Jeden za wszystkich

Inteligencja naszych towarzyszy to osobna kwestia. Już w Pac-manie ścigające nas duchy mogły pochwalić się lepszą umiejętnością dobierania ścieżek. Panowie i panie z Redwood zastosowali prosty trik mający niwelować tę przypadłość. Polega on na tym, że kiedy nasi idioci znajdą się zbyt daleko od swojego dona, po chwili w magiczny sposób teleportowani są w pobliże Dominica. Niestety, system ten nie działa na mniejszych, zamkniętych przestrzeniach, gdzie nasi pomocnicy popisują się pełnią swojej bezmyślności. Blokują nas i siebie nawzajem w drzwiach, zacinają się na zakrętach i na futrynach, wybiegają prosto pod lufy przeciwników. Z własnymi umiejętnościami tez nie radzą sobie najlepiej. Włażą pod własne bomby, wskakują w podłożony przez siebie ogień. Szczególnie zabawna była sytuacja, gdy mając w drużynie dwóch medyków, patrzyłem bezradnie jak obaj blokują się wzajemnie w drzwiach, biegnąc mi na pomoc. Nagminnie zdarza się też, że nasi towarzysze niedoli strzelają do niewidocznego przeciwnika, który znajduje się za ścianą, czy też nawet na innym piętrze budynku. Swoją drogą, przeciwnicy często przenikają przez te ściany, dzięki czemu możemy ich zabić, nawet jeśli „wystawią” tylko kawałek lufy…

Słońce Florydy

Nienajlepiej jest też w kwestii grafiki. Nie zmieniła się ona zbytnio w porównaniu z pierwszą częścią, a już wtedy nie była najwyższych lotów. Innowacją jest możliwość stworzenia Dominica na własne podobieństwo przy pomocy edytora rodem z The Sims. Reszta postaci spotykanych na ulicach to dwa słabe modele, marnie charakteryzowane na schyłek lat pięćdziesiątych. Starano się zaakcentować najważniejsze cechy dawnej epoki, a wyszły jakieś śmieszne karykatury. Nasza ekipa nie ma nic wspólnego z Włochami, a już tym bardziej z Mafią. Zastrzeżeń nie mam jedynie do Toma Hagena, który rzeczywiście wygląda jak Tom Hagen. Na tle reszty dobrze wypadają też głosy postaci, gdzie znów przoduje Robert „Tom Hagen” Duvall.

Samo miasto natomiast jest szare i wyludnione. Z trzech lokacji najlepiej wypada Floryda, gdzie poczuć można specyficzny klimacik epoki. Miasta są ciasne i małe, przejechać z jednego końca na drugi można w jakieś cztery minuty, co wypada niepokojąco blado w porównaniu do takiego GTA IV. Na plus zaliczyć można większą ilość modeli pojazdów. Brak oczywiście takich bajerów jak motocykle czy efekty pogodowe. Całe szczęście, że jest chociaż system dnia i nocy. Model zniszczeń jest już niestety parodią współczesnych standardów. Wszystkie samochody składają się z kilku stref zgniotu i bez względu jak mocno uderzymy w przeszkodę, efekt jest zawsze ten sam.

Ciąg dalszy

Sam Fisher w fedorze

Model jazdy też możemy dołączyć do tej litanii narzekań. Właściwie to modele jazdy są trzy: dla samochodów sportowych, dla zwyczajnych krążowników i dla ciężarówek. Jeden z tych trzech modeli podpięty jest do każdego samochodu krążącego czy to po Kubie, czy to po Nowym Jorku. Nie trzeba chyba dodawać, że pojazdy prowadzą się niczym tankowce, a najszybszym sposobem na zatrzymanie jest zderzenie czołowe z jakimś obiektem – samochód zatrzymuje się od razu i to bez większych uszkodzeń. Kilka razy udało mi się też tak skutecznie zablokować na barierce, że pomógł tylko load.

Gramorra

Dla znudzonych trybem single player przygotowano multi w czterech trybach, w których to sterujemy jednym z członków naszej rodziny, a nie samym donem. Daje nam to możliwość własnoręcznego używania umiejętności specjalnych. Doświadczenie zdobyte w tym trybie pozwala później rozwinąć daną postać w trybie dla pojedynczego gracza. Wspomniane tryby to klasyczny deathmatch oraz trzy podobne do siebie warianty, różniące się jedynie potrzebną do odniesienia sukcesu umiejętnością. Szkoda jedynie, że dostanie się na serwer EA to zadanie bardzo trudne (swoją drogą, to druga po Burnoucie gra, z którą mam identyczny problem), a gdy już nam się to uda, to ciężko trafić na partnerów do rozgrywki.

Uff…

Chyba zostawiłem żelazko…

Podsumowując, Druga część Ojca Chrzestnego to profanacja szlachetnej licencji. Efekty pracy studia Redwood Shores to gra skrajnie niedopracowana i zabugowana, bez jakiegokolwiek pomysłu, fabuły i mechaniki. Widać, że autorzy chcieli zrobić coś fajnego, o czym świadczy dobry tryb „widoku dona”, czy możliwość walki ramię w ramię z towarzyszami. Szkoda, że z tych dwóch nowości tylko ta pierwsza nadaje się do użytku. Widocznie czegoś zabrakło. Czasu? Pieniędzy? Godfather II mogę polecić jedynie najbardziej zagorzałym fanom włoskiej przestępczości zorganizowanej, a i to chyba tylko dla fajnie zrealizowanego outra z muzyką Jamesa Browna.

Ciężkie jest życie komputerowego Ojca Chrzestnego. Okazuje się bowiem, że don taki wszystko musi robić sam. Przejmowanie interesów, wymuszenia, nawet morderstwa kubańskich dysydentów. Wszystko to jest na naszej głowie, obleczonej w nieproporcjonalną fedorę. Poza własnym interesem, cały czas musimy też wykonywać rozkazy naszych „przyjaciół”, a nawet dobrowolnie stać się chłopcem na posyłki CIA. A wszystko co dostajemy do pomocy to trzy niedorozwoje, którym trudność sprawia wejście po schodach.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Grałem grałem i czas MARNOWAŁEM. Ciągneła mnie jedynie fabuła, chciałem wiedzieć co sie stanie, DO CZASU. „Wyeliminuj inne rodziny”- takie dostałem zadanie. Byłem na Kubie – mówie ok, godzinka roboty. Udało się, lecz nic sie nie dzieje. . . wtf? A no tak zostały 2 zapełnione wrogimi interesami inne mapy miast. Podziękował.

  2. Gralem gralem, i zrezygnowalem. Niestety, mowiono ze to dobra gra. Ale graficznie, jak i cala fabula – to lekkie nieporozumienie. AI naszych pomocnikow, to poziom deski klozetowej. Omijac szerokim lukiem, mimo tego jesli ktos jest fanem Ojca Chrzestnego, tego pisanego. Jak i tasmowego.

  3. Dla mnie gra niesamowicie grywalna. Pomimo braków i balansowania na pograniczu crapa. Grało mi sie naprawdę świetnie. Zrobiłem nawet platynę:).

  4. gram wlasnie na ps3 i jest lepiej niz w gta3 krora jest h. . owa . jest to fajny tylul jak ktos lubi film . moze graficznie gorsza od gta3 ale fabula ciekawsza mapa strasznie kuleje podskoczyc nie mozna co sprawia ze zanim znajdziesz cel łazisz dookola budynku obijajac sie co rusz o nowe sciany czy płotki i takie tam denerwujace naprawde. ale mozna kierowac cala ekipa ulepszac swoich paziów zmieniac im ciuchy i bron. jak dla mnie gra warta polecenia.

  5. Godfather II sabe i jeszcze raz slabe lepiej zostawic kase na MAFIE II 🙂 to bedzie gangsterska gra 🙂 ale jeszcze troszke poczekamy :/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here