XVIII wieku wydaje się trafionym pomysłem. To czas rywalizacji mocarstw na kontynencie europejskim i moment rekonfiguracji sceny politycznej Europy. To właśnie w tym stuleciu rodzą się potęgi, które w następnym będą decydować o losach świata (Prusy Fryderyka II Wielkiego, Rosja Piotra I), to też czas wielkich upadków (Rzeczpospolita), nieco mniej spektakularnych zejść na drugi plan (Szwecja) czy prestiżowych porażek (rewolucja amerykańska i utrata przez Wielką Brytanię kolonii na kontynencie amerykańskim). To także czas wielkich oświeceniowych przemian, czego najlepszym dowodem jest powstanie Stanów Zjednoczonych i rewolucja francuska. Oczywiście wszystkie te wydarzenia wykuwały się w ogniu zażartych walk ogarniających niemal cały znany ludziom świat – m.in. wielkiej wojny północnej (1700-1720), wojny o sukcesję hiszpańską (1701-1714), austriacką (1740-1748), wojny siedmioletniej (1756-1763), rewolucji amerykańskiej (1775-1783), pierwszych wojen przeciwko Francji, wojen śląskich czy konfliktów Rosji z sąsiadami (Turcja i Szwecja). Trudno o lepsze czasy dla gry, która w tytule ma słowo „wojna”.

…nowe pole walki

XVIII wiek to czasy kiedy pola bitew wyglądają diametralnie inaczej od tego, do czego przyzwyczaiło nas średniowiecze. Ciężką konnicę jako główną siłę uderzeniową zastąpiły zdyscyplinowane szeregi piechoty liniowej wyposażonej w muszkiety wspierane przez różne typy artylerii. Powszechne użycie broni palnej sprawiło, że kompletnie zmieniła się taktyka. I to pierwsza istotna zmiana jaką odczujemy grając w Empire. O ile Shogun, Rome i Medieval pod względem taktycznym były jako tako zbliżone, o tyle nowy tytuł serii Total War będzie wymagał od nas całkowitego zrewidowania swoich bitewnych przyzwyczajeń. Już nie udana szarża, ale skuteczny ostrzał z ręcznej broni palnej i artylerii będzie łamał szeregi przeciwnika, zaś wspomniany bieg na złamanie karku będzie co najwyżej zamykającym starcie akcentem.

Oczywiście, jak to było dotychczas gra oferuje całą masę jednostek pieszych, konnych, artyleryjskich i pływających różniących się funkcją i wyglądem zależnie od kręgu kulturowego z jakiego pochodzą. Mamy więc piechotę lekką i liniową, grenadierów, pikinierów czy zwykłą milicję wyposażoną w muszkiety, ułanów, dragonów, huzarów etc. Spory wybór jest również wśród jednostek artyleryjskich. Każda z formacji ma swoje wady i zalety, niektóre posiadają też umiejętności specjalne, które w krytycznym momencie bitwy mogą okazać się rozstrzygające. Oczywiście dostęp do poszczególnych jednostek uzależniony jest od stopnia rozwoju technologicznego naszego kraju i infrastruktury wzniesionej w miastach.

Same bitwy pod względem mechaniki działań (nie taktyki!) nie różnią się wiele od tego co znamy z poprzednich części gry. W ich trakcie jak to bywało wcześniej możemy skorzystać z aktywnej pauzy co pozwala w pełni kontrolować poczynania naszych żołdaków. Jako że mówimy o wykorzystaniu broni palnej w walce, rozwinięcie szyku we właściwym czasie i miejscu może zadecydować o losach bitwy, dlatego też nie możemy pozwolić sobie na pozostawienie czegokolwiek przypadkowi. W sytuacji kiedy w większych starciach równocześnie na polu bitwy może przebywać nawet 2 tysiące jednostek po każdej ze stron opcja aktywnej pauzy wydaje się nieodzowna.

Poza klasycznymi opcjami marszu, ataku i odwrotu mamy też dostęp do umiejętności specjalnych takich jak zaawansowane szyki (czworoboki pikinierów etc.) czy różne rodzaje ataku. Przydają się one m.in. w przypadku artylerii, której pojawienie się na polu bitwy jest wyraźnie odczuwalne. Dysponując różnymi rodzajami pocisków może razić zarówno bezpośrednio oddziały jak i budynki czy też po prostu bombardować przedpole utrudniając marsz jednostkom wroga. Mniejszą rolę odgrywa zaś kawaleria i mam wrażenie, że twórcy trochę przesadnie ją osłabili. Może to błędne odczucie, ale brakowało mi w szarżach ułanów ognia i siły obalającej, choć kilkukrotnie atakując z flanki przechylili oni szale zwycięstwa na moją korzyść (ponosząc przy tym spore straty).

Jolo to prawdziwy hulaka

Sztuczna inteligencja komputerowego przeciwnika choć może nie powala na kolana nie należy również do najgorszych. Komputer stara się wyprowadzić swoje oddziały na nasze skrzydła i jeśli tylko ma możliwość zmusić nas do obrony w niekorzystnej dla nas pozycji. Nie zmienia to jednak faktu, że czasem dochodzi do zupełnie niezrozumiałych akcji jak np. osamotniona szarża gwardii generała zaraz po rozpoczęciu walki na moje szeregi piechoty liniowej. Palba z muszkietów już w pierwszych sekundach bitwy odesłała rzeczonego dowódcę w zaświaty, a ja zyskałem przewagę w bitwie, którą miałem spore szanse przegrać. Kilkukrotnie zdarzyło mi się również zarejestrować całkowitą bierność oddziałów pomimo obecności wrogich jednostek w odległości kilku metrów! – upiekło się w ten sposób mojej milicji, która na oczach Irokezów rozwinęła szyk niedalej jak rzut tomahawkiem od nich, aby następnie zmasakrować biernych obserwatorów (może to jest prawdziwym powodem niemal całkowitego wybicia rodzimych mieszkańców Ameryki Północnej?). Pomimo tych incydentalnych wpadek komputer wciąż potrafi być godnym przeciwnikiem choć obawiam się, że starym wyjadaczom nie przysporzy zbyt wielu siwych włosów na głowie.

Ahoj kapitanie!

Największą atrakcją Empire – Total War jest zupełnie nowy teatr wojenny. Po raz pierwszy w historii serii stoczymy bitwy na wodzie. Od samego początku kiedy ogłoszono, że pojawi się taka opcja zastanawiano się czy będzie to zwykły chwyt marketingowy, który ma sprzedać nowego Total Wara czy faktycznie w pełni dopracowany element gry. Dziś możemy już odetchnąć. Walka na morzach w niczym nie ustępuje tym lądowym, choć widać, że to element nowy, wymagający jeszcze dopracowania.

Jedna z najważniejszych nowości

Choć bitwy toczą się między stosunkowo niewielką liczbą jednostek (w porównaniu z armiami lądowymi) zaryzykuję twierdzenie, że zdecydowanie trudniej nad nimi zapanować. Pierwszą trudnością jest dostosowanie się do prędkości działań. Na wodzie wszystko dzieje się wolniej. Olbrzymie liniowce z dziesiątkami dział na pokładach majestatycznie wykonują zwroty, rozwijają i zwijają żagle. To nie konnica czy piechota, która w mgnieniu oka rzuci się na wroga. Nie dajcie się jednak zmylić, kiedy dojdzie do kontaktu z wrogiem sprawy potoczą się zdecydowanie szybciej – czasem wręcz za szybko. Co więcej, tutaj musimy zawsze pamiętać o wietrze. Nieuwzględnienie tego czynnika na polu walki może kosztować nas zwycięstwo. Drugą trudnością jest niedoskonałość komputerowego AI. W efekcie zbyt często okręty zamiast formować szyk liniowy i dopiero atakować wroga próbują serią zwrotów ustawić się odpowiednio do wykonaniu ostrzału. Niestety kontrmanewry przeciwnika sprawiają, że bitwa błyskawicznie zmienia się w serię chaotycznych walk kołowych. Zdecydowanie lepiej więc kontrolować wszystkie jednostki ręcznie (samemu nakazując zwroty i salwy w odpowiednich momentach). O ile dowodzenie w ten sposób 2-3 jednostkami może wydawać się łatwe, o tyle ja przy ośmiu nie wiedziałem w co ręce włożyć pomimo non stop pracującej aktywnej pauzy! Nie zmienia to jednak faktu, że po pierwszych kilku bitwach i nabraniu doświadczenia starcia morskie sprawiają olbrzymią frajdę.

Od strony teorii pola walki twórcy nie zapomnieli o niczym. Każdy ze statków dysponuje różnymi rodzajami pocisków – kulami armatnimi do niszczenia kadłuba, kartaczami do rażenia załogi czy kulami łańcuchowymi do obalania masztów i zrywania olinowania. Załogi swobodnie ostrzeliwują wroga lub strzelają niszczącymi salwami pełnoburtowymi. Nie zapomniano też o możliwości abordażu!

Całość wygląda niesamowicie – ziejące ogniem furty, dym przykrywający pokłady po każdej salwie, połamane fragmenty kadłuba, obalające się maszty czy wreszcie pożary ogarniające całe jednostki!

[Głosów:1    Średnia:3/5]

20 KOMENTARZE

  1. Jedna z lepszych recenzji jakie ostatnio czytałem 🙂 Autor wie co chce napisać i na dodatek wyraźnie zna się na rzeczy. Aż sprawdziłem jaka jest cena obecnie Empire 😛 (niestety za duża heh) Co do błędów z AI to z pewnością poprawią to w jakimś patchu.

  2. Wystarczy poczytać opinie fanów gry co sądzą o tej odsłonie Total War. Zdania są zgodne, Miała być rewolucja jest ewolucja. Cała para poszła w gwizdek tfu znaczy się w bitwy morskie :)Oprócz dobrej dyplomacji , resztę zaniedbali, część rzeczy uprościli. Generalnie jest dobrze ale nie rewelacyjnie. dodatkowo dochodzą małe bugi (Husaria z włóczniami. . . możliwość jej rekrutacji na samym końcu)Ale siedzę i łupie prusakow a co :DChociaż chyba jednak w perspektywie czasu wrócę Do MTW2 lub Rome z modem.

  3. Polacy wręcz domagali się aby z Husarii zrobić jednostkę specjalną a jak każda specjalność danego państwa w ETW jest zwykle odblokowywana na jednym z ostatnich etapach gry, dlatego to nie jest żaden bug. Poza tym biorąc pod uwagę zmiany jakie mozna bylo uświadczyć miedzy romem a mtw czy mtw2 albo patrząc ogolniej miedzy innymi grami a ich kontynuacjami, mysle ze na tym tyle zasługuje na miano rewolucyjne.

    • Polacy wręcz domagali się aby z Husarii zrobić jednostkę specjalną a jak każda specjalność danego państwa w ETW jest zwykle odblokowywana na jednym z ostatnich etapach gry, dlatego to nie jest żaden bug.

      akurat Husaria w tamtym okresie to była podstawowa jednostka kawalerii, i raczej to już był jej kres świetności, ale łupnięcie to oni mają nie powiem. . .

  4. Gra bardzo mi się podoba. Jest jednakże parę problemów. Po pierwsze stabilność. Mają ją podobno naprawić w najbliższym patchu, jednak obecnie gra potrafi się zawiesić bez powodu. Po drugie, prowincje. Francję można rozbić jednym dobrze zaplanowanym uderzeniem w ciągu pół roku. To jest drobne przegięcie. Tym bardziej, że po zniszczeniu państwa kolonie zamieniają się w niezależne państewka. Za to zdecydowanie przyjemniej się gra, gdyż nie trzeba już cały czas walczyć. W Empire inne państwa nie atakują już gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja, a sojusze są całkiem trwałe w porównaniu z poprzednimi częściami. Z niecierpliwością czekam na kampanię multiplayer. 😉

  5. Na prusaki najlepszy jest prusakolep. A gra faktycznie to tylko ewolucja. Rewolucja to będzie wtedy, gdy Sega wykupi Paradox po czym wyprodukuje „Total Universalis”. Warstwa strategiczna z Europy Universalis + bitwy z serii Total War to byłby hicior.

  6. Na Empire się skusiłem, a na Romana jakoś nie mogę odkąd odszedł z polityki :)Tak czy inaczej polecam ostatnią odsłonę TW. Jest ciekawiej, bardziej strategicznie, no i ta piechota maszerująca w rytm werbla. . . Czekam na mody (bo jak każdy TW troszkę można poprawić) i dodatek napoleoński. No i też mi się marzy fuzja Total Universalis 🙂

  7. Patrząc na Total War pierwsze co nasuwa mi się na myśl to ten ich kodeks walki. Żołnierze ustawiani w formacje na przeciw siebie, podobnie statki. W pewnym sensie – coś pięknego, ale równie straszne i bezsensowne. Wczuć się w gracza przy tej grze może być trudno, takie mam odczucie. Ale niewątpliwie tytuł wart spróbowania, mam nadzieje że będzie mi dane sprawdzić te wszystkie możliwości 🙂

  8. recenzja bardzo dobra! dzieki niej postanowiłem wypróbować Empire. Wcześniej pogrywałem od czasu do czasu w poprzednie części ale jakoś mnie nie wkręciły. zawsze się obawiałem chaosu bitwy a zrzucanie dowodzenia w bitwach na kompa jest łatwe, ale traci się dużo zabawy. Niemniej przeczytałem, kupiłem i jestem wielce zadowolony z zakupu – co prawda dopiero się wkręcam (10 godzin gry pokazuje steam) ale gra potrafi zachwycić. no i dowodzenie bitwami da się opanować i nie jest to mordęga a wyzwanie – tak ma być. i do tego uczucie jakie towarzyszyło obronie Bunker Hill – wystrzały muszkietów i salwy 12-funtówek słyszał chyba cały pion w moim bloku 😉 jednym słowem – rewelacja. dobrze wydane 99 zł.

  9. Recenzja znikneła juz z pierwszej strony portalu. więc pewnie niewielu to przeczyta – ale ludzie, jak ta gra jest zabugowana!!!Przy okazji, ciekawe skąd autorzy recenzji biorą swoje egzemplarze, bo jakoś rzadko można przeczytać o tego typu problemach :(Intalowałem wersję polską, włączyła sie angielska. Pograłem chwilę, wyłączyłem żeby zjeść obiad, drugi raz juz sie nie włączyła. Oczywiście egzemplarz jak najbardziej legalny, a na stronie CD projektu czytam sobie (wiadowość z 25. 04) że nadchodzi nowy potężny patch , który ponoć naprawi ogromną liczbę błędów. W recenzji na ten temat ani słowa. . . .

  10. Jerry71 – spędziłem sporo czasu ze sklepową wersją tego tytułu i nawet grając na laptopie nie miałem takich problemów jak Ty (nie wiem jak inni, ale nie widziałem by ktokolwiek narzekał). Autorzy biorą swoje kopie od dystrybutora. To chyba oczywiste.

  11. Nie widziałeś by ktoś narzekał? Polecam forum na gram.pl – mniej lub bardziej oficjalne forum CD projektu. Zresztą, najlepszy dowód to oficjalne zapowiedzi wielkich patchy – gdyby wszystko było w porzadku, to chyba by nie trzeba było nic naprawiać? Podkreślam, te patche maja naprawiać błędy, a nie dodawać cokolwiek itp. A pytanie skąd biorą gry recenzenci pośrednio właśnie ze wskazanego wyżej forum – tam pojawiły sie posty, ze w żadnej z licznych recenzji nie wskazano na błędy w grze. Do teorii spiskowych niedaleko 🙁

  12. Nie widziałeś by ktoś narzekał?

    Nie, ale też się nie rozglądałem. Mnie gra działa dobrze.

    Zresztą, najlepszy dowód to oficjalne zapowiedzi wielkich patchy – gdyby wszystko było w porzadku, to chyba by nie trzeba było nic naprawiać?

    Wymień dziesięć gier, które nie dostają ich zaraz po premierze. . .

    A pytanie skąd biorą gry recenzenci pośrednio właśnie ze wskazanego wyżej forum – tam pojawiły sie posty, ze w żadnej z licznych recenzji nie wskazano na błędy w grze. Do teorii spiskowych niedaleko 🙁

    Internauci zawsze będą snuli takowe, szczególnie kiedy mają z czymś problem. To chyba najgłupszy, a zarazem najczęściej powtarzany mit – jeśli nie jest tak jak u mnie to znaczy, że X, Y,albo Z ma cię w kieszeni i mówi co możesz, a czego nie możesz pisać. Nawet nie chcę mi się tego komentować, bo chyba nikt kto trzeźwo myśli nie wierzy w takie głupoty. . . Nie chcę wypowiadać się za Bartka (który zdaje się grał w wersję ze STEAMa), ale powtórzę, że ja nie miałem żadnych kłopotów z Empire. Myślę, że gdyby Jolo je miał, to by wspomniał o nich w recenzji. Tak to już chyba po prostu jest z pecetami, że połowie osób gra nie działa, a druga połowa się nią cieszy i nie narzeka. Daleko szukać nie trzeba – przed recenzowaniem World in Conflict stworzyłem cały felieton (World of Bullshit), w którym opisywałem swoje problemy z tym tytułem. Jak się później okazało wiele osób męczyło się z tym samym co ja kiedy równie dużo albo i więcej bez problemu grało. . . .

  13. Wymień dziesięć gier, które nie dostają ich zaraz po premierze. . .

    Owszem, patche są teraz powszechne, ale chyba to nie znaczy że tak jest dobrze i że w tym kierunku trzeba iść? Zresztą co innego jak pokazuje się jakiś jeden rozwiązujący drobny problem na przykładowo egzotycznej konfiguracji sprzętowej, a co innego jak tych patchy jest multum 🙁 Nawet jeśli Tobie działa, proponuje zajrzeć w historię uaktualnień, w Steamie to akurat dobrze widać – a zapowiadane są następne i to duże!!! Udawanie że wszystko jest w porządku przypomina chowanie głowy w piasek – ewidentnie gra nie została solidnie dopracowana :(Specjalnie na potrzeby tej dyskusji przejrzałem wszystkie (no dobra większość) dostępnych w Internecie recenzji tej gry po polsku. Ku mojemu zdumieniu NIKT z recenzentów nie zająknął się nawet o sprawach czysto technicznych, związanych choćby z instalacją. Naprawdę nikt nie zdenerwował się choćby na komunikat w stylu „serwery Steam są zajęte, spróbuj za kilka minut”. Wszystkim wszystko działa? Ale wy recenzenci jesteście szczęściarzami 🙂

  14. jerry71—-> widzisz, akurat ja należę do ludzi, którym jak coś nie pasuje to to mówią/piszą. Gdyby mi coś nie działało to gwarantuję, że znalazłoby się to zapewne w pierwszym akapicie tego tekstu. O dziwo w przypadku Empire wszystko mi działało bez najmniejszych problemów. Instalacja przebiegła bez zakłóceń, w czasie gry też nie zanotowałem żadnych niespodziewanych crashy ani tym podobnych niefunkcjonalności gry. Nie czytałem forum, ani innych recenzji gry, bo nawet mi go głowy nie przyszło, że ktoś z nią może mieć problemu skoro u mnie przebiegło wszystko bez najmniejszych problemów. I nie jest to teoria spiskowa, tylko pewnie miałem po prostu szczescie. Nie zawsze tak jest (o ile pamiętam przy pisaniu recenzji do MotoGP 08 miałem problemy), ale w tym przypadku tak było. A na poparcie tezy ze recenzenci nie pomijają błędów milczeniem link do recki MotoGP. Zobacz akapit zatytułowany 1 z 10.

  15. jolo – ależ ja nawet nie konkretnie do Ciebie mam pretensje, ale po prostu cos niedobrego dzieje się z całym systemem produkcji gier i ich recenzowania. Przeczytałem recke MotoGP – fajnie ale jedno zdanie „kazdy komputer jest inny”. Mam dziwne podejrzenie, że to jest łatwa wymówka dla zwykłego niechlujstwa producentów. W końcu gry pisze się w 100% na Windowsy(oprócz konsoli), interfejsy programistyczne są ujednolicone i od dość dawna znane – grafika DirectX, itd. Nie ma porównania do sytuacji sprzed kilkunastu lat, gdy robiło sie sztuczki z DOS-em, pisało extendery, sterowniki praktycznie dla każdej nowej karty graficznej czy muzycznej – to był hardcor. Na marginesie – ja rzadko kupuje gry full price, raczej czekam po wydaniu. Korzyści sa dwie – niższa w końcu cena, no i możliwość zainstalowania gry już z wieloma patchami, czyli w teorii lepiej działającej. Niedawno kupiłem sobie złotą edycję Heroes of Might and Magic V- ile to już 1,5 roku po wydaniu? Zainstalowałem wszystkie wydane poprawki – gra wywalała się dość często 🙁 Ale jakoś grałem, w ostatniej misji ostatniej kampanii, już po zabiciu Demon Lorda, crash był całkowity, nie obejrzałem ostatniego filmiku. Rozumiesz frustrację gracza który przeszedł całą grę i nie widzi zakończenia? Z forów internetowych dowiedziałem się że jestm szczęściarzem, w końcu przeszedłem całą grę :P, inni takiego szczęścia nie mieli. . . Wracając do Empire Total War i testowania. Jestem daleki od jakichś teorii spiskowych, ale jakaś przyczyna musi być, dlaczego recenzentom gremialnie chodzi, a zwykłym graczom sprawia problemy. Może jesteście takimi wyjadaczami że nie zwracacie uwagi na drobne problemy? A może bardziej dnacie o swoje komputery testowe jako narzędzie pracy? Zresztą chyba tylko jeden recenzent w Polsce napisał na czym testował. W moim przypadku – niedawno kupiony komputer, świeżo postawiony WinXP, najnowsze sterowniki do wszystkiego sprzetowego. I tak – po 7 reinstalach gry w końcu odpala się 🙂 nauczyłe sie co robić a czego nie. Opcji zmiany grafiki nie dotykam – wiem już że wylatuje w powietrze. Zgodnie z info ze Steama – dzwięk naprawiano 2 razy – mi nadal się rwie. 2 razy naprawiano opcje save/load – mi działa bez problemu.

  16. nie wiem o czym niektórzy piszą kupiłem oryginalną wersje gry poszło bez problemu fakt instalacja z tym całym aktualizowaniem trochę trwała ale warto było wydać te 119,99 gram już niecały miesiąc jakieś 24dni i ani razu nie napotkałem choćby jednego problemu. Nie wyskakiwały mi żadne pobierania jakichś patchy ani nic ani razu niewywaliło mnie nawet do windowsa nic się niedziało gra wygląda przepięknie wszystkie ustawienia mam na ultra i ten antialiasing x8. Nawet raz się nie przycięło. Mój sprzęt to: AMD Athlon 245 x4 2. 9ghz 4GB ram Asus EN9800GT 1gb DDR 3 Sata 1Tb monitor 22″ samsung.

Skomentuj Krzysiek Pielesiek Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here